Zgodnie z obietnicą dzisiaj udajemy się do Reykjavíku.
Reykjavík – miasto mgieł
Jest to najdalej wysunięta na północ stolica świata. Do tego islandzkie miasto z najdłuższą historią, założone już w około 871 roku przez Ingólfura Arnarsona, jednego z pierwszych Wikingów osiadłych na wyspie (choć przed Wikingami pierwszymi mieszkańcami Islandii byli irlandzcy mnisi). Ze względu na unoszące się nad okolicznymi gorącymi źródłami dymy i mgłę Arnarson nazwał swoją osadę „Zatoką Dymów” – czyli Reykjavíkiem.
Choć wycieczka na półwysep Reykjanes nie wymagała od nas częstszego kontaktu z tubylcami, znajdujemy się wreszcie w strefie zaludnionej. Co prawda Reykjavík liczy sobie zaledwie 119 tys. mieszkańców, ale stanowi to około 40% populacji Islandii i naturalnie czyni ze stolicy najgęściej zaludnione miasto na wyspie. Będzie zatem dobra okazja do rozmów po islandzku, co z tego, że nie rozumiemy ani słowa. Choć Islandczycy są ponoć tolerancyjni względem ludzi posługujących się innymi językami, warto chyba jednak przypodobać się im znajomością kilku podstawowych słówek.
Rozmówki islandzkie
Moim zdaniem najbardziej przydatne będą dwa zwroty: Því miður ég tala ekki íslensku (pol. Niestety nie mówię po islandzku) oraz Ég er villtur pol. Zabłądziłem). W innych sytuacjach nie ma sensu łamać sobie języka, bo rozmówca raczej nie będzie zadowolony z kaleczenia jego mowy ojczystej – wiąże się to z wielkim przywiązaniem Islandczyków do ich języka. Islandzki jest bowiem bezpośrednią pamiątką języka staronordyckiego, który stanowił fundament wszystkich języków skandynawskich. W tym języku spisane są sagi, przede wszystkim Édda, najstarszy zachowany zabytek islandzkiej literatury, której fragmenty odczytywane są raz w tygodniu na antenie publicznego radia (średniowieczny język sag jest zrozumiały dla współczesnych Islandczyków). Duma wynikająca z posługiwania się tak starym językiem nie pozwala także mieszkańcom wyspy na przyjmowanie zapożyczeń, szczególnie anglicyzmów, w związku z tym specjalnie powołana komisja zajmuje się wymyślaniem określeń na zagraniczne pojęcia bazując na starych słowach (i tak ringtone to po islandzku friðthjófur, czyli „złodziej spokoju”.)
Zwiedzanie stolicy
Wyruszamy zatem na podbój stolicy! Kto lubi zwiedzanie miast bardziej niż podziwianie przyrody na pewno nie będzie zawiedziony. Bo choć pod względem urbanistycznym Reykjavík wydaje się nieciekawy, znajduje się tu kilka miejsc wartych uwagi, a przede wszystkim skandynawski charakter miasta sprawia, że posiada ono niepowtarzalny klimat – sekwencja małych domków położonych tuż nad brzegiem wraz z niewielkim portem przeciwstawione są najlepszym przykładom współczesnej architektury, dzięki czemu osadnicza przeszłość współgra z industrialną teraźniejszością miasta.
Głównym punktem miasta jest znajdujący się nieopodal portu plac nad jeziorem Tjörnin, bowiem wokół tego akwenu umieszczone są najważniejsze budynki miejskie. Na północ od jeziora znajduje się Alþingihúsið, siedziba islandzkiego parlamentu, o której złośliwi mówią, że jest to dawna szkoła. Ten niepozorny XIX-wieczny budynek z szarego kamienia jest świadkiem najważniejszych momentów z historii Islandii; to tutaj w roku 1918 podpisano unię personalną z Danią, dzięki czemu Islandia częściowo wyrwała się spod panowania monarchii, pod którym znajdowała się od XIV wieku; tutaj też parlament zadecydował o przeprowadzeniu referendum, którego wynik przesądził o ostatecznej niepodległości Islandii w roku 1944; to także tutaj podpisano słynną w ostatnim czasie konstytucję, którą Islandczycy mieli rzekomo stworzyć sobie sami.
Miasto nowoczesne
Na południe od Alþingihúsið, a tuż nad samym jeziorem, stoi nowoczesny gmach ratusza, wzniesiony w latach 90. XX wieku z inicjatywy ówczesnego burmistrza Reykjavíku. W szklanym pawilonie wyłaniającym się z wody teraz urzędował jeden z najbardziej kontrowersyjnych postaci na Islandii, były burmistrz miasta, Jón Gnarr. Jest on prezesem Besti Flokkurinn, partii złożonej z komików, która w 2010 wygrała wybory do rady miasta, obiecując darmowe ręczniki na basenach i pojawienie się w ZOO misia polarnego.
Modernistyczną architekturę kontynuuje znajdujący się po drugiej stronie jeziora Norræna húsið, czyli Dom Nordycki. W budynku zaprojektowanym przez Alvara Aalto mieści się centrum kultury nordyckiej – biblioteka ze zbiorem literatury krajów nordyckich oraz przestrzeń wystawowa lokalnych i zagranicznych artystów, często organizowane są tutaj koncerty muzyki klasycznej.
Miasto z góry
Robi się późno, więc pojadę jeszcze tylko w jedno miejsce; zgodnie z tradycją znów odwiedzę obiekt związany z energią geotermalną. Na wzgórzu znajdującym się daleko od centrum miasta wybudowano zbiorniki na gorącą wodę, która zaopatruje mieszkańców stolicy. Rezerwuary przykryto szklaną kopułą, komuś skojarzyło się to z perłami, dlatego miejsce nazwano Perlan. Właściwie budynek ten zwiedza się dla niego samego, chyba że ktoś jest ciekawy jak wygląda sztuczny gejzer, który zaaranżowano pod kopułą. Słyszałam też, że ze względu na to, iż Perlan jest świetnym punktem widokowym warto wybrać się tam w okresie zorzy polarnej. Zapada wieczór, więc postoję sobie trochę i poczekam na Aurora borealis. Długo nic nie dzieje się na niebie? Trudno, i tak mam pecha do takich rzeczy. A szkoda. W takim razie dobrej nocy. Góða nótt!
P.s. Moja podróż na Islandię odbyła się w wyobraźni, z przewodnikami w ręku i muzyką Sigur Rós na uszach. Wszelkie powielane tu stereotypy czy błędne wyobrażenia zamierzam zweryfikować podczas prawdziwej wyprawy na wyspę.
Tekst został opublikowany po raz pierwszy w 2014 roku, na łamach internetowego czasopisma Magazyn (już nieistniejącego), a rok później wraz z całym cyklem – dzięki uprzejmości Marcina Kozickiego na stronie Stacja Islandia. Resztę cyklu można znaleźć w kategorii „Zapiski z podróży nieodbytej” oraz na wspomnianej stronie Marcina.