Jako historyk sztuki, postanowiłam zajmować się sztuką skandynawską. Dlatego znajdziesz tutaj teksty dotyczące artystów tak islandzkich, jak i z pozostałych krajów Północy. Czasem piszę też o kulturze i literaturze wszystkich krajów wikingów.
W najbliższą środę o północy pojawi się nowy odcinek “Elfy i trolle. Podcastu o Północy”. W tym odcinku opowiadamy mniej znane historie o norweskich ukrytych ludziach: tusser i huldrze.
W drugim odcinku „Elfów i Trolli” Ania i Kinga przenoszą się do Norwegii za sprawą rysunku norweskiego artysty Theodora Kittelsena. Czarno-biała praca jest inspiracją do rozważań na temat szeregu stworów z Północy – huldr, tusser oraz ukrytych ludzi. W trakcie audycji dowiecie się kim są poszczególne stworzenia, jak je odróżnić oraz co robić w przypadku spotkania ich na swojej drodze.
W odcinku nie starczyło miejsca na wszystkie wybrane przez nas historie, dlatego publikujemy tutaj treść innej opowieści o huldrze.
Dwie huldry w Nordland
Mons Andersen Selfordsfjeld i Jacob Johnsen Mo pracowali pewnego razu u kupca Knuta Jægera Mo. Pewnego jesiennego dnia zwozili do domu drewno ze Stormyra położonego powyżej gospodarstwa. Aby jak najszybciej się z tym uporać jechali do późna w nocy, by rankiem mieć do przewiezienia już tylko niewielką część ładunku.
Obaj młodzieńcy byli zaręczeni, a ich narzeczone pracowały w tym samym gospodarstwie, co oni. Kiedy ładowali ostatni przedostatni załadunek, zobaczyli jak wybiegają one z lasu i siadają na wozie na ładunku drewna.
Młodzieńcy bardzo się zdziwili, ponieważ dziewczęta zachowywały się w dziwny sposób. Z powodu ciemności nie widzieli ich wyraźnie, jednak nie mieli powodów wątpić w to, że są to ich narzeczone. Dziewczyny jechały z nimi na wozie, aż dojechali do stodoły. Wtedy nagle obie zniknęły, zupełnie jakby zapadły się pod ziemię. Obaj młodzieńcy byli zaskoczeni, jednak nic nie powiedzieli i pojechali do lasu po ostatni ładunek.
Kiedy ładowali drewno, dziewczęta znów się pojawiły i usiadły na załadowanym wozie tak, jak poprzednio. Wtedy do młodzieńców po raz pierwszy dotarło, że wcale nie były to ich narzeczone, ani nawet ludzkie istoty.
W pierwszej chwili pomyśleli, że może są to sobowtóry ich narzeczonych, jednak po chwili zastanowienia doszli do wniosku, że jest to niemożliwe, gdyż istoty te miały zbyt pewny siebie sposób bycia. Doszli zatem do wniosku, że muszą one należeć do podziemnego ludu (underjordiske) – przyszły pod postacią ich narzeczonych i mają złe zamiary.
Młodzieńcy byli śmiertelnie przerażeni i poganiali jak mogli konie, aby szybciej dotrzeć do domu. Dziewczęta siedziały jednak dalej na wozie jakby nic się nie stało. Jedna z nich objęła w pewnym momencie Monsa, który tak się przeraził, że niemal odszedł od zmysłów. W tym samym momencie dojechali jednak do stodoły i tajemnicze istoty zniknęły tak samo, jak za pierwszym razem.
Jeszcze tego samego wieczora Mons zapytał swoją gospodynię, panią Jæger, dlaczego puszcza wieczorem swoje służebne pozwalając im udawać duchy tak, że ludzie niemal tracą rozum z przerażenia. Gospodyni zapewniła go jednak, że żadna z dziewcząt nie była w lesie w górach tego wieczoru. Młodzieńcy wiedzieli teraz z całą pewnością, że dziewczęta, które spotkali należały do podziemnego ludu i przybrały wygląd ich narzeczonych, aby ich zwieść.
Ich ubiór był identyczny jak u ich narzeczonych, podobnie jak twarze i ton głosu. Jednak słowa, które wypowiadały oraz sposób zachowania zdradzały ich dziką, nieludzką naturę.
W: Sivertsen, Birger (2000) For noen troll: vesener og uvesener i folketroen, Andresen & Butenschøn, Oslo, s. 174-175, za: Olsen, Ole Tobias (1912) Norske folkeeventyr og sagn samlet i Nordland, Cappelen, Christiania, s. 50-51
Cały odcinek podcastu o islandzkich elfach i ukrytych ludziach znajdziesz na:
Już od środy można słuchać pierwszego odcinka naszego projektu Elfy i trolle. Podcast o Północy. W tym odcinku opowiadamy mniej znane historie o islandzkich elfach i ukrytych ludziach.
W pierwszym odcinku podcastu Agnes i Emiliana zabierają Was do świata ukrytych ludzi, malarsko przedstawionego na obrazie “Miasto elfów” Eggerta Guðmundssona. Wizja islandzkiego artysty jest punktem wyjścia do rozmowy o różnicach między elfami a ukrytymi ludźmi, a także przybliżenia opowieści o powstaniu elfów, o ich niezwykłych podarkach oraz umiejętności mszczenia się za nieposłuszeństwo. W odcinku rozmawiamy również o tym, czy Islandczycy wierzą w elfy oraz opowiadamy o miejscach, w których można spotkać ukrytych ludzi🧙
Odcinek można znaleźć na YouTube UTULĘ THULE MÓWI O SZTUCE PÓŁNOCY, a także na platformach podcastowych. Wersję z reprodukcją obrazu znajdziesz tutaj (kliknij, aby przejść do filmu):
W odcinku nie starczyło miejsca na wszystkie wybrane przez nas historie, dlatego publikujemy tutaj treść opowieści przetłumaczonej i sparafrazowanej przez Agnes Arsól Bikowską:
Ojciec osiemnaściorga dzieci z Álfheimu
Zdarzyło się latem w pewnym gospodarstwie, że wszyscy ludzie oprócz gospodyni pracowali w polu. Gospodyni została po, to by doglądać gospodarstwa i swojego czteroletniego syna. Chłopczyk chował się zdrowo i do tego czasu dobrze rozwijał. Uczył się już mówić, był bystry i dobrze rokujący.
Kobieta musiała w międzyczasie zajmować się różnymi pracami w zagrodzie, nie licząc doglądania chłopca, więc odchodziła od niego co jakiś czas. Udała się nad jezioro, które było niedaleko położone od gospodarstwa, żeby wymyć maselnicę. W tym czasie zostawiła dziecko przy drzwiach od domu. Nic nie wiadomo, co się przez ten czas działo, ale kiedy kobieta wróciła po bardzo długim czasie nieobecności i zaczęła mówić do dziecka, by je uspokoić, ono wciąż płakało i strasznie krzyczało. Miała ona jednak nadzieję na to, że dziecko tak jak wcześniej w końcu się uspokoi: będzie spokojne, przyjacielskie i
grzeczne. Jednak teraz nie było nic poza jednym jazgotem i złym wyciem.
Trwało to chwilę, a dziecko nie wydobywało z ust ani jednego słowa, za to było nadal bardzo kapryśne i grymasiło. Matka nie widziała żadnego ładu w tej zmianie zwyczajów swojego synka, co ją bardzo rozdrażniło i zdecydowała udać się po poradę do bardzo mądrej i oczytanej sąsiadki, która wyjaśniłaby jej, co jest przyczyną owej tragedii. Sąsiadka wypytała ją dokładnie od jak dawna dziecko jest w tym głupkowatym nastroju i w jaki sposób jej zdaniem się to mogło stać. Matka chłopca opowiedziała jej o wszystkim co miało miejsce.
Kiedy mądra sąsiadka usłyszała o wszystkich okolicznościach spytała:
– Nie uważasz, moja droga, że chłopiec może być podmieniony? Ponieważ, moim zdaniem, został zamieniony w chwili kiedy od niego odeszłaś, zostawiając go przy drzwiach domu.
– Tego nie wiem. – odpowiedziała matka chłopca – Nie możesz mi jednak udzielić rady jak to naprawić?
– To mogę zrobić. – powiedziała sąsiadka. – Postaraj się zostawić dziecko raz samo i spróbować stworzyć coś nowego i nietypowego, wtedy powinien wypowiedzieć jakieś słowo. Pamiętaj, żeby nikogo wtedy nie było w jego pobliżu. Ty jednak powinnaś podsłuchiwać, żeby wiedzieć jakie będzie to słowo. Jeśli będziesz uważać, że jest ono dziwne albo okropne, powinnaś mu bezlitośnie przetrzepać skórę i poczekać aż coś się zmieni.
Matka chłopca podziękowawszy sąsiadce za dobre rady następnie poszła do domu. Kiedy kobieta przyszła do domu postawiła mały garnek z uszami na środku kuchennej podłogi. Następnie wzięła dużo kijków, związując każdy koniec ze sobą, następnie jeden wierzchołek patyków oparła tak by dosięgał kuchennego komina, a drugi koniec przywiązała do łyżki z długim trzonkiem, która stała w garnku. Kiedy skończyła budowlę w kuchni, zaniosła tam chłopca i posadziła samego. Następnie wyszła z kuchni i stanęła przy szparze drzwi obserwując kuchnię i podsłuchując. Kiedy już jakiś czas jej nie było, dziecko podeszło do garnka i zaczęło obchodzić je zdziwione i patrzeć na łyżkę następnie powiedziało:
– Jestem już taki stary, że brodę mi można zobaczyć, ojciec osiemnastki dzieci z Álfheimu, a takiego długiego komina w takim małym garnku jeszcze nie widziałem.
Wtedy weszła kobieta z powrotem do kuchni z dobrą miotłą wzięła podmienionego i zaczęła go bić tak długo i bez litości, ze ten zaczął przerażająco krzyczeć. W chwili kiedy kobieta biła chłopca, zobaczyła, że jakaś piękna nieznajoma weszła do kuchni z małym chłopcem na rękach. I przemówiła do kobiety tymi słowy:
– Niepodobna zostać tutaj. Ja usypiam twoje dziecko, a ty bijesz mojego chłopa?
Powiedziawszy to odłożyła chłopca, syna gospodyni, a jej mąż natychmiast zniknął. Chłopiec wyrósł u swojej matki i był dobrym człowiekiem.
Cały odcinek podcastu o islandzkich elfach i ukrytych ludziach znajdziesz na:
W 2022 roku ruszamy z nowym projektem: „Elfy i trolle. Podcast o Północy”. Będzie to audiowizualna podróż do świata nordyckich baśni i legend, w której poznacie mniej znane opowieści i dzieła sztuki z dalekiej Północy.
Pomysł na podcast wywodzi się z nordyckiej tradycji kvöldvaka, czyli wieczornego opowiadania historii. Każdy odcinek przenosi słuchaczy w inne miejsce: na Islandię, Wyspy Owcze lub do Norwegii i prezentuje wywodzące się z lokalnego folkloru opowieści. Punktem wyjścia do opowiadanej historii będzie zawsze dzieło sztuki: obraz lub rzeźba autorstwa artysty z Północy. Towarzysząca narracji ilustracja jest jednak tylko zaproszeniem do pobudzenia wyobraźni słuchaczy. Główna część odcinka to historia ukryta za dziełami sztuki, ludowa opowieść lub mit rozgrywający się na dalekiej Północy. Celem projektu jest więc opowiedzenie mniej znanych legend i mitów z Północy oraz prezentacja ilustracji tych opowieści według wybranych artystów norweskich, farerskich i islandzkich. Spotkamy się w 12 odcinkach, które publikowane będą co miesiąc od stycznia do grudnia 2022 roku.
Przez kogo?
„Elfy i trolle. Podcast o Północy” to wieczorny podcast o sztuce i kulturze nordyckiej prowadzony przez cztery miłośniczki Północy: historyczki sztuki i skandynawistki:
Dla kogo?
Projekt skierowany jest do miłośników krajów Północy i amatorów sztuki w Polsce, a także wszystkich polskojęzycznych słuchaczy. Słuchać go mogą zarówno starsi, jak i młodsi, gdyż tematyka podcastu, jak i jego forma odpowiada osobom w każdym wieku. Wieczorna pora premiery odcinków sprzyja wyciszeniu, odpoczynkowi, odpłynięciu w krainę baśni i legend, a także jest propozycją spędzenia czasu wspólnie przez całą rodzinę.
Projekt jest też z założenia dostępny dla osób z dysfunkcją wzroku (w podcaście opisujemy omawianie dzieło sztuki bardzo dokładnie), jak i z dysfunkcją słuchu (każdemu odcinkowi będzie towarzyszył opis dzieła z treścią legendy na grupie Sztuka Północy).
W jaki sposób projekt promuje innowacyjność w dziedzinie sztuki i kultury?
Nowatorską stroną projektu jest zaproszenie słuchaczy do doświadczania sztuki i kultury prosto z ich domów. Słuchacze są zaproszeni do udziału w doświadczeniu opartym na wielu zmysłach: słuchania sztuk wizualnych z wizualizacją tekstów werbalnych. W dzisiejszych czasach jesteśmy przyzwyczajeni do szybkiego i powierzchownego kontaktu ze sztuką; odwiedzając galerię sztuki, oglądamy obraz tylko na kilka sekund. 15-minutowy odcinek zachęca do uważnego zbadania wybranego dzieła sztuki.
W jaki sposób projekt pomaga w przekazywaniu nowej wiedzy i doświadczenia?
Projekt ma wymiar zarówno społeczny, jak i psychologiczny. Spotkanie audiowizualne z malarstwem i opowieścią to dobra okazja dla słuchaczy do ćwiczenia umiejętności patrzenia na dzieło sztuki i wyobrażaniu sobie historii. Te dwa doświadczenia: patrzenia i słuchania łączą się w celu usprawnienia wielozadaniowości i wyobraźni, a także zaprasza słuchaczy do doświadczenia sztuki w kreatywny i relaksujący sposób po ciężkim i stresującym dniu.
Gdzie słuchać?
Podcast będzie dostępny na YouTube Utulę Thule oraz wybranych platformach do słuchania podcastów.
15 grudnia tego roku zapraszamy do wysłuchania premiery zwiastuna, w którym my, autorki podcastu, opowiemy co nieco o sobie i o samym projekcie.
Podcast zrealizowano dzięki funduszom Rady Nordyckiej.
Skandynawię kojarzymy głównie z pięknymi krajobrazami, a co za tym idzie: również z bliskim kontaktem z przyrodą. Ale także w malarstwie nordyckim dominują pejzaże.
Współczesne uwielbienie dla wycieczek krajoznawczych ma swoje źródła w przeszłości, którą świetnie ilustruje malarstwo nordyckie. Powszechna moda na spędzanie wolnego czasu na świeżym powietrzu zaczyna się w XIX wieku, a co ciekawe zbiega się to z coraz częstszym tworzeniem artystów w plenerze. Już Christoffer Wilhelm Eckersberg, profesor Królewskiej Duńskiej Akademii Sztuk Pięknych, zabierał swoich studentów na studia plenerowe, a sam bardzo dokładnie portretował otaczającą ją rzeczywistość, skupiając się na wielogodzinnym szkicowaniu nieba i dążenia do jak najwierniejszego przedstawienia przyrody. Choć malarze jego pokolenia wciąż malowali swoje obrazy w pracowniach, samo szkicowanie z natury wymagało zbliżenia się z tematem obrazu, nawet jeśli pejzaż był tylko tłem na przedstawianej sceny. Studiowanie krajobrazu, eksperymentowanie ze światłem, kompozycją i kolorem były jednak istotnymi elementami ówczesnego wykształcenia akademickiego, którego częścią były również liczne podróże, choćby do Rzymu.
Christoffer Wilhelm Eckersberg, Północny widok na zamek Kronborg, ok. 1810
Uczniowie Eckersberga i inni studenci europejskich akademii coraz chętniej podejmowali się tworzenia na świeżym powietrzu: zabierając farby i sztalugi do lasu, na plażę, w góry i na spacery poza miasto. W ślad za malarzami francuskimi, Skandynawowie chętnie przyjeżdżali do Paryża i ze Stolicy Sztuki udawali się na studia plenerowe do podparyskich miejscowości, takich jak Grez sur Loign, gdzie powstała skandynawska kolonia artystyczna. Lata 70. i 80. XIX wieku zaowocowały wysypem grup artystów skupiających się w miasteczkach i wsiach oddalonych od cywilizacji, a jednak wciąż dobrze skomunikowanych z dużymi miastami. Po powrocie ze studiów w Paryżu młodzi malarze chętnie spędzali lato w Skagen, Fleskum, Varberg i innych skandynawskich koloniach artystycznych, korzystając z naturalnych warunków, niezakłóconych wysokimi budynkami panoram, bliskiej obecności żywiołów. Praca na świeżym powietrzu była też częścią mody na wakacje w naturze: artyści pokazują nam kąpiących się w morzu, rozrywkę oczywistą dla nas, ale z punktu widzenia epoki dość nową. Dopiero w XIX wieku odkrywa się uroki przebywania na plaży i zdrowotne korzyści kąpieli morskich.
Peder Severin Krøyer, Letni dzień na południowej plaży w Skagen, 1884
Przyjemność z przebywania na świeżym powietrzu widać również w scenkach rodzajowych malowanych przez artystów przełomu XIX i XX wieku. Poza kąpielą w morzu, widoczną w twórczości Krøyera, Jensa Ferdinanda Willumsena czy Andersa Zorna, nordyccy twórcy chętnie przedstawiają damy pływające w łódce, spacerujące po plaży czy wędrujące w górach, odpoczywające w ogrodzie czy oddające się różnym rozrywkom, a nawet uprawiających sport na świeżym powietrzu. Modelki pozujące artystom to najczęściej ich żony, siostry, przyjaciółki, które przedstawiane są w autentycznych scenach z życia codziennego, obrazy stają się odbiciem przyjemnych chwil spędzonych na wakacjach. Artyści chętnie spędzali sezon wakacyjny w domach letniskowych, a posiadanie takiego było oznaką wysokiej pozycji społecznej. Do dzisiaj Skandynawowie dumni są ze swoich sommarstugor, być może dlatego obraz Richarda Bergh Nordycki letni wieczór (1899) jest jednym z najczęściej reprodukowanych w Szwecji i uwielbianych przez publiczność.
Albert Edelfelt, Letnie życie na wyspach, 1880Richard Bergh, Nordycki letni wieczór, 1899
Okoliczności przyrody są tłem nie tylko dla scenek z życia wyższych sfer, bowiem w sztuce tego okresu często pojawiają się rybacy przy pracy na otwartym morzu lub pastuszkowie na rozległych łąkach czy uśmiechnięte chłopki w dolinach i na polach. Natura okresu neoromantyzmu skandynawskiego (nationalromantik) staje się istotnym narzędziem w budowaniu tożsamości narodowej i umacniania dumy z tego, co typowo duńskie, norweskie czy fińskie. Stąd w malarstwie fińskim często pojawiają się jeziora, a pejzaże norweskie niemal nieodłącznie wypełnione są fiordami. W XIX wieku powstają pewnie kody i skojarzenia, z jednej strony wynikające z ciekawskości krytyki europejskiej, tworzącej popyt na pejzaże prezentujące dziką, egzotyczną, niemal niedostępną przyrodę Północy. Z drugiej strony malarze skandynawscy poszukiwali języka odpowiedniego dla ówczesnych nastrojów politycznych, a natura z jej konkretnymi cechami charakterystycznymi okazała się świetnym narzędziem do pobudzania patriotyzmu. Być może stąd do dziś Skandynawowie są tak dumni ze swoich fiordów, jezior, szkierów i gór.
Hans Andreas Dahl, Norweski fjord, ok. 1900
Na fali tego “narodowego romantyzmu” artyści nordyccy sami zaczynają podróżować po swoim kraju. Wycieczki krajoznawcze mają nie tylko cel artystyczny, ale też zaspokajają ciekawość odnośnie mniej znanych zakątków własnej ojczyzny. Szczególną popularnością cieszy się daleka Północ: tereny zamieszkałe przez egzotycznych Samów. Już Peder Balke i inni przedstawiciele romantyzmu eksplorowali te tereny, malując zapierające dech w piersiach zjawisko zorzy polarnej. Malarze i malarki kolejnego pokolenia udają się do Kraju Samów znacznie łatwiej: dzięki rozwojowi kolejnictwa. John Bauer z wycieczki na Północ przywozi ilustracje z życia codziennego Samów, a Anna Boberg piękne sceny z aurorą borealis oraz pejzaże z Lofotów.
Anna Boberg, Zorza polarna, Studium z Nordlandet, 1901
Studia plenerowe, wycieczki krajoznawcze, poszukiwanie bliskości z naturą. Czy malarze nordyccy mieli wpływ na stworzenie lub przynajmniej umocnienie w kulturze skandynawskiej konceptu friluftsliv, czyli potrzeby obcowania z naturą? Niezależnie od wpływu malarskiej twórczości na poczucie dumy z rodzimej natury, sami artyści chętnie oddawali się czerpaniu przyjemności z bliskości przyrody i chętnie malowani siebie lub innych na tle pięknych krajobrazów. Pejzaż stanowi najchętniej eksplorowany gatunek w malarstwie nordyckim: czy dlatego, że sami Skandynawowie tak chętnie malowali otaczającą ich przyrodę, a może dlatego, że wszyscy tęsknimy do nietkniętej ludzką ręką natury, którą możemy oglądać na tych obrazach?
Test towarzyszy podcastowi Łosiologia. Niedawno opowiadałam Alicji o sztuce nordyckiej, a więcej o friluftsliv w obrazach Północy znajdziecie w najnowszym odcinku.
Nie powinno być odrębnej kategorii “sztuka kobiet”. A jednak kobiety-artystki przez wieki należały do mniejszości, ich twórczości nie zaliczano do kanonu. Dlatego warto mówić o nich oddzielnie, aby je przypomnieć.
Marzec był miesiącem sztuki kobiet. Dzięki akcji na Instagramie #30dnisztukikobiet poznałam mnóstwo ciekawych i nieznanych mi artystek, a sama prezentowałam prace wybranych artystek islandzkich. Cała akcja zmotywowała mnie również do rozpoczęcia kolejnego cyklu tekstów, którego pierwsza część ukazała się tydzień temu:
Skąd potrzeba oddzielnego mówienia o kobietach-artystkach? W mojej ocenie podkreślanie tej odrębnej kategorii jest bardziej dyskryminujące, niż pomijanie narracji o kobietach w historii sztuki. Bo przecież “sztuka kobiet” nie różni się od “sztuki mężczyzn”, choć wielu badaczy chciałoby klasyfikować ją w oddzielny sposób, nadając jej cechy “typowo” kobiece. To, że trzeba mówić o “sztuce kobiet” wynika z tego, że przez wieki kobiety były pomijane w historii sztuki, ich twórczość deprecjonowano, stawiano w cieniu swoich kolegów. A nawet jeśli przewyższały ich talentem i pomysłowością – nie dopuszczano ich do świata artystycznego, bardzo późno wprowadzając kobiety na Akademie Sztuk Pięknych. O wielkich zmianach w wykształceniu akademickim opowiadam w moim filmie na kanale UTULĘ THULE MÓWI O SZTUCE PÓŁNOCY:
W filmie prezentuję tylko niewielką grupę nordyckich artystek, które na przełomie XIX i XX wieku zaczynają, powoli, wychodzić z cienia mężczyzn. Wśród nich znajdziemy wiele kobiet związanych z artystami lub przebywającymi w artystycznych kręgach, jeszcze do niedawna niesprawiedliwie określane po prostu jako “muzy” swoich kolegów. Gdy czytamy o Marii Krøyer, Odzie Krohg czy nawet Dagny Juel-Przybyszewskiej, dowiadujemy się przede wszystkim o ich urodzie. Maria była główną bohaterką płócien swojego męża, a jej urodą zachwycali się wszyscy członkowie kolonii Skagen, Oda stanowiła ozdobę bohemii kristiańskiej, kochali się w niej malarze, pisarze i dramaturdzy ówczesnej Kristianii, z kolei Dagny elektryzowała środowiska artystyczne w Norwegii, Berlinie i Krakowie. Wszystkie trzy łączy to, że były również malarkami, choć – z wyjątkiem Ody – ich twórczość nie jest szerzej rozpoznana; prace Marii Krøyer – 40 obrazów olejnych i 20 szkiców – “odkryto” dopiero w 2002 roku i pokazano na wielkiej wystawie, która pozwoliła na nowe spojrzenie na biografię “muzy Skagen”. Jej niewielki dorobek związany był z dzieleniem codzienności z chorującym psychicznie, wręcz maniakalnym mężem, a historie innych kobiet-artystek dowodzą, że tworzenie w otoczeniu ambitnych mężczyzn kończyło się najczęściej porzuceniem malarstwa i zwątpieniem we własny talent.
Marie Krøyer, Wnętrze z szyjącą dziewczyną, bez daty
Przełom XIX i XX wieku to jednak bardzo ważny moment dojścia kobiet-artystek do głosu. Nie tylko mają one wreszcie możliwość studiowania na akademiach, ale też uczą się w prywatnie u mistrzów w Paryżu, Berlinie, Monachium czy innych europejskich miastach. Podróże wyrywają je z rodzinnych konwenansów, a samotny pobyt za granicą daje większe szanse rozwoju i decydowania o sobie. Na fali nowoczesnego podejścia do sztuki coraz częściej powstają grupy artystów wyjeżdżających na wspólne plenery, a także kolonie artystyczne. Należą do nich tak mężczyźni, jak i kobiety; nierzadko to właśnie tam dochodzi do spotkania artystów obojga płci, skutkującego małżeństwami: Michael i Anna Ancher, Carl i Karin Larsson, Georg i Hanna Pauli, Harald i Agnes Slott-Møller.
Często pożycie małżeństwie artystów łączy ten sam schemat: początkowo tworzą razem, malują wzajemne portrety, są równymi partnerami, ale kiedy pojawiają się dzieci, kobieta przejmuje również rolę matki i ma mniej czasu na tworzenie. Wychowywanie dziecka i spędzanie czasu w domu wpływa więc na zmianę tematyki: w przypadku Anny Ancher studia plenerowe i sceny rodzajowe z życia rybaków w Skagen są zastępowane scenami we wnętrzach, studiami głów córki i służących, kwiatów i światła odbijającego się na ścianach domu. Gdyby więc na siłę szukać “typowych” cech sztuki kobiet, mogłyby to być sceny domowe, malowanie dzieci i martwych natur, ale też działalność pozamalarska, np. tkactwo i hafciarstwo przekształcające robótki ręczne w dzieła sztuki.
Trzeba jedna grubą kreską oddzielić żony artystów od artystek, które nigdy nie wyszły za mąż albo w których życiorysach mężczyźni ogrywali mniejszą rolę. Jak już wspomniano, kobiety-artystki podróżowały po Europie, często w towarzystwie koleżanek. Harriet Backer studiowała w Monachium, ale przyjechała od Paryża za namową Kitty Kielland, a Helene Schjerfbeck wyjechała do Kornwalii w towarzystwie Marii Wiik. W Paryżu kobiety-artystki wspólnie zamieszkiwały i wynajmowały pracownie, a potem często wzajemnie się portretowały, jak w przypadku Hanny Pauli i Venny Soldan-Brofeldt czy Helene Schjerfbeck i Heleny Westermarck. Zawierane przyjaźnie trwały całe życie i przekładały się na wzajemne wsparcie, czego przykładem może być więź pomiędzy Louisą Matthíasdóttir a Níną Tryggvadóttir.
Hanna Pauli, Portret Venny Soldan-Brofeldt, 1887
Fascynujące życiorysy mniej znanych artystek, a także mniej znane szczegóły z biografii tych już bardziej rozpoznawalnych malarek i rzeźbiarek od lat stają się kanwą dla filmów. Można śmiało powiedzieć, że ubiegła dekada filmów biograficznych o artystach należała do kobiet. Amerykańskie i skandynawskie produkcje przypominają o artystkach takich jak Hilma af Klint, Anna Ancher czy Helene Schjerfbeck, oddając sprawiedliwość utalentowanym malarkom, które jeszcze do niedawna historia sztuki spychała na drugi plan. Z filmów tych bije feministyczny przekaz o ogromnej determinacji i konieczności dążenia do celu pomimo konwenansów i poświęcenia tradycyjnym rolom żony albo matki, z różnym jednak skutkiem. Historie tych Aspazji, nierzadko przewyższających talentem swoich kolegów po fachu, zdają się nie tylko przywrócić miejsce kobiet w powszechnym kanonie skandynawskiej historii sztuki, ale również wchodzą w dyskurs z globalnym traktowaniem kobiet-artystek jako ozdób ówczesnych środowisk artystycznych i pomniejszych malarek bądź epigonek swoich mężów czy nauczycieli. Choć produkcje takie jak “Marie Krøyer” (2012) czy “Helene” (2020) przybliżają mniej znane fakty z życia malarek, skupiają się głównie na ich romansach czy perypetiach miłosnych, a sztuka schodzi na drugi plan. Trzeba jednak przyznać, że ten hollywoodzki sposób opowiadania historii nie odbiega znacznie od narracji o artystach-mężczyznach.
Matki, żony i kochanki? Wciąż opowiada się o kobietach-artystkach przez pryzmat ich życia prywatnego, choć trzeba przyznać, że tradycyjne postrzeganie kobiety jako właśnie matki, żony czy kochanki było wielkim problemem dla artystek, które samodzielnie torowały sobie drogę do kariery artystycznej. Narracja ta może być krzywdząca, może odciągać uwagę od samej twórczości, ale warto nakreślać kontekst, w jakim powstawała sztuka kobiet. Jeśli mężczyźni zmagali się w swojej karierze, to głównie za sprawą statusu społecznego czy materialnego. Kobietom przeszkadzało w pierwszej kolejności właśnie to, że są kobietami, a dopiero drugorzędne znaczenie miało ich pochodzenie. Nawet jeśli były lepiej wykształcone czy bogatsze od mężczyzn, wciąż miały mniejsze szanse na wystawienie czy sprzedanie swoich prac. Tym bardziej warto powtarzać, że pomimo tych różnic udało im się odnieść sukces, a jeśli nie stało się to za ich życia, to nadszedł czas, aby oddać im pośmiertnie sprawiedliwość.
Agnes Slott-Møller, Ebbe Skammelsen na weselu, 1908
Wikingowie mogą kojarzyć się z rabunkami i budzeniem postrachu, ale wśród nich byli też zdolni rzemieślnicy wykonujący piękne przedmioty. Wśród nich wiele znajduje się obecnie w kolekcjach najważniejszych muzeach Skandynawii.
Czy wiesz, że…
⛵️ określenie wiking bierze się od staronordyckiego viking określającego zamorską wyprawę, nierzadko w celach poznawczo-grabieżczych? Na wiking jechali przede wszystkim młodzi mężczyźni, ale potocznie wikingami nazywamy ludność zamieszkującą Półwysep Skandynawski i migrującą na Północ oraz podróżującą po całej Europie między VIII a XI wiekiem.
⛵️ pamiątki po wikingach znaleziono nawet w Polsce? Wyspa Wolin jest świetnym przykładem dawnej obecności północnych kupców, a pozostawione przez nich obiekty i przedmioty wykonane w jednym ze stylów sztuki wikińskiej pozwalają śledzić ich migrację po Europie. Dzięki nim wiemy, że wikingowie dotarli na Sycylię i do Konstantynopola.
⛵️ sztuka wikińska miała wiele wspólnego z celtycką? Popularny motyw plecionki zaczerpnięty został najprawdopodobniej właśnie ze sztuki anglosaskiej i celtyckiej, ale późniejsze motywy sztuki wikińskiej wynikały również z inspiracji sztuką kontynentalnej Europy. Np. w stylu Urnes znajdziemy ślady francuskiej sztuki średniowiecznej.
⛵️ istnieje więcej niż sześć stylów sztuki wikińskiej? Poza nimi wyznacza się nie tylko wcześniejszy styl Vendel (którego ostatnia faza, styl E, często utożsamiany jest ze stylem Oseberg), ale również styl Broa, datowany na lata około 750 – 825, a więc rozpoczynający się przed wspomnianym Oseberg lub współistniejący z nim.
⛵️ sztukę wikińską można oglądać również w Polsce? Tym razem nie chodzi o Wolin, ale o kościół słupowy w Karpaczu. Świątynia Wang znalazła się na terenach dzisiejszej polski jeszcze w czasach zaborów, bowiem zakupił ją książę pruski Fryderyk William IV i przetransportował z Norwegii na tereny ówczesnych Prusów w roku 1842.
Zdjęcia własne z pobytów w Muzeum Narodowym w Kopenhadze, Muzeum Łodzi Wikińskich w Oslo, Muzeum Historycznym w Sztokholmie, Muzeum Historycznym w Oslo, Muzeum Osadnictwa w Reykjaviku.
Frank Dicksee, The Funeral of a Viking, 1893, Manchester Art Gallery.
Johan Peter Raadsig, Ingolf tager Island i besiddelse, 1850.
Christian Krohg, Leif Eriksson odkrywa Amerykę, 1893.
O sztuce fińskiej słyszy się zazwyczaj niewiele, ale malarstwo Młodej Finlandii na pewno się Wam spodoba! Współcześni artyści również warci są uwagi.
Czy wiesz, że…
🇫🇮 przez dłuższy czas Finlandia należała do Szwecji, a pierwszym językiem wielu artystów fińskich był szwedzki? Stąd wiele nazwisk i oryginalnych tytułów dzieł z Finlandii znajdziemy właśnie w tym języku.
🇫🇮 w 1892 roku artyści, poeci i muzycy powołali do życia Młodą Finlandię? Po przejęciu kraju przez Rosję nasiliły się nastroje narodowościowe, a młodzi Finowie – zasmakowawszy paryskiej bohemy – postanowili tworzyć sztukę nowoczesną. Członków stowarzyszenia Młoda Finlandia przedstawił choćby Akseli Gallen-Kallela na obrazie Sympozjum (fin. Symposion/Probleema).
🇫🇮 Gallen-Kallela urodził się jako Axel Waldemar Gallén? Na fali trendów narodowościowych postanowił on zmienić szwedzkie nazwisko na brzmiące bardziej po fińsku.
🇫🇮 Järnefelt był początkowo realistą, ale w jego twórczości zauważyć można również elementy impresjonizm? Szczególnie w jego lekkim, niemal szkicowym czasem ujęciu chmur i nieba.
🇫🇮 Hugo Simberg jest autorem obrazu Finlandii numer 1? W 2006 roku galeria Ateneum zorganizowała plebiscyt na najbardziej fińskie dzieło (Maamme taulu -äänestyksessä). Pierwsze miejsce zajął Ranny anioł fińskiego symbolisty, drugie – Rekonwalescentka Helene Schjerfbeck, a trzecie – Walczące głuszce Ferdinanda von Wrighta.
🇫🇮 Tove Jansson była nie tylko autorką “Muminków”, ale też utalentowaną malarką? Pochodziła z artystycznej rodziny jako córka Viktora Janssona, rzeźbiarza, oraz Signe Hammarsten-Jansson, ilustratorki i graficzki. Rodzice Tove byli też inspiracją dla postaci Mamusia i Tatusia Muminka.
🇫🇮 9 sierpnia świętuje się Dzień Sztuki Fińskiej? Święto ustanowiono w tym roku i przypada na dzień urodzin Tove Jansson, dlatego oficjalna nazwa wydarzenia to Tove Janssonin ja suomalaisen taiteen päivä. Więcej informacji o tym dniu poczytacie na stronie Pohjola.
🇫🇮 Tom of Finland tworzył pod pseudonimem ze względu na swoją orientację seksualną? W powojennej Finlandii prace o charakterze erotyczno-pornograficznym były zakazane, tak samo jak seksualizm. Artysta zaryzykował jednak wydawnictwa anonimowe (głównie w USA), dzięki którym stał się czołową postacią środowisk gejowskich i rewolucji seksualnej.
Czy malarze Młodej Polski mają coś wspólnego z artystami Młodej Skandynawii? Co łączy przedstawicieli obu nurtów i czy mogło dojść do bezpośredniego kontaktu, a może podobieństwa wynikają z pokrewieństwa dusz?
Czy wiesz, że…
🤝 Ferdynand Ruszczyc, jeden z najbardziej interesujących pejzażystów Młodej Polski, był w połowie Skandynawem? Jego matka pochodziła z Danii, a malarz tworzył również na Bornholmie
🤝 Anders Zorn podróżował po Krakowie? Wówczas było to najważniejsze miasto Galicji po Lwowie, a więc ważne centrum kulturowe zaboru austriackiego. Zorn przyjechał tu w ramach swojej podróży po Europie, jak również Pontus Larsson, syn Carla Larssona.
🤝 Edvard Munch przyjaźnił się ze Stanisławem Przybyszewskim? Obaj poznali się w berlińskiej gospodzie Zum Schwarzen Ferkel (Pod Czarnym Prosiakiem), a większą sławę na kontynencie norweski malarz zawdzięcza właśnie płomiennym pismom Polaka. Również dzięki Przybyszewskiemu twórczość Muncha poznał Wojciech Weiss.
🤝 źródła podobieństw między sztuką młodopolską a sztuką artystów Młodej Finlandii można szukać w Petersburgu? To za sprawą profesora tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych, Archipa Kuindżiego, który mógł być inspiracją tak dla Ruszczyca czy Konrada Krzyżanowskiego, jak i dla Akselego Gallen-Kalleli.
🤝 Carl Larsson prowadził wieloletnią przyjaźń korespondencyjną z Janem Maliszem? Ten krakowski fotograf i krytyk przyczynił się do popularyzacji sztuki szwedzkiej w Polsce, pisał artykuły nie tylko o swoim przyjacielu, ale też w Tygodniku Ilustrowanym pojawił się jego tekst o twórczości Andersa Zorna.
🤝 w Polsce istnieje stowarzyszenie inspirowane twórczością Carla Larssona? To Dom Słońca pod Sokołem, zainicjowany przez korespondencję Szweda z Janem Maliszem.
🤝 w polskich zbiorach można znaleźć dzieła artystów nordyckich? Organizowano też wystawy czasowe prezentujące sztukę skandynawską, a w 2018 roku w Muzeum Sztuki w Göteborgu zorganizowano pokaz sztuki Młodej Polski.
Richard Bergh, Śmierć i dziewczyna, 1888., fot. Prins Eugens Waldemarsudde
Hugo Simberg, Ogród śmierci , 1896, Ateneum, Helsinki
Hanna Pauli, Portret artystkiVenny Soldan, 1887, Göteborgs konstmuseum, Göteborg
Greta Gerell, Jardin du Luxembourg, Paris, 1937, fot. Stockholms Auktionsverk
Ernst Josephson, 14 juillet, ok. 1883, źródło: http://www.artnet.com/
Ingeborg Westfelt-Eggertz, Ogród: scena z Meudon, 1887, źródło: Bukowskis
Józef Pankiewicz, Targ na kwiaty przed św Magdaleną w Paryżu, 1890, Muzeum Narodowe w Poznaniu
Carl Fredrik Hill, Francuski sad, 1876, źródło: Bukowskis.
Olga Boznańska, Motyw z Paryża, 1903, Muzeum Narodowe, Kraków
Hjalmar Sandberg, Scena z Vichy, bez daty, Nationalmuseum, Sztokholm
Władysław Podkowiński, W ogrodzie, 1892) źródło: Lubicki.art
Albert Edelfelt, The Luxembourg Gardens, Paris, 1887, źródło: Google Art Project
Stanisław Wyspiański, Wnętrze pracowni paryskiej, 1893, źrodło: Google Art Project
Olga Boznowska. Wnętrze paryskiej pracowni, 1918, źródło: https://bydgoszcz.wyborcza.pl/
Richard Bergh, Konstnärsförbundet: Christian Eriksson, Eugène Jansson, Nils Kreuger, Karl Nordström, Robert Thegerström oraz Richard Bergh, 1903.
Richard Bergh, Po pozowaniu, 1884, Statens Museum for Kunst, Kopenhaga
Carl Larsson, Grez-Sur-Loing, 1887, Nationalmuseum, Sztoholm
Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer w pracowni, 1893, Muzeum Narodowe w Warszawie
Hugo Birger, Śniadanie artystów skandynawskich w Café Ledoyen w dniu wernisażu (szw. Skandinaviska konstnärernas frukost i Café Ledoyen – Fernissningsdagen), 1886, Göteborgs konstmuseum, Göteborg
Anna Ancher, Promienie słońca w Niebieskim Pokoju (Solskin i den blå stue), 1891. Skagens Museum.
P. S. Krøyer, Badende Jungen. Sonnenschein. Skagen
Jens Ferdinand Willumsen, Children Bathing at Skagen Beach, 1909, źródło: skagenskunstmuseer.dk
Wacław Szymanowski, W huculskiej izbie, 1887, źródło: http://artyzm.com/
Stanisław Wyspiański, Akropolis – pomysł zabudowania Wawelu
Anders Zorn, Stickande kulla, 1900
Akseli Gallen-Kallela, Obrona Sampo, 1896, Muzeum w Turku
Richard Bergh, Vision, motiv från Visby, 1894, Nationalmuseum ,Sztokholm.
Hugo Simberg, Piru padan ääressä, 1897, źródło: Wikimedia Commons
Leon Wyczółkowski, Gra w krokieta, 1892-95, Muzeum Narodowe w Warszawie
Teodor Axentowicz, Kołomyjka, 1895, Muzeum Narodowe w Warszawie
Leon Wyczółkowski, Sarkofag Królowej Jadwigi, 1898, Muzeum Narodowe w Warszawie
Władysław Skoczylas, Bajka, 1908, Muzeum Sztuki w Łodzi, Oddział Pałac Herbsta
Richard Bergh, Rycerz i dziewczyna, 1897, Thielska galleriet
Edvard Munch, Kąpiący się mężczyźni, 1918, źródło: https://www.wikiart.org/
Edvard Munch, Nadzy mężczyźni w lesie, 1819, źródło: https://www.wikiart.org/
Edvard Munch, August Strindberg, Edvard Munch and friends at the café ‘Zum Schwarzen Ferkel’, Berlin.
Wojciech Weiss, Maki, 1902-1903, Muzeum Narodowe w Krakowie
Wojciech Weiss, Wiosna, 1898, Muzeum Narodowe w Warszawie
Włodzimierz Tetmajer, Taniec w karczmie), bez daty, Galeria Narodowa w Lwowie.
Anders Zorn, Stickande kulla, 1901
Akropolis według Wyspiańskiego, szkic, Muzeum Śląskie
Józef Chełmoński, Kuropatwy, 1891 Muzeum Narodowe w Warszawie.
Bruno Liljefors, Kuropatwy (szw. Rapphönor) 1936, źródło: Bukowskis.
Stanisław Wyspiański, Skarby sezamu, 1897, Muzeum Narodowe w Kielcach.
Prins Eugen, Chmura (szw. Molnet), 1895, Göteborgs Konstmuseum
Ferdynand Ruszczyc, Obłok, 1902, Nationalmuseum i Poznań
Prins Eugen, Las (szw. Skogen(, 1892, Göteborgs Konstmuseum
Ferdynand Ruszczyc, Stare Jabłonie, 1900, Muzeum Narodowe w Warszawie.
Gustav Fjaestad, Bezgwiezdna noc zimowa (szw. Stjärnklar Vinternatt),
Ferdynand Ruszczyc, Bajka zimowa, 1904, Muzeum Narodowe w Warszawie.
Stanisław Wyspiański, Caritas (Maria z Dzieciątkiem), Fragment projektu witraża do katedry lwowskiej, 1904 (replika kartonu z 1893-94), Muzeum Narodowe w Warszawie.
Konrad Krzyżanowski, Chmury w Finlandii, 1908, Muzeum Narodowe w Krakowie.
Jan Stanisławski, Topole nad wodą, 1900, Muzeum Narodowe w Krakowie.
Jan Stanisławski, Bodiaki, 1885, Muzeum Narodowe w Krakowie.
Fragmenty publikacji Magdaleny Wisieckiej, dostępnej w całości na stronie: http://domsloncapodsokolem.eu/carl-larsson/o-artyscie/
W Helsinkach nie brakuje godnych polecenia miejsc związanych ze sztuką. Jest jednak jeden adres, którego nie wolno pominąć. Helsińskie Ateneum to obowiązkowa meta nie tylko dla miłośników sztuki, ale też dla zainteresowanych kulturą fińską.
Ateneum to nazwa wywodząca się z greki. Oznacza świątynię poświęconą bogini mądrości i wojny, Atenie. Była to też pierwsza wyższa uczelnia w starożytnym Rzymie, oraz szkoła średnia we Francji okresu Rewolucji Francuskiej. We współczesnym słowniku oznacza czytelnię. Nazwa helsińskiego muzeum sztuki, będącego częścią Fińskiej Galerii Narodowej, wiąże się jednak przede wszystkim z Ateną, gdyż jej wizerunek łatwo odnajdziemy na samym gmachu instytucji. Antykizująca budowla projektu Theodora Höijer zwieńczona jest bowiem tympanonem z podobizną tej greckiej bogini, greckie akcenty w architekturze to także kariatydy. Na fasadzie znajduje się także popiersie Fidiasza, greckiego rzeźbiarza, ale również portrety późniejszych, klasycyzujących artystów: Bramante i Rafaela (wszystkie trzy dłuta Carla Eneasa Sjöstranda).
Świątynia sztuki
Skąd w stolicy Finlandii tyle nawiązań do kultury klasycznej? Od XVIII wieku w Europie bardzo modne było stawianie stylizowanych na architekturę starożytną muzejonów. Świątynia muz, czyli muzeum to koncept wywodzący się z Grecji, dlatego wzorowanie instytucji mieszczącej kolekcję narodową, nawet w państwach pozbawionych bezpośredniej spuścizny cywilizacji śródziemnomorskiej, było sygnałem przyporządkowania kultury narodowej wspólnej kulturze europejskiej. Również dlatego na ścinach budynku znajdziemy również medaliony z podobiznami najważniejszych artystów na świecie, wykonanych przez Ville Vallgrena.
Gmach Ateneum z 1890, zdj. Daniel Nyblin, źródło: https://ateneum.fi/
Helsińskie muzeum powstało jednak znacznie później niż jego europejskie odpowiedniki, nie ma też typowego dla podobnych instytucji rodowodu, czyli nie opiera się na kolekcji królewskiej. Zbiory są mocno związane z Fińskim Związkiem Artystów, który został założony w 1846 roku. To właśnie Związek rozpoczął budowanie kolekcji, wybierając dzieła własnych członków, a później także przyjmując różne donacje. Wielu kolekcjonerów przekazywało swoje zbiory w testamencie, inni wspierali instytucję finansowo. Dzięki temu pierwsza wystawa zebranych dzieł miała miejsce w roku 1863, choć jeszcze nie w dzisiejszym gmachu, który stanął na swoim miejscu dopiero w 1887 roku. Od następnego roku organizowano pierwsze wystawy, a kolekcja, oparta na kolejnych darach i zakupach, rozrasta się do dzisiaj.
Panteon artystów fińskich
Ateneum mieści w swojej kolekcji dzieła najważniejszych fińskich artystów, ale wiele z pokazywanych tu prac należy także do kanonu kultury tego kraju. Jednym z pierwszych kluczowych dla kolekcji zakupów był wczesny autoportret Helene Schjerfbeck, natomiast później dołączyły dzieła gigantów fińskiego malarstwa: Alberta Edelfelta, Eero Järnefelta, Pekki Halonena, Hugo Simberga czyli Akselego Gallen-Kalleli. Wchodząc do środka możemy zachłysnąć się liczbą znanych obrazów, a jeśli nie mamy czasu na całodzienną wizytę, polecam kilka dzieł, których nie wolno przegapić:
Akseli Gallen-Kallela, Mit Aino, tryptyk, 1891, źródło: Wikimedia Commons.
Kiedy piszę o twórczości Akselego Gallen-Kalleli, zazwyczaj skupiam się na chmurach. Ale ten fiński malarz znany jest przede wszystkim z ilustracji Kalevali, czyli fińskiego eposu narodowego. Jednym z najczęściej produkowanych jest Tryptyk Aino, ukazujący w trzech scenach mit o tej siostrze Joukahainena. Historia “fińskiej Wandy, co nie chciała męża” opowiada o młodej dziewczynie obiecanej czarownikowi, Väinämöinenowi, przez swojego brata. Aino nie chciała jednak starszego mężczyzny i utonęła w jeziorze. Obrazy ilustrujące Kalevalę malował Gallen-Kalela w różnych stylach: od realizmu po secesyjną kreskę. W zbiorach Ateneum znajdziemy także inne dzieła tego malarza, niezwiązane już z fińskim eposem, wśród nich portrety i sceny rodzajowe, pejzaże w duchu japonizmu oraz widoki z pobytu rodziny Kalelów w Afryce.
Eero Järnefelt, Pod jarzmem. Paląc chrust, 1893, źródło; Wikimedia Commons.
Ten obraz Eero Järnefelta należy do tego etapu twórczości, w którym malarza interesowały przede wszystkim realizm i naturalizm. Obraz powstał w wyniku pobytu artysty w Północnej Sawonii, w której popularne było palenie pól jako metody użyźniania ziemi. Praca fizyczna nie jest jednak głównym jarzmem bohaterów obrazu, ale także trudna sytuacja ekonomiczna: wówczas w Finlandii panował wielki głód i bieda. Do dzieła pozowały autentyczne postaci z miejsca pracy, między innymi 14-letnia dziewczynka o imieniu Johanna Kokkonen. To właśnie na jej przykładzie widać uchwycenie nędzy przez artystę: jej twarz umorusana brudem, z włosami w tłustych strąkach, wykrzywiona jest w bólu i spuchnięta od głodu. Zważywszy na kolorystykę oraz ekspresję postaci, obraz ma też cechy ekspresjonizmu.
Hugo Simberg, Ranny anioł, 1903, źródło: Wikimedia Commons.
Ten symboliczny obraz to najbardziej popularne dzieło Hugo Simberga. Wielokrotnie reinterpretowany, przedstawia dwóch chłopców w strojach wiejskich niosących rannego anioła. Ubrana na biało dziewczynka z krwawiącym skrzydłem i opatrunkiem na głowie trzyma w dłoni bukiecik przebiśniegów, kojarzony z wiosną, a więc nowym początkiem. Anioł jest ranny, a krew broczy biel symbolizującą niewinność i czystość. Postać blondwłosej dziewczynki kontrastuje z chłopcami w ciemnych ubraniach oraz ciemnym, dopiero budzącym się do życia krajobrazem. Czy obraz miał faktycznie symbolizować nadzieję na lepszy start, bowiem malowany był przez chorującego wówczas artystkę? Hugo Simberg w swojej twórczości często sięgał po motyw aniołów i diabłów, które często związane są ze śmiercią i egzystencjalizmem, ale wiele z jego obrazów ma też cechy satyry.
Helene Schjerfbeck, Rekonwalescentka, 1888, źródło: Wikimedia Commons.
W 2006 roku zorganizowano w Finlandii plebiscyt na “obraz narodowy”, a powyższy zdobył drugie miejsce. Był także doceniony w Paryżu i choć krytykowano go za nadmierny realizm, został włączony do kolekcji Związku Artystów Fińskich niekrótko po wystawieniu na Salonie paryskim. Helene Schjerfbeck, znana głównie z autoportretów złożonych z płaskich, niemal litograficznych, plam barwnych, wykorzystuje na tym płótnie francuską lekcję impresjonizmu. Refleksy na twarzy malowanej dziewczynki oraz cienie kładące się na jej siedzisko oraz ścianę, podkreślają szkicowość i delikatność przedstawienia. Chora dziewczynka siedzi na wiklinowym fotelu opatulona w prześcieradło, jakby przed chwilą wyszła z łóżka. Temat chorych dzieci był bardzo popularny w tamtym czasie, jednak modeli ukazywano głównie przykutych do łóżka. Tutaj widać nadzieję na rychłe ozdrowienie: choć mała ledwo ma siłę siedzieć, a na jej polikach widać jeszcze ślady gorączki, jej siły powoli wracają i wkrótce będzie już pełna życia.
Obcy bogowie
W kolekcji Ateneum znajdziemy przykłady twórczości fińskiej, ale również dzieła artystów o renomie międzynarodowej, m.in. Modiglianiego, van Gogha, Cezanne’a. Nawet jeśli władze muzeum będą próbowały przyciągnąć odwiedzających tymi nazwiskami, naprawdę warto odwiedzić Ateneum dla samej sztuki fińskiej. Inne muzea z reprezentacją twórczości Finów to chociażby Muzeum w Turku, do którego warto wstąpić chociażby z uwagi na obrazy Gallen-Kalleli. Polecam również domy-muzea artystów takich jak właśnie Kalela czy Pekka Halonen, oraz galerie ze sztuką współczesną: Kiasma czy HAM.
Kopenhaga to niezaprzeczalnie najważniejszy ośrodek rozwoju sztuki skandynawskiej. Przez wieki tutejsza Królewska Akademia wyznaczała kierunek wszystkim artystom Północy, a mieszczące się tutaj kolekcje to niezwykła reprezentacja sztuki nordyckiej.
Stolica Danii to również jedno z ulubionych miejsc turystów wybierających się do Skandynawii. Atmosfera miasta przyciąga tak młodych, jak i starszych gości, zapraszając tych pierwszych do fotografowania kolorowych domków w porcie oraz penetrowania sklepików z duńskim designem, zaś tych drugich zachwycająca długą historią i pysznymi kanapkami ze świeżą rybą. Jest to też jednak mekka dla miłośników sztuki nordyckiej, znajdziemy tu bowiem nie tylko znakomite kolekcje publiczne, ale też prywatne galerie z przykładami najlepszych współczesnych artystów z Północy.
Hełmy, czyli zabytki prehistorycznej i wikińskiej Danii
Jeśli szukać największej kolekcji nordyckiej sztuki dawnej, z pewnością powinniśmy udać się do Muzeum Narodowego (Nationalmuseet). Znajdziemy tutaj przede wszystkim bogaty zbiór zabytków prehistorycznych, starożytnych i średniowiecznych, tak pochodzących z ziem duńskich, jak i dalszych. Kopenhaska kolekcja mieści w sobie na przykład pokaźną reprezentację sztuki grenlandzkiej oraz znaleziska archeologiczne z Nowego Świata. Jednak to, co interesuje miłośników Północy najbardziej, to pewnie artefakty związane z epoką wikingów i inne obiekty ważne dla dziedzictwa skandynawskiego.
Jeśli nie macie całego dnia na zwiedzenie tej imponującej kolekcji, proponuję skupić się na kilku obiektach, których nie znajdziecie w żadnym innym muzeum nordyckim: wózek słoneczny z Trundholm, hełmy z Veksø oraz topór z Mammen. Dwa pierwsze zabytki pochodzą z epoki brązu. Wózek słoneczny być może kojarzycie z ilustracji w podręcznikach do historii, bowiem jest to znalezisko istotne dla całej Europy, dokumentujące nie tylko niezwykły warsztat rzemieślników epoki brązu, ale też ówczesne wierzenia. Wózek wiąże się bowiem z kultem słońca: krążek pokryty złotą folią przedstawia zapewne bóstwo słoneczne, a ciągnięty przez konie może być źródeł podobnych bóstw w późniejszych wierzeniach, chociażby mitologii greckiej. Znaleziony w Trundholm, w północno-zachodniej części Zelandii, datowany jest na ok. 1700–1300 rok p.n.e. Hełmy z Veksø są nieco młodszym (ok. 1100-900 p.n.e.), ale równie ciekawym eksponatem. Choć rogate hełmy kojarzą się z popularnym przedstawieniem wikingów, zabytek nie miał nic wspólnego z tą epoką, co innego topór z Mammen, będący świetnym przykładem zdobień charakterystycznych dla stylu w sztuce wikingów nazwanego właśnie po tym obiekcie.
Do innych ciekawych obiektów kolekcji kopenhaskiej należą również kamienie runiczne, liczne zabytki kultury wikingów, a także tzw. dziewczyna z Egtved, znaleziona w 1921 roku w trumnie wykonanej z pnia drzewa. Choć historycznie daleko jej do ciał złożonych w ofierze miedzy IV a II wiekiem p.n.e., znalezionych w torfowiskach i przechowywanych obecnie w Muzeum w Silkeborg, jest to także dobre źródło wiedzy na temat ubioru i wyglądu dawnych Duńczyków.
W Muzeum Narodowym znajdziemy też kopie dzieł owianych legendą. Takimi przedmiotami są np. Złote rogi z Gallehus, skradzione i przetopione w 1802 roku, a potem zrekonstruowane na podstawie szczegółowych rysunków. Na uwagę zasługuje również szkatuła w stylu Mammen, będąca rekonstrukcją relikwiarza niegdyś znajdującego się w Kamieniu Pomorskim.
Hirschsprung, czyli kolekcje duńskiego malarstwa
Ale materialne zabytki kultury duńskiej sprzed tysięcy i set lat to jedyny powód, dla którego warto zwiedzać muzea kopenhaskie. W wielu z nich znajdziemy bowiem również kolekcje malarstwa i rzeźby, należące niegdyś do zamożnych mieszkańców stolicy. Dzisiaj muzea te stanowią ciekawe punkty na mapie Kopenhagi, również jako interesujące budynki i przyjemne wnętrza, w których warto schronić się w deszczowy dzień. Poza duńską sztuką, zasmakujemy tu również pysznej kawy i lokalnych wypieków, a także nakarmimy się wiedzą z podręcznych bibliotek i sklepików muzealnych.
Oprócz znanego i omawianego już tutaj Muzeum Bertela Thorvaldsena, warto odwiedzić jeszcze co najmniej dwie inne instytucje będące niegdyś prywatnymi rezydencjami. W pierwszej kolejności polecam Ny Carlsberg Glyptotek, mieszczącą prywatną kolekcję Carla Jacobsena, syna założyciela słynnego duńskiego browaru. Początkowo zbiór rzeźb prezentowany był w prywatnej willi z pięknym ogrodem, później jednak rozbudowano gmach o nowe skrzydła i tak powstała Ny Glyptotek – Nowa Glyptoteka. W jej zbiorach znajdziemy przykłady starożytnej rzeźby greckiej i rzymskiej oraz egipskiej, kolekcję malarstwa duńskiego, a także rzeźby duńskie i francuskie, z dużą reprezentacją twórczości Edgara Degasa. Obiekty można oglądać zarówno w galeriach muzealnych, jak i ogrodzie przekrytym szklanym dachem, w którym wśród egzotycznych roślin znajdziemy wiele mniejszych i większych rzeźb dekorujących fontanny i zakątki ogrodu.
Drugą instytucją, którą warto zwiedzić, jest Kolekcja Hirschsprunga (Den Hirschsprungske Samling), zbiory Heinricha Hirschsprung. Był on producentem tabaki oraz hojnym mecenatem sztuki, zaprzyjaźnionym z czołowymi przedstawicielami duńskiej sztuki nowoczesnej, a także jednym z pierwszych kolekcjonerów obrazów artystów z kolonii w Skagen. Szczególną sympatią darzył jednak potentat Pedera Severina Krøyera, któremu finansował liczne międzynarodowe podróże oraz kupował od niego regularnie najnowsze płótna. Zebrane przez niego 45 obrazy, 13 pasteli, 205 rysunków, 14 akwareli, 12 rzeźby, 55 szkicowników, a także listy i dokumenty pozostawione po Krøyerze zostały upublicznione w 1911 roku za sprawą jego żony, Pauline. Od oficjalnego otwarcia Kolekcji Hirschsprunga zbiory te stale rosną i można oglądać tam wspaniałą reprezentację duńskiego malarstwa narodowego, twórczości duńskich artystek, a także mniej znanych i reprodukowanych prac ze Skagen.
źródło: Wikipedia.org
Jeśli jednak chodzi o duńskie malarstwo, tak z przełomu XIX i XX wieku oraz wcześniejsze, pochodzące z tzw. Złotego Wieku duńskiej sztuki, wisienką na torcie jest zdecydowanie Galeria Narodowa (Statens Museum for Kunst). To tutaj znajdziemy chmurobrazy C.W. Eckersberga i Christena Købke oraz impresjonistyczne płótna Anny Ancher czy P.S. Krøyera, a także symboliczne malarstwo Vilhelma Hammershøi. Poza tym w zbiorach SMK znajdziemy też wiele przykładów sztuki nordyckiej oraz interesującą kolekcję międzynarodowej sztuki współczesnej, w tym prace Nama June Paika, oddającego hołd znanym Duńczykom: Karen Blixen, Nielsowi Bohrowi, Carlowi Th. Dreyerowi, Sørenowi Kierkegaardowi, Hamletowi czy Hansowi Christianowi Andersenowi. Co więcej, SKM organizuje znakomite wystawy czasowe, często przełamujące schematy i podważające istniejące w muzealnictwie i historii sztuki tradycje.
Hygge, czyli design i wygoda
W muzeach kopenhaskich doświadczymy też tego, co z pewnością wielu z nas kojarzy się teraz najbardziej z Danią i duńską kulturą: hygge. Ten koncept łączący w sobie swojskość, komfort, tradycję i przytulność, znaleźć można już w sztuce XIX wieku, a także słynnym duńskim designie.
Najlepszą okazją do zrozumienia fenomenu skandynawskiego wzornictwa jest wizyta w Muzeum Designu (Designmuseum). Tutaj znajdziemy odpowiedź na sukces nordyckich projektów: ciepło lamp PH, miękkość foteli Arne Jacobsena oraz różnorodność kształtów i form krzeseł czołowych projektantów lat 60. i 70. Tkaniny, obicia, naczynia, wazy, zabawki, ubrania to tylko niektóre z wielu obiektów, jakie znajdziemy w tym muzeum. Inne przykłady duńskiego designu możemy spotkać także w licznych sklepach i galeriach działających dziś projektantów.
Zwiedzając Kopenhagę warto więc wstąpić do sklepików z duńskim designem oraz prywatnych galerii, które kryją w sobie wiele perełek. Ze swojej strony polecam sklepy takie jak Carl Hansen & Son, Dansk Møbelkunst Gallery oraz KLASSIK, a także liczne przytulne kawiarnie i miejsca, w których poczujemy hygge.