Podróż do wyobraźni

Gdzie jest Twoja Ultima Thule? Na to pytanie próbowali odpowiedzieć twórcy wystawy Ultima Thule. Gdzie kończy się świat a zaczyna się wyobraźnia i artyści, których prace zaprezentowano w Nadbałtyckim Centrum Kultury.

21 października otwarto oficjalnie wernisaż w siedzibie Nadbałtyckiego Centrum Kultury w Gdańsku. W ramach 16. Bałtyckiego Spotkania Ilustratorów zaprezentowano ilustracje książkowe trzech polskich artystów: Joanny Concejo, Pawła Pawlaka oraz Bartłomieja Ignaciuka, którzy na swój sposób interpretują motyw mitycznej Thule. Zdjęcia z wystawy fragmentarycznie prezentują te wspaniałe prace:
Ilustracje Pawła Pawlaka do książki Leszka Kołakowskiego “13 bajek z królestwa Lailonii dla dużych i małych”
Ilustracje Bartłomieja Ignaciuka do książki napisanej wspólnie z Agatą Loth-Ignaciuk i Markiem Kamińskim “Jak zdobyć bieguny ziemi… w rok”
Ilustracje do książki “M jak morze” Joanny Concejo

Miałam przyjemność w dniu wernisażu wygłosić prelekcję Utulę Thule. Opowieści o krańcu świata, podczas której przybliżyłam publiczności kontekst legendy o Ultima Thule oraz różne interpretacje i pomysły na zlokalizowanie tej mitycznej krainy na mapach Północy.

Hasło “Ultima Thule” współcześnie budzi wiele emocji. Jednym kojarzy się z legendarną wyspą, o której pisał grecki żeglarz Pyteasz z Massalii w IV wieku p.n.e. Tę mityczną krainę położoną na dalekiej północy próbowano utożsamiać z Islandią, Szetlandami, a nawet Grenlandią, a wielu badaczy do dziś próbuje ustalić jej geograficzne położenie. “Ultima Thule” jest też obecna w kulturze popularnej, pojawia się w tytułach piosenek i nazwach zespołów, przez co nabiera nowych, nieoczywistych znaczeń. Część z nich odkryjemy podczas spotkania.
Spotkanie przerodziło się w interesującą dyskusję o Islandii, z pytaniami o podróże i ciekawostki na temat mojej Ultima Thule. Dziękuję organizatorom za zaproszenie do wzięcia udziału w wernisażu, a szczególnie Annie Misiek za współpracę.

Nadbałtyckie Centrum Kultury
Bałtyckie Spotkania Ilustratorów
Ultima Thule. Gdzie kończy się świat a zaczyna się wyobraźnia
22 października – 28 listopada 2021

Sonety z krańca świata

autor: Krystyna Konecka
tytuł: Ultima Thule. Głosy Islandii (eng: Voices of Iceland)
tłumaczenie na angielski: Ewa Sherman
rok: 2017
wydawnictwo:
BUK
liczba stron: 58

Gdy tylko dowiedziałam się o istnieniu tej publikacji, zapragnęłam ją mieć. Nie tylko dlatego, że zbieram wszystkie polskie wydawnictwa dotyczące Islandii, ale głównie ze względu na tytuł. Odkąd wymyśliłam nazwę dla swojego projektu wiele osób wyprowadza mnie z błędu, jakoby Ultima Thule to faktycznie była Islandia. Wiem to, nie ma pewności, o jaką wyspę chodziło greckiemu geografowi. Ale tradycyjnie przyjęło się, że chodzi o Islandię, choć dziś podobnie określa się chociażby Grenlandię…

Zatem już jedno łączy mnie z autorką sonetów, Krystyną Konecką. Obie uważamy, że Ultima Thule to Islandia. Z internetu dowiaduję się, że ta uznana poetka pochodzi z Białegostoku, a jedyne informacje o zbiorach jej sonetów napisanych pod wpływem pobytu na Islandii znajduję w krótkich relacjach z wieczorów autorskich stolicy Podlasia. Umieściłam ją więc na liście życzeń i życzyłam sobie, że jeszcze uda mi się książkę zdobyć. I udało się, choć dość nieoczekiwanie. Kolega Julian z Klubu Islandzkiego postanowił mi ją sprezentować na urodziny, ale w dniu imprezy wręczył mi przykład literatury farerskiej, bo sam przekonał się, że szukał białego kruka. Ale ponoć dzień po naszym spotkaniu dostał odpowiedź na wiadomość wysłaną do tłumaczki sonetów, prywatnie córki poetki, Ewy Sherman. Zgodziła się udostępnić jeden z zachowanych egzemplarzy. Tak trafił w moje ręce, z autografem!

Kiedy Julek wręczał mi książkę, byłam realnie podekscytowana. Kim może być podlaska poetka, o której lokalne media piszą “Maskonurzyca na skrzydłach sonetów“? W ostatnim roku poznałam prawdziwą poetkę-wariatkę oraz co najmniej trzy miłośniczki Islandii, które są zafiksowane na punkcie Wyspy tak samo jak ja. Powiedziałam więc koledze ze SKI, że ktoś, kto pisze o Islandii sonety musi być co najmniej wypadkową tych dwóch. Ktoś, kto publikuje je niemal własnym sumptem, z autorskimi fotografiami, przetłumaczone przez własną córkę… Cóż, nic, tylko zabrać się za lekturę i mieć nadzieję, że kiedyś spotkam autorkę i znajdę odpowiedź na wszystkie pytania.

Cały tom przeczytałam w drodze autobusem do metra. Może mało to poetyckie, ale taka jest właśnie poezja życia. Sonety ze względu na swoją naturę są krótkie i treściwe, a w zbiorze znajduje się ich 23 (każdy z tłumaczeniem i zilustrowany fotografią). Choć nie jestem z poezją w największej przyjaźni, a z sonetów dogłębniej wczytałam się tylko w Shall I compare thee to a summer’s day Szekspira, bo uczyliśmy się go na pamięć w szkole, to jakaś reszta wrażliwości estetycznej, która tkwi we mnie po latach studiów historyczno-artystycznych pozwoliła mi zachwycić się prostotą i lekkością, z jaką poetka układa zachwyt Islandią w skomplikowany układ tetrastychów i dystychów. Choć nietypowy szyk wyrazów czasem każe oczom zatrzymać się nad jednym wersem na dłużej, umysł samoistnie wpada w rytm świetnie poprowadzonych  rymów.

Czytałam już wiele relacji z podróży po Wyspie, z którymi łatwo było mi się zidentyfikować.  Po raz pierwszy spotkałam się jednak z podmiotem, który widzi Wyspę naprawdę tak jak ja: nie tylko przez pryzmat pięknych i nietypowych, ale – umówmy się – już dość oklepanych literacko widoków. W poezji Krystyny Koneckiej wciąż pojawiają się motywy, którym dotąd nikt nie poświęcał tyle uwagi w uczuciowym raporcie z podróży.  Poetka opisuje wizytę w domu Halldóra Laxnessa, odwołuje się do rzeźb Ásmundura Sveinssona czy Thorvaldsena, a nawet w jednym z wierszy pojawia się nazwisko Tove Jansson, nad której twórczością ostatnio dużo rozmyślałam. I w końcu dwa sonety poświęcone Ultima Thule, czym poeta chwyta mnie za serce.

Podczas lektury sonetów Krystyny Koneckiej towarzyszył mi zachwyt nad jej umiejętnością opanowania trudnych zasad budowy sonetu i zawarcia esencji o danym miejscu/zjawisku w jednym utworze. Nawet jeśli czasem metafory są za ciężkie albo zbyt skomplikowane, z tomu wyłania się niezwykły i bardzo nietypowy obraz Wyspy. Kraj poezji skaldycznej opisany w wierszach.

Bardzo dziękuję tłumaczce tekstów za podarowanie tego niezwykłego tomu poezji. Dziękuję również za angielskie tłumaczenia, które pozwolą przybliżyć Islandczykom takie – bliskie mojemu – spojrzenie na Wyspę.