Poetka w futrzanych kapciach

Elísabet Kristín Jökulsdóttir poznałam w ramach Gdańskich Targów Książki. Zwracała uwagę pięknym czerwonym kapeluszem, w którym z gracją przemieszczała się między stoiskami. Następnego dnia włożyła natomiast kapcie podbite białym futerkiem. Dokładnie takim, jakie mają niedźwiedzie polarne.

“Nie zdziwiłbym się, gdyby powiedziała, że to ona zastrzeliła tego niedźwiedzia”, opowiadał tydzień później Jacek Godek podczas spotkania przy okazji Nordic Talking. To on, wraz z autorką, wręczył mi egzemplarz niedawno wydanego tomiku poezji Elísabet Kristín Jökulsdóttir Miłość – jeden kłębek nerwów: żaden taniec pod Rybią Skałą, który ukazał się nakładem Miðstöð íslenskra bókmennta, Centrum Literatury Islandzkiej.

Książkę przeczytałam jednym tchem, podczas jazdy warszawskim tramwajem. Tych kilkadziesiąt stron mieści krótsze i dłuższe formy, czasem podzielone na wersy, czasem w zwartych blokach niczym mini opowiadania.  Wszystkie zaczynają się wielką literą i kończą kropką, która stanowi jedyny znak interpunkcyjny. Opowieść zaczyna się od pierwszego słowa i kończy na ostatnim. A każda następna jest kontynuacją kolejnej. Bowiem autorka opowiada nam historię, za pomocą wierszy i fragmentów prozy wprowadza czytelnika w świat kobiety – raz szaleńczo zakochanej, ale też zranionej i porzuconej. Ta krótka historia o miłości dzieli się na trzy części: “…zalecanki”, “…pożycie”, “…rozstanie”. Nie jest to bynajmniej historia szczęśliwa, a jednak opowiedziana w sposób dowcipny, charakterystyczny dla Elísabet, która na co dzień zachwyca swoim absurdalnym poczuciem humoru i kosmicznymi stylizacjami.

Być może śmiech to jedyna zdrowa reakcja na to, co stało się pod Rybią Skałą. Nie ma znaczenia, czy opowiedziana historia to doświadczenie samej autorki. To mogło przydarzyć się każdej kobiecie, cała opowieść jest niczym utkana z oddzielnych doświadczeń nie znających się nigdy bohaterek. Łączy je bezwarunkowa miłość do mężczyzny, który silne uczucia odwzajemnia  równie silnymi pięściami i morzem łez z poczucia winy. A bohaterka tkwi w tym schemacie od dłuższego czasu, bo za każdym razem wmawia sobie, że to był ostatni.

Człowiek zamek

Wieczór przed przeprowadzką do mnie
zwierza mi się
że kobiety często zmieniały zamki
by utrudnić mu wejście
a oczy jego zachodzą łzami
i już nie wiem czy mam się śmiać czy płakać
wpadł w ciąg a one myślały
że chce je bić
i z zimną krwią zmieniały zamki
a on nadziewał się na zamknięte drzwi
więc kazał mi przyrzec
że nigdy nie zmienię zamka przenigdy
jeśli wszystko byłoby w porządku
powinnam była zwiać do domu i zmienić zamek
ale chciałam tego pożycia
bez względu na koszty
choćbym się zatrzasnęła w środku czy na zewnątrz
wszystko jedno gdzie.

Poprzez lekturę tomiku doświadczamy przemianę bohaterki. Od momentu stania się “prawdziwą kobietą”, kiedy po raz pierwszy jest przez niego zauważona i czuje się kochana, marzy o ślubie i wspólnym pożyciu, po przestrogi ze strony jego poprzednich partnerek, aż po strach i decyzję o rozstaniu. Być może przebieg tej historii wydaje się oczywisty,  a nawet oklepany, a jednak czyta się to z napięciem, bowiem autorka potrafi ubrać najtrudniejsze doświadczenie w najpiękniejsze słowa. Oszczędny, chłodny styl miesza się tutaj z absurdem i humorem. W islandzkim pejzażu, nad zimnym oceanem nie ma bowiem miejsca na romantyczne mówienie o miłości. Nie ma miejsca na tańce pod Rybią Skałą.

Sześć miesięcy pożycia

Zmywam krew
ze ścian
dla niego

po tym jak
wbił pięść
w jedną z nich

i wrzucam
trzydziestokilogramowe serce z kamienia
z Hekli przez okno

a on wstawia
nową szybę
dla mnie.

Tomik poezji Elísabet Kristín Jökulsdóttir to ciekawe studium nie tylko toksycznego związku i przemocy domowej. To także portret smutnych ludzi szukających rozwiązania w alkoholu, kończących w szpitalach psychiatrycznych, tkwiących w niszczących ich relacjach, ale znajdujących też dość siły, żeby się z nich uwolnić. To wreszcie opowieść o kobiecie szalonej: szalonej z miłości, szalonej z samotności, szalonej z bólu i rozpaczy, szalonej naprawdę.

5 odpowiedzi na “Poetka w futrzanych kapciach”

    1. Dzień dobry! A próbowała Pani przez internet? Niestety nie mam wiedzy w jakim nakładzie wydano książkę. Możliwe, że nie było większej dystrybucji poza Gdańskiem (pewnie tam skoncentrowała się sprzedaż, z uwagi na miejsce pochodzenia tłumacza). Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *