Dziewczyna z ładnego domu

Gdy kilka lat temu przechadzałam się ścieżkami reykiawickiego skansenu, nie zdawałam sobie wówczas sprawy z tego, że jeden z obecnych tam domów był miejscem urodzenia zapomnianej islandzkiej artystki.

W cyklu poświęconym malarstwu islandzkiemu wraz z Agnes Á. Bikowską przypominamy mniej znane islandzkie artystki. Dzięki tłumaczeniu fragmentów książki Huldukonur í íslenskri myndlist (Kobiety w malarstwie islandzkim) autorstwa Hrafnhildur Schram, poznajemy życie i twórczość “ukrytych” kobiet w malarstwie islandzkim. Na zakończenie cyklu przedstawiamy życiorys Kristín Þorláksdóttir Bernhöft.

Kristín  urodziła się w Reykjavíku jako trzecie z pięciorga dzieci pary kupieckiej Þorlákur Ó. Johnson i Ingibjörg Bjarnadóttir, którzy mieszkali przy Lækjargatu 4. Już sam dom, w którym urodziła się i wychowywała przyszła malarka był szczególny. Jej babka, Kristín Bjarnadóttir z farmy Esjuberg, otworzyła tam w  1887 roku kawiarnię  Hermes, jedną z pierwszym sal restauracyjnych w Reykjavíku. W tym budynku została również później założona pierwsza szkoła kupiecka w kraju. Ojciec Kristín Þorláksdóttir Bernhöft, Þorlákur Ó. Johnson, sprzedawał tam kopie obrazów oraz ramy i wyroby ze szkła, a co więcej, ze względu na swoje kontakty w Wielkiej Brytanii, zorganizował pierwszą na Islandii wystawę kopii dzieł malarzy angielskich. Ze względu na ważne miejsce tego domu w historii miasta, został on zrekonstruowany w podmiejskim skansenie Árbæjarsafn.

Dom z czasow dziecinstwa Krístin przy Lækjargata 4 (źródło: Huldukonur í ísl. myndlist…)

Matka Kristín, Ingibjörg, posiadała pierwszą w Reykjavíku maszynę dziewiarską i z tkanin kupowanych w Szwajcarii i Niemczech szyła wraz z córkami krawaty, fartuchy i inne akcesoria dla mieszkańców miasta. Być może to właśnie w tym czasie ujawniły się szczególne talenty plastyczne Kristín, którą wysłano na kurs do Þórarinna B. Þórlákssona.

Kristín pod jego kierunkiem zaczęła malować między innymi obrazy olejne, martwą naturę na tle okna, najprawdopodobniej w pracowni Þórarinna, tam gdzie Sigríður Björnsdóttir – rówieśniczka Kristín – malowała ten sam krajobraz w tym samym miejscu, jednak z trochę innej perspektywy. Obraz został prawdopodobnie namalowany przed jesienią 1895 roku, kiedy to Þórarinn B. Þórláksson wyjechał na  naukę do Kopenhagi. Kristín w tym czasie miała szesnaście lat.

Ingen fotobeskrivning tillgänglig.
Kristín Þorláksdóttir Bernhöft, Martwa natura namalowana w pracowni Þorlákssona (por. https://www.facebook.com/utuleTHULE/photos/gm.3103340329764389/1744488655702011/)

Niestety niewiele wiadomo o dalszej nauce malarstwa Kristín. Na pewno zimą 1897-1898 studiowała w szkole rysunku u Kristín Vídalín, pierwszej islandzkiej artystki wykształconej na kopenhaskiej Akademii Kobiecej w latach 1890-92. Sama także pojechała do Kopenhagi, prawdopodobnie już jesienią 1898 roku, ale nie wiadomo co i u kogo studiowała. Zachowały się tylko rysunki i studia detali architektonicznych, które zdaniem Hrafnhildur Schram są dowodem na obecność w pracowni o klasycznych wartościach i tradycyjnym podejściu do sztuki. Sam pobyt w stolicy nie pozostawia żadnej wątpliwości, gdyż całe rodzeństwo zostało wysłane na studia do Kopenhagi, a zaradna Kristín była w stanie nie tylko utrzymywać się samodzielnie na obczyźnie, ale też opłaciła kurs fotografii swojego brata Ólafura.

Kristín wróciła do Reykjaviku w roku 1900 i w dniu swoich 21. urodzin poślubiła lekarza Vilhelma G. Bernhöfta. Mąż wykonywał przede wszystkim zawód dentysty i wiadomo, że Kristín również mu pomagała. Sama jednak jeszcze przez kilka lat po ślubie zajmowała się malarstwem, co wspomina najstarszy syn Óskar Guido (urodzony w 1901 roku), który pamiętał swoją matkę pracującą przy sztaludze. Kristín urodziła łącznie pięcioro dzieci, a obowiązki rodzinne i pomoc mężowi stopniowo odrywały ją od pracy twórczej.

Kan vara en bild av 1 person
Kristín z mężem Vilhelmem G. Bernhöftem na tyłach domu panieńskiego przy Lækjargata 4.

Zachowało się niewiele oryginalnych prac Kristín Þórláksdóttir. Jednym z wybitniejszych jest portret starszej kobiety robiącej na drutach. Modelką była mieszkanka Reykjavíku, która chodziła w mieście od domu do domu i robiła na drutach oraz cerowała odzież. Portret ukazuje postać en face, co pozwala na dostrzeżenie skupionej twarzy poprzecinanej zmarszczkami oraz pracę rąk, które sprawnie obracają drutami. Choć w dziele tym widać elementy naturalizmu, z którym Kristín musiała spotkać się podczas swojego pobytu w Kopenhadze, jest on kolorystycznie i nastrojowo bliski twórczości jej pierwszego nauczyciela. Pomimo prostoty samej czynności wykonywanej przez bohaterkę obrazu, a może właśnie przez nią, dostrzegalne jest uproszczenie samych rąk, co zwraca naszą uwagę na ciekawie zakomponowany układ drutów i świetnie namalowany materiał dzierganej tkaniny, który pod względem warsztatu malarskiego jest najlepszym fragmentem tego obrazu.

Kristín Þorláksdóttir Bernhöft, Starsza kobieta szyjąca na drutach, b.d. (źródło: Huldukonur í ísl. myndlist…)

Malarka wykonała również szereg kopii obrazów duńskich, które podarowała Islandzkiej Galerii Narodowej. Ale w późniejszych latach zajmowała się również rzemiosłem, co poświadcza między innymi jej udział w wystawie rzemiosła i przemysłu (isl. Iðnsýningin) w Reykjavíku. Targi miały miejsce w budynku szkoły Miðbæjarskólinn przy Fríkirkjuvegur 1 i zostały zorganizowane w setną rocznice urodzin Jóna Sigurðssona, czyli 17 czerwca  1911 roku. Wystawę zainicjowali artyści zrzeszeni w Stowarzyszeniu Reykjawickich Rzemieślników (isl. Iðnaðarmannafélag Reykjavíkur) w nawiązaniu do wielkich wystaw przemysłowych w Londynie czy Paryżu. Wśród około 1500 obiektów znajdował się kilim autorstwa Kristín, który swoim rozmiarem wypełnił cały pokój i za który otrzymała w nagrodę dyplom.

Choć trudno oszacować, ile z jej 78-letniego życia pracowała jako artystka i rzemieślniczka,  twórczość Kristín Þorláksdóttir Bernhöft należy do spuścizny wielu innych islandzkich artystek, które dzieliły w natłoku obowiązków domowych szukały czasu na sztukę. Niestety nie dowiemy się już, jak potoczyłyby się kariery malarskie Kristín oraz jej koleżanek z reykjawickiej pracowni: Valborg Þorvaldsdóttir, Guðrún Pétursdóttir, Anny Pálsdóttir, Guðrún Þorgrímsdóttir, Margrét Jónsdóttir, Kristín Jónsdóttir, Rannveig Nikulásdóttir, Ragnhildur Eggerz oraz Ragnhildur Pétursdóttir, gdyby mogły wykorzystać swoje talenty i predyspozycje w taki sam sposób, w jaki wówczas robili to mężczyźni. Warto jednak pamiętać o tych mniej znanych kobietach-artystkach, które przetarły szlak kolejnym pokoleniom Islandek decydujących się na zawód malarek i rzeźbiarek.

Wszystkie informacje i cytaty pochodzą z książki Hrafnhildur Schram, Huldukonur í íslenskri myndlist (Kobiety w malarstwie islandzkim), 2005, przekł. Agnes Á. Bikowska

O tłumaczce:
Agnes Á. Bikowska ukończyła etnologię w Polsce oraz Íslenska sem annað mál na Iniwersytecie Islandzkim, obecnie studentka studiów magisterskich na kierunku Þýðingafræði. Mól książkowy, tłumaczka-hobbistka i pasjonatka języka islandzkiego.

Kobiece spojrzenie na Wyspę

Czy kobietom lepiej żyje się na Islandii? Trudno przeprowadzić obiektywne porównanie, chyba że zapytamy Polki, które od jakiegoś czasu mieszkają na Islandii.

We wrześniu Olga (Polka na Islandii) zaprosiła dziewięć dziewczyn mieszkających na Wyspie do udziału w projekcie Polki na Islandii. Celem przedsięwzięcie było nie tylko zaprezentowanie naszych rodaczek i ich kont w mediach społecznościowych, ale też pokazanie mniej oczywistych miejscowości w Islandii, z ich warunkami do życia i charakterystyką. Tak o projekcie pisze pomysłodawczyni, Olga:

#PolkiNaIslandii to projekt o życiu, możliwościach i dziewczynach z każdej części kraju. Każda z nich opisze swoje miejsce zamieszkania i opowie o swoim życiu z dala od stolicy.

Na początek jednak, ja przedstawię Wam moje życie w Reykjaviku, abyście mieli odniesienie. Agnieszka zaś opowie o życiu w stolicy północy, Akureyri, które pewnie nie odbiega bardzo od mojego życia. Jak żyje się w mniejszych miejscowościach i na islandzkiej wsi na końcu świata opowie Wam Paulina (Borgarnes), Paulina (Flúðir), Ewa (Þórshöfn), Zuza (Húsavík), Eliza (Þorlákshöfn), Ilona (Patreksfjörður), Emilia (Eskifjörður), Anonim (Blönduós).

Projekt zaowocował kolejnymi tekstami o każdej z dziewczyn i każdym z miejsc, w którym mieszkają, a także bogatym materiałem na kontach Instagram, szczególnie u Olgi. U niej zresztą zawsze znajdziecie mnóstwo interesujących informacji na temat życie na Wyspie, a jej blog podzielony jest na kategorie: Kobieta, Emigrantka, Matka, Islandka i myślę, że to świetnie podsumowuje, jak wielowątkowa jest jej opowieść i z ilu ciekawych perspektyw opisuje ona swoje życie na Islandii.

Postanowiłam jednak zadać uczestniczkom projektu własne pytania, przygotowując się do wystąpienia podczas XII Festiwalu Kultur Europy „Islandia jest (z) kobietą? – o sytuacji kobiet na wyspie”. Sporo już przeczytałam na temat obecnej sytuacji kobiet na Islandii, nawet co nieco już o tym napisałam, ale postanowiłam zapytać też konkretnie mieszkanki Wyspy o to, jak naprawdę czują się na Islandii na co dzień. Postanowiłam skupić się na aspektach, które podkreśla na swoim blogu Olga, czyli: jak to jest być na Islandii kobietą, matką, żoną? A wszystko to z podwójnej perspektywy: bycia wieloletnią insiderką i mając porównanie z Polską.

Kobieta

Zacznijmy od tego, co wspomina Olga w cytowanym tutaj wpisie na Instagramie: wyglądzie. Choć nikt nie chce tego mówić głośno i oficjalnie, w Polsce bardzo często ocenia się kobiety po wyglądzie, co wpływa nie tylko na ich życie prywatne, ale również zawodowe. Polki muszą dbać o swój wygląd, golić nogi, a największymi celebrytkami w kraju są fitnesstrenerki, które pod płaszczykiem “dbania o dobrą kondycję i lepsze samopoczucie” nakręcają poczucie winy, że nie mieścimy się w rozmiar S. Zdaniem Polek na Islandii sytuacja jest zupełnie inna:

Ilona: Tak, zdecydowanie. Czuję, że tutaj mniej ocenia się nie tylko kobiety, ale w ogóle wszystkich, po wyglądzie.

Agnieszka: Nie ma czegoś takiego jak większa tolerancja względem kobiecego wyglądu. Nikogo nie obchodzi jak wyglądasz, vide: baseny.

Najczęściej przywoływanym argumentem jest właśnie regulamin każdego basenu miejskiego. Tutaj regułą jest rozbieranie się do naga i prezentowanie się pod prysznicem w stroju Ewy, i jak wynika z relacji wielu dziewczyn mieszkających czy odwiedzających Islandię – nie trzeba martwić się o oceniające spojrzenia współtowarzyszek. A skoro kobiety mniej porównują się do siebie, to i mają lepszy kontakt z własnym ciałem i mniej stresu związanego z tym, jak powinny wyglądać. Tak wygląda według mnie świat idealny, i znaleźć go można na islandzkich basenach.

A jak wyglądają relacje damsko-męskie?

Agnieszka: Normalnie. Nikt nie przepuszcza mnie w drzwiach, nie całuje w ręce, całe szczęście! Jak niosę coś cięższego, to również nikt do mnie nie podskakuje z pomocą, ale udzielą ją, jeśli poproszę, a nie mam z tym problemu. Większy miałabym w Polsce.

Ilona: Gesty w Polsce uważane za szarmanckie czy kulturalne – przepuszczanie w drzwiach, wkładanie płaszcza – tu się raczej nie zdarzają.

Jedni powiedzą więc, że Islandia to jedno z głównych gniazd wyklucia trującego feminizmu, który stopniowo kastruje mężczyzn, inni – że to raj dla równości płci. Jeśli jednak faktem jest spostrzeżenie, że kobieta nie oczekuje pomocy, ale może na nią liczyć, jeśli poprosi, to możemy przekonać się, że islandzkie społeczeństwo dąży ku idealnej równowadze i sprawiedliwości płci, z zachowaniem zrozumienia i szacunku dla różnic wynikających z biologii, nie przykuwając jednak wagi do tradycyjnych, kulturowych stereotypów.

Żona

Skoro na Islandii łatwiej o równouprawnienie kobiet na rynku pracy i w sferze publicznej, łatwiej też o to samo w sferze prywatnej: czyli w związku małżeńskim oraz w domu. Tutaj również panuje nowy model podziału obowiązków i praw, który – na szczęście – nie jest też już aż taki obcy na polskim podwórku. Niemniej jednak skoro pytane przeze mnie dziewczyny zdecydowały się to podkreślić, różnica ta musi wciąż robić wrażenie, a z pewnością skala par/małżeństw wymieniających się obowiązkami, również opieką nad domem i dziećmi.

Agnieszka: Mój mąż jest Islandczykiem i nie oczekuje ode mnie absolutnie niczego, naturalnie nie tyle co dzielimy się obowiązkami (bo nie musieliśmy nigdy podpisywać żadnej umowy czy porozumienia) dostosowujemy się do sytuacji. Często prace domowe wykonuje osoba, której się… chce.

Gotowanie, pranie, sprzątanie to zadania dotąd przypisywane kobietom, a przejmowanie ich przez mężczyzn stanowi o powolnym wyrównywaniu różnic, które przez lata spowalniały kobiety na rynku pracy. Czy są jednak aktywności tradycyjne przypisane mężczyznom, które na Islandii coraz częściej wykonują również kobiety?

Agnieszka: Może to, że kobiety często prowadzą samochód nawet będąc z pasażerem płci męskiej/mężem/partnerem.

Ilona: Prawie równie często widzę tu Islandkę z wiertarką albo wałkiem do malowania, co Islandczyka.

Może dziwić, że takie widoki mogą dziwić. A jednak to, co dla Islandczyków może wydawać się normalne, z polskiej perspektywy wciąż może mieć charakter sensacji.

Matka

Podobnie jak progresywne podejście do antykoncepcji, aborcji, leczenia niepłodności oraz ciąży. Nawet jeśli kobieta ma tę “wyższość” nad mężczyzną, że może rodzić dzieci, to jest w Islandii pewna swoich praw, również związanych z decydowaniem o swoim ciele i podjęciu decyzji o tym kiedy i czy w ogóle zajdzie w ciążę. Tym, które decydują się na dziecko, państwo idzie bardzo na rękę:

Eliza: Piękne jest to, że kiedy dzieci są chore, nie muszę się stresować ze nie idę do pracy. Po pierwsze klienci są 300% bardziej wyrozumiali, po drugie jak nie idę nawet tydzień do pracy to nie muszę się martwic o pieniądze, a w Polsce to by była ogromna tragedia z wielkim uszczerbkiem na finansach rodzinnych.

Do ważnych benefitów socjalnych pytane przeze mnie dziewczyny zaliczają również długi w skali europejskiej urlop tacierzyński, a także opieka w trakcie ciąży i pierwszych dniach życia dziecka (o czym poczytacie również u Dobry poród). Kobiety ciężarne i matki na pewno mogą liczyć na wyrozumiałość ze strony zatrudniającego i rynku pracy, ale z drugiej strony nie są “dyskryminowane” przez swój stan i według pytanych przeze mnie dziewczyn pozostają w pracy stosunkowo długo:

Ilona: Czasami samopoczucie kobiety w ciąży jest lekceważone, lekarz na niektóre dolegliwości odpowiada “ciąża to nie choroba”. Jasne, ale to nie jest normalny stan dla organizmu, a tu na Islandii panuje jakiś kult pracy do końca ciąży.

Mogłoby się więc wydawać, że jeśli od kobiety ciężarnej oczekuje się pełnej gotowości do pracy przed urodzeniem, to po urodzeniu Islandki przyjmują funkcję super-matek, które idealnie łączą życie zawodowe z macierzyństwem. Tymczasem Islandczycy dalecy są od idealizowania kobiety-matki, przynajmniej w kontekście społecznym. Co to znaczy? Że matka może popełniać błędy, zaniedbać swoje obowiązki, a społeczeństwo jej za to nie zlinczuje.

Ilona: Kilka razy spotkałam się z tym, że mama pisze na Facebooku: „Czy ktoś wie gdzie jest mój syn? Nie przyszedł po lekcjach do domu”, a ktoś jej na spokojnie odpisuje: “Jest u nas z moim synem”, „widziałam go przed chwilą w sklepie” itp. Nigdy za to nie słyszałam o tym, żeby ktoś o takiej mamie wypowiadał się źle: że nie pilnuje swojego dziecka itp. Islandzkie mamy bez obaw o dziecko i swoją reputację zostawiają półroczne dziecko z babcią i wyjeżdżają na kilka dni na city break. Chcesz karmić piersią czy butelką? Nikt nie będzie cię próbował przekonać do jedynej słusznej wersji.

Dodajmy do tego jeszcze mitologizowane w polskiej narracji nordyckie zostawianie dzieci w wózkach pod sklepem czy przed kawiarnią. Motyw ten często powtarzalny jest w literaturze faktu czy wspomnieniach emigrantów, surowo jednak oceniany z pozycji polskiego ideału matki-Polki. Dobrze skomentowano to w scenie Złotokapu, w którym polska imigrantka uspokaja obce dziecko znalezione w centrum handlowym, a pojawiająca się w końcu matka nie dziękuje jej za pomoc i troskę, ale wyzywa od szalonych, które dotykają nieswoje dzieci.

Imigrantka

Historie przyjazdu dziewczyn na Islandię i pierwszych kroków na Wyspie, a także udomowiania się na obczyźnie, poznawania kultury, obyczajów, nauki języka oraz szukania pracy w wybranych punktach Islandii poczytacie w tekstach z serii #PolkinaIslandii na blogu Olgi.

Bardzo dziękuję Oldze, Ilonie, Agnieszce i Elizie na poświęcony mi czas, a pozostałym uczestniczkom projekty #PolkinaIslandii dziękuję za pokazanie swojej wizji Islandii w swoich treściach na mediach społecznościowych. Jeśli macie ochotę zmierzyć subiektywne doświadczenia Polek mieszkających na Islandii z ogólną sytuacją kobiet w społeczeństwie islandzkim, podaną w liczbach i według konkretnych fenomenów społeczno-kulturowych ostatnich lat, zapraszam Was 21 października (środa) na mój wykład on-line w ramach XII Festiwalu Kultur Europy w Dom Bretanii: „Islandia jest (z) kobietą? – o sytuacji kobiet na wyspie”, godz. 18:00.

Islandzkie kobiety zimne jak lód?

Już w islandzkich sagach spotykamy prawdziwe femmes fatales, które wodziły swoich mężczyzn na pokuszenie. Czy kobiety islandzkie są faktycznie zimne jak lód?

Kobiety w sagach

Kobiety w dawnej Skandynawii, przynajmniej według tego, co czytamy w sagach, miały się całkiem dobrze. Na Islandii, co także nietypowe w Europie, kobieta miała bardzo wysoką estymę i status społeczny. Choć w głównej mierze podporządkowana była woli ojca (szczególnie jeśli chodzi o małżeństwo), a potem męża, mogła decydować o sobie w wielu ważnych sprawach. Kiedy mąż wyjeżdżał na wiking, czyli w zamorskie podróże, to ona stawała się panią domu, decydentką spraw dotyczących gospodarstwa i podwładnych. Mogła zarządzać też własnym majątkiem, a w przypadku rozwodu otrzymała prawo do odebrania swojego posagu. Nie dość, że w islandzkim świecie średniowiecznym możliwe było wzięcie rozwodu, to także na wniosek kobiety. Co więcej, do unieważnienia małżeństwa nie potrzebowano zbyt wiele. W sadze o Gudrun przyczyną rozwodu był na przykład nieodpowiedni strój: tytułowa bohaterka zażądała rozwodu z mężem, powołując się na jego szatę, zbytnio odkrywającą pierś, co w tamtych czasach uważano za zniewieścienie i obrazę małżeństwa. Z kolei kiedy kobieta zostawała wdową, co było dosyć częste, sama wybierała sobie męża, a w dodatku dzieci mogły otrzymać wówczas jej nazwisko i stawały się podległe woli matki, zarówno córki, jak i synowie.

Czytaj więcej:

Zniewieścienie i siła kobiet to zresztą motywy pojawiające się w sagach niemal naprzemiennie. Mamy w nich bowiem często powtarzający się obraz kobiety niezależnej, mściwej, pragnącej władzy, przy jednoczesnym używaniu inwektyw polegających na porównywaniu słabego, tchórzliwego mężczyzny do kobiety. Przykładowo, w sadze o Hawardzie z Fiordu Lodowego, Tordis gani swojego syna słowami: 

„Teraz widzę, że z ciebie raczej córka nie syn, kiedy nie masz odwagi przyjść swoim krewnym z pomocą”.

Dobra żona czy matka to taka, która pomści swojego męża kiedy będzie to konieczne, nie zrobi tego jednak własnymi rękami, ale jej rolą jest zachęcenie mężczyzny do wymierzenia sprawiedliwości. Nie oznacza to jednak, że każda kobieta będzie wzorem wierności swojemu mężowi, bo w sagach pełno jest zdrad i romansów, ale też o wiele gorszych przewinień. Przykładową bohaterką fatalną jest Hallgerd z sagi o Njalu. Znana ze swoich pięknych, złotych włosów, ale również nieprzebieraniu w słowach, staje się przyczyną śmierci swojego męża, który kiedyś spoliczkował ją za poważnie przewinienie względem wroga (pamiętajmy o wikińskim honorze). Kiedy gospodarstwo Gunnara najeżdżają wrogowie (swoją drogą też mszczący się za przewinienia jego żony) i gospodarz znajduje się w pułapce, otoczony przez wroga i z przebitą cięciwą od łuku, prosi Hallgerd o jeden z jej cudownych włosów, którym mógłby naprawić swoją broń. Ta jednak przypomina mu dawny policzek i odmawia, tym samym przyczyniając się do przegranej męża, jego śmierci i spalenia całego gospodarstwa. Co więcej, w tej samej sadze pojawia się postać Aud, „przeciwwagi” Hallgerd, wzorzec kobiety godnej naśladowania, cnotliwej żony i matki, wiernej i oddanej mężowi, które ginie wraz z nim podczas najazdu nieprzyjaciela.

Ilustracja: Maria Hiszpańska-Neumann https://utulethule.pl/maria-hiszpanska-neuman-sagi-jak-malowane/

Anty-bohaterka Gudrun

Sagi islandzkie, szczególnie saga o Njalu i saga o Gudrun mówią nam dużo o pozycji i „typach” kobiet w średniowiecznej Skandynawii. Najsłynniejszą bohaterką jest Gudrun, typowa skandynawska femme fatale. Już na początku sagi zostaje zaprezentowana jako „przednia we wzięciu się”. Autor sagi mówi, że w porównaniu z innymi dziewczętami w jej wieku była przenikliwsza, mocniejsza w słowie i szczodra, a przede wszystkim znacznie poważniejsza i dojrzalsza. Jej historia rozpoczyna się od prośby lokalnego jasnowidza o wyłożenie jej snu: jej sen jest zapowiedzą burzliwego życia prywatnego bohaterki i tragicznego końca każdego z jej czterech mężów. SPOILER! Wraz z rozwojem akcji dowiadujemy się, że Gudrun była odpowiedzialna częściowo za ich śmierć lub niedolę.

Pierwsze małżeństwo Gudrun nie jest po jej myśli; choć na Islandii kobiety miały dużą swobodę i mogły wypowiadać się w sprawie swojego zamążpójścia, rzadko zdarzało się sprzeciwić woli ojca. Szybko jednak znajduje sobie kochanka, który namawia ją do przygotowania mężowi szaty odkrywającej pierś i zażądania rozwodu skarżąc się na jego zniewieściałość (zresztą jej wybranek, Tord, później weźmie rozwód z analogicznej przyczyny – bo jego żona nosiła spodnie). Jednak prędzej czy później Gudrun znowu jest sama i rozpoczyna romans z Kjartanem, bardzo obiecującym i mężnym wikingiem. Kjartan postanawia jednak, zgodnie ze zwyczajem, udać się w podróż zamorską i  prosi Gudrun, aby poczekała na niego przez trzy lata. Jest to motyw dość częsty w sagach islandzkich, a jednak reakcja Gudrun jest bezprecedensowa: ukazuje ona złość, co nie przystoi średniowiecznej niewieście, a przede wszystkim nie obiecuje Kjartanowi, że poczeka na jego powrót, czego moglibyśmy się spodziewać po romansach rycerskich tego okresu. Co więcej Kjartan wcale nie jest wierny swojej wybrance – podczas pobytu na dworze angielskim nie spieszy mu się do powrotu, a mowa nawet o tym, że łączy go wyjątkowa przyjaźń z królewską córką.

Kjartan nie wraca na Islandię na czas, za to przed nim wraca jego przybrany brat, Bolli, który zainteresowany jest piękną Gudrun. Stara się o jej rękę, jednak ona twardo odmawia mówiąc „Nie wyjdę za żadnego mężczyznę za mąż dopóki wiem, że Kjartan żyje”. Na tę wiadomość Bolli powtarza jej plotki o bliskości między Kjartanem a Ingibjoerg. Reakcja Gudrun jest zastanawiająca odpowiada, że „musi być to dobra niewiasta, żeby była godna Kjartana”, ale odchodzi cała czerwona i kryje przed wszystkimi swój smutek. Ostatecznie, znowu za namową ojca, którego woli nie może się sprzeciwić, Gudrun wychodzi za Bollego, wciąż tęskniąc za Kjartanem, choć tego nie okazując. Tymczasem Kjartan wraca na Islandię i dowiaduje się, że Gudrun wzięła ślub z jego bratem; daruje zatem piękną chustę, dar od królewskiej siostry, innej kobiecie i bierze z nią ślub. Zachowanie Gudrun podczas spotkania z Kjartanem pokazuje jej żal i tęsknotę – tłumi swoje emocje, ale jest bardzo zazdrosna o Hrefnę, żonę Kjartana, a być może nawet bardziej o kosztowny dar królewski. Podczas uczty zorganizowanej na powitanie Kjartana, namawia Hrefnę do przymierzenia chusty na jej oczach, tym samym dowiadując się miejsca jej przechowywania, był to bowiem dar zbyt cenny, aby znajdował się w polu widzenia wszystkich. Potem dowiadujemy się, że chusta Hrefny zaginęła. Choć nie jest to powiedziane wprost, wiemy, że brat Gudrun na jej polecenie wykradł dar i go spalił. Tak więc poradziła sobie Gudrun ze swoją zazdrością.

Z powodu Gudrun dawna przyjaźń między Bollim a Kjartanem przechodzi ciężką próbę. Jest powszechnie wiadomym, choć się o tym nie mówi, że Kjartan ma bratu za złe, iż odebrał mu Gudrun, zaś Bolli staje się zazdrosny o pozycję przybranego brata po jego słudze u króla Anglii. Sama Gudrun namawia męża do pozbycia się swojego brata, gdyż jego obecność w sąsiedztwie zagraża jego pozycji. Konflikt między braćmi rośnie, ale Bolli nie chce zorganizować towarzyszy przeciwko bratu. Wówczas Gudrun stawia mu warunek:  „z naszym pożyciem małżeńskim będzie koniec, jeżeli wycofasz się z tej wyprawy”.

Dalej czytamy: „pod wpływem dalszych słów Gudrun wzrastały w Bollim zawziętość i wrogość przeciw Kjartanowi”. Kobiece podżeganie kończy się tym, że Bolli osobiście zabija Kjartana. Po tym czynie ma wyrzuty sumienia i sam zawiadamia o popełnieniu zabójstwa. Gdy wraca do domu i informuje o przebiegu wyprawy, Gudrun daje wyraz swojej radości. Chwali męża za poprawnie wykonany obowiązek względem domu: „Wielka jest praca naszego dnia, ja  wyprzędłam jedenaście łokci przędzy, a ty zabiłeś Kjartana.” Bolli nie może zrozumieć jej zawziętości i nienawiści, lecz na Gudrun nie robi wrażenia żadna z reprymend męża. Ostatecznie komentuje całą sprawę słowami:

„A wymieńmy i to na ostatku, co mi się wydaje najlepsze ze wszystkiego, że Hrefna dziś wieczór nie pójdzie śmiejąca się do łoża.”

Zgodnie z prawem na Islandii krewni Kjartana mają prawo zemścić się na Bollim. Gdy ostatecznie dochodzi do zamordowania męża Gudrun w ich domu, ona sama nie okazuje smutku, uśmiecha się i odprowadza zabójców męża do drogi. Próbują oni potem zinterpretować jej zachowanie; być może wynikało z jej dobrego wychowania, a może z przemyślanej już kolejnej zemsty. I faktycznie Gudrun będzie potem namawiała swoich synów, Torleika i Bollego, do pomszczenia ojca. Pokazuje im zakrwawione ubrania Bollego, mówiąc: „Te szaty mają wam przypomnieć pomstę za śmierć ojca”. Sama, jako kobieta, nie może sięgnąć po broń, ale jej rolą jest namówienie mężczyzny do pomszczenia bliskiej jej osoby. Synowie mają wówczas po 16 i 12 lat, dlatego odmawiają wykonania matczynego rozkazu. Tymczasem na horyzoncie pojawia się inny mężczyzna, Torgils, który ma ochotę pomścić Bollego w zamian za rękę Gudrun. W odpowiedzi na tę ofertę Gudrun składa fałszywą przysięgę, dzięki której po dokonanym morderstwie uda jej się wykręcić z małżeństwa z Torgilsem. W tym fragmencie sagi dowodzi swojego sprytu i umiejętności wodzenia mężczyznami, którzy są gotowi dla niej łamać prawo, kiedy ona łamie ich serca.

Gudrun wiąże się z Torkelem, zamożnym i starszym mężczyzną, którego najwyraźniej kochała, gdyż związała się z nim z własnej woli. Według przepowiedni opartej na jej śnie otwierającym sagę, Torkel rychło umiera, a jej serce staje się „ciężkie”. Trudno jednak jednoznacznie powiedzieć, czy Gudrun odwzajemniała uczucia któregokolwiek z bohaterów sagi. Pod koniec historii dowiadujemy się o wielkiej przemianie Gudrun – staje się bardzo zbożną, pierwszą kobietą w Islandii, która znała psałterz, pierwszą też islandzką zakonnicą i pustelnicą. Gdy syn na niedługo przed jej śmiercią zadaje jej pytanie: „którego męża kochałaś najbardziej?”, Gudrun wydaje się rozliczyć ze swoich błędów i żałować za grzechy:

„Temum najcięższą chwilę w życiu dała, kogom z głębi serca ukochała.”

Można więc uznać Gudrun za skandynawską femme fatale.  Piękna, inteligentna, wodzi i zwodzi mężczyzn, prowadzi ich na pokuszenie, a wręcz zatracenie, ale ostatecznie umiera w spokoju i samotności żałując za swoje grzechy.

Ilustracja: Maria Hiszpańska-Neumann https://utulethule.pl/maria-hiszpanska-neuman-sagi-jak-malowane/

Postacie femmes fatales z sag, szczególnie Gudrun, są bardzo zagadkowe i zastanawiają badaczy. Być może historie te zostały podkoloryzowane przez XIII-wiecznych chrześcijańskich skrybów, którzy próbowali nadać bohaterkom cechy biblijnej Ewy? Nie jest jednak tak, że spisujący sagi skrybowie byli szowinistami i przypisywali wszelkie niepowodzenia zwodniczej naturze kobiet. Owszem, pojawiają się w sagach nawet wątki miłosne, bliskie romansom rycerskim, jednak w wydaniu islandzkim bohaterowie zawsze będą stąpać mocno po ziemi.  Kiedy młody wiking wyjeżdżał z kraju i wiązał się z ukochaną obietnicą powrotu po trzech latach, a mimo to nie wracał na czas albo podczas jego nieobecności konkurent poślubiał jego ukochaną, po jego powrocie nie spotykamy się z porywami serca.  Nawet jeśli kochankowie (bo często dziewczyna zmuszana była do ślubu z niechcianym mężczyzną) cierpią, to robią to w milczeniu.  Ale tak naprawdę wątki romantyczne pojawiają się w sagach o wiele późniejszych, widocznie już inspirowanych europejskimi chansons de gests.

Czytaj więcej:

“The best place in the world to be a woman”. Iceland as a role model for gender equality: myth or reality?

Praca zaliczeniowa na studia, poświęcona udziałowi Islandek w życiu politycznym oraz dużej partycypacji w protestach wobec dyskryminacji kobiet i seksizmowi obecnemu w dyskursie publicznym (#FreeTheNipple, #metoo, Klaustur scandal). 
Język: angielski. Pod spodem załączam również wersję PDF.

In 2018 Iceland took the first place in the World Economic Forum’s Global Gender Gap Index for the tenth time in a row (WEF GGGR 2018). It means that for the last decade Iceland has been a forerunner in terms of establishing gender equality, by minimalizing differences between men and women in many sectors. This led to painting an idealized picture of Iceland as a “paradise for women” or “the best place in the world to be a woman” (Hertz 2016). Although Iceland can be regarded as a role model for gender equality in many ways, it is still far from being an ideal. Regardless numbers in official reports, Icelandic women themselves claim that the situation still needs improvement, if not a serious change.

2018 was also a crucial year for Icelanders for other reasons. They celebrated the 100th anniversary of independence and sovereignty, with culminating festivities on  December 1st, the exact day of the centenary. However, the main celebrations in Reykjavik, the capital, were disturbed by protests against women discrimination in political discourse, provoked by a so-called “Klaustur scandal”, which exposed blatant sexism in private male politicians’ talks (The Straits Times 2018). Reaction to the recordings, together with popular movements of the previous years, such as #FreetheNipple and #metoo, prove that real condition of gender equality in Iceland is no better than in other European countries.

In this paper, I would like to juxtapose historical facts and contemporary numbers with “mythical” views on Icelandic gender equality. My aim is not to compare Iceland with other countries, but to analyze to what extend does the conviction of Iceland as a “women’s paradise” stay in relation with actual situation. To do this, I am originating from a historic perspective, giving a brief summary of Icelandic women’s role in the country tradition, which will be followed by its contemporary aftermath and already mentioned scandal up to date. By focusing on Icelandic women participation in power, I would like to confront the myth of gender equality in the public sphere.

To do this, I am analyzing press material from the period of 2015-2018. Sources chosen consist of articles in English, written by both non-Icelanders and Icelanders, women and men. I am also referring to various academic papers on the subject, as well as official reports (The Global Gender Gap Report of 2018) and analyses given by the experts (mostly Icelandic).

Herstory. 100 years of women in Icelandic politics

In press material and/or academic papers about Icelandic women’s share in power and politics, authors usually start with the Vikings times (circa 890-1000). For example, Thorgerður Einarsdóttir relates to medieval sagas and Nordic mythology describing women as strong and independent, which helped establishing the gender equality contemporarily (Einarsdóttir 2005, 182). Magnea Marinósdóttir and Rósa Erlingsdóttir underline that women had to take care of the household when their men were absent (gone on viking), not to mention that many women held priests positions and were respectful rune-readers in the pagan times (Erlingsdóttir et al. 2017).

Despite this promising ouverture, situation changed with the Christianization of Iceland and women’s authority disappeared for following centuries. No sooner than in the beginning of the 20th century could Icelandic women participate in public life again. In fact, suffrage movement was very vivid already in the 19th century; widows and unmarried women above 25 gained their right to vote in 1882, and the Icelandic Women’s Association, created to fight for universal rights, was founded 12 years later. Thanks to involvement of such women as Bríet Bjarnhéðinsdóttir, who since 1907 used her Kvennablaðið (The Women’s Magazine) to reinforce the suffrage movement, next groups of women acquired right to vote. In 1908 married women gained the right to participate local elections and thanks to so-called “women’s slates” they could also be elected (Einarsdóttir 2005, 134).

The parliamentary vote was gained in 1915, which is the official date of suffrage in Iceland (in relation to the franchise introduced in Denmark, having power over Iceland since 14th century). However, Auður Styrkársdóttir (2006) points out that this would concern only women over 40 years old. 1915 was regardless an important date for women wanting to take part in religious power, as since then they could officially hold priest positions in the Lutheran church (Erlingsdóttir et al. 2017). As for seculars, the franchise limits were lifted in 1918, when Iceland entered personal union with Denmark and regained sovereignty. Only two years after Icelandic women acquired national suffrage and the right to hold office (Kvennasogusafn 2017).

Last 100 years of women in Icelandic politics was much of a prolific time. According to Styrkársdóttir, women participated actively in both government and local elections of the 1918-1922, maintaining the tradition of Women’s lists (1998, 109). In 1922 the first woman was elected to the Icelandic Parliament (Kvennasogusafn 2017) but later on women’s participation declined and in the period of 1915-1983 the Althing consisted of only 2%-5% women (Erlingsdóttir et al. 2017). Although little participation in the public sphere, another milestone took place in 1957 when the first woman was elected a mayor in an Icelandic municipality (Kvennasogusafn 2017), and in 1970 first woman held a minister office in the cabinet. Regardless, Icelandic women did not have their actual representation in power and the atmosphere of the 1970s was very tense. In 1975 90% of women went on strike due to disproportions of wages between women and men, and the day of October 24th went down in history as decisive for the following changes.

The strike consisted in taking a day off, regardless the character of employment. Women gathered on the streets of Reykjavik and other cities to debate, claim their demands in public, or take a coffee (Brewer 2015). The organization of the strike was ascribed to the Red Stockings, a feminist association founded in 1970 which was presumably inspired by such group founded in New York in 1969. The Red Stockings was a radical feminist organization attacking traditional image of a woman, which since the 1930s had been related to an ideal of a “perfect housewife” (Brewer 2015). During the strike, the demand for more woman in political representation was postulated, which fulfilled in 1980 with electing Vigdís Finnbogadóttir for the president of Iceland.

Vigdís Finnbogadóttir was not only the first woman elected president in Iceland, but also in the whole democratic world (Einarsdóttir 197). She had been involved in the feminist groups of the 1970s, later becoming part of the Women’s List of 1983. Re-elected three times, her presidency lasted sixteen years, making her the longest-serving elected female head of state of any country to date. Followed by Ingibjörg Sólrún Gísladóttir, an active Red Stocking member, elected the mayor of Reykjavik in 1994, Vigdís consisted an inspiring role model for next generations of female politicians (Einarsdóttir 2005, 197). In fact, at the turn of the 20th and 21st century number of women in Icelandic politics rose; from 9% of female ministers in 1990 to 33% in 2000 (Einarsdóttir 2005, 197). Futhermore, since Women’s list and Finnbogadóttir’s victory, the proportion of female members in Althing increased from 5% to 15% and culminated with 35% in 2000 (Einarsdóttir 2005, 199).

Next decade was also in the name of women in power. In 2009 first women in Iceland was elected a prime minister, and she had to get through the most challenging period in the contemporary history of Iceland: financial crash in 2008. Jóhanna Sigurðardóttir was chosen to assume the then prime minister, Geir Haarde, who – accused for the crisis – was forced to resign in January 2009. The election of Sigurðardóttir was confirmed by Icelanders in April 2009 and she remained on this position despite various political changes in following weeks. Under her cadency, she tried to overcome the crisis, by among others making decisions about Icesave. She was not re-elected in 2013, yet remained a very important figure on the women’s political stage, also due to the fact that she was the first politician talking openly about her sexual orientation (Moody 2009).

2011-2018 seemed also very promising for women’s situation in power, to mention first female nomination to a bishop in the Lutheran Church in 2012 (the consecration of Agnes M. Sigurðardóttir took place in Hallgrímskirkja, Reykjavik, Lutheran World 2012). However, in past 10 years female shares in politics dropped, “the proportion of men to women – 33 to 30 in the previous parliament – is now 39 to 24, the lowest tally of women MPs since 2007” (Morgan 2017). Still, the prime minister elected in 2017 is a woman, Katrin Jakobsdóttir, chairperson of the Left-Green Movement (Martyn-Hemphill 2017). Moreover, the number of women holding CEO positions (with Halla Tómasdóttir as the first female CEO of the Iceland Chamber of Commerce, Murphy 2018) or becoming authorities in professions traditionally linked to men, such as police (with Sigríður Björk Guðjónsdóttir becoming head of the Reykjavik Police Department in 2014, Euronews 2018) did not improve much in the second half of the decade.

Gender gap. Icelandic women’s empowerment facing men

As mentioned above, for past 10 years Iceland has been number 1 out of 149 countries in the World Economic Forum’s Global Gender Gap Index, with the score of 0.858 in 2018 (WEF GGGR 2018, 121, Figure 1). What exactly a “gender gap” is? According to Cambridge English Dictionary, it is “a difference between the way men and women are treated in society, or between what men and women do and achieve” (Cambridge Dictionary 2018). The Global Gender Gap Index is measured by four criteria, subindexes: economic participation and opportunity, educational attainment, health and survival, political empowerment. In other words, differences between women and men in each of 149 analyzed countries are defined by measurable factors: access to education, participation in politics, economic performance etc.

1
Figure 1: Iceland’s performance in 2006 and 2018 in each of four subindexes, source: World Economic Forum’s Global Gender Gap Index, see: WEF GGGR 2018, 121.

Although Iceland has closed its overall gap in more than 85%, and remains on the first place in the political empowerment subindex according to the Global Gender Gap Report for 2018 (WEF GGGR 2018, 121), the recent situation of women’s participation in politics is worse than before. As stated in the report: “Even the best performer in this subindex, Iceland, still exhibits a gap of 33%, and this gap has widened significantly over the past year (WEF GGGR 2018, 8). The number of women’s share in parliament dropped, together with their economic participation and opportunity, “due to an increased gender gap in the number of women among legislators, senior officials and managers” (WEF GGGR 2018, 18).

Also, by comparing data given by a platform Statistics Iceland (statice.is 2018), the difference between women and men having influence and power generally dropped drastically in 2017. First of all, it is noticeable that women’s interest in politics has been relatively even since 1897 (between 40-50%, see: Candidates) while their actual share in power has had its ups and downs. Since 1983 (the Women’s Lists) the growth of women in politics was linear until 1999 and then dropped in 2003, slightly increased in 2007 and then reached over 40% in 2009 for the first time, but dropped in 2013 in order to rise to 48% in 2016 and slid to 39% in the following year. What caused this drastic drop?

2.jpg
Figure 2: Women and Men in Iceland 2017 and 2018: Influence and power, source: Statistics Iceland.

One of Icelandic activists, Sóley Tómasdóttir, replies:

Despite the feminist waves of recent years and decades, and despite the government disbanding over sexual violence and secrecy, we still got an election campaign based entirely on traditional male-centric terms (Morgan 2017).

Styrkársdóttir describes how men in power (and media) would manipulate public opinion already in the 19th century. The idea of women’s suffrage was debated in Althing already then, however, once women got together to make their first steps in politics, supportive encouragement turned to attack. No sooner than the franchise limit of age was put into debate in 1911, had media changed their view on giving power to women, doubting in their skills (Styrkársdóttir 2006). Not much has changed since then;  Halla Tómasdóttir, who ran in the presidential election 2016, was excluded in official graphs in newspaper and TV debate, because – as she understood it – she is a women (Tómasdóttir 2016).

Furthermore, the female elections’ ups and downs can be related to the general mood in the society. For example, the increase of women in power in 2009 may be caused by the financial crisis, which was generally a “men’s fault”. As the then elected Prime Minister, Jóhanna Sigurðardóttir, suggests, women were important for overcoming the crisis:

Women also proved to be wiser than men as the financial crisis unfolded. There were hardly any women among the managers of the Icelandic banks that defaulted in 2008. In fact, it was banks run by women, such as Audur Capital, that provided the best examples of how to weather the financial storm. In contrast, the chief executives of companies that were hardest hit by the crash were predominantly male (Sigurðardóttir 2018).

Both 2016 and 2017 parliamentary elections were based on political scandals. First was related to resignation of Sigmundur Davíð Gunnlaugsson, who was accused in Panama Papers scandal, and another was held exactly a year after, because the then Prime Minister, Bjarni Benediktsson got involved in a pedophilia scandal. Despite the overall drop in women’s share in the parliament, a woman was elected the prime minister. Since then Katrin Jakobsdóttir has fought to improve Icelandic women’s situation, not only by closing remaining gaps (such as pay gap) but also struggling with unmeasurable problems such as discrimination, sexism and violence against women (Jakobsdóttir 2018).

No such a feminist paradise. Icelandic women toward inequalities

2015 and 2017 were important years for putting women subjects into public debate. Both arose on social media and attracted international interest. First, called #FreetheNipple, was a grassroots initiative of teenagers and young women who claimed “freedom” for their breast, and another, #metoo, came to Iceland from the United States. Along with the recent Klaustur scandal of 2018 and its aftermath in social media, all three put the “Icelandic paradise for women” in doubt. International media were particularly interested in such “breaking news” from the country that is officially “the best place in the world to be a woman”. Despite reports and figures, it is still a patriarchal country.

In fact, an unofficial slogan of the #FreetheNipple initiative was “Fuck patriarchy!”. The movement went viral in March 2015, when many teenagers started posting pictures of their naked breast to fight with sexualization and pornification of female body. (Jóhanssdóttir et al. 2018, 133) The movement spread to topless marches and involvement of female politics in posting their breast on social media (Iceland Monitor 2015). The protest was aimed at patriarchy and double standards concerning male and female bodies. As Heiður Anna Helgadóttir, chair of the Feminist Association of the University of Iceland, explained, breast  is “just a body part. Boys have breasts and nipples and it’s fine for them to expose them. The same should apply to us” (Dicker 2015).  The movement had its continuation in the following months of 2015, yet came back to discussion in 2017 after a girl was shown out in one of the pools for having no top bikini (Iceland Monitor 2017). Regardless, the #FreetheNipple movement was called a revolution (Jóhanssdóttir et al. 2018, 140) and exemplifies grand participation of young women in the fight against social inequalities, admitting that social media can be another mean for women’s empowerment.

Treating female body instrumentally, which leads to violence and sexual abuse, is a key argument for Iceland not being a paradise. This is confirmed by both a gender studies professor Gyða Margrét Pétursdóttir  (Bjarnason 2017) and Guðrun Jónsdóttir, spokeswoman for Stigamót, the Icelandic Counselling Centre on sexual violence in Reykjavik (Pelaez 2018). The former suggests that as long as there is any percentage of violence, there is no gender equality. In fact, Iceland has one of the highest rates of reported rapes per capita (Pelaez 2018) and has recently faced serious cases confirming bad situation in this area. For example, Bjarni Benediktsson resigned after a scandal that burst out when his father applied for special treatment of a friend  accused for multiple pedophiliac rapes on his stepdaughter (BBC News 2017). Light sentencing of sexual crimes in Iceland was also discussed due to #metoo declarations of over 5000 women, together with politicians, female priests and celebrities, who claimed having been sexually abused in their workplaces (Iceland Monitor 2018a). Still, the #metoo reaction increased awareness and encouraged more women to take action and claim justice from the perpetrators, such as a former Prime Minister, Jón Baldvin Hannibalsson, accused by 150 women for sexual harassment (Iceland Monitor 2018b).

Last, but not least, the recent events deform the idealistic picture of Iceland’s women paradise. The Klaustur scandal, which burst out in November 2018, revealed serious flaws of the “female-friendly” country, as discourse used by Althing representatives is definitely unfavorable to women. Deputies from the Central Party, among others: former Prime Minister Sigmundur Davíð Gunnlaugsson, former Minister of Foreign Affairs Gunnar Bragi Sveinsson and Bergþór Ólason, were recorded while having private talks in a bar in Reykjavik. In the talk they use crude and sexist language to gossip about their female colleagues, usually by commenting their appearance or “fading charm” (Peter 2018). The most shocking comments concern Freyja Haraldsdóttir, a former MP and an activist for disability rights (Haraldsdóttir 2017), who was called “an animal” due to her brittle bone disease. The tapes put the society in shock and provoked numerous protests in December 2018, gathering not only feminists, but also people standing up against discrimination of the disabled and immigrants (Mörtudóttir 2018).

Conclusions

As piteous as it looks, women’s empowerment depends on men in large part. Starting with the Viking times, women had chance to make decisions on their milieu as long as their husbands were away. First vote rights were given to single women and widows, similarly, Bríet Bjarnhéðinsdóttir’s achievements were only possible due to the fact that, as a widow, she was a master to herself (Styrkársdóttir 2006). Vigdís Finnbogadóttir was a single mother, and Jóhanna Sigurðardóttir – gay. And this is not a feminist statement that women can only make carriers when not limited by men on their sides; many examples prove that women had greater chances to make politics when their male colleagues got weaker politically, not to mention that franchise was given to women from men.

However, gender equality does not claim women’s superiority but ultimate cracking down the patriarchy with its misogyny, discrimination, sexual abuse and sexism. Even such “women’s paradises” as Iceland have to struggle with these problems, and many believe that closing the gender gap completely is only possible when women have their actual representation in politics and other influential institutions.

By far, Icelandic women can be proud of their achievements. Some, like Vigdís Finnbogadóttir, claim that had that not been for women participating in politics in the 1970s – 1980s that Iceland would not introduce female-friendly bills (Topping 2017). In other words: women in power make other female citizens’ everyday lives better. “Maternal politics” is also flattered by Thorgerður Einarsdóttir 2005, who points out that they created the foundation of the welfare state system (Einarsdóttir 2005, 197). As seen in Jóhanna Sigurðardóttir’s and Katrin Jakobsdóttir’s performances as Iceland’s female prime ministers, the “maternal politics” is still needed; thanks to the former the parental leave was introduced in 2000, the latter managed to pass the bill about the equal pay.

Is Iceland a role model for gender equality? On one hand: yes, as proved in numbers and social facilities developed in past decades. On another: no, because in many cases female representation in power is limited by general attitude to women in the society. By far, Iceland surely is not a “women’s paradise”, yet it is a promising island of opportunities, with hope for closing the gap in the future and giving lesson to other countries in the region.

thebestplaceintheworldtobeawoman.docx

Strajk islandzki – fakty i mity

Od kilku dni mówi się ciągle o islandzkim strajku, wydarzeniu z 1975 roku, podczas którego kobiety islandzkie wyszły na ulice, aby walczyć o swoje prawa.

W obecnej retoryce medialnej hasło islandzki strajk stało się definicją dla sprzeciwu zaplanowanego na poniedziałek 3 października, do którego zadeklarowało się ponad 10 tysięcy Polek. Warto jednak prześledzić, co kryje się pod hasłem islandzkiego strajku i o co dokładnie walczyły wówczas Islandki, a przede wszystkim – jakie realne efekty przyniósł ten europejski precedens.

Data 24 października 1975 roku jest na wyspie wspominana jako “Długi piątek” (choć po islandzku także mówi się o Kvennafrídagurin – “kobiecym piątku”), bowiem wywrócił tradycyjny patriarchalizm do góry nogami. Tego dnia aż 90% islandzkich kobiet, a przypominam, że było to w czasach pozbawionych Facebooka, a nawet internetu, skrzyknęło się do organizacji niecodziennego protestu. Zamiast organizacji typowego strajku, postanowiły – ze spokojem i klasą – wyjść na ulicę za pełnym przyzwoleniem swoich pracodawców, gdyż zbiorowo wzięły sobie dzień wolny na żądanie. Do grona ponad 60 tysięcy protestujących kobiet (a cała Islandia liczyła wówczas niewiele ponad 220 tysięcy mieszkańców) dołączały nie tylko pracownice na umowę, ale też gospodynie domowe. Celem było jedno: pokazać swoim mężom, szefom i ojcom, że bez nich nie są w stanie funkcjonować. Udało się. Islandię ogarnął paraliż.
Na czym jednak polegał ten paraliż? Warto podkreślić, że już wtedy dyrektorami wielu zakładów pracy były kobiety, ramię w ramię protestujące ze swoimi pracownicami, rzecz nie leżała więc w tym, żeby robić swoim szefom na złość. Mężowie – choć trudno było im odnaleźć się w nowej dla nich sytuacji, jaką było zajmowanie się dziećmi i przygotowanie dla nich posiłków – dali sobie przecież ostatecznie radę, choć z pewnością powrót do dawnego porządku (po północy panie wróciły do swoich dawnych ról) był dla nich nieopisaną ulgą, a desperackie próby zastąpienia matki i pani domu kończyły się na kupowaniu dzieciom nowych zabawek i podawanie im gotowych dań, czyli kupowanych w sklepie kiełbasek (o ile było to możliwe, skoro kasjerki strajkowały, a zapasy szybko się skończyły). Wydawałoby się więc, że całodzienny protest kobiet był niewinny i nie skutkował niczym poważnym. A jednak to głównie przedstawicielki płci pięknej obsługiwały wówczas połączenia telefoniczne, występowały w radiu i telewizji jako prezenterki, uczyły dzieci w szkołach czy stały za ladą w sklepach. Tak więc protest uzyskał zamierzony efekt – panowie przekonali się, że bez kobiet po prostu nie potrafią funkcjonować. I że taka “rewolucja” doprowadziłaby do strat, zarówno moralnych, jak i ekonomicznych.
Co skłoniło Islandki do protestu akurat tego dnia? Przede wszystkim rok 1975 został  przez ONZ ogłoszony Rokiem Kobiet, co skłoniło islandzkie ugrupowania feministyczne do podjęcia decyzji, w jaki sposób uczcić tak ważne wydarzenie. Pięć z nich przedłożyło swoje pomysły, a jedno z radykalniejszych,  Rauðsokkahreyfingin (Czerwone Pończochy), zaproponowało organizację strajku. Przeciwko czemu? Płaca kobiet stanowiła 60% pensji wypłacanej mężczyznom, natomiast większość kobiet nie miała nawet szans na podjęcie płatnej pracy ze względu na “społeczny obowiązek” zajmowania się domem i dziećmi. Decyzja o modyfikacji planu ze strajku na “dzień wolny” wiązała się przede wszystkim z zakładaną efektywnością przedsięwzięcia i zmniejszeniem ryzyka – za urlop na żądanie pracodawca nie mógł zwolnić żadnej ze strajkujących. Zamiast wykrzykiwać swoje postulaty, panie spotkały się w centrum stolicy, by wysłuchać przemówień swoich przedstawicielek i dyskutować o konieczności wyrównania szans i płac, ale też przesiadywały w kawiarniach, słowem: korzystały z przysługującego im dnia wolnego.
Celem strajku było zwrócenie uwagi na ważną rolę kobiet w społeczeństwie i gospodarce kraju, ale też kategoryczne podkreślenia niesprawiedliwości i dyskryminacji płci pięknej w pracy i poza nią. Nie chodziło więc tylko o podwyższenie płac, ale także o docenienie umiejętności i pracy kobiet, również w roli żon, matek i prowadzących gospodarstwa domowe. Z pewnością jednodniowy paraliż kraju zrobił na mężczyznach duże wrażenie, ale czy faktycznie tym jednym dniem kobiety zapewniły sobie prawa i przywileje, którymi Islandia może poszczycić się dzisiaj? Proces ten był o wiele dłuższy i trudniejszy, niż przedstawiają  obecne media, przywołujące historię strajku islandzkiego w kontekście polskiego  Czarnego Protestu.

W roku 1976 parlament islandzki faktycznie ogłosił oficjalne zrównanie w prawach kobiet i mężczyzn. De facto nie przełożyło się to na realną zmianę dysproporcji w płacach ani zwiększoną obecność pań w parlamencie. Choć Islandia może poszczycić się wczesnym nadaniem kobietom praw wyborczych (1915), to jednak o pierwszych sukcesach kobiet w polityce można mówić dopiero od 1980 roku, kiedy wraz z wyborem Vigdís Finnbogadóttir na prezydent (pierwszą na Islandii i pierwszą na świecie kobietę na tym stanowisku) przełamano polityczną dyskryminację (choć w parlamencie zasiadło wówczas tylko 5% kobiet, w tym późniejsza premier Jóhanna Sigurðardóttir). Zmiany przychodziły jednak z czasem, bo już po kolejnych wyborach, w 1983 roku, odsetek kobiet w parlamencie sięgnął 15%. Taki wynik należy jednak przypisać już działalności Kvennaframboð (dosł. kandydujące kobiety), ugrupowaniu, które starało się o dopisywanie kobiet do list wyborczych.

“Długi piątek” nie został jednak zapomniany; w 1985 roku, na 10. rocznicę wydarzenia, kobiety wcześniej skończyły pracę, aby zakomunikować, że wiele jest jeszcze do zrobienia. A co udało się dotąd wywalczyć? Obecnie Islandia uznawana jest za “raj dla kobiet”. Według danych na 2010 rok, w Islandii jest najwięcej kobiet czynnych zawodowo (76%), jak również kobiety wyprzedziły panów pod względem uzyskiwania wyższego wykształcenia. Do tego konsekwentnie walczy się z uprzedmiotowieniem kobiet: striptiz jest zakazany, natomiast korzystanie z usług seksualnych może podlegać karze. Bardzo możliwe, że strajk z 1975 roku faktycznie otworzył panom oczy, szczególnie na kwestie konieczności wspólnego wychowywania dzieci, bowiem od 2001 roku funkcjonuje na wyspie urlop tacierzyński, wynoszący 1/3 urlopu rodzicielskiego bez możliwości przeniesienia go na matkę – jest w całości płatny i wykorzystywany przez 90% mężczyzn (!), którzy – mamy nadzieję – nauczyli się już gotować dzieciom obiady i nie rozwiązują problemów wychowawczych zakupem nowych zabawek 😉

Panie wciąż jednak nie mogą liczyć na pełne równouprawnienie w pracy; mimo zaostrzeń wprowadzających parytety do zarządów większych firm (których nieprzestrzeganie wiąże się z symbolicznymi grzywnami), kobiety wciąż zarabiają mniej od mężczyzn (dane są różne, mowa nawet o 70% wartości pensji męskiej). Czy to jednak oznacza, że “Długi piątek” nie zdał egzaminu? Nic nie przychodzi szybko, ani łatwo, ale z pewnością żadna z protestujących 40 lat temu Islandek nie żałuje swojego wyboru. Można to zobaczyć i usłyszeć w spocie, który został przygotowany przez środowiska polonijne na Islandii, w którym mieszkanki wyspy zachęcają Polki do udziału w Czarnym Proteście:

Ten post został napisany dla Studenckiego Klubu Islandzkiego.