Jako historyk sztuki, postanowiłam zajmować się sztuką skandynawską. Dlatego znajdziesz tutaj teksty dotyczące artystów tak islandzkich, jak i z pozostałych krajów Północy. Czasem piszę też o kulturze i literaturze wszystkich krajów wikingów.
fragment pracy magisterskiej „Chmurobrazy”. Interpretacje motywu chmury w pejzażu 1820-1920. Całość do przeczytania tutaj.
Chmury Turnera, szczególnie w widokach zachodów słońca czy wizjach katastrof morskich, otrzymują niemal nierealne barwy czerwieni, oranżu, fioletu.
Krwistoczerwone chmury są nieodłącznym elementem romantycznego krajobrazu[1], pojawiają się także w twórczości szwedzkiego malarza doby romantyzmu, Marcusa Larssona. W obrazach takich jak Statek o zachodzie słońca (szw. Skepp i solnedgång, 1857, olej na płótnie, kolekcja prywatna) krwistoczerwone lub ciemne chmury otrzymują nowe skojarzenia; chmura nie tyle przysłania tajemnicę, co sama nią jest: przynosi posępność, groźbę, gniew, niebezpieczeństwo. Kant pisał, że widok piętrzących się na niebie ciemnych chmur „tym silniej nas pociąga, im większy budzi lęk, o ile tylko sami znajdujemy się w bezpiecznym miejscu. Dlatego też przedmioty takie chętnie nazywamy wzniosłymi, gdyż podnoszą moc naszej duszy ponad jej miarę i pozwalają nam odkryć w sobie zupełnie innego rodzaju zdolność do stawiania oporu, która ośmiela nas do tego, by mierzyć się z pozorną wszechmocą przyrody”[2]. Zorganizowana w göteborskim Konstmuseum w 2014 roku wystawa poświęcona twórczości Marcusa Larssona skupiała się na nastroju budzącym lęk w pejzażu romantycznym[3], gdzie ciemne chmury przykrywające całe niebo czy rozczerwienione do granic przesady nimbocumulusy podkreślające romantyczny nastrój grozy można rozumieć jako środek estetyczny „gotyckości”[4] i cechę charakterystyczną kategorii niesamowitości (niem. das Unheimliche, ang. the uncanny), czynnika wywołującego niepokój i strach poprzez połączenie cech obcości, tajemniczości z cechami zjawiska dobrze znanego.
[1] Stanley Gedzelman wylicza jednak erupcje wulkanów oraz wyziewy industrialne, które miałyby wpływać na kolorystykę chmurobrazów pierwszej połowy wieku, por. Gedzelman 2014. Thornes potwierdza tę hipotezę w odniesieniu do twórczości Turnera, por. J. Thornes, A brief history…, s. 373.
[3] Podczas wystawy Skräckromantikens landskap: från Marcus Larson till Goth (20.09.2014-25.01.2015, Konstmuseum, Göteborg) zestawiono obrazy romantycznego pejzażysty z okładkami płyt zespołów heavy-metalowych i elementami identyfikacji wizualnej subkultury gotyckiej.
[4] O literackich i wizualnych wyznacznikach „gotyckości” pisał Tadeusz Cegielski, Detektyw w krainie cudów. Powieść kryminalna i narodziny nowoczesności (1841-1914), Warszawa 2015.
fragment pracy magisterskiej „Chmurobrazy”. Interpretacje motywu chmury w pejzażu 1820-1920. Całość do przeczytania tutaj.
Chmurobrazom księcia Eugena (Eugeniusza), szwedzkiego malarza przełomu wieków, przyjrzało się wielu badaczy malarstwa szwedzkiego, ale najbardziej interesującą w tym kontekście pracę napisała Christina G. Wistman.
Ta historyk sztuki scharakteryzowała twórczość księcia Eugena w tomie Jagande skyar (2003) w oparciu o otrzymaną wiedzę meteorologiczną. Jej analizę malowanych przez księcia stanów pogodowych, w tym tytułowych chmur, poprzedzają jednak teksty innych badaczy posługujących się terminologią meteorologiczną: Erica Wennerholma (1982) i Ingi Zachau (1989).
Zdaniem Wistman bohaterem wczesnego obrazu Stary zamek (szw. Det gamla slottet, 1893, olej na płótnie, Waldemarsudde, Sztokholm) jest potężny cumulonimbus, którego wyższe żółtawobiałe partie odznaczają się wyraźnie na tle błękitnego nieba, poprzecinanego trzema-czterema cirrusami. Badacze analizujący obraz księcia są zgodni co do tego, że przedstawiona chmura zwiastuje niepogodę[2], Chirstina G. Wistman precyzuje nawet, że mamy tu do czynienia z „chmurą popołudniową, która później w ciągu dnia przekształci się w chmurę burzową”[3]. Na rysunkach przygotowawczych ze szkicownika malarza widać transformację obłoku od bardzo lekkiego i spokojnego po rozrastającego się do rozmiaru dwukrotnie przekraczającego zamek i coraz ciemniejszego, natomiast jeszcze na szkicu olejnym widać różnicę w kolorystyce najwyższej wieży cumulonimbusa[4].
Ewolucja chmury miałaby wiązać się z chęcią eskalacji dramatyzmu i nastrojowości; zdaniem badaczy pesymistyczny nastrój wnoszony przez chmury zwiastujące deszcz, a nawet burzę, co miałoby symbolizować wewnętrzne przeżycia samego autora obrazu[5]. Podobne spostrzeżenia dzielą ci sami badacze na temat drugiego obrazu księcia, Chmury (szw. Molnet, 1895, olej na płótnie), w którym to tytułowy Cumulus congestus został przedstawiony w taki sposób, że można orzec, iż w ciągu 10 minut rozszaleje się burza[6], a idąc tym tropem można zaklasyfikować niższą, ciemniejszą chmurę jako Stratocumulus cumulogenitus (castellanus), który zwiastuje przelotny deszcz. Mielibyśmy tu więc do czynienia z narracją sugerującą następstwo faktów; podobnie jak w przypadku Starego zamku, interpretatorzy Chmury oczekują załamania pogody i deszczu[7], a niewidoczny na pierwszy rzut oka dramat miałby być odzwierciedleniem młodzieńczego kryzysu samego artysty[8][9].
Wistman wielokrotnie odwołuje się do meteorologicznej wiedzy księcia[10] sugerując, że malarz świadomie użył figury cumulonimbusa do przedstawienia swoich wewnętrznych rozstrojeń, symbolizowanych przez nadciągającą burzę. Wprawione oko meteorologa może rozpoznać konkretny typ chmury, ale czy widz pozbawiony wiedzy meteorologicznej, a posługujący się wyłącznie własnym doświadczeniem, jest w stanie zauważyć niebezpieczeństwo deszczu? Jeśli malarz polegał tutaj na ekskluzywnej wiedzy i na niej oparł treść swego dzieła, użył raczej wyszukanego symbolu-zagadki, ale nie możemy założyć, że rozwiązać ją mieli wyłącznie meteorolodzy. Choć analizy meteorologów okazują się niezwykle pomocne w zakresie systematyzacji namalowanych chmur, często przypisują oni artystom własną wiedzę i próbują zaklasyfikować w ten sposób niemal każdą, nawet mniej naturalistycznie oddaną formację, tym samym łapiąc się we własną pułapkę. Powyższa interpretacja obrazów księcia Eugena została tym niemniej przyjęta, ale meteorologiczna terminologia okazała się jedynie uzupełnieniem dla wcześniejszej interpretacji, opartej chociażby na prywatnej korespondencji księcia.
(…)
Samotny obłok
Osobisty związek malarza z motywem można udokumentować częstym wracaniem do niego. Pierwsza wersja Chmury powstała w 1895 roku (olej na płótnie, Konstmuseum w Göteborgu), ale już rok później książę Eugen namalował drugą wersję (olej na płótnie, Waldemarsudde w Sztokholmie). Wliczając dwa szkice z lat 1894 oraz 1895, a także wersję temperową z 1928 i późny obraz olejny z 1941 roku (znajdujący się w Instytucie Szwedzkim w Rzymie), książę wracał do tego samego motywu co najmniej sześć razy[11]. Analizie zostaną poddane przede wszystkim płótna z 1895 i 1896 roku, które uznawane są za kontestację stylu malarza i potwierdzenie jego dojrzałości artystycznej[12].
Badacze zgodnie interpretują obraz jako wyraz rozstrojenia i poczucia samotności, która towarzyszyła księciu w tamtym czasie[13]. We współczesnych przekazach, jak i późniejszych interpretacjach dominuje słowo „samotność”, a Gustaf Lindgren, sekretarz Eugena miał określić również wcześniejszy Stary zamek jako „obraz pamięci, stworzony z samotności w sercu artysty”[14]. Księciem z pewnością targały w tamtym czasie silne emocje; o Starym zamku pisał: ”myślę namalować coś naprawdę niespokojnego, samotnego, porzuconego, ogromne chmury burzowe, chłodny pagórek z parą osamotnionych i zniekształconych krzewów, krzyczące kawki i krzycząca dysharmonia barw”[15].
To jednak Chmura, a szczególnie wersja z Waldemarsudde[16], uważana jest za pełniejszy wyraz symbolizmu w twórczości Księcia Eugena. Zdaniem Ingi Zachau obraz ten jest „nie tyle podsumowaniem eksperymentów z formą i kolorem, prowadzonych przez lata, ale bez wątpienia przede wszystkim też kwintesencją filozofii życiowej i uczuć malarza[17]. Jak wiemy z cytatu przytaczanego w pierwszej części pracy, artysta zobaczył tę chmurę „oczami duszy”, a motyw udoskonalany przez lata może też pokazywać rozwój duchowy samego artysty (pierwszą wersję namalował 30-letni artysta, ostatnią zaś już 76-latek). Przy okazji Starego zamku i Chmury pisze się często o kryzysie młodości malarza („ungdomskris”[18]), jednak należy tu chyba jednak mówić o samotności i poczuciu wyobcowania dojrzałego już malarza. Nawet po wnikliwej lekturze prywatnych listów księcia trudno stwierdzić, co wzbudzało w nim takie stany; być może były one odpowiedzią na popularne wówczas pesymizmy dekadenckie lub współczesną literaturę skandynawską. Pojedynczy motyw chmury zainteresował księcia szczególnie po lekturze wierszy Vernera van Heidenstama w tomiku Vallfart och vandringsår (1888), w których to pojawia się symbol chmury jako wyrazu samotności, alienacji[19].
[2] E. Wennerholm, Prins Eugen: människan och konstnären: en biografi, Bonnier, Stockholm 1982, s. 91.
[3] Ch. Wistman, Jagande skyar: prins Eugens somrar i Örberga, Atlantis, Stockholm 2003, s. 63.
[4] H. Brummer, Prins Eugen: minnet av ett landskap, Norstedt, Stockholm 1998, s. 283.
[11] Istnieje także siódma wersja Chmury, znajdująca się w rękach amerykańskiego kolekcjonera, niestety nie udało mi się ustalić daty ani techniki wykonania obrazu.
[12] D. Widman, Prins Eugen, konstnär och kulturfurste, Varbergs museum, Varberg 1986, s. 29.
fragment pracy magisterskiej „Chmurobrazy”. Interpretacje motywu chmury w pejzażu 1820-1920. Całość do przeczytania tutaj.
Jak twierdzi badacz sztuki skandynawskiej, Kirk Varnedoe, chmury są motywem szczególnie charakterystycznym dla malarzy Północy[1].
Duże zainteresowanie niebem wśród malarzy tego kręgu mogło wiązać się z tradycją Eckersberga i Dahla, jak również romantycznym wyobrażeniem o dzikiej i nieposkromionej naturze północnej. Warto przypomnieć tu interpretację Johna E. Thornesa, według której chmurobrazy Dahla miały ukazywać typowo norweską pogodę[2], a więc zachmurzone nieba i szarości miały być charakterystyką krajów skandynawskich. Wyjątkowe warunki atmosferyczne i świetlne przedstawiać będą malarze następnego pokolenia, a chmury pełnią istotny element budujący nastrój „chłodnej północy”. W twórczości głównego „chmuromalarza” Finlandii, Eero Järnefelta, badacze zliczyli około 203 szkiców i studiów chmur, w których malarz z uwagą naturalisty przygląda się modyfikacjom obłoków na niebie (Chmury, fiń. Pilviä, data nieznana, gwasz na papierze, kolekcja prywatna) i tworzeniu poszczególnych formacji, np. wież chmurowych (Chmury ponad wzgórzami, fiń. Pilviä vaarojen yllä, data nieznana, gwasz i olej na papierze, kolekcja prywatna).
Oprócz ukończonych studiów z jego wczesnej twórczości (Chmury, fiń. Pilviä, 1892), w których malarz zwraca uwagę szczególnie na kolorystykę i kształt cumulusów, Järnefelt ilustruje różne stany pogody w znacznie późniejszych widokach góry Koli (Widok z Koli, fiń. Koli, 1917; Iltausva Kolilla, fiń. Widok z Koli wieczorem, 1928; Widok z gór, fiń. Maisema Kolilta, 1930). Niebo jest w tych obrazach najbardziej realistyczną częścią obrazu; malarz przygląda się pogodnym, jasnym obłokom, ale maluje też ciemne chmury ze ścianą deszczu lub rozpromienione łukiem tęczy.
Temat chmur pojawiał się także często w twórczości rodaków Järnefelta: Akselego Gallen-Kalleli i Pekki Halonena, ci jednak malowali niebo pogodniejsze, a chmury bardziej uproszczone. Faktycznie coś wyjątkowego musiało być w fińskich chmurach, skoro z taką ochotą malowali je podczas plenerów studenci z Petersburga, tacy jak Lewitan, którego fińskie pejzaże Janina Ruszczyc uważa za bardziej stylizowane i dekoracyjne[3] czy Konrad Krzyżanowski, którego Chmury w Finlandii (1908) należą do najbardziej dekoracyjnych w oeuvre polskiego malarza.
[1] K. Varnedoe, Northern light: realism and symbolism in Scandinavian painting 1880-1910, Brooklyn museum, Brooklyn, New York 1982, s. 108.
fragment pracy magisterskiej „Chmurobrazy”. Interpretacje motywu chmury w pejzażu 1820-1920. Całość do przeczytania tutaj.
Dahl i Friedrich poznali się w Kopenhadze i miasto to było ośrodkiem dla wielu duńskich malarzy zainteresowanych motywem chmur. Do najważniejszych z nich należą Christoffer Wilhelm Eckersberg i Christen Købke, jednak szkice chmur wykonywali również Johan Thomas Lundbye czy Lorenz Frølich.
Eckersberg, pełniący wiodącą rolę w malarstwie duńskiego Złotego Wieku, był w bezpośrednim kontakcie zarówno z Dahlem, jak i Friedrichem, a jego szkice z podróży do Italii zainspirowały norweskiego artystę[1]. Kojarzony przede wszystkim z klasycyzującymi storiami i biedermeierowskimi scenami rodzajowymi, malarz ten był także ważną postacią dla rozwoju chmurobrazów w malarstwie północnym, na co badacze zwrócili uwagę dopiero w ostatnim dziesięcioleciu. Kasper Monrad poświęca studiom chmur cały ustęp monograficznej publikacji o duńskim malarzu[2]. Christoffer Eckersberg prowadził meteorologiczny dziennik, w którym notował wszelkie zmiany na niebie między 30 czerwca 1826 roku a 6 marca 1851 roku[3]. Zainteresowanie chmurami rozpoczęło się właśnie w 1826 roku i może wynikać z wielu okoliczności; Monrad nie wyklucza znajomości klasyfikacji Howarda i tekstów Goethego, ale wspomina też o wpływie Hansa Christiana Ørsteda oraz Joachima Frederika Schouwa, fizyka i botanika, ważnych dla rozwoju nauk ścisłych i zainteresowania nimi w środowisku kopenhaskim. Schouw, zainspirowany klasyfikacją Howarda, jak i publikacją The Climate of London (1818), w 1826 roku wydał niejako duńską wersję tego tekstu, zatytułowaną O warunkach pogodowych w Danii (duń. Skildring af Veirligets Tilstand i Danmark), jednak Monrad nie jest pewny czy Eckersberg zapoznał się z treścią tekstu już w chwili jego wydania[4]. Tym samym, podobnie jak Hanne Jönsson, za bezpośrednią przyczynę uważa spotkanie z Dahlem w Kopenhadze, które nastąpiło właśnie w 1826 roku[5][6]. Zdaniem Monrada, Dahl bez wątpienia zaznajomił Eckserberga z badaniami Howarda, możliwe też, że pokazał mu kilka ze swoich studiów chmur[7].
Pierwsze dwa rysunki chmur namalował Eckersberg w sierpniu 1826 roku, późniejszy przebieg prac można śledzić wraz z dziennikiem malarza: pierwszego, trzeciego, czwartego i dziewiątego września tego samego roku powstają kolejne „skizzer af luft og skyer” – szkice atmosfery i chmur[8]. Podobnie jak w przypadku dzieł Dahla, studia chmur Eckserberga można traktować jako samodzielne chmurobrazy, choć tak jak dla Dahla były one efektem wnikliwej obserwacji zjawiska samego w sobie, Eckersberg pracował nad nimi przede wszystkim w celu dopracowania motywu dla potrzeb większych kompozycji[9].
Obrazy z kopenhaskiego Statens Museum for Kunst, takie jak Studium chmur nad morzem (duń. Studie af skyer over havet, 1826, olej na płótnie, Statens Museum for Kunst, Kopenhaga) czy Studium chmur nad Sundem (duń. Studie af skyer over Øresund , 1826, olej na płótnie, Statens Museum for Kunst, Kopenhaga) ukazują przede wszystkim zainteresowanie formacjami chmur nad wodą. Ważną część twórczości Eckersberga stanowią mariny i to w obrazach takich jak Rosyjski okręt liniowy „Asow” i fregata zakotwiczona w forcie Helsingør (duń. Det russiske linieskib “Asow” og en fregat til ankers på Helsingør red, 1828, olej na płótnie, Statens Museum for Kunst, Kopenhaga) chmury zyskują najpiękniejszą formę. Nie oznaczało to jednak, że Eckersberg studiował chmury bez fascynacji; jego córka Julie wspominała ojca, który potrafił godzinami przesiadywać na dachu pałacu Charlottenborg i obserwować chmury sunące po kopenhaskim niebie[10].
Wraz z Eckersbergiem, studiowaniem chmur zajął się również jego uczeń, Christen Købke. Bardzo prawdopodobne, że to właśnie za pośrednictwem swojego nauczyciela zainteresował się tym motywem, tym bardziej, że studiował u Eckersberga od 1828 roku, czyli w okresie największej fascynacji starszego malarza tym tematem. Badacze nie wykluczają oczywiście również wpływu twórczości Dahla, jak i znajomości tekstów Howarda[11], jednak bezpośrednią inspiracją była raczej znajomość z Eckersbergiem. Istotna mogła być także styczność z Friedrichem w Kopenhadze[12], a także podróż do Italii w 1838 roku[13]. W szkicach sprzed wyjazdu do Włoch widoczny jest zresztą mniejszy stopień dramatyzacji nieba, co można zaobserwować porównując dwa obrazy z kolekcji kopenhaskiej: Studium chmury (duń. Skystudie, 1833, olej na papierze przyklejonym na karton, Statens Museum for Kunst, Kopenhaga) oraz Studium chmur (duń. Skystudie, 1840-1845, olej na kartonie, Statens Museum for Kunst, Kopenhaga). Ten późniejszy może wskazywać więc na większą inspirację Dahlem lub Friedrichem, bowiem Købke wykazuje tutaj większe zainteresowanie efektami świetlnymi, podczas gdy wcześniejszy szkic przypomina studia Eckersberga, bardziej skupionego na formie chmur. Købke, podobnie jak jego nauczyciel, studiował chmury pod kątem przygotowania do większych kompozycji; większość z nich wykorzystał do pejzaży z okolic Blegdammen w Kopenhadze[14].
Zainteresowanie chmurami i popularność studiów tego fenomenu jest widoczna w twórczości wielu malarzy europejskich połowy XIX wieku, przede wszystkim tych związanych ze środowiskiem drezdeńskim i kopenhaskim. Impulsem do studiów nad niebem były badania Luke’a Howarda, jak też wzajemne inspiracje artystów. Najpłodniejszy okres malarskich studiów nad chmurami zaczął się w połowie lat 1820., z tego czasu pochodzą bowiem zarówno chmurobrazy Constable’a i Turnera, jak i malarzy niemieckich i duńskich. Pomimo oczywistych skojarzeń z twórczością malarzy brytyjskich, bezpośrednio zainspirowanych Esejem Luke’a Howarda, chmurobrazy innych malarzy powstawały niezależnie. Głównymi postaciami ważnymi dla rozwoju zainteresowania motywem chmur w malarstwie północnoeuropejskim pierwszej połowy XIX wieku byli przede wszystkim Friedrich i Dahl, którzy wpłynęli na Eckersberga i innych duńskich malarzy, wspomnianego już Købkego, a także Lundbye’go, który malował cztery typy chmur z klasyfikacji Howarda, i Frølicha, który szkicował chmury głównie w latach 1830. Co ciekawe, biografie Dahla, Eckersberga i Købke pokazują, że przełomowym momentem dla studiów nad chmurami i niebem okazały się ich wyjazdy do Italii; być możne odmienne warunki pogodowe, w tym większa widoczność i przewaga białych obłoków na południowym niebie dawała większe szanse na studiowanie cumulusów, ulubionego typu chmur wszystkich malarzy.
[6] H. Jönsson, C. W. Eckersberg og hans elever. Udstilling i anledning af 200 året for kunstnerens fødsel [katalog wystawy] Statens museum for kunst, 2.01-10.04.1983, København 1983, s. 30
fragment pracy magisterskiej „Chmurobrazy”. Interpretacje motywu chmury w pejzażu 1820-1920. Całość do przeczytania tutaj.
Wpływ na sposób malowania chmur przez Friedricha mógł mieć Johan Christian Clausen Dahl, norweski pejzażysta. Niemieckiego malarza poznał podczas studiów w Kopenhadze, a przez ważny okres swojej twórczości przebywał w Dreźnie.
Nazywany „norweskim Constablem”[1], zdaniem Kurta Badta miał nie tyle inspirować się chmurobrazami tego angielskiego malarza[2], co równocześnie zainteresował się tym motywem najprawdopodobniej dzięki klasyfikacji Howarda[3]. Badt zestawia Dahla z niemieckimi pejzażystami: Karlem Ferdinandem Blechenem, Johannem Georgiem von Dillisem czy ze Szwajcarem Johannem Jacobem Ulrichem. Nadmienia również, że szczególna rola nieba w twórczości Dahla pojawia się przede wszystkim po podróży malarza do Italii, gdzie przebywał w latach 1820-1821[4]. Południowe niebo zainspirowało malarza do o wiele bardziej ekspresyjnego ujęcia chmur. W zbiorach Konstmuseum w Göteborgu znajduje się jedenaście chmurobrazów Dahla; większość z nich nie jest datowana ani sygnowana przez malarza, poza dwoma przykładami. Jeden z nich to Studium chmur (norw. Molnstudie, 1820, olej na płótnie, Konstmuseum, Göteborg) namalowane według adnotacji samego malarza w Neapolu.
Inne Studium chmur (norw. Molnstudie, 1831, olej na papierze, Konstmuseum, Göteborg), namalowane już po powrocie z Italii, z komentarzem: „Luftstudie mit Horizont Sept. 1831”. Wszystkie studia z kolekcji goteborskiej mają niewielki format (maksymalnie do 21 cm długości), najczęściej wykonane są w technice olejnej na płótnie lub papierze i charakteryzują się dramatycznym ujęciem efektów świetlnych, często przez chmury przebija się smuga pomarańczowego światła zachodzącego słońca. Krótkimi i szybkimi pociągnięciami pędzla malarz w szczególnie „mocno sugestywny” sposób podkreśla specyficzną atmosferę malowanych z natury chmurobrazów[5].
Karl Lunde sprzeciwia się zestawianiu Dahla na równi z Constable’m czy Blechenem, wykazując, że zainteresowanie chmurami w duńsko-niemieckim środowisku artystycznym wynikało nie tyle z wzajemnych inspiracji między malarzami (nawet Friedrich miał zdaniem Lundego nie tworzyć pod wpływem Dahla), co z ogólnej popularności motywu[6] spowodowanej badaniami Howarda i wierszy Poetów Jezior. Z kolei u Johna E. Thornesa pojawia się hipoteza, jakoby Dahl tworzył swoje chmurobrazy całkowicie niezależnie od Howarda i inspirujących się jego badaniami malarzy. Studia chmur norweskiego malarza miały być wypadkową jego zainteresowania naturą w ogóle, a niebo na jego obrazach ma związek z przywiązaniem do „typowo norweskiej” pogody[7].
Porównując jednak chmurobrazy Dahla i Friedricha z lat 1820. i 1830. trudno nie mówić o wzajemnej inspiracji. Dzieła takie jak Studium sunących chmur (norw. Uværshimmel, 1835, olej na papierze przyklejonym na karton, Nasjonalmuseet, Oslo) czy Studium chmur nad płaskim krajobrazem (norw. Studie av skyer over flatt landskap med treklynge, 1837, olej na papierze przyklejonym na karton, Nasjonalmuseet, Oslo) wykazują podobieństwo w delikatności ujęcia nieba, które można zaobserwować w pejzażach Friedricha[8]. Podobnie zresztą jak Friedrich, Dahl zapoznał się z klasyfikacją Howarda stosunkowo późno, najprawdopodobniej dopiero w latach 20., a wcześniej szkicował niebo o różnych porach roku i warunkach pogodowych, jednak otrzymawszy egzemplarz Eseju od Carusa przed wyjazdem z Drezna do Norwegii w 1828 roku zaczął malować chmurobrazy inaczej niż przedtem. Zdaniem Jennsa Howoldta „norweski Constable” malował chmury zupełnie inaczej niż angielski malarz; skupiał się przede wszystkim na konturze i masie chmur[9].
[1] K. Badt, Johan Christian Clausen Dahl, Karl Ferdinand Blechen, Johann Georg von Dillis, Johann Jacob Ulrich [w:] „Wolkenbilder und Wolkengedichte der Romantik”, s. 45-56, de Gruyter, Berlin 1960, s. 47.
[2] Jak twierdzi Kasper Monrad, Dahl nie znał obrazów Constable’a, por. Monrad 2015:43.
Choć obecność pewnych tropów i symboli islandzkich w innych państwach skandynawskich wydaje się być oczywista, warto zwrócić uwagę dlaczego i w jaki sposób są one ważne dla pojęcia “nordyckości” budującej (do dziś) tożsamość mieszkańców Północy.
1. Dział literatury islandzkiej w Stadsbiblioteket, Sztokholm
Wybudowana w latach 1924-1927 przez szwedzkiego architekta Gunnara Asplunda, miejska biblioteka sztokholmska mieści w swoich zbiorach około 400 000 woluminów w ponad 100 językach. Jednym z nich jest język islandzki, w którym to książki można odnaleźć na jednej z honorowych półek tuż przed wejściem do tej świątyni literatury. Na ścianie cylindra zwieńczonego ogromną kopułą kryjącą samo serce budowli można odnaleźć obok siebie książki w języku duńskim, norweskim, oraz islandzkim. Choć ten ostatni zbiór wydaje się być najmniejszy, można znaleźć tam dzieła autorów islandzkich w oryginale lub przełożone na język szwedzki. W centralnym katalogu biblioteki znajduje się 267 pozycji z Islandią (Island) w tytule, ale najważniejsze dla zbiorów są z pewnością przykłady literatury pięknej, w tym czternaście książek Halldóra Kiljana Laxnessa oraz sagi islandzkie i pozycje dotyczące mitologii i historii średniowiecznej Islandii.
2. Maskonury w Naturhistoriskamuseet, Sztokholm
Fratercula arctica, czyli braciszek arktyczny, znany wszystkim jako maskonur zwyczajny, jest niezaprzeczalnym symbolem Islandii, ale występuje również w innych miejscach koła podbiegunowego, w tym na atlantyckim wybrzeżu Półwyspu Skandynawskiego, północnych częściach Wysp Brytyjskich, Irlandii, Danii, na Wyspach Owczych i Grenlandii, a nawet u wybrzeży Bretanii. Sztokholmskie Muzeum Historii Naturalnej prezentuje w swoich zbiorach wypchane okazy tego średnich rozmiarów ptaka z rodziny alk, którego gatunek opisał po raz pierwszy nie kto inny, lecz Szwed, Karol Linneusz. Lunnefågel pojawia się na ekspozycji dwukrotnie – po raz pierwszy wśród przedstawicieli ptactwa z całego świata, potem zaś możemy spotkać go w gablocie poświęconej gatunkom zagrożonym. Faktycznie, maskonur jest gatunkiem zagrożonym, jednak oficjalnie uznany jest za gatunek o najmniejszym według siedmiostopniowej skali ryzyku wyginięcia i wymagający “najmniejszej troski”. Dlatego na Islandii mięso maskonura bez problemu należy do jednej z ulubionych potraw oraz przysmaków polecanych turystom.Warto jednak podkreślić, że choć obecnie stał się popkulturowym znakiem wyspy, przez północne ludy wciąż uznawany jest za pośmiertną postać marynarzy i rybaków, którzy zginęli na morzu.
3. Kamienie runiczne w Sztokholmie i Uppsali
Sztokholmskie Historiskamuseet przygotowało na ten sezon bardzo interesującą wystawę poświęconą Wikingom, zatytułowaną “From the Baltic Sea to Baghdad”, prezentującą w dość kompleksowy sposób życie codziennie i zwyczaje Wikingów. Już przy wejściu na wystawę zderzone zostają dwa obrazy Wikingów: popkulturowy, a więc wytworzony przez komiksy, filmy oraz propagandę nazistowską lat 30. ubiegłego wieku, wykorzystującą XIX-wieczną tradycję panskandynawską, której celem było stworzenie tożsamości nordyckiej opartej na postaci praprzodka-dzielnego Wikinga; oraz historyczny, reprezentowany przez znaleziska archeologiczne oraz najbardziej jednak imponujące pamiątki – kamienie runiczne. Są to różnych rozmiarów oraz mniej lub bardziej obrobione skały narzutowe zdobione runami oraz nierzadko dekoracją ornamentalną. Powstawały one głównie w latach 200 – 1100 n.e., a więc odczytywane z nich inskrypcje dotyczą zarówno czasów pogańskich, jak i już wydarzeń po wprowadzeniu do Skandynawii chrześcijaństwa. Odnajduje się je na terenie dawnego występowania Wikingów, w tym głównie w Danii i Gotlandii, natomiast na terenie Półwyspu Skandynawskiego najwięcej kamieni runicznych można spotkać w Upplandzie, czyli regionie obejmującym Sztokholm i Uppsalę.
W samym Sztokholmie jedynym kamieniem runicznym in situ (choć w Historiskamuseet można podziwiać ich pokaźną kolekcję) jest ten wmurowany w ściany budynku na rogu ulic Prästgatan oraz Kåkbrinken. Częstą praktyką było wykorzystywanie kamieni runicznych jako materiału budowlanego, dlatego datowany na około 1000 rok obiekt jest starszy od samego miasta o około 200 lat! Inskrypcja głosi dość popularną informację o tym kto i na kogo wzniósł ten kamień, często miały one bowiem funkcję kommemoratywną.
Z kolei w Uppsali podziwiać można imponującą kolekcję kamieni runicznych na terenie katedry oraz parku uniwersyteckiego. Obiekty te zostały zainstalowane w dzisiejsze miejsca wtórnie, ponieważ znajdywano je przede wszystkim podczas prac remontowych katedry i przenoszono w pobliskie miejsca. Kolekcję kilkunastu kamieni z Uppsali uzupełniają również kamienie ze Starej Uppsali, znajdujące się w pobliżu tamtejszego kościoła.
4. Kurhany królewskie w Starej Uppsali
Najważniejszym punktem “islandologicznej” wycieczki była jednak Gamla Uppsala, miejscowość położona niecałe 5 km od centrum dzisiejszej Uppsali. To tam bowiem miała znajdować się legendarna świątynia pogańska opisywana przez Adama z Bremy i Snorre Sturlasona, centrum religijne skandynawskiego świata i budynek ociekający bogactwem złota i krwią składanych tam ofiar. Choć dzisiaj brak śladów świątyni wedle mitologii wybudowanej przez samego Freja (na tym miejscu stoi już kościół, pełniący długo funkcję katedry, potem przeniesionej do dzisiejszej Uppsali), pamiątką czasów czczenia Odyna i Freja są królewskie kurhany – wysokie kopce, w których zgodnie z tradycją pochowani mieli być pierwsi władcy Szwecji sprzed 2000 lat. Jak pisał Snorre Sturlason w Heimskringla, “Jednak od kiedy Frejr został pogrzebany pod kopcem ze skał w Upsali, wielu możnych stawiało kopce, aby uczcić pamięć swoich krewnych, i to tak często, jak często stawia się głazy.” Dzisiaj można wspiąć się na kopce i podziwiać z nich wieże gotyckiej katedry w Uppsali, a także poczuć magię tego miejsca, dosłownie jej posmakować, podnosząc z trawy jabłka z pobliskich drzew, kto wie, być może to na tych drzewach rosły złote jabłka Idun? 🙂
5. Islandstorget, czyli Plac Islandzki
zdjęcie: http://www.stockholmdirekt.se/
Otwarta w 1952 roku stacja zielonej linii sztokholmskiego metra nosi nazwę Islandstorget od placu w Sztokholmie, który zyskał to miano dokładnie w 1936 roku. Nie wiadomo jednak, jaka jest historia nazwy tego miejsca; jedni uważają, że wiąże się to z odbywającymi się kiedyś w tym miejscu targami rybnymi, natomiast drudzy opowiadają się za wytłumaczeniem, że z uwagi na liczne znaleziska archeologiczne przywodzące czasy Wikingów plan nazwano islandzkim dla podkreślenia “starości” tego miejsca. Ważne jest to, że mieszkający w Sztokholmie Islandczycy utożsamiają się z tym punktem na mapie szwedzkiej stolicy, czego dowodem może być liczna grupa kibiców wspólnie świętujących spektakularne zwycięstwa islandzkiej reprezentacji na Euro 2016.
22 lutego w ramach cyklu Od dziewczynki z zapałkami do dziewczyny z tatuażem. Opowieści skandynawskie zajęliśmy się tematem skandynawskich noblistów w dziedzinie literatury (a mogliśmy wybierać spośród siedmiu Szwedów, trzech Norwegów i Duńczyków, jednego Fina i Islandczyka). W referacie Emiliany Konopki oczywiście na pierwszy ogień poszedł jednak sam fundator nagrody – Szwed Alfred Nobel. Mimo że zasłynął w chemii, jeszcze w młodzieńczych latach pisał wiersze. Z literacką pasją wygrała jednak rada ojca, aby zająć się naukami ścisłymi. Żyłka wynalazcy i biznesmena doprowadziła do tego, że Nobel dorobił się fortuny, którą po śmierci przeznaczył na uhonorowanie tych, którzy przyczynili się dla dobra ludzkości i stworzyli najbardziej wyróżniające się dzieło w kierunku idealistycznym. Po kilkuletnich komplikacjach związanych z testamentem, od 1901 roku jego wola zaczęła się spełniać. Dowiedzieliśmy się też, jak odbywa się przyznawanie nagrody i poznaliśmy krótką historię ceremonii. Dzięki dokumentowi z Wisławą Szymborską możemy się na przykład domyślać, że w dniu uroczystości już w hotelowym łóżku laureata wita chór św. Łucji ze świecami (zaledwie parę dni po ceremonii, 13 grudnia, obchodzony jest Dzień Świętej Łucji).
W kolejnej części poznaliśmy sylwetki niektórych zdobywców Nobla – wybranych ciekawych skandynawskich prozaików. Byli wśród nich autorzy lektur szkolnych, jak “poczciwa babunia literatury szwedzkiej” Selma Lagerlöf, piewcy życia na wsi, jak Norweg Knut Hamsun (z którego twórczością można kojarzyć “Chłopów” innego noblisty – Reymonta), życia w mieście, jak Norweżka Sigrid Undset – feministka, która nawiązywała do sag wskazywaniem rodowości bohaterów swoich naturalistycznych powieści), oraz tacy, którzy ze wsi przechodzili do miasta, jak Fin Frans Eemil Sillanpää, który początkowo poruszał tematy chłopskie i kontakt z przyrodą, aby potem zająć się “wypalonymi” artystami pozbawionymi nadziei oraz ludźmi z marginesu społecznego. Samego pisarza Agata Sutkowska porównała do personifikacji Finlandii z komiksu Scandinavia and the world(wspomnianego na ostatnim spotkaniu): ponury mruk. Swojego Nobla przyjął kameralnie podczas obiadu, ponieważ czasy wojny nie dały szansy na wielką fetę.
Szeroko opisany przez Emilianę został Par Lagerkvist, który czerpaniem z motywów biblijnych (Barabasz) i mitologii greckiej odstawał od wielu skandynawskich autorów inspirujących się sagami. Na deser pojawił się jedyny Noblista islandzki – Halldór Laxness. Swój pseudonim przejął od farmy, na której się wychował. Laxness, uważany za świętość narodową Islandii, docenił kulturę i tradycję swojego kraju po pobycie w Ameryce. Sam opisał to tak: „W Ameryce uświadomiłem sobie swoją narodową odrębność i nauczyłem się cenić duchowe dziedzictwo mojego kraju, tak bogate i wartościowe w porównaniu z bezdziejowością i ubóstwem tradycji w USA”. Pisał o życiu islandzkich chłopów, za co krytycy zarzucali mu brak innowacyjności w temacie i formie (oraz brak uniwersalności). Jego twórczość wyróżniało jednak zręczne nawiązywanie do literatury staroskandynawskiej i silne kobiece bohaterki, jak chociażby w jego największym dziele “Dzwon Islandii” – powieści, która nawiązuje do autentycznej historii kradzieży dzwonu. Ciężkiego stylu Laxnessa bronił Iwaszkiewicz, tłumacząc, że tak pisano sagi, więc jest to celowy zabieg zaczerpnięty ze średniowiecza.
Wreszcie padło pytanie o cechy wspólne opisanych noblistów. Na pewno można tu mówić o religijności i poruszaniu kwestii ontologicznych, nawiązaniu do literatury średniowiecznej i nacjonalizmu – podkreślaniu wyjątkowości własnego narodu. W ostatniej części szansę na wykazanie się dostała publiczność: Emiliana zorganizowała grę, o kim, spośród opisanych noblistów, traktuje przytoczony cytat. Pierwsza zagadka nie sprawiła kłopotu – chodziło o szwedkę Lagerlöf w wypowiedzi Iwaszkiewicza. Następnie zacytowano samego noblistę w momencie przyznania nagrody. Po krótkim zastanowieniu udało się trafić, że ironicznie miła przemowa należała do Hamsuna. Trzecią zagadkę stanowił fragment powieści, traktujący o bohaterze, który walcząc o życie, zakopał się w śniegu. To stanowiło największą trudność. W końcu publiczność odgadła, że autorem był Laxness (fragment pochodził z Niezależnych). Spotkanie zakończyło się przy ciastkach rozmowami o literaturze.
w małej miejscowości torshälla pod sztokholmem znajduje się muzeum poświęcone rodzinie ebeling, lokalnych artystów, tworzących przede wszystkim rzeźby i obrazy.
głównym bohaterem wystawy jest allan ebeling, twórca większości pomników, fontann i rzeźb znajdujących się w mieście. najważniejszym dziełem jest chyba brązowa fontanna przedstawiająca thora, szwedzkiego odpowiednika boga wojny marsa, który pędzi na swym powozie prowadzonym przez kozły. sam motyw kozłów i innych zwierząt kopytnych jest często powtarzany w blaszanych pracach ebelinga, takich jak jeździec na koniu. inne znane prace plenerowe to pomniki znanych artystów, takie jak jazzowa kapela czy saksofoniści.
blaszana “płaskorzeźba” ebelinga nawiązująca do mitologii skandynawskiej
ciekawa kompozycja drewniana ze zwierzętami
oprócz prac allana ebelinga i jego córki, marianne, współczesnej malarki, galeria może pochwalić się tymczasową wystawą prac bengta petterssona, szwedzkiego prymitywisty na kształt nikifora, którego prace przedstawiają przede wszystkim życie codzienne szwedów spędzających czas np. na przystankach autobusowych lub świętach narodowych, którym często towarzyszą żółto-niebieskie flagi, oraz ciekawych prac bo englunda – małych drewnianych statuetek o dość niewyrafinowanej tematyce, lecz niecodziennych, uproszczonych ksztaltach.
galeria prac petterssona
galeria prac bo englunda
Wpis pojawił się po raz pierwszy na moim blogu o sztuce,
zachowałam pisownię oryginalną.
na trasie ciekawych muzeów przypadkiem znalazłam się w niepozornym domu grafiki (grafikens hus) znajdującym się w mariefred, poza granicami sztokholmu. akurat załapałam się na czasową wystawę grafik picassa.
jak podaje notka promocyjna ze strony głównej owej galerii, grafika pełniła znaczącą rolę w życiu picassa, który stworzył ich ponad 2000. na podstawie zamieszczonych na wystawie grafik widać ewoluujący styl artysty, od szkiców do obrazów z okresu różowego i niebieskiego, przez pierwsze romanse z kubizmem i uproszczeniem formy.
pierwsze z prac przedstawiają życie codzienne z ojczyzny artysty, andaluzji, która sączy się z portretów torreadorów i byków. inne grafiki skupiają się na kobietach – ich nagości, erotyzmie, formie, znaczeniu w życiu artysty. wiele jest także nawiązań do scen mitologicznych. jednak chyba najbardziej podziwianą przez zwiedzających pracą był słynny gołąbek pokoju, co prawda jeszcze nie uproszczony do tej najpopularniejszej formy, ale już kiełkujący jako idea-symbol pokoju na świecie. niebieski ptak z gałązką oliwną w dzióbku stanowi jakby barierę między słońcem, a tym, co ziemskie – wojną i złem, symbolizowaną przez noże, pociski i strzały.
wystawa stała zaś proponuje prace współczesnych artystów lokalnych, także ciekawych.
Alex Fridell, prace wybrane
w galerii poniżej zaś znajduje się zbiór pergaminowych portretów kwiatów autorstwa josephine wedel.
a także inne, najnowsze z prac szwedzkich artystów.
w grafiken hus, galerii stworzonej w byłym kościele, znajduje się pracownia, w której można oglądać proces tworzenia grafik, od tworzenia pierwowzoru po odbitki.
Wpis pojawił się po raz pierwszy na moim blogu o sztuce,
zachowałam pisownię oryginalną.
muzeum sztuki współczesnej w sztokholmie znajduje się na mniejszej wysepce, tuż obok muzeum architektury. choć w porównaniu z londyńskim tate modern wystawa może wydawać się śmiesznie mała, bo obejmująca tylko jedną kondygnację, wydzielone ze szwedzką precyzją pokoje tematycznie prezentują ciekawe dzieła sztuki współczesnej, od tej najnowszej poczynając, kończąc na sztuce końca xix wieku.
jeszcze przed wejściem można podziwiać wielkie prace pary niki de saint phalle i jean tinguely – wielkie kolorowe rzeźby z poliestru, przedstawiające ciekawie zdeformowane damskie ciała. do jednej z najważniejszych rzeźb znajdujących się na placu przed muzeum należy nana “w długim na 28, szerokim na 9 i wysokim na 6 metrów leżącym na plecach ciele nany, do którego wchodziło się przez waginę, umieszczono m.in. kino, ławeczkę dla zakochanych, bar coca-colowy, akwarium czy planetarium oraz szereg instalacji i prac realizujących przedsięwzięcie artystów. przez pępek zwiedzający wychodzili do niebieskiej werandy – swoistego hołdu dla yves’a kleina.”
Niki de Saint Phalle, Jean Tinguely, Paradise (1966)
a zaraz za widać nimi rzeźbę twórcy sztuki kinetycznej, alexandra caldera pt. cztery elementy. twórca ten od 1931 roku tworzył “mobile” – rzeźby z metalu poruszające się pod wpływem ruchu powietrza lub zmiany temperatury. jednak ta rzeźba wydaje się bardziej “statyczna”.
Alexander Calder, Cztery elementy, 1961
na początek wystawa tymczasowa na pięćdziesięciolecie działalności amerykańskiego malarza nurtu pop-art, edwarda “eda” ruscha. obrazy znajdujące się w galeriach moderna museet są wyjątkowo krzykliwe, odznaczające się intensywnymi barwami, prostymi i symbolicznymi kształtami oraz chwytliwymi hasłami wplecionymi w tło obrazu. wiele z nich to przede wszystkim hasła polityczne lub uświadamiające społeczeństwo. część obrazów, tak jak to w pop-arcie, w bezpośrednim przekazie traktuje o wojnie i jej następstwach. widać także wiele podobieństw do prac andy’ego warhola czy roy’a lichtensteina.
wystawa stała to przede wszystkim malarstwo, rzeźba i instalacje twórców końca xix, oraz całego xx i xxi wieku. w pierwszych pokojach można znaleźć prace najnowsze, które na swój sposób cieszą oko. większość z nich odnosi się jednak do obecnych sytuacjach politycznych w krajach ojczystych artystów bądź odniesieniu do konsumpcji i wszechobecnej popkultury – jej krytyki lub pochwały.
w dalszych pokojach widać już prace starsze, mniej lub bardziej znane. choć w wielu pokojach prym wiodą artyści skandynawscy, szczególnie szwedzi, znalazło się także miejsce dla mniejszych artystów. jedną z ciekawszych prac jest “rzeźba” niemieckiej artystki drugiej połowy xx wieku, związanej z surrealistami, meret oppeinheim. ów rzeźba to ma gouvernante/ my nurse, przedstawiająca parę białych szpilek zawiniętych w sznur na kształt pieczonego kurczaka. to dzieło jednak nie jest tak znane na tle jej wizytówek, czyli prac wykorzystujących futro, takich jak filiżanka, spodek i łyżka pokryte futrem.
Meret Oppenheim, My nurse, 1936
w dalszych salach można podziwiać pracę innego surrealisty, zagadka wilhelma tella salvadora dali. obrazy tego malarza są dla mnie wciąż trudne do zinterpretowania. podobno wydłużenie prawego pośladka i umieszczenie go na podtrzymującym patyku jest wyrazem kompleksów artystów. jakich? nie wiem. i o co chodzi z tą czapką? może, że wilhelm tell miał jakieś nadprzyrodzone zdolności, niczym inspektor gadżet, które pozwoliły mu bezbłędnie trafić strzałą w jabłko? a sandał i stopnie niczym z greckiej świątyni? gdyby ktoś mógł podzielić się ze mną interpretacją, bardzo proszę.
Salvador Dali, Zagadka Wilhelma Tella, 1933
dalej kolejne ważne prace: stopyrene magritte oraz dwie rzeźby marcela duchampa – bicycle wheel i wielka szyba – znowu! nie wiem, czy bicycle wheel to oryginał z 1951 roku, ale przy okazji omawiania tego dzieła warto wspomnieć, że jest on uznawany za pierwszą rzeźbę kinetyczną, czyli poruszającą się.o wielkiej szybie nie trzeba się znowu rozpisywać, tylko wciąż nie wiem, która była ta pierwsza i która jest prawdziwsza…
Rene Magritte, Stopy
Marce Duchamp, Bicycle Wheel
Marcel Duchamp, Wielka Szyba
spośród wielu prac, od picassa, charicot, muncha, plakaty i instalacje, warto jeszcze powiedzieć parę słów o pokoju z dziełami henri matisse i yves’a kleina. otóż najbardziej rzuca się w oczy wielka wyklejanka mattisa utrzymana w intensywnych oranżach, błękitach i zieleni. obok widnieją inne, mniejsze wyklejanki. po drugiej stronie widnieje praca kleina z okresu, w którym zamiast pędzla używał nagich modelek. dalej, obok kinetycznej rzeźby alexandra caldera pt. the forest is the best place, kolejna praca kleina – płótno wymalowane błękitem kleina – ‘International Klein Blue‘ (IKB), charakterystycznym dla jego prac.
Henri Matisse, Apollon, 1953
Henri Matisse, wycinanki
Yves Klein i ciało modelki odbite na płótnie
Yves Klein, Monochrom z okresu błękitnego, ok. 1962
oraz Alexander Calder, The Forest is the Best Place, 1945
na koniec coś, czego chyba nie może zabraknąć z muzeum sztuki współczesnej, bo znów się z tym spotykam – czyli różowe krowy na żółtym tle na ścianie. co ciekawe, andy warhol jest artystą wyjątkowym dla szwecji, a przede wszystkim sztokholmu, bowiem to właśnie to miało było pierwszym, jaki artysta odwiedził ze swoimi pracami w europie. nie dziwne więc, że królowi pop artu poświęcono dużo miejsca na mniej lub bardziej udane prace, w tym wielką odbitkę biletu z ameryki do szwecji.
Moderna Museet, korytarz wytapetowany krowami Warhola
Wpis pojawił się po raz pierwszy na moim blogu o sztuce,
zachowałam pisownię oryginalną.