Studia na Islandii? Niekoniecznie

1 lutego kończy się rekrutacja na Háskóli Íslands, a ja znowu nie zdążyłam znaleźć promotora planowanej pracy doktorskiej na czas.

Rok temu było dokładnie tak samo. Maile do potencjalnych prowadzących prace zaczęłam wysyłać już jesienią 2018 roku, ale na większość z nich nie doczekałam się odpowiedzi.  Gros islandzkich historyków sztuki ignorowała moje wiadomości, albo odpisywała, że nie ma możliwości współpracy. Dlaczego? Albo nie są zatrudnieni w odpowiedniej jednostce, albo nie mają możliwości przyjmowania studentów, albo – jeśli nie odpowiadali – nie byli zainteresowani moim projektem. Dlaczego tak bardzo uwzięłam się na studia na Islandii? Bo chciałabym badać sztukę islandzką, więc gdzie to robić, jeśli nie na Wyspie? Jeśli myślisz o studiach na Islandii, oto krótka historia moich zmagań w tym zakresie.

Odyseja islandzka

Wiedząc, że nie będzie łatwo znaleźć promotora bez pobytu na Islandii, zaczęłam szukać innych możliwości. Metoda networkingu nie działała drogą mailową, dlatego pozostawało mi wtopić się w środowisko naukowe na Wyspie. Ale do tego trzeba faktycznie być na Islandii, co przy zobowiązaniach trzymających mnie w Polsce nie było łatwe. Nawet wyjazd na tydzień-dwa finansowo i czasowo nie wchodził w grę. Ale już zaczęłam sobie planować przyszłość na Islandii, bo z pomocą przyszła bardzo atrakcyjna oferta stażu w Norræna húsið w Reykjavíku.

Norræna húsið w Reykjavíku

Pierwszą połowę 2020 roku miałam więc spędzić na Islandii. W maju ubiegłego roku zostałam wybrana spośród nie-wiem-ilu kandydatów do współpracy z Domem Nordyckim. Dostałam telefon od bardzo sympatycznej Finki i już nastawiłam się na miesiące pracy w pięknym budynku projektu Alvara Aalto i wykorzystanie wolnego czasu na wizyty bibliotek i spotkania z islandzkimi badaczami. Ale w międzyczasie skończyłam studia, a moja uczelnia rozdała już stypendia na absolwenckie wyjazdy w ramach programu Erasmus. I w dużym skrócie dlatego właśnie nie pojechałam na Islandię. Sympatyczna Finka powiedziała, że brak dofinansowania mojej pracy stawia firmę w złym świetle wykorzystywania taniej siły roboczej. Na nic moje próby zorganizowania sobie innego stypendium. Nie, i koniec. Ot, islandzka biurokracja.

Ale nie poddałam się. Całe lato szukałam innych opcji “naukowego” pobytu na Islandii, aż dotarłam do informacji o stypendium imienia Snorriego SturlusonaCo roku komitet wybiera jednego lub dwóch szczęśliwców, którym finansują badania i pobyt na Wyspie. Wiedząc, że program dedykowany jest pisarzom, tłumaczom i badaczom akademickim – oraz że nie należę do żadnej z tych grup – postanowiłam oszukać przeznaczenie i wziąć udział w rekrutacji. Z listami polecającymi od dr Anny Wojtyńskiej i Jacka Godka oraz całym moim dorobkiem naukowym (i nie) dotyczącym Islandii miałam wielkie nadzieje na pozytywną odpowiedź. Wyniki przyszły z miesięcznym opóźnieniem, ale i tak były to hiobowe wieści. Moja kandydatura była jedną z kilkunastu i została odrzucona.

Doktorat na Północy

Dlatego wróciłam do punktu wyjścia, czyli rozsyłania maili do profesorów na Islandii z propozycją współpracy. Na Północy rekrutacja na studia doktorskie wygląda trochę inaczej niż u nas, ale ma ten punkt wspólny, że do procesu rekrutacji należy podchodzić z nazwiskiem “ugadanego” już profesora. Podczas aplikowania na studia w Polsce musiałam nawet przedstawić dokument, że wybrana przeze mnie profesor deklaruje chęć współpracy nad moim projektem.

W świecie humanistycznym najczęściej prezentuje się własny projekt, stąd potrzeba odpowiedniego promotora. Na kierunkach przyrodniczych często rekrutacja przyjmuje system wakatowy, czyli to od liczby tematów i pieniędzy na badania zależy, ilu doktorantów przyjmie dany wydział. Wtedy też o przyjęciu decyduje nie sam projekt, ale umiejętności i doświadczenie kandydata. W przypadku np. historii sztuki poza dorobkiem należy przedstawić również własny temat badań, nie wybiera się więc z puli gotowych projektów. Jednak czasem również w Skandynawii także wydziały humanistyczne funkcjonują w systemie wakatów, bo przyjęcie na studia doktorskie wiąże się często z późniejszym zatrudnieniem doktoranta na wolnym stanowisku.

Na islandzkiej HÍ można rekrutować się do ogólnej szkoły humanistycznej, ale pomimo zatrudnionych na uniwersytecie historyków sztuki nie ma możliwości studiowania tego kierunku na poziomie studiów doktoranckich. Właściwie z moich poszukiwań wynika, że ten kierunek w ogóle nie istnieje na Wyspie, ale jedyny prężnie działający ośrodek związany z tą dyscypliną to Listaháskóli Íslands, czyli Akademia Sztuki w Reykjavíku. Rozmawiałam ze studiującym tam Adamem Świtałą, który robi doktorat w zakresie edukacji artystycznej, ale jego domeną jest muzyka, a nie sztuki plastyczne.  Zachęcona jego historią (znacznie różniącą się od mojej, bo w jego przypadku przyjęcie na studia było formalnością, a z obecną promotorką i innymi pracownikami instytutu współpracował już wcześniej), napisałam do zaproponowanych mi osób. Choć mój projekt jest ściśle historyczny, a na LÍ raczej bada się procesy współczesne, byłabym skłonna do poprawek. Jednak, jak można się było tego spodziewać, nie doczekałam się żadnej odpowiedzi.

Dużym plusem robienia doktoratu na Północy jest siatka współpracy między państwami nordyckimi, a co za tym idzie: wspólne konferencje, wymiana studentów, międzynarodowe projekty i badania. Sugerowano mi więc nie raz, aby rekrutować się na doktorat w Szwecji, Norwegii czy Danii, ale w tych krajach sytuacja wygląda podobnie: niewiele miejsc, duża konkurencja, ograniczone stypendia i – co zaskakujące – małe znaczenie dyplomu na arenie międzynarodowej. Właśnie dlatego wielu Skandynawów wybiera studia za granicą, a islandzcy historycy sztuki dzięki temu nie wzięli się znikąd.

Może nie studiowali na Wyspie, ale często pracują na islandzkich uczelniach czy w islandzkich muzeach. Daje to ostatnie dwa koła ratunkowe: albo zaczepić się przy jakiejś instytucji i tam robić badania, co dla wielu jest rozwiązaniem lepszym, bo mogą pisać pracę doktorską bez konkretnych studiów. Można też pozostać w kontakcie z jakimś islandzkim badaczem i robić podwójny dyplom, a raczej: traktować Islandczyka jako promotora pomocniczego. Daje to pewnego rodzaju kompromis, ale nie zapewnia środków na badania i takiego samego dostępu do źródeł. W moim przypadku jest więc równie niemożliwe, co studia na Islandii.

Studia na Islandii? 

Czy zatem studiowanie na Islandii jest w ogóle możliwe? Islandia jest dość popularnym celem wielu zagranicznych studentów, ale dotyczy to raczej studiów magisterskich i tylko wybranych dyscyplin. Mimo to raczej rzadko słyszymy o naszych rodakach wyjeżdżających na studia na Islandię, a nawet podczas moich studiów trudno było znaleźć możliwość pojechania tam na Erasmusa. Powodem są na pewno koszty, bowiem edukacja wyższa jest na Islandii płatna. Sam uniwersytet nie nazywa tego czesnymi, ale roczną opłatą rejestracyjną, i wynosi ona 75,000 koron islandzkich. Do tego często dochodzi koszt podręczników i innych materiałów naukowych, jak informuje Ewelina Gąciarska, autorka stron Töltem przez Islandię i Islandzkie ciekawostki.

Gmach Háskóli Íslands w Reykjavíku, największej uczelni publicznej na Islandii.

Poza kwestią finansową problemem jest właśnie ograniczony wybór kierunków. Na Islandii znajduje się wiele uniwersytetów, ale zazwyczaj “ten jedyny” (o którym zresztą mowa w moim tekście) to Uniwersytet Islandzki, czyli Háskóli Íslands. To tam znajduje się największa oferta studiów humanistycznych, atrakcyjna szczególnie dla tych, którzy chcą uczyć się języka islandzkiego albo studiować staroislandzką literaturę lub historię wikingów. Dla umysłów ścisłych jest też całe mnóstwo wyjątkowych programów, takich jak np. studia glacjologiczne, czyli nauka o lodowcach. Inne uniwersytety mogą specjalizować się w danych dyscyplinach albo proponować studia wyłącznie w zakresie rolnictwa czy leśnictwa. Wiele z nich ma w swojej ofercie także studia internetowe, które odbywają się niemal w całości na odległość, z wyjątkiem zajęć terenowych raz na rok oraz egzaminów na miejscu.

Czy studia są popularne na Islandii? Nie. Wielu Islandczyków nie ma wykształcenia wyższego, ale nie przeszkadza im to w znalezieniu dobrze płatnej pracy czy zajmowaniu stanowisk kierowniczych. Dyplom i tytuł są tu więc traktowane inaczej niż w Polsce, a tym samym szkolnictwo i świat akademicki mają inny poziom (i rozmiar) niż u nas. Z relacji wielu Polaków mieszkający na Islandii wynika jednak, że odbycie studiów językowych jest przepustką do znalezienia lepszej pracy. Bez dobrej znajomości islandzkiego ma się zupełnie inną pozycję na tutejszym rynku pracy.

A jak wiadomo, język islandzki przydaje się już nawet w Polsce. Sama potrzebuję go do moich badań, ale wiem, że nauczę się dopiero na Islandii. Czy straciłam już nadzieje na doktorat o sztuce islandzkiej? Nie, po prostu próbuję swoich sił w rekrutacjach na innych uczelniach. Dlaczego nie mogę studiować w Polsce? Bo po doświadczeniach z rekrutacją po prowadzeniu zmian w szkolnictwie wyższym przekonałam się, że obce i egzotyczne tematy nie mają szans rozwoju w naszym kraju, a poza tym ciągnie mnie na Północ.

Jeśli masz jakieś doświadczenia z doktoratem lub studiami na Wyspie, chętnie poznam Twoją historię, a jeśli chciałbyś lub chciałabyś zadać mi jakieś pytanie, postaram się podzielić swoją wiedzą!

Studia na Islandii w skrócie:

  • na Islandii znajduje się siedem uniwersytetów oraz kilka szkół wyższych. Niektóre uczelnie są publiczne, a inne prywatne. Największe z nich to Uniwersytet Islandzki (University of Iceland, Háskóli Íslands, publiczny), Uniwersytet Reykjawicki (University of Reykjavik, Háskólinn í Reykjavík, prywatny) oraz Uniwersytet w Akureyri (University of Akureyri, Háskólinn á Akureyri).
  • choć zasadniczo studia na islandzkich uczelniach publicznych nie są płatne, uczelnie pobierają tzw. roczne opłaty rejestracyjne, które mogą wynosić np. 75 000 koron islandzkich (trochę ponad 2000 zł).
  • wiele uniwersytetów proponuje studia w języku angielskim i prowadzi oddzielną rekrutację dla studentów zagranicznych. Na Uniwersytecie Islandzkim rekrutacja trwa od 10 grudnia do 1 lutego 2020 roku.

Kurs (staro)islandzkiego

Do nauki islandzkiego przymierzałam się wiele razy. Najpierw kurs w szkole językowej, potem kilka podejść do staroislandzkiego w ramach wykładów… W końcu musiałam zdać egzamin na studiach, dlatego zmobilizowałam się do nauki! Znajomość staroislandzkiego przydaje się do nauki innych języków skandynawskich, a przede wszystkim z opanowaną gramatyką można rozpocząć przygodę z nowoislandzkim już na dobre! Chcesz zobaczyć, czy ten islandzki jest taki straszny? Oto krótki kurs (staro)islandzkiego, który przygotowałam w ramach nauki do egzaminu. Powodzenia!

Array

Grama to drama: Zaimek

Dotąd poznaliśmy dwie kluczowe części mowy: rzeczownik i przymiotnik. Poznaliśmy deklinację mocną i słabą oraz użycie tej drugiej w tworzeniu formy określonej. Mamy to? No to poznajmy jeszcze zaimki dzierżawcze, które też wymuszają formę określoną przymiotnika (jego odmianę według deklinacji słabej):

dzierzawcze.png

W powyższej tabeli zaprezentowana jest odmiana zaimków “mój, moja, moje…”, “twój, twoja, twoje…” oraz “swój, swoja, swoje”… Kto bystry, dopatrzy się dużego podobieństwa z rodzajnikiem określonym. Różnica zachodzi tylko w użyciu “í” w niektórych formach.
Przykład użycia całej formy:
mín langa saga – moja długa historia

Pozostałe zaimki dzierżawcze – szczęśliwie dla nas – są nieodmienne (poza liczbą oczywiście):

  • hann (jego) – hans (jego dla liczby mnogiej)
  • hún* (jej) – hennar (jej dla liczby mnogiej)
  • það** (tego) – þess (tego dla liczby mnogiej)
  • víð (nasze) – okkar (nasze dla liczby mnogiej)
  • þíð (wasze) – ykkar (wasze dla liczby mnogiej)
  • þeir, þær,  þau (ich dla rodzaju: męskiego, żeńskiego, nijakiego) – þeir(r)a (w liczbie mnogiej)

*To jest pisownia dla nowoislandzkiego. W staroislandzkim byłoby hon.
**To jest pisownia dla nowoislandzkiego. W staroislandzkim byłoby þat.

A na deser coś, bez czego nie da się chyba uczyć żadnego języka obcego, czyli zaimki osobowe 😉

zaimek

Wkradła mi się w tabelę forma þít, czyli – jak się domyślamy – staroislandzka pisownia þið. Inne stare formy to np. ék, mikþík, i tak dalej. Natomiast (r) w trzecich osobach liczby mnogiej oznacza tylko tyle, że spotyka się obie formy: þeirra i þeira.

To tyle na teraz! W następnym odcinku opiszę czasownik.

Grama to drama: Forma określona

Gotowi na formę określoną? Ci, którzy uczą się języków skandynawskich, znają już magiczną receptę na jej tworzenie. Ważnym składnikiem będzie dla nas rodzajnik określony, czyli wskazujący na konkretny, określony rzeczownik (prepozycja rodzajnika). Po islandzku nie ma tzw. podwójnej określoności, czyli rzeczownik nie może wystąpić w formie określonej jeśli poprzedzający go zaimek jest już określony. Rzeczownik może bowiem przyjąć przyrostek odpowiadający rodzajnikowi określonemu i w ten sposób zyskuje określenie (postpozycja rodzajnika).

Jeśli chodzi o przymiotnik, potrzebujemy deklinacji słabej: to właśnie według tej deklinacji będzie odmieniał się przymiotnik określający rzeczownik określony. Papierkiem lakmusowym będzie dla nas więc albo rodzajnik określony (pre- lub postpozycyjny) oraz zaimek dzierżawczy. Jak to w islandzkim, wszystkie zaimki odmieniają się przez osoby, rodzaje, liczby i przypadki. Występuje tu jednak pewna regularność, która ułatwia nam naukę.

rodzajnik określony

Zauważyliście pewnie, że końcówki są Wam już bardzo dobrze znane*. Nie ma więc powodu, żeby je omawiać. Dowiedzmy się jednak, jak możemy ich używać.

Jak pisałam wyżej, formę określoną możemy robić na dwa sposoby:

1) za pomocą wstawienia rodzajnika określonego przed rzeczownik, przykład:
hinn víkingur – ten (konkretny) wiking (rodzaj męski)
hin borg 
– to (konkretne) miasto (rodzaj żeński)
hið land – ta (konkretna) ziemia (rodzaj nijaki)

2) poprzez doklejenie rodzajnika bez “h” do słowa,  przykład:
hinn víkingur –> víkingurinn
hin borg
–> borgin
hið land
–> land

*podaje tutaj wersje są już nowoislandzkie. W staroislandzkim zamiast “ð” występuje “t”, por. hið – hit. Stąd staroislandzka wersja landit i nowoislandzka landið. My na szczęście mamy na kursie możliwość stosowania form nowych, więc wybieram je, bo przydadzą się nam bardziej, niż niestosowane już, archaiczne wersje 😉

A co dalej? Jeśli mamy do stworzenia formę określoną rzeczownika wraz z przymiotnikiem, mamy dwie możliwości: możemy użyć pierwszego sposobu, i między rodzajnik określony a rzeczownik w formie podstawowej wstawić przymiotnik odmieniony według deklinacji słabej albo do taki przymiotnik wstawić przed rzeczownikiem z postpozycyjnym rodzajnikiem określonym. Popatrzmy:

hinn stóri víkingur = stóri víkingurinn
hin væna borg
= væna borgin
hit græna land
= græna land

Dla porządku wstawiam tutaj odmianę wszystkich trzech rodzajów przez obie liczby i wszystkie przypadki:

odmiana

Przeanalizujmy, co tu się zadziało. Za każdym razem wstawiamy rodzajnik określony w odpowiedniej formie, zaś w opcji postpozycyjnej doklejamy go do odmienionego już rzeczownika! Jak już wiemy, doklejamy bez “h”, czasem jednak ucinamy również “i”, a to dlatego, żeby zgadzała nam się liczba sylab. Zauważmy, że wszystkie rodzaje posiadają tę samą końcówkę w dativusie liczby mnogiej: -unum.

Pamiętajcie, że każdy przypadek może skrywać jakieś tajemnice! Poza obowiązkowym przegłosem w miejscach, w których wymaga tego przypadek i liczba, a także obecność a (bo inne samogłoski nie przechodzą w ö) musimy pamiętać też o zgodności liczby sylab, która może wiązać się z deformacją końcówek lub tematu. Polecam sprawdzać odmiany każdorazowo dla każdego przymiotnika i rzeczownika na Wiktionary w angielskiej wersji (polska nie ma tak rozbudowanego słownictwa).

Grama to drama: Deklinacja słaba

Poznaliśmy już deklinację mocną rzeczownika i przymiotnika, czas więc na deklinację słabą! O co właściwie chodzi? Deklinacja słaba dotyczy rzeczowników kończących się na samogłoskę (przykłady poniżej). Deklinacja słaba dotyczy również przymiotników, ale w tylko w zestawieniach z rzeczownikami słabymi oraz w formie określonej.

Tym razem podaję dwie tabele, jedną dla rzeczownika, a drugą dla przymiotnika. W obu znajduje się po jednym przykładzie dla każdego rodzaju (liczba pojedyncza i mnoga) wraz z odmianą przez przypadki:

słaba rzeczownik

Widzimy, że końcówki dla deklinacji słabej są całkiem przyjemne i łatwe do zapamiętania. Dla rodzaju męskiego liczby pojedynczej nominativus ma końcówkę -i, ale accusativus, dativus i genetivus dzielą tę samą końcówkę -a. W liczbie mnogiej końcówki przypominają nieco końcówki deklinacji mocnej (por. nominativus i dativus), z kolei dla accusativa i genetiva są takie same: -a. Obowiązuje oczywiście zasada przegłosu w dativie!

W rodzaju żeńskim jest podobnie; nominativus liczby pojedynczej ma końcówkę -a, a pozostałe przypadki: -u. W liczbie mnogiej zaś nominativus i accusativus ma zawszę tę samą formę, z końcówką -ur, zaś dativus jest taki sam jak w deklinacji mocnej. Wyjątkiem jest genetivus, z końcówką -na. Zwróćmy jednak uwagę na przegłos – jest on obecny wszędzie, poza nominativem liczby pojedynczej i genetivem liczby mnogiej.

Warto w tym miejscu zapoznać się z częstym rzeczownikiem kona – kobieta, który z uwagi na samogłoskę na końcu słowa odmienia się według deklinacji słabej. Odmiana przebiega dość regularnie, z wyjątkiem formy genetivu w liczbie mnogiej. Popatrzmy:

kona

Z kolei rodzaj nijaki w liczbie pojedynczej zawsze przyjmuje końcówkę -a. W liczbie mnogiej forma nominativu i accusativu jest taka sama, w dativie mamy znane nam już -um, a w genetivie -na. Tutaj też występuje przegłos.

A teraz czas na przymiotnik:

przymiotnik słaby

Zauważamy, że końcówki przymiotników odmienianych według deklinacji słabej są dla liczby pojedynczej niemal identyczne z końcówkami odpowiadających im pod względem rodzaju rzeczowników w deklinacji słabej: dla męskiego kolejno, -i, -a, -a, -a, dla żeńskiego -a, -u, -u, -u, a dla nijakiego: -a, -a, -a, -a. Nowość zachodzi w liczbie mnogiej: wszystkie rodzaje we wszystkich przypadkach otrzymują tę samą końcówkę -u.

Stwórzmy więc przykładowe zestawienia przymiotnika z rzeczownikiem słabym. Można je teraz śmiało odmieniać przez wszystkie przypadki 🙂 Pamiętajmy, że nawet jeśli dotąd odmienialiśmy wybrane przymiotniki według deklinacji mocnej, w zestawieniu z rzeczownikiem słabym muszą odmieniać się według deklinacji słabej! Powodzenia.

góður + bani –> góði bani (dobra śmierć)
ríkur + kona –> ríka kona (bogata kobieta)
nýr + hjarta –> nýa hjarta (nowe serce)

Za pomocą przymiotnika w deklinacji słabej tworzymy również formę określoną. Ale do jej tworzenia potrzebujemy zaimków określonych. Te opiszę w następnym poście.

Grama to drama: Przymiotnik

W ostatnim odcinku przybliżyłam Wam deklinację mocną rzeczownika. Teraz czas przyjrzeć się islandzkim przymiotnikom, a dokładnie deklinacji mocnej przymiotnika, bowiem deklinacji mocnej poświęcę oddzielny post. Zaczynamy!

Islandzkie przymiotniki odmieniają się przez liczby oraz rodzaje. Jak już wiemy z postu o rzeczowniku, w języku islandzkim istnieją trzy rodzaje: męski, żeński i nijaki. Wszystkie trzy mają swoje liczby mnogie, podobnie jest również z przymiotnikami. Przymiotniki odmieniają się również przez przypadki, a poniżej umieszczam tabele z przykładami przymiotników odmienionych według deklinacji mocnej. W odmianie przymiotników zachodzą te same zjawiska, np. przegłos. Dla ułatwienia umieszczam wszystkie trzy rodzaje w jednej tabeli (każda tabela to inny przypadek) i od razu obie liczby.

przymiotnik n

Zaczynamy od mianownika, czyli nominativusa. Jak widzimy, większość przykładowych przymiotników rodzaju męskiego ma tą samą końcówkę, co rzeczowniki rodzaju męskiego w liczbie pojedynczej, zaś w liczbie mnogiej dostrzegamy nową końcówkę – ir. Rodzaje żeński oraz nijaki tworzymy od formy podstawowej; odcinamy końcówkę męską mianownika (-ur) i w w przypadku rodzaju żeńskim liczby pojedynczej nie dodajemy nowej końcówki (ale zachodzi przegłos!), natomiast w liczbie mnogiej dodajemy – ar. Rodzaj nijaki w liczbie pojedynczej otrzymuje końcówkę -t, zaś w mnogiej nie ma żadnej końcówki, ale zachodzi przegłos, dlatego liczba mnoga rodzaju nijakiego wygląda jak liczba pojedyncza rodzaju żeńskiego. W przykładach góður oraz nýr dostrzegamy pewne oboczności (por. góður i gott) oraz wrostkowe “j” w nýjar (to hiatus, czyli rozziew). Natomiast odmiana przymiotnika gamall wymusza usunięcie samogłoski tworzącej dodatkową sylabę, dlatego w liczbie mnogiej mamy gamlir/ gamlar.

słowniczek: góður – dobry, ríkur – bogaty, langur – długi, vænn – przyjazny, gamall – stary, nýr – nowy.

przymiotnik acc

W accusativie przymiotniki rodzaju męskiego przyjmują w liczbie pojedynczej końcówkę -an, zaś w liczbie mnogiej końcówkę -a. W rodzaju żeńskim tylko liczba pojedyncza zyskuje nową końcówkę -a (zwróćmy uwagę, że nie zachodzi tutaj przegłos!!!), liczba mnoga pozostaje taka sama. Przymiotniki nijakie są identyczne jak w nominativie, zgodnie z zasadą Nom Neutralis = Acc Pluralis, o której pisałam już w poście o rzeczowniku. Zwróćmy uwagę, że w przykładach gammlar oraz nýr zachodzą te same procesy, które dostrzegliśmy już w tworzeniu form nominativu.

przymiotnik dat

W dativusie charakterystyczne jest to, że wszystkie rodzaje mają tę samą końcówkę -um w liczbie mnogiej i wszędzie zachodzi przegłos, dzięki czemu przymiotnik będzie brzmiał tak samo w każdym rodzaju. Co więcej, tak samo brzmiał będzie nawet przymiotnik rodzaju męskiego w liczbie pojedynczej. Inaczej zachowują się jednak liczby pojedyncze rodzajów żeńskiego i nijakiego; w żeńskim mamy końcówkę -ri (zwróćcie uwagę na wyjątkową formę gamalli!), a w nijakim -u. Co ciekawe, w formie nýrri dostrzegamy dodatkowe r zamiast j, ale tylko w liczbie pojedynczej rodzaju żeńskiego.

przymiotnik gen

Na koniec genetivus. Tutaj w liczbie pojedynczej rodzaje męski i nijaki mają tę samą końcówkę -s. Rodzaj żeński ma natomiast końcówkę -rar. Wszystkie trzy dzielą końcówkę -ra w liczbie mnogiej, z wyjątkiem przykładu gamalla.

Teraz można już tylko zabawić się w łączenie przymiotnika z rzeczownikiem i odmianę przez wszystkie liczby, rodzaje i przypadki. Poniżej zamieszczam kilka przykładów, bawcie się dobrze 😉

djarfur víkingur – dzielny wiking
vænn fugl – przyjazny ptak

löng ferð – długa podróż
gömul borg – stare miasto

nýtt skip – nowy statek
ríkt land – bogata ziemia

Grama to drama: Rzeczownik

W dzisiejszej części mojego małego kursu języka (staro)islandzkiego, dowiemy się co nieco o islandzkim rzeczowniku. Z pewnością poznamy wiele islandzkich słówek (choć będzie to terminologia skupiająca się wokół świata wikingów), ale przede wszystkim zgłębimy fascynujące szczegóły odmiany rzeczownika przez wszystkie cztery przypadki gramatyki islandzkiej. Co więcej, dowiemy się czym jest deklinacja słaba i mocna (jestem przekonana, że ta klasyfikacja wywodzi się z wikińskiej wizji dzielenia wszystkiego i wszystkich na słabych i mocnych, tchórzliwych i dzielnych…) oraz z pewnością natkniemy się nie raz na zjawisko epentezy*.

*Epenteza zachodzi w Nominativie rzeczowników rodzaju męskiego i zazwyczaj są to nazwy własne, np. imiona i nazwiska. Być może spotkaliście się już z dwojaką pisownią nazwisk wielkich wikingów, pierwszych osadników Islandii. Weźmy przykład Ingólfura, założyciela Reykjaviku. Współcześnie nazywamy go właśnie Ingólfurem, ale w tekstach staroislandzkich częściej znajdziemy formę Ingólfr. Dzieje się tak dlatego, że obecne na końcu wyrazu r wygłosowe z czasem wymusiło obecność epentetycznego u. To ważna informacja, bo przyda nam się na późniejszym etapie odmiany rzeczowników.

Rzeczownik islandzki odmienia się oczywiście przez liczby (pojedynczą i mnogą) oraz posiada jeden z trzech rodzajów (męski, żeński, nijaki). Ciekawe jest to, że w odróżnieniu od języka polskiego, grupy mieszanej po islandzku nie określa się w sposób męskoosobowy, ale za pomocą rodzaju nijakiego. Do innych ciekawostek należy też to (co nie zdziwi osób uczących się języków obcych), że wiele rzeczowników jest innego rodzaju, niż w języku polskim. Np. woda (vatn) jest rodzaju nijakiego, podobnie jak land (kraj, ziemia) czy statek (skip), z kolei miasto (borg) jest rodzaju żeńskiego. Ja na szczęście nie muszę uczyć się rodzajów na pamięć, a przy dłuższej nauce islandzkiego z pewnością wiedza ta wchodzi do głowy w swoim czasie, dlatego nie będziemy się tym zbytnio przejmować i pracować na wąskim zbiorze słów.

Zaczynamy od deklinacji mocnej, czyli takiej, która dotyczy większości rzeczowników: kończących się na spółgłoski.

meski.png

Na początek rodzaj męski w pierwszym przypadku – nominativie. W liczbie pojedynczej zauważamy końcówki -ur, -l, -n, (tak będziemy oznaczać brak końcówki). Szczęśliwie, większość rzeczowników rodzaju męskiego deklinacji mocnej w liczbie mnogiej kończyć się będzie na -ar, są jednak wyjątki, takie jak maður (mężczyzna) – menn (mężczyźni). Już od początku musimy być więc uważni, bo nawet jeśli słowo posiada regularną końcówkę w liczbie pojedynczej, może mieć specjalną formę w liczbie mnogiej. My będziemy jednak pracować na przykładach regularnych, na dole postu podaję tylko odmianę maður dla zainteresowanych.

słowniczek: víkingur – wiking, bíll – samochód, steinn – kamień, fugl – ptak, biskop – biskup.

Uwaga! Pojawiają się rzeczowniki rodzaju męskiego z inną odmianą w liczbie mnogiej, tj. ich końcówka zamiast -ar brzmi -ir. Są to:

  • salur – salir (sala, hala)
  • bekkur – bekkir (ławka)
  • gestur – gestir (gość)
  • drykkur – drykkir (napój)
  • vinur – vinir (przyjaciel)

zenski.png

Z kolei rzeczowniki deklinacji mocnej rodzaju żeńskiego nie mają charakterystycznych końcówek z liczbie pojedynczej, natomiast w liczbie mnogiej widzimy zawsze tę samą końcówkę -ir (mowa oczywiście o nominativie!).

słowniczek: borg – miasto, ferð – podróż, leið – droga.

nijaki

W rodzaju nijakim (z góry przepraszam, ale polska nazwa formy neutrum brzmi strasznie, będę się jednak jej konsekwentnie trzymać, skoro używam już “męski” i “żeński”), zarówno w liczbie pojedynczej, jak i mnogiej, nie ma specyficznych końcówek, a nawet liczba mnoga równa się liczbie pojedynczej. Jest jednak jedno ale, widzimy je podkreślone w tabeli: a zamieniło nam się na ö. Dlaczego? Nastąpił tutaj przegłos, czyli a akcentowane zmieniło się na ö. Przegłos zawsze dotyczył będzie tylko samogłoski a, ale już nie dyftongu. Co więcej, podczas gdy akcentowane (pierwsze w wyrazie) a zmienia się na ö, drugie a w kolejności zmieniłoby się na u.

słowniczek: land – ziemia, kraj, barn – dziecko, skip – statek.

Mamy to? No dobra, to czas przejść do kolejnych przypadków!

dativus.png

Zauważamy, że w dativie liczby pojedynczej, rodzaj męski i nijaki mają tę samą końcówkę -i, natomiast rzeczowniki rodzaju żeńskiego nie mają żadnej końcówki. Z kolei wszystkie trzy dzielą tę samą końcówkę -um w liczbie mnogiej. Tu jednak czeka nas haczyk w postaci przegłosu. Nie możemy go pominąć!!!

accusativus.png

Co tu się nawyrabiało! W accusativie rodzaju męskiego dla liczby pojedynczej nie widzimy żadnej końcówki, a to dlatego, że zasada tworzenia odmiany tego dativusa dla tej liczby i rodzaju brzmi: odetnij końcówkę. To oznacza, że odcięliśmy -ur w víkingur, a w jarl nie było co odcinać, bo nie ma on żadnej końcówki (zawsze pracujemy na rdzeniu słowa). W liczbie mnogiej zaś rzeczowniki rodzaju męskiego otrzymują końcówkę – a. Jeśli natomiast chodzi o rodzaje żeński i nijaki, czeka nas tu miła niespodzianka: forma accussativu dla obu liczb jest taka sama jak w nominativie! (może pamiętacie to z łaciny ;)). Dlatego końcówkę żeńską zaznaczyłam na różowo, jak w nominativie, a rodzaj nijaki nie ma końcówek (ale za to przegłos!).

genetivus.png

W genetivie rzeczowniki rodzaju męskiego i nijakiego w liczbie pojedynczej otrzymują tę samą końcówkę -s, natomiast dla rodzaju żeńskiego tej liczby zauważamy końcówkę -ar. W liczbie mnogiej wszystkie trzy rodzaje mają tę samą końcówkę -a, która – co ważne – nie powoduje żadnego przegłosu (zmiany akcentowanego a na ö).

Czas na podsumowanie: odmiana rzeczowników deklinacji mocnej polega na doklejeniu odpowiednich końcówek do rdzenia słowa. Czasem można zauważyć pewne zależności, jak podobne końcówki dla wszystkich rodzajów w liczbie mnogiej, czy szczególną zasadę dotyczącą identyczności formy Accusativus i Nominativus dla obu liczb rodzaju nijakiego oraz rodzaju żeńskiego. Musimy również pamiętać o przegłosie, czyli zmianie akcentowanego a na ö  w następujących sytuacjach: Nominativus rodzaju nijakiego liczby mnogiej, Accusativus rodzaju nijakiego liczby mnogiej oraz Dativus wszystkich rodzajów liczby mnogiej.

Na deser podaję jeszcze odmianę nieregularnego maður. Zauważmy, że pomimo nieregularności w rdzeniu słowa, niektóre końcówki zachowują się tak, jak w przypadku regularnych rzeczowników tego samego rodzaju (męskiego).

madur

Kiedy opanujemy odmianę rzeczownika w deklinacji mocnej, możemy przejść do deklinacji słabej, a to nastąpi już w drugiej części posta.

Grama to drama: Wstęp

Jak doskonale wiecie, język staroislandzki to moja pięta achillesowa. Ale najlepszym sposobem na wzięcie tego byka za rogi jest solidna praca nad gramatyką, nie wykluczająca wkuwania. Dlatego planuję napisać kilka postów podsumowujących mój semestralny kurs/ wykład języka staroislandzkiego z doktorem Przemysławem Czarneckim na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Nie jestem filologiem (a jak już to bardziej szwedzkim), więc zrobię wszystko, żeby moje posty w tym zakresie były jak najbardziej merytoryczne, ale też zrozumiałe dla tych, którzy z filologią niewiele mają wspólnego 😉 Tak więc: zaczynamy!

Język islandzki – z czym to się je?

Język islandzki to język indoeuropejski, należący do grupy języków germańskich, podgrupy języków skandynawskich, a jeszcze dokładniej: języków zachodnioskandynawskich (wraz z językiem farerskim oraz norweskim nynorsk). Z uwagi na izolację i politykę puryzmu językowego, język nowoislandzki w dużym stopniu przypomina język staroislandzki. Dlatego nauka języka islandzkiego jest o wiele bardziej wymierna i efektowna niż np. nauka innych języków klasycznych (łaciny, greki), bo opanowawszy zasady gramatyki staroislandzkiej, jesteśmy w zasadzie gotowi do używania języka nowoislandzkiego. Tym bardziej, że w przyjętym na większości szkół i uczelni kanonie, często nauka języka staroislandzkiego prowadzona jest z nowoislandzką wymową (która akurat uległa dużej zmianie), choć opiera się przede wszystkim na tekstach staroislandzkich, których słownictwo nie przyda nam się podczas zakupów spożywczych (chyba że planujemy gawędzić z kasjerką o statkach wikingów i rodzajach dawnego uzbrojenia).

Nauka języka islandzkiego – wszystko jedno czy staro-, czy nowoislandzkiego – zawsze zaczyna się jednak od zapoznania się z islandzkim alfabetem i wymową głosek niepojawiających się w językach, które mamy zwyczaj znać. Islandczycy mają takie literki:

alfabet.png

Mała dygresja. Ta przypominające polskie “o z kreską” literka “ó” jest właściwie winna mojej fascynacji Islandią. Kiedy ponad 10 lat temu zapoznałam się z twórczością zespołu Sigur Rós, byłam przekonana, że to jakiś awangardowy zespół z Polski (sic!). Na szczęście szybko wyprowadzono mnie z błędu i od tego momentu zaczęłam zgłębiać kulturę dalekiej Wyspy. Właśnie tak to się zaczęło – od “ó”, które po islandzku czyta się jak [ou] lub [oł]Każda z islandzkich samogłosek z tym znakiem diakrytycznym ma właśnie specjalną wymowę: á [au/ał], é [je], í/ý [i]*, ú [u]**. Poza tym w spisie znajdujemy jeszcze ö, które czyta się jak szwedzkie ö czy norweskie/duńskie ø oraz dyftong: æ [aj], por. Æsir (Asowie). W tym momencie warto już nadmienić, że niektóre zbitki samogłoskowe zyskują inną jakość fonetyczną; dotyczy to ei/ey [ej] oraz au [öj], por. Laugavegur (główna ulica w Reykjaviku). Pozostałe samogłoski czyta się jak w języku polskim, ale: * i oraz czytamy [y], natomiast ** u czytamy jak niemieckie [ü].

W alfabecie islandzkim pojawiają się również tajemnicze Þ/þ oraz Ð/ð, często zastępowane w tekstach polskich/ anglosaskich dyftongiem “th”. Wymowa tych głosek przypomina właśnie angielskie “th;, w przypadku Þ/þ jest to dźwięk [θ], jak “th” w słowie “thanks”, z kolei Ð/ð bliższe jest “th” w słowie “father” (w IPA, międzynarodowym alfabecie fonetycznym ten dźwięk zapisuje się zresztą islandzką literką ð). Poza tym islandzkie spółgłoski wymawiane są bezdźwięcznie (czyli np. d lub b będzie czytane jako [t] i [p]), ale głoska g ma aż cztery wymowy (w zależności od umiejscowienia w słowie, np. na początku wyrazu czyta się jako [k], por. gamalt, ale na końcu jako [χ], czyli takie gardłowe ch, por. dag). Co więcej, niektóre zbitki spółgłosek czyta się w specjalny sposób; dotyczy to ll, czytanego jako [tl], por. Eyjafjallajökull, nn, czytanego jako [n:] lub [nn], jeśli jest po samogłoskach historycznie długich (o czym poniżej), rn czytanego jako [rtn], por. barn, oraz zbitek pp, tt, kk i p/t/k + l/m/n, czytanych z preaspiracją, czyli dodatkowym “h” przed spółgłoską, por. kappi [kahpy], vatn [vahtn]. Uwaga! Preaspiracja zachodzi tylko w przypadku tych zbitek, a nie wszystkich podwójnych spółgłosek. Nie będzie jej więc ani w zbitce ll (bo wiemy już, jak się ją czyta), ani w przypadku zbitek dźwięcznych odpowiedników p/t/k, por. pabbi (tata), czytamy bez preaspiracji. Na czerwono zaznaczam przykładowe słowa, w których zachodzi preaspiracja:

preaspiracja

Długość samogłoski

Jeśli poddaliście się już przy zasadach wymowy islandzkiej, nie martwcie się: dalej będzie tylko gorzej! Otóż w języku islandzkim bardzo ważne są długości samogłosek, one bowiem mają decydujący wpływ na wymowę oraz fleksję. Co to znaczy, że samogłoska jest długa? W niektórych językach, np. szwedzkim, długość samogłoski zachowała się, tzn. istnieje różnica między słowami matt i mat (w drugim przypadku a jest długie). W języku islandzkim długą samogłoskę możemy jeśli jest to samogłoska akcentowana, czyli pierwsza w słowie, historycznie długa (á,é,ó,ú,ý,í), albo dyftong (æ) i nie występuje po niej więcej niż jedna samogłoska, jest ona na pewno samogłoską długą, por. ár (długa) vs. árs (krótka). Wyjątkiem jest pojawienie się samogłoski przed zbitkami p/t/k/s + r/j/v, wówczas jest długa, por. titra (długie [y]). Oto przykłady długich samogłosek:

długie samogłoski

Gramatyka islandzka – charakterystyka ogólna

Neither is Icelandic grammar THAT bad... Polish and any Sloviac language
Źródło: 9gag.com

Gramatyka języka islandzkiego nie należy do prostych, ale – znając zawiłości języka polskiego – przynajmniej nie zaskoczymy się istnieniem deklinacji i koniugacji. Jest tu nawet niespodzianka, bo język islandzki posiada tylko cztery przypadki, a więc o trzy mniej niż nasz język ojczysty 😉 Kto miał kiedyś styczność z łaciną, będzie mógł odnaleźć w moich materiałach znane nazwy Nominativus, Accusativus, Dativus i Genetivus, bowiem to właśnie łacińskiej terminologii używa się w większości podręczników do nauki języka islandzkiego (choć oczywiście Islandczycy mają swoje własne określenia, które stosują).  Podczas tego krótkiego kursu poznamy odmianę rzeczownika, przymiotnika oraz zaimków przez wszystkie cztery przypadki oraz liczby: mnogą i pojedynczą. W języku islandzkim istnieje deklinacja mocna (obejmująca większość rzeczowników i wszystkie przymiotniki) oraz deklinacja słaba (którą wymuszają rzeczowniki słabe, czyli takie zakończone na samogłoskę, oraz forma określona).

Najmniej miejsca poświęcimy czasownikowi. W odmianie czasownika islandzkiego można jednak znaleźć echa języków germańskich, na przykład występowanie czasu perfekt albo specjalne, nieregularne formy czasu przeszłego. Jest za to w islandzkim (nowoislandzkim) wiele przydatnych i łatwych do tworzenia form, które zastępują niektóre czasy, np. czas przyszły można wyrazić za pomocą ætla að (“mieć zamiar”, przypominające angielskie going to), do którego dodajemy czasownik w bezokoliczniku, dzięki czemu można uniknąć formy czasu przyszłego (choć samo ætla odmienia się przez osoby i liczby ;)).

Myślę, że tyle na początek wystarczy. Proszę się jednak nie zrażać i nie zostawiać mnie samej z gramatyką islandzką! Każdy rodzaj wsparcia się przyda, szczególnie, że egzamin już blisko 😉

Bibliografia

Przemysław Czarnecki, Málið að fornu og nýju. O języku Islandczyków, [w:] Roman Chymkowski, Włodzimierz Karol Pessel (red.), Islandia: Wprowadzenie do wiedzy o społeczeństwie i kulturze, Warszawa 2008, s. 45-57.

Większość przykładów pochodzi z zajęć doktora Przemysława Czarneckiego (wykład z języka staroislandzkiego, semestr zimowy 2018/2019, Uniwersytet SWPS).

Historia języka islandzkiego

Mówi się, że islandzki jest łaciną języków skandynawskich. Jest w tym sporo prawdy, bo z uwagi na izolację geograficzną i politykę purystyczną, język ten nie uległ większym zmianom od czasów zasiedlenia Islandii, czyli XI wieku.

Istnieje jednak kilka “ale”, o których planuję napisać w tym poście. Skupię się jednak również na skróconej historii rozwoju języka islandzkiego oraz powodach, dla których język, którym posługuje się tylko około 350 tysięcy mieszkańców, wciąż ma się bardzo dobrze i nawet w czasach globalizacji i powszechnej znajomości języka angielskiego, szczególnie w krajach nordyckich, nie grozi mu jeszcze wyginięcie.

sdr

Jak wiemy z postu o Landnámsöld, Islandię zasiedlili w głównej mierze wikingowie z terenów dzisiejszej Norwegii, a więc mówiący językiem staroskandynawskim (zwanym również Old Norse, staronordyckim czy norrønt) w wersji norweskiej (jak twierdzi Przemysław Czarnecki, z tego wynika podobieństwo współczesnego języka islandzkiego z norweskim, szczególnie nynorska). To jednak zachowanie tego “pierwotnego” języka Skandynawów na Wyspie sprawiło, że obecnie Old Norse nazywa się również językiem staroislandzkim, bo pełną wiedzę na temat jego kształtu czerpiemy właśnie z literatury powstałej na Wyspie: sag, Edd czy poezji skaldycznej. Ogromny materiał porównawczy, jakim dysponują badacze języka islandzkiego, pozwala nam na wysnucie wielu interesujących wniosków.

Trzy okresy języka islandzkiego

Po pierwsze, dzieje języka islandzkiego można podzielić na trzy istotne okresy: staroislandzki (forníslenska), średnioislandzki oraz nowoislandzki. Za początek tego pierwszego uznaje się 1050, czyli niecałe 100 lat po zasiedleniu Islandii! Potrzeba było czasu, żeby przybyli na Wyspę wikingowie (i ich nieskandynawskie żony lub niewolnicy) wytworzyli język, który opierał się na rodzimej mowie przybyszów, ale miał już swoje nowe elementy, czyli różnił się od staronorweskiego. Dodatkowo przyjęcie chrześcijaństwa w 1000 roku przyczyniło się do przyjęcia nowej terminologii kościelnej i ostatecznego dostosowania języka do alfabetu łacińskiego (jak wiemy, od ok. 550 roku Skandynawowie posługiwali się pismem runicznym). Okres staroislandzki to największy wysyp literatury, czyli tytułów wspomnianych we wstępie, ale również początki naukowego opracowania języka. Już w drugiej połowie XII wieku pojawia się Pierwszy Traktat Gramatyczny (Fyrsta Málfrœðiritgerðin) anonimowego autorstwa, w którym zawarto opis staroislandzkiego systemu fonologicznego, uporządkowanie ortografii oraz finalne dostosowanie języka do alfabetu łacińskiego.

Okres języka średnioislandzkiego rozpoczyna się w 1350 – data ta związana jest z utratą samodzielności Islandii i przejście pod władanie Danii. Ze względu na podporządkowanie Kopenhadze, w języku zaszły pewne zmiany, warto jednak od razu podkreślić, że znaczna odległość od duńskiego dworu nie sprawiła, że język uległ danizacji. Wręcz przeciwnie; Islandczycy zdawali sobie sprawę z konieczności zachowania języka islandzkiego, języka sag, z których byli bardzo dumni. Już wówczas zaczęli prowadzić politykę puryzmu językowego, a średnioislandzcy pisarze tworzyli niemal wyłącznie po islandzku.

Trzeci okres, nowoislandzki, rozpoczyna się w 1550 roku. Przypada to na początki protestantyzmu i na moment pierwszego tłumaczenia Biblii na język islandzki. Najpierw luterański biskup Oddur Gottskálsson przetłumaczył Nowy Testament (w 1540 roku), a ponad czterdzieści lat później ukazało się tłumaczenie całego Pisma Świętego, pod redakcją Guðbrandura Þorlákssona (1584). Używanie języka narodowego w kościele oczywiście tylko pomogło zachowaniu języka ojczystego, ale ważnym momentem był także wiek XIX, kiedy to świadomie mówiono już o konieczności zachowania puryzmu językowego, czyli zapewnienia językowi odpowiedniej pozycji (względem wciąż sprawującej władzę nad Islandią Danii) oraz uchronieniu go przed obcymi wpływami.

Puryzm językowy

Ta polityka trwa do dzisiaj, bo okres nowoislandzki obejmuje czasy współczesne. Nie można jednak powiedzieć, że język nowoislandzki jest bliźniaczy z forníslenska. Powszechnie lansowane przekonanie, że współcześni Islandczycy mogą z łatwością czytać średniowieczne sagi jest faktem tylko do pewnego stopnia. To prawda, że system fleksyjny, a więc sposób odmiany słów, a także samo słownictwo, pozostało niemal niezmienne, dlatego Islandczyk rozumie, co czyta, ale w wielu miejscach musi jednak posiłkować się dodatkowym komentarzem, gdyż wiele słów wyszło już z użycia lub styl poetycki (w tym kenningi) są trudniejsze do zrozumienia. Co więcej, niemal całkowitej zmianie uległ system fonetyczny i fonologiczny, więc dawni Islandczycy wymawiali znane swoim potomkom słowa z inny sposób. Gdyby doszło do jakiegoś międzyepokowego spotkania, na pewno nie byliby w stanie się ze sobą dogadać.

Byłoby jednak łatwiej, gdyby pisali to, co mówią. To właśnie zasługa polityki językowej, czyli przede wszystkim puryzmu, który prowadzi do wyeliminowania, albo przynajmniej ograniczenia, obcych zapożyczeń i kalek z innych języków. Niektóry badacze twierdzą, że pierwsze przejawy puryzmu językowego widać jeszcze w średniowieczu; mimo przyjęcia słów z terminologii chrześcijańskiej, ówcześni Islandczycy i tak szukali dla nich islandzkich odpowiedników.

IMG_20170525_180947.jpg

Podobnie jest i dzisiaj. Instytucje zajmujące się ochroną języka islandzkiego, w tym Islandzkie Towarzystwo Naukowe (Hið íslenska lærdómslistafélag) oraz Islandzka Rada Językowa (Íslensk málnefnd), powstała w 1964 roku, starają się o utrzymanie języka islandzkiego w czystości i podejmowanie kroków do zachowania “islandzkości” języka islandzkiego. Do działań tych instytucji należy szukanie islandzkich odpowiedników wyrazów obcych poprzez tworzenie neologizmów (np. tölva zamiast komputer, złożone ze słów tölur “liczby” oraz  -va ze słowa völva, czyli “wieszczka”),  “recykling”, czyli przywracanie archaicznych, nieużywanych już słów i nadawanie im nowych znaczeń, jak w przypadku sími – kiedyś oznaczającego “nić”, a obecnie: “telefon komórkowy”, czy słów-kalek, jak smásjá (“mikroskop”).

Jeśli Islandczycy decydują się na przyjmowanie zapożyczeń, to muszą one spełniać wiele wymogów, m. in. posiadać islandzką pisownię oraz islandzką wymowę (tj. akcent na pierwszą sylabę), być przejrzyste semantycznie, a przede wszystkim dostosowane do gramatyki islandzkiej: odpowiadać jednej z deklinacji i poddawać się zmianom fleksyjnym. Dostosowując się do tych zasad stosuje się strategie takie jak “echoing” formation, czyli słowa brzmiące jak ich pierwowzory, np. eyðni (“AIDS”), czy  konstrukcje hybrydowe, np. kaffihús (dosł. dom kawy), czyli “kawiarnia”. Wiele zapożyczeń pochodzi z terminologii związanej z technologiami; słowa takie jak klikka czy seifa odpowiadają więc angielskim “click” i “save”, ale brzmią i odmieniają się po islandzku.

Islandzki puryzm językowy dopuszcza więc procesy globalizacji i godzi się na odstępstwa, a jednocześnie użytkownicy chętnie przyjmują słowa rodzime zamiast anglicyzmów. Najbardziej zatwardziali zwolennicy języka czystego opowiadają się z kolei za háfrónska, czyli językiem wysokoislandzkim. Ten skrajny rodzaj puryzmu językowego prowadzi do absurdalnych rozwiązań, bo zakłada całkowite oczyszczenie islandzkiego z obcych wpływów. Z tego względu to rozwiązanie nie ma zbyt wielu zwolenników na Wyspie. Związane są z tym również niepowodzenia Rady, tzn. słowa, które – mimo zaproponowanych odpowiedników islandzkich – nie weszły do użytku w czystej formie, ale formie zapożyczonej. Dobrym przykładem na to są nazwy owoców: cytryny i banana, obecnie zwanych na Islandii sítróna i banani. Pierwsze propozycje tych słów brzmiały gulaldin, czyli “żółty owoc” i bjúgaldin, czyli “parówka-owoc”. Sami chyba rozumiecie, że obcobrzmiące opcje były po prostu bezpieczniejsze 😉

Współcześnie język islandzki wciąż czerpie z tradycji literatury staroislandzkiej, czyta się sagi i wciąż szuka rozwiązań na zachowanie języka islandzkiego. Mówi się, że przedstawiciele wszystkich pokoleń Islandczyków dostosowują się do zasad puryzmu, bo w równiej bierze dumni są z “egzotyczności” swojego języka. Sama jednak pamiętam parę islandzkich nastolatek, które okraszały swoją rozmowę wieloma anglicyzmami, posługując się słowami i frazami z popularnych seriali, piosenek czy memów. Nie da się przewidzieć kondycji języka islandzkiego za kilkadziesiąt czy kilkaset lat, ale Internet i napływająca na Wyspę liczba imigrantów nieznających języka islandzkiego przyczynia się do coraz wyższej pozycji języka angielskiego, jako języka drugiego. Obecnie nie robi już na Islandczyku wrażenia, że we własnym kraju musi zamówić kawę po angielsku. Złośliwie jednak muszę przyznać, że każda moja próba zainicjowania rozmowy po islandzku kończyła się przechodzeniem na angielski, być może Islandczycy nie mogli znieść kaleczenia pięknego języka skaldów. Tym niemniej, zniechęcili mnie do dalszej nauki tego języka.

IMG_20170411_014822.jpg
Witryna jednego ze sklepów na Laugavegur w Reykjaviku

Bibliografia

Przemysław Czarnecki, Málið að fornu og nýju. O języku Islandczyków, [w:] Roman Chymkowski, Włodzimierz Karol Pessel (red.), Islandia: Wprowadzenie do wiedzy o społeczeństwie i kulturze, Warszawa 2008, s. 45-57.

Poezja skaldyczna

Szwedzki pisarz doby romantyzmu, Per Daniel Amadeus Atterbom, w jednym ze swoich wierszy nazywa poetę romantycznego skaldem.

Przekonanie o średniowiecznym rodowodzie szwedzkiej, jak i norweskiej czy duńskiej, poezji nowoczesnej wywodzi się z popularnego w XIX wieku odwoływania się do tradycji wikińskiej i silnej inspiracji sztuką i kulturą (staro)islandzką. Poważanie dla islandzkich sag i poezji skaldycznej wydaje się kluczową cechą twórczości tego czasu i podstawą skandynawskiej literatury nowoczesnej. Dlaczego aby zrozumieć, dlaczego romantyczny poeta chciał nazywać się skaldem, warto dowiedzieć się, kim właściwie był skald i co kryje się za pojęciem poezja skaldyczna.

Czym nie jest poezja skaldyczna?

W ramach wstępu ustalmy dwie kwestie: literatura staroislandzka nie równa się sagom, a Eddy to nie jedyne przykłady poezji staoroislandzkiej. Tak więc poza świetnie znanymi, również w wielu polskich tłumaczeniach, XIII-wiecznymi sagami oraz Eddami, trzecim ważnym komponentem literatury staroislandzkiej są właśnie wierze skladów. Te z kolei w pewnym stopniu łączą się z pozostałymi; skaldowie pojawiali się w sagach jako ich główni bohaterowie (np. Saga o Hallfredzie Skaldzie Kłopotliwym, Saga o Egilu Skallagrímssonie), a forma i styl poezji skaldycznej do pewnego stopnia przypominały Eddy, i niektórzy badacze zakładają nawet, że średniowieczna publiczność nie rozróżniała obu gatunków. Mimo to poezję skaldyczną można scharakteryzować wyróżniającymi ją cechami.

sdr
Współczesne wyobrażenie Egilla Skallagrímssona.

Znani skaldowie

Po pierwsze, tym, co odróżnia Eddy od poezji skaldycznej jest to, że ta druga ma swoich poświadczonych autorów. Nawet jeśli za autora Edd uważa się Snorriego Sturlusona, spisał on raczej funkcjonujące w tradycji ustnej teksty, niż napisał je od nowa. Z kolei autorzy wierszy skaldycznych są znani, w końcu to na nich oparty został fenomen skalda, jako wzorcowego barda, poety będącego nie tylko znakomitym twórcą, ale też posiadającym umiejętność władania słowem w celach politycznych i społecznych. Do znanych nam skaldów należeli wymienieni już Hallfred i Egill oraz ponad 300 innych, tworzących między 800 a 1200 autorów, których wymienia Skáldatal (Spis Skaldów).

Znamy życiorysy wielu znanych skaldów, opowiadają je chociażby sagi. Z nich dowiadujemy się, że byli to często mężczyźni o nieatrakcyjnym wyglądzie (np. Egill miał nieproporcjonalnie dużą głowę, co czyniło go brzydkim). Z uwagi na niewyparzone buzie nie byli oni też szczególnie lubiani jako osoby prywatne, ale jednak zawsze podkreślano ich niezwykły talent oratorski i umiejętność posługiwania się słowem. Skaldowie często pełnili funkcję nadwornych poetów, a za swoje panegiryki otrzymywali zapłatę. Można więc powiedzieć, że był to dobrze opłacany zawód łączący się z prestiżem.

Cechy utworów skaldycznych

Utwory skaldyczne traktowały najczęściej o sprawach bieżących: komentowały wydarzenia, opisywały bitwy, krytykowały lub czciły władców, schlebiały mecenasom skalda. Poezja skaldyczna sama w sobie nie jest traktowana jako odrębny gatunek poetycki, ale w ramach niej powstawały konkretne typy utworów. Poza wymienionymi już panegirykami, czyli utworami na część czegoś lub kogoś, skaldowie tworzyli też erfikvæði, utwory funeralne, pisane z okazji śmierci władcy, poematy genealogiczne, w których przedstawiano rodowód władcy, a także ekfrazy (opisujące sceny mitologiczne przedstawione w formie materialnej, np. na skale lub elemencie uzbrojenia, por. homerycki opis tarczy Achillesa).

Przybierały one różne formy: drápa, flokkrvísur, dræplingr oraz lausavísa. Pierwsza z nich, drápa, to utwór składający się z długich serii zwrotek z powtarzającymi się refrenami (stef) pomiędzy nimi. Krótsze, składające się ze zwrotek, ale pozbawione refrenów formy to flokkrvísur lub dræplingr. Lausavísa był natomiast pojedynczą zwrotką pisaną w dróttkvætt, prawdopodobnie w tej formie recytowano improwizowane utwory podczas uczt i spotkań.

Pozostałe formy to np. poematy miłosne (mansǫngvar, dosł. pieśń niewolnicy). Były to teksty opiewające przedstawicielki płci przeciwnej, jednak  – jak sama nazwa wskazuje – z dzisiejszej perspektywy nie określilibyśmy ich za piękne i w sprawiedliwy sposób ukazujące kobiety. Wystarczy tylko sięgnąć po przykładowe określenia kobiet pojawiające się w skaldycznych wierszach miłosnych: bríkar bjórs (“beczka piwa”) czy lofðungr lauks (“lipa cebul”), żeby zrozumieć wyrafinowanie skaldycznej metaforyki. Są też i milsze określenia, np. þellu dregla (opiekunka domostwa) lub hyggju stríð (“prowokująca do walki umysłu”). Badacze twierdzą, że skaldyczne poematy miłosne inspirowane były twórczością trubadurów, co nie dziwi w świetle licznych zapożyczeń kontynentalnych w późnych sagach (np. pisanych na kształt chansons de gestes).

Zdecydowanie negatywny charakter miały níðvísur, czyli pieśni mające na celu oczernić lub obrazić kogoś. Najczęściej adresatami takich poematów byli “niemęscy” mężczyźni, gdyż męskość stanowiła najważniejszą cnotę w średniowiecznym świecie wikingów. Ci, który zhańbili się tchórzostwem na polu walki czy w przebiegu procesu sądowego, karani byli wyzwiskami mającymi konotacje żeńskie lub seksualne. Taki rodzaj obrażania wyraża forma retoryczna ergi.

Kenning i heiti

Do tego potrzebny był odpowiedni język: najczęściej skomplikowany i pełen znanych już np. z poezji eddycznej zabiegów i środków stylistycznych. Najbardziej charakterystyczne z nich to kenning i heiti. Ten pierwszy to przenośna zbudowana z długich złożeń rzeczownikowych. Kenning to rodzaj peryfrazy, omówienia, w ramach którego nie nazywa się rzeczy wprost, natomiast tworzy się określenie zastępcze, składające się ze słowa podstawowego oraz jednego lub więcej wyznaczników. Kenningi często miały charakter skostniałej, utartej formy, która funkcjonowała w tradycji (a więc autor niekoniecznie budował ją sam, tylko czerpał ze starszych utworów). Najbardziej popularne kenningi wiązały się ze słowami “król”, “morze”, “wojownik”, “statek”, co mówi wiele o pojmowaniu świata przez średniowiecznych Skandynawów. Niektóre pojęcia traktowano niemal zamiennie, np. koń i statek, jako że oba były środkami transportu wikingów. Wyraża to chociażby kenning fiskajarðar hestur (“koń z ziemi ryb=morza”), który stosowany był jako określenie na statek (skip).

kenningi

Z kolei heiti można rozumieć jako synonim, czyli stosowanie pojęcia bliskoznacznego dla zastąpienia oryginalnego słowa. Chodziło tu nie tyle o urozmaicenie języka i unikanie powtórzeń, ale używanie słów poetyckich, pochodzących z wysokiego rejestru w miejsce tych używanych w języku codziennym, np. jór (rumak) zamiast hestur (koń). Bywają też heitar bardziej wyszukane, które zrozumieć można wyłączne z kontekstu, takie jak salt (sól) dla określenia morza (sjár). Tego rodzaju synekdochy oraz metonimie pojawiały się dla jakiegoś zjawiska tylko za pomocą jego części, np. część statku (barð) zastępowała cały statek.

uwaga

Na koniec warto wspomnieć jeszcze o samej formie poezji skaldycznej. Jak wspomniano, nie różni się ona bardzo od wierszy w Eddach, np. wykorzystane metrum często jest takie samo jak w Eddach. Wyróżnia się różne formy metryczne obecne w poezji staroislandzkiej: fornyrðislag, ljóðaháttur, málaháttur, kviðuháttur, które opierają się często na zabiegu aliteracji. Istotną cechą charakterystyczną poezji skaldycznej jest zastosowanie dróttkvætt, metrum dworskiego, który był bardzo wyszukany i wymagał od skalda naprawdę niezwykłych umiejętności. Takie utwory są często niemal nieprzetłumaczalne, ale wstawiam tutaj znalezione przeze mnie tłumaczenie na język angielski. Można porównać go z wersją oryginalną, w której zaznaczone jest metrum. W ramach ćwiczenia można poszukać tu heiti i kenningów:

wiersz
Fragment utworu autorstwa Egila Skallagrímssona. Źródło:  Skaldic Poetry: A short introduction (patrz bibliografia).

Jak widać, skald nie był to zwykły poeta, ale artysta cechujący się niezwykłym talentem oratorskim (w większości przypadków utwory wierszowane recytowano z pamięci, a nawet tworzono je na zasadach impromptu podczas uczt) oraz posługujący się wyszukanym językiem. Sama pozycja poezji w średniowiecznym świecie skandynawskim była szczególna, czego dowiadujemy się z mitologii. Skoro sam Odyn musiał oddać swoje oko, aby poznać tajemnicę poezji, a późniejsi poeci pili magiczne trunki, by z ich ust sączyły się piękne strofy, skald posiadał prestiżową rolę w społeczeństwie i zyskiwał ważne miejsce w panteonie władców i bohaterów wikińskiego świata. Właśnie dlatego XIX-wieczni poeci tak bardzo chcieli się do nich zbliżyć.

Bibliografia:

  • Jakub Morawiec, Saga o Hallfredzie Skaldzie Kłopotliwym, Wrocław 2011.
  • Debbie Potts, Skaldic Poetry: A short introduction, dostepne on-line pod adresem: https://www.asnc.cam.ac.uk/resources/mpvp/wp-content/uploads/2013/02/Introduction-to-Skaldic-Poetry_Debbie-Potts.pdf (dostęp: 12.01.2019).
  • Przykłady kenningów i heiti: Wikipedia oraz Skaldic Project: skaldic.abdn.ac.uk.
    Wiele przykładów kenningów pochodzi również z zajęć doktora Przemysława Czarneckiego (wykład z języka staroislandzkiego, semestr zimowy 2018/2019, Uniwersytet SWPS).

Za pomoc w tłumaczeniu kenningów dziękuję Agnieszcze Bikowskiej.