Rozprawa z feminizmem

autorka: Steinunn Sigurðardóttir
tytułKobiety z klasą
tłumaczenie: Jacek Godek
rok: 2021
wydawnictwo:  Mova
liczba stron: 224

Maria Hólm jest islandzką wulkanolożką w średnim wieku, po rozwodzie i wciąż zakochaną w młodzieńczej miłości, odnoszącą sukcesy w zawodzie, ale niezbyt docenianą wśród kolegów z pracy.

Gemma to Włoszka o pięknym wyglądzie i sposobie poruszania się, obdarzona wielkim darem do przykuwania uwagi, ale mniejszym do przekonywania. Spotykają się wzrokiem w samolocie z Keflaviku do Paryża, a jednak to przypadkowe spotkanie jest jakby z góry zaplanowane. W paryskim słońcu okazuje się, że Gemma od dawna obserwuje Marię i ma wobec niej wielkie nadzieje i konkretne plany.

Gemma, wojująca feministka o bardzo radykalnych poglądach na odsunięcie mężczyzn od władzy, proponuje Marii Hólm spółkę, pragnąc wciągnąć ją w projekt stworzenia wyspy-państwa, w którym kontrolę przejmują kobiety i które traktują mężczyzn niemal jak niewolników. Ta utopijna wizja, zakrawająca trochę o fabułę polskiego filmu „Seksmisja” ma ponoć wynikać z przekonania Włoszki o tym, jak idealnym miejscem dla kobiet jest Islandia. Maria, z trzeźwym naukowym podejściem, od początku wyraża sceptyczne podejście do planu, nie tylko dlatego, że lubi mężczyzn i nie jest ich wrogiem, jak też znając realia sytuacji islandzkich kobiet.

(…) – Poza tym to właśnie ta premier posprzątała syf, jakiego narobili islandzcy faceci. Islandczycy mieli też pierwszą kobietę prezydenta, wybraną w wyborach powszechnych, i ona też nie była zwyczajną zamężną kobieta, jak każe tradycja, lecz samotną matką adoptowanej córki. To było bardzo postępowe ze strony twojego nielicznego narodu. I Bjork jest oczywiście Islandką. Islandzkie kobiety są niebywale mocarne, ciężkie warunki życia uczyniły z nich prawdziwe supermenki. I oto ty tu jesteś, prawdziwa islandzka supermenka.

– Tym trzem kobietom niczego nie brakuje. Sama je podziwiam, ale nie pozwalaj sobie nawet marzyć, że Islandki są choć trochę inne niż pozostałe kobiety na świecie.

Zdecydowanie ważnym jest to, że pisarka jest Islandką. Dla nas, tak jak Gemmy, Islandia to niemalże raj dla kobiet, a jednak w wywiadach, jak i samej książce Steinunn wielokrotnie podkreśla, że wiele jeszcze w społeczeństwie islandzkim jest do zrobienia i nawet jeśli powieść „zwiastuje” nadejście kobiety-premier na Islandii – Katrín Jakobsdóttir – nie jest to przecież pierwsza kobieta u władzy na Wyspie. Tym samym nowoczesne społeczeństwo z dobrze rozwiniętą debatą na temat równości płci jest tylko zachętą do zrobienia rachunku sumienia: czy skoro nawet w takich krajach kobiety wciąż nie są opłacane tak samo jak mężczyźni, to czy eksperyment Gemmy ma szansę na naprawienie świata?

Powieść Steinunn Sigurðardóttir to rozprawa z feminizmem, prezentująca dwa oblicza tego ważnego dla współczesnego świata kierunku myślenia. Gemma nienawidzi mężczyzn, chce się ich pozbyć, a męską seksualność, prowadzącą również do zapładniana kobiet, traktuje jak największe zło tego świata. Sama jednak skrywa w sobie tajemnicze, które czynią ją postacią bardziej intrygującą i wielopoziomową, a jednak czytelnik nie dowiaduje się ostatecznie, co dokładnie sprawiło, że stała się tym, kim się stała.

Maria Hólm z kolei reprezentuje bardziej opanowany, rozumowy stosunek do równości płci. Choć żyje bez mężczyzny, tęskni za nim, a niespełnione macierzyństwo chodzi za nią pomimo sukcesów na polu naukowym. Nie jest to typowa kobieta sukcesu, która stawia życie zawodowe ponad rodzinę, po prostu tak ułożyły się jej losy, że mąż ją zostawił, choć może przepracowanie miało z czym coś wspólnego. Nie unika jednak kontaktów z innymi mężczyznami, a adorowanie z ich strony i możliwość „podobania się” na tym etapie życia zaczyna na nowo rozpalać ją do działania. Największą pasją w jej życiu są jednak wyłącznie wulkany, którym poświęca każdą wolną chwilę i większość energii. Pomimo renomy i ważnych odkryć (które jednak zostały wpisane na konto jej współpracowników), pozostała bardzo skromna i pewna, że wszystko, co osiągnęła w nauce wynika z pracy zespołowej.

Zacznijmy od ciebie i twojego stanu charakteryzującego płeć żeńską, który ułatwia mężczyznom zabawę, mającą na celu uniemożliwienie rządzenia światem: kiedy kobieta zajmuje się czymś ważnym, nie demonstruje tego i stąd nikt inny o tym nie wie. A jeśli facet robi coś, co może jest ważne, a może nie, rozdyma się na świat i krzyczy: „Kukuryku!” niczym napalony kogut w stadzie kur.

Choć Gemma jest przerysowaną fanatyczką, z tej satyry na radykalne feministki nie wynika jednak, żeby wszystkie jej opinie i sądy były niezgodne z prawdą. W Marii mogłoby przejrzeć się wiele ambitnych kobiet, które od lat zadają sobie pytanie, dlaczego za włożenie takiej samej (lub większej) pracy wciąż opłacane są gorzej od mężczyzn. I dlatego to właśnie one muszą rezygnować z dalszej kariery ze względu na dziecko, chorobę bliskich i obowiązki domowe. Gemma zasadza w nas różne wątpliwości,  bo czy nie jest tak, że świat rządzony przez toksycznych mężczyzn głodnych władzy zaczyna rozpadać się na kawałki, prowadzi do powiększania różnic społecznych, pogarszania problemów ekologicznych i tym podobnych? Czy uda nam się udowodnić, że to wina mężczyzn? Tylko wtedy, jeśli kobiety doszłyby do władzy na kolejnych kilkaset lat i miały szansę zaprezentować swoją wizję rządzenia światem. Nie wiadomo przecież jednak, czy eksperyment Gemmy się powiedzie i czy jej wielka misja zjednoczenia kobiet w ważnym celu się zrealizuje.

Ale pewnie wcale nie chodzi o wielką misję. Maria ostatecznie zostawiona zostaje z zupełnie inną, prywatną i mniejszą misją, która paradoksalnie doprowadzi ją do życia w wyłącznym towarzystwie kobiet: przeprowadzki do mamy i babci. A jednak rozwój wydarzeń w sposób tajemniczy rozmywa się i czytelnik traci już jakiekolwiek rozeznanie w tym, kto miał rację. Bo może nie miał jej nikt?

To już druga powieść Steinunn wydana na rynku polskim, która opowiada o kobietach, choć w odróżnieniu od „Farmy Heidy” fikcyjna. Mimo to można zauważyć, że pisarkę interesują silne kobiety o mocnych charakterach, które świadomie wybierają życie w samotności, co przekłada się na ich niezależność i możliwość decydowania o sobie. Tak być może dałoby się zdefiniować tytułowe kobiety z klasą. Czym jest klasa? Nie tylko nienagannym sposobem poruszania się i wypowiadania, schludnym wyglądem i urokiem osobistym, ale taką autentyczną pewnością siebie, której nie wolno mylić z wywyższaniem się ani poczuciem wyjątkowości. Kobiety z klasą to kobiety stanowcze, ale nieuparte, dystyngowane, ale nie przesadnie wypielęgnowane, mądre, ale nie przemądrzałe, a przede wszystkim wolne, ale nie swawolne.

Czy “Kobiety z klasą” to faktycznie rozprawa z feminizmem? Na pewno nie jest to książka dająca odpowiedzi, bo w gruncie rzeczy to tylko fikcyjna opowieść o kobietach, które zmagają się z różnymi wizjami kobiecości i oczekiwaniami wobec samych siebie. A jednak warto przeczytać najnowszą powieść Steinunn Sigurðardóttir, bo nawet jeśli nie rozwija czy zamyka wątków utopijnego planu Gemmy czy życia prywatnego Marii, jest interesującą opowieścią o dzielnych, niezależnych kobietach, pełnych energii jak islandzkie wulkany i idących po swoje w tym wciąż patriarchalnym świecie.

Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawnictwu Mova.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *