Islandzkie przygotowania do Wielkiego Postu

Choć Wielki Post na Islandii nie ma już tak religijnego znaczenia, jak kiedyś, tradycyjnie islandzki karnawał składa się z trzech ważnych świąt.

Chodzi o Bolludagur, Sprengidagur oraz Õskudagur, święta ruchome, które mają korzenie w chrześcijaństwie, ale przybrały na Islandii nowego, wręcz świeckiego charakteru. Dawniej te trzy dni tuż przed Wielkim Postem charakteryzowało głównie obżarstwo, ale ma się wrażenie, że we współczesnym świecie chodzi już o inną konsumpcję, która przekłada się na zbiorowe wydawanie pieniędzy.

Bolludagur 

Wszystko zaczyna się od dnia, które porównalibyśmy do Tłustego Czwartku albo Mardi Gras. Bolludagur nie obchodzi się jednak ani w czwartek, ani we wtorek, ale w poniedziałek na siedem tygodni przed Wielką Nocą. Można powiedzieć, że to swego rodzaju wypadkowa podobnych świąt nordyckich: Duńczycy swój Festelavn obchodzą bowiem w niedzielę, z kolei szwedzki Fettisdagen jest zawsze we wtorek, czyli w Ostatki. Tradycja Bolludagur wzięła się na Islandii właśnie od nordyckich sąsiadów, bowiem Fastelavnsboller pojawiły się na Wyspie dzięki Duńczykom i Norwegom. Duńskie słodkie bułeczki wypełnione kremem i pokryte lukrem to podobno smakołyk znany tam od średniowieczna, jednak na Islandii pojawił się znacznie później, bo dopiero w połowie XIX wieku.

Od tego czasu islandzka Bolludagsbolla nabrała własnego kształtu i wyglądu, choć miłośnicy kuchni skandynawskiej dostrzegą podobieństwo do wspomnianej duńskiej bułeczki, czy nawet szwedzkiej semli. Wspólnym mianownikiem jest bowiem krem/bita śmietana w środku, choć samo ciasto już jest różne. Semle robi się z ciasta drożdżowego, natomiast bollur z ciasta parzonego.  Stąd rozbieżność polskiej wersji islandzkiego święta: Dzień Bułeczki, Dzień Ptysia, a może Dzień Pączka? Jak dla mnie to sprytne połączenie eklera z zygmuntówką, bo ciasto ptysiowe bollur wypełnione jest dżemem i bitą śmietaną, a polane czekoladą. 

Bolludagur to dzień powrotu do dzieciństwa, bowiem można się opychać słodkościami bez oporu. Ale to też święto dzieci, bo jeszcze w XX wieku był dniem wolnym od szkoły. Wówczas islandzkie dzieci, na wzór duńskich, przebierały się i męczyły kota w beczce (o czym piszę poniżej), zwyczaj ten podobno zachował się jeszcze w regionie Akureyri. W Ísafjörður tego dnia dzieci przebierały się w różne stroje (stąd tam ten dzień nazywa się również mianem Maskadagur) i chodziły po domach zapraszając dorosłych do zabawy.

Jak donosi specjalistka od islandzkiej kuchni, czyli Aga z Vikingaland, dawniej dzieci przygotowywały na ten dzień specjalne rózgi (bolludagsvöndur), aby dawać dorosłym klapsa, upominając się o kolejną bułkę.  Krzyczały przy tym “Bolla, bolla”, a ponoć do dzisiaj zdarza się, że smarkacze terroryzują rodziców kolorową rózgą i za każde uderzenie żądają kolejnej bułki. Wy na szczęście nie musicie nikogo bić, wystarczy udać się do dowolnej islandzkiej cukierni w okresie karnawałowym i wybrać jedną z wielu wariacji na temat tradycyjnej bolla.

Sprengidagur 

Islandzkie ostatki to nie dzień słodyczy, bowiem w ostatni wtorek przed Wielkim Postem Islandczycy zajadają się potrawami słonymi, najchętniej mięsnymi. Najpopularniejszym daniem tego dnia jest saltkjöt og baunir, czyli krem z soczewicy podawany z solonym mięsem. Ale na islandzkich stołach pojawiają się różne rodzaje gotowanego mięsiwa, podawanego z żółtą fasolką, oraz zupy.  Dlaczego akurat takie dania? Tłuste, mięsne potrawy były tradycyjnie zakazane podczas Wielkiego Postu. Jednak w krajach takich jak Islandia z uwagi na klimat i mniejszą różnorodność fauny i flory przez cały rok jedzono skromnie, nie tylko w Wielkim Poście. Ze względu na chrześcijańską tradycję powstrzymywania się od tłustych potraw przed Wielką Nocą, potrawa ostatkowa musiała być więc wyjątkowo tłusta, niejako po to, żeby podkreślić ten dzień nowym obyczajem.  Dawniej była to ostatnia okazja do najedzenia się przed postem, dlatego spożywano tłuste potrawy i smakołyki, których trzeba było sobie odmawiać przez nadchodzące tygodnie. Niektórzy najadali się więc do rozpuku, skąd nazwa dnia (að sprengja znaczy rozsadzać, wybuchać w powietrze).

Saltkjöt og baunir, źródło: https://grapevine.is/

Öskudagur

W Ísafjörður dzieci przebierają się już w poniedziałek, natomiast reszta Wyspy organizuje maskaradę w Środę Popielcową. Tradycyjnie nikt nie miał oczywiście na myśli prawdziwego balu karnawałowego, w końcu początek Wielkiego Postu to w chrześcijaństwie szczególny dzień zadumy. A jednak chyba właśnie dlatego, że karnawał kojarzy nam się z przebierankami, islandzka Środa Popielcowa zachowała swój nietypowy charakter.

Od 1917 to właśnie Popielec jest dniem wolnym od szkoły, więc pewnie dlatego dziecięcy karnawał odbywa się akurat tego dnia. Dzieci przebierają się i chodzą po domach w poszukiwaniu słodyczy. Aby dostać cukierki muszą coś zaśpiewać albo zatańczyć. Zwyczaj ten ma wspólne korzenie dla całej Północy, bowiem w okresie wielkanocnym robią tak też dzieci w Danii (w Festelavn, czyli ostatnią niedzielę przed Wielkim Postem) czy Szwecji (w Skärtorsdagen , czyli Wielki Czwartek). Warto jednak podkreślić, że tradycyjnie nie chodziło o zwykłą maskaradę. Jak piszą dziewczyny z Via Skandynawia, duńskie dzieci (a w XIX wieku również i islandzkie) przebierały się do męczenia kota w beczce (slå katten af tønden). Beczkę, często wieszaną na drzewie, bito kijami, a kiedy spadła – nierzadko dobijano biedne zwierzę. Dlaczego? Kot symbolizował zło, a ubicie go przed Wielkim Postem miało zapewnić zdrowie i bezpieczeństwo na czas Wielkiej Nocy. Choć dzisiaj odeszło się od tego zwyczaju, a przynajmniej zastąpiło żywego kota pluszowym, kot pozostał czarny. A czarne koty kojarzą się ze złem głównie dlatego, że towarzyszą czarownicom, prawda?

Szwedzkie dzieci, tak jak islandzkie, również przebierają się za czarownice, a te powszechnie kojarzą się również ze złem. Według germańskiego folkloru, w Wielki Czwartek czarownice spotykały się na sabacie z diabłem, a więc tego dnia zło wyjątkowo kulminowało się na ziemi. Chrześcijaństwo połączyło fakt śmierci Jezusa na krzyżu z wygonieniem złych mocy, a tradycja kazała Skandynawom palić świecie, by przegonić duchy przed Wielkim Piątkiem. Przebieranie się dzieci za wiedźmy było dodatkowym elementem walki ze złem – poprzez krzykliwe stroje i karykaturalne malunki na twarzach, dzieci miały przezwyciężyć swój strach i ucieleśnić zwycięstwo Boga nad Szatanem.

Zdj. Michał Mogila, źródło: https://icelandnews.is/

Tak było w Szwecji, a jak jest w Islandii? Na pewno tradycja czarownic to reszta pogańskich wierzeń, ale dzisiaj dzieci na Islandii przebierają się w dowolne stroje. Ważniejsze jest to, żeby zebrać cukierki i pewnie dlatego Öskudagur przypomina turystom Halloween. Dzisiaj nie chodzi już przecież tylko o straszne stroje, ale o napędzanie gospodarki kupowaniem cukierków dla wieczornych gości. W Islandii sklepy często wyprzedają swoje zbiory już wczesnym rankiem.

Na Islandii Popielec był też dawniej okazją do wyznania swoich uczuć. Dziewczęta przypinały woreczki z popiołem do pleców swoich wybranków, a chłopcy robili to samo z sakiewkami pełnymi kamyczków. Ważne było jednak, aby zrobić to niepostrzeżenie. Takie końskie zaloty, przypominające mi nasz Lany Poniedziałek, odchodzą już w zapomnienie. Jak donosi Iceland News Polska, dzisiaj można raczej spotkać się z takim gestem zrobionym dla żartu, bo przecież w dobie Tindera nikt nie będzie wyznawał miłości torebką z popiołem.

Torebki na popiół, źródło: https://www.visindavefur.is/svar.php?id=3201

Więcej o karnawałowych tradycjach islandzkich i ich pochodzeniu:

  • https://www.visindavefur.is/svar.php?id=3201
  • https://grapevine.is/news/2019/03/06/oskudagur-2019-ash-wednesday-reykjavik/
  • https://www.whatson.is/all-you-need-to-know-about-bolludagur/
  • https://icelandnews.is/islandia/ciekawostki-islandia/bolludagur-spreingidagur-oskudagur-czyli-islandzkie-swietowanie-na-poczatku-lutego
  • https://vikingaland.com/2019/03/04/bolla-bolla/
  • http://content.time.com/time/specials/packages/article/0,28804,1889922_1890008_1889927,00.html
  • http://viaskandynawia.pl/fastelavn-dunskie-ostatki/