Sonety z krańca świata

autor: Krystyna Konecka
tytuł: Ultima Thule. Głosy Islandii (eng: Voices of Iceland)
tłumaczenie na angielski: Ewa Sherman
rok: 2017
wydawnictwo:
BUK
liczba stron: 58

Gdy tylko dowiedziałam się o istnieniu tej publikacji, zapragnęłam ją mieć. Nie tylko dlatego, że zbieram wszystkie polskie wydawnictwa dotyczące Islandii, ale głównie ze względu na tytuł. Odkąd wymyśliłam nazwę dla swojego projektu wiele osób wyprowadza mnie z błędu, jakoby Ultima Thule to faktycznie była Islandia. Wiem to, nie ma pewności, o jaką wyspę chodziło greckiemu geografowi. Ale tradycyjnie przyjęło się, że chodzi o Islandię, choć dziś podobnie określa się chociażby Grenlandię…

Zatem już jedno łączy mnie z autorką sonetów, Krystyną Konecką. Obie uważamy, że Ultima Thule to Islandia. Z internetu dowiaduję się, że ta uznana poetka pochodzi z Białegostoku, a jedyne informacje o zbiorach jej sonetów napisanych pod wpływem pobytu na Islandii znajduję w krótkich relacjach z wieczorów autorskich stolicy Podlasia. Umieściłam ją więc na liście życzeń i życzyłam sobie, że jeszcze uda mi się książkę zdobyć. I udało się, choć dość nieoczekiwanie. Kolega Julian z Klubu Islandzkiego postanowił mi ją sprezentować na urodziny, ale w dniu imprezy wręczył mi przykład literatury farerskiej, bo sam przekonał się, że szukał białego kruka. Ale ponoć dzień po naszym spotkaniu dostał odpowiedź na wiadomość wysłaną do tłumaczki sonetów, prywatnie córki poetki, Ewy Sherman. Zgodziła się udostępnić jeden z zachowanych egzemplarzy. Tak trafił w moje ręce, z autografem!

Kiedy Julek wręczał mi książkę, byłam realnie podekscytowana. Kim może być podlaska poetka, o której lokalne media piszą “Maskonurzyca na skrzydłach sonetów“? W ostatnim roku poznałam prawdziwą poetkę-wariatkę oraz co najmniej trzy miłośniczki Islandii, które są zafiksowane na punkcie Wyspy tak samo jak ja. Powiedziałam więc koledze ze SKI, że ktoś, kto pisze o Islandii sonety musi być co najmniej wypadkową tych dwóch. Ktoś, kto publikuje je niemal własnym sumptem, z autorskimi fotografiami, przetłumaczone przez własną córkę… Cóż, nic, tylko zabrać się za lekturę i mieć nadzieję, że kiedyś spotkam autorkę i znajdę odpowiedź na wszystkie pytania.

Cały tom przeczytałam w drodze autobusem do metra. Może mało to poetyckie, ale taka jest właśnie poezja życia. Sonety ze względu na swoją naturę są krótkie i treściwe, a w zbiorze znajduje się ich 23 (każdy z tłumaczeniem i zilustrowany fotografią). Choć nie jestem z poezją w największej przyjaźni, a z sonetów dogłębniej wczytałam się tylko w Shall I compare thee to a summer’s day Szekspira, bo uczyliśmy się go na pamięć w szkole, to jakaś reszta wrażliwości estetycznej, która tkwi we mnie po latach studiów historyczno-artystycznych pozwoliła mi zachwycić się prostotą i lekkością, z jaką poetka układa zachwyt Islandią w skomplikowany układ tetrastychów i dystychów. Choć nietypowy szyk wyrazów czasem każe oczom zatrzymać się nad jednym wersem na dłużej, umysł samoistnie wpada w rytm świetnie poprowadzonych  rymów.

Czytałam już wiele relacji z podróży po Wyspie, z którymi łatwo było mi się zidentyfikować.  Po raz pierwszy spotkałam się jednak z podmiotem, który widzi Wyspę naprawdę tak jak ja: nie tylko przez pryzmat pięknych i nietypowych, ale – umówmy się – już dość oklepanych literacko widoków. W poezji Krystyny Koneckiej wciąż pojawiają się motywy, którym dotąd nikt nie poświęcał tyle uwagi w uczuciowym raporcie z podróży.  Poetka opisuje wizytę w domu Halldóra Laxnessa, odwołuje się do rzeźb Ásmundura Sveinssona czy Thorvaldsena, a nawet w jednym z wierszy pojawia się nazwisko Tove Jansson, nad której twórczością ostatnio dużo rozmyślałam. I w końcu dwa sonety poświęcone Ultima Thule, czym poeta chwyta mnie za serce.

Podczas lektury sonetów Krystyny Koneckiej towarzyszył mi zachwyt nad jej umiejętnością opanowania trudnych zasad budowy sonetu i zawarcia esencji o danym miejscu/zjawisku w jednym utworze. Nawet jeśli czasem metafory są za ciężkie albo zbyt skomplikowane, z tomu wyłania się niezwykły i bardzo nietypowy obraz Wyspy. Kraj poezji skaldycznej opisany w wierszach.

Bardzo dziękuję tłumaczce tekstów za podarowanie tego niezwykłego tomu poezji. Dziękuję również za angielskie tłumaczenia, które pozwolą przybliżyć Islandczykom takie – bliskie mojemu – spojrzenie na Wyspę.

3 odpowiedzi na “Sonety z krańca świata”

  1. AUTORCE recenzji mojej książki -takk fyryr.
    Bardzo dziękuję za profesjonalne i emocjonalne wejrzenie w “ULTIMA THULE. Głosy Islandii”. Trudno uwierzyć, że w obecnych realiach są jeszcze osoby o tak ogromnej wrażliwości i talencie. I determinacji – bo rzeczywiście obecnie mój zbiór sonetów jest niemal niedostępny.
    Raz jeszcze – dziękuję bardzo. I za tę pasję i miłość do tajemniczej wyspy na końcu świata.
    By the way…
    Trochę opinii było na temat książki. M. in. na stronie Konsulatu Islandii, gdzie zwrócono uwagę, że jest to pierwsza w Polsce książka poetycka w całości poświęcona Islandii. Recenzje pojawiały się na łamach (i na stronie) Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (Jerzy Binkowski), w “Gazecie Kulturalnej” (prof. Jerzy Fiut), czy ostatnio na stronie http://www.pisarze.pl, z którą współpracuję (Elżbieta Musiał – “Krystyny Koneckiej odwrócenie czasu”).
    Raz jeszcze wielkie dzięki! Krystyna Konecka

    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa i za dodatkowe informacje! A za tom poezji również dziękuję! Sonety są piękne i nagrałam dwa z nich dla obserwujących moje media społecznościowe! Pozdrawiam, Emiliana Konopka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *