Nie takie runy straszne…

Szwedzkie media donoszą, że minister sprawiedliwości Morgan Johansson wniósł do Riksdagu propozycję zakazania run. Jego zdaniem staronordycki alfabet został zawłaszczony przez środowiska neonazistowskie i nie powinien pojawiać się w przestrzeni publicznej. Propozycji sprzeciwiają się jednak wyznawcy Ásatrú oraz fani epoki wikingów.

Z tym, że alfabet runiczny przywodzi najróżniejsze skojarzenia, spotkałam się już dawno, wnikając w problem w trakcie przygotowań do spotkania dla Studenckiego Klubu Islandzkiego. Wówczas podkreślałam już, że magiczne funkcje run, o czym możemy poczytać w internecie, to tylko bardzo uproszczone zrozumienie użycia futharku przez przodków Skandynawów. Ale to właśnie ich egzotyczny wygląd został wykorzystany przez kolegów po fachu Wróżbity Macieja, a ich germańskie korzenie zawłaszczyli sobie zwolennicy Hitlera. Współcześnie runy znajdziemy również w sklepach z pamiątkami oraz na okładkach płyt zespołów heavy-metalowych. To być może właśnie te ostatnie wpłynęły na popularność tych znaków w dzisiejszych czasach.

Runy znaleźć można także w Warszawie. Ten napis często mijam w drodze rowerem do pracy, natomiast kto bywa czasem w Hybrydach zauważył pewnie tamtejszy wystrój. Choć wątpię, że pomysłodawcy tego ostatniego mają wiele wspólnego ze Skandynawią (tamtejsze runy nie układają się w żaden tekst), autor zilustrowanego graffiti musiał tę treść skądś przepisać. Chcecie ją odczytać? Nic prostszego!

Futhark

Ale najpierw: czym właściwie jest fuþark? To odmiana alfabetu runicznego znana w Skandynawii w co najmniej dwóch wersjach: starszym i młodszym futharku. Wbrew popularnej opinii runy nie były używane jedynie w Skandynawii, bowiem jedna z odmian futharku – fuþork – znany był chociażby na Wyspach Brytyjskich. Runy używane były również przez niektóre plemiona tureckie oraz Madziarów, a wywodzą się najprawdopodobniej z alfabetu fenickiego, choć niektórzy badacze zwracają uwagę na to, że podobne znaki istniały wcześniej również w Azji*.

W Skandynawii najpopularniejszy był właśnie futhark, szczególnie futhark starszy. Inskrypcje pisane tym alfabetem znaleźć można na kamieniach runicznych w południowej Szwecji i Danii. Wiele zapisów znaleziono również w Norwegii i na Islandii. Kształt liter wynika przede wszystkim ze sposobu ich rycia w kamieniu lub drewnie. Na starszy futhark składa się 24 znaków-liter:

Źródło: pl.depositphotos.com

Spróbujmy więc porównać powyższe znaki z tymi zapisanymi na jednym z warszawskich budynków: toten-fur-wotan.  Przekładając to na niemiecki dostaniemy Töten für Wotan, gdzie Wotan to jedno z wielu imion Odyna. Śmierć dla Odyna? Ofiara dla Odyna? Wystarczy wygooglować i otrzymujemy w wynikach album zespołu Wolfnacht, który – jak wynika z dalszych poszukiwań – sympatyzuje z neonazizmem. Chciałabym wiedzieć czy autor warszawskiego graffiti zdaje sobie z tego sprawę. Mam jednak nadzieję, że po prostu zafascynował się muzyką niemieckiego zespołu heavy-metalowego, ale nie znał jej przesłania.

Tu jednak dochodzimy do głównego problemu. Przypadkowy zapis runiczny znaleziony w przestrzeni miejskiej okazuje się pochwałą od dawna zakazanych ideologii. Niezależnie od intencji autora utrwalona została konotacja run z faszyzmem. Być może właśnie to miał na myśli szwedzki polityk, proponując zakazanie alfabetu. Cóż jednak można tym osiągnąć? Czy runy podzielą los swastyki, niegdyś symbolu religijnego, dziś kojarzonego niemal wyłącznie z Hitlerem?

Znaczenie run

Mam nadzieję, że nie. Pracują nad tym skandynawiści, miłośnicy kultury staronordyckiej i wyznawcy Ásatrú, czyli bogów nordyckich. Ci ostatni bronią run właśnie jako symboli religijnych, nie nazistowskich. Zgodnie z mitologią skandynawską, runy były właśnie darem bogów, podarowane przez samego Odyna (Wodana, Wotana), który posiadł magiczną wiedzę o runach dzięki zawiśnięciu na Yggdrasill (nordyckie axis mundi, Drzewo Życia) oraz poświęceniu jednego oka w zamian za możliwość napicia się ze studni wiedzy, strzeżonej przez olbrzyma Mimira. Od tego czasu Odyn uznawany był za najmądrzejszego z bogów, który podzielił się częścią swej wiedzy z ludźmi.

Na czym polega magiczność run? Jeśli zerkniemy na futhark, pod znakami znajdziemy nie tylko łacińskie odpowiedniki tych liter, ale również ich nazwy. Każda runa niesie ze sobą symboliczną, magiczną wartość. Zapisanie ich w odpowiedni sposób mogło przynosić więc pomyślność, ale też nieszczęście. Runy ryto w różnych miejscach, również w przedmiotach, czyniąc z nich talizmany albo źródło czyjejś zguby. Jak twierdzą badacze, inskrypcje często barwiono krwią**, aby wyryte zaklęcie spełniło się. Zdarzało się, że runy ryto jedna na drugiej, aby wzmocnić ich znaczenie, stąd tzw. bindruny, czyli runy podwójne, znane mam bardzo dobrze choćby z symbolu Bluetootha.

Z uwagi na symboliczną wartość run, stały się one często używane we współczesnej ezoteryce oraz wróżbiarstwie. Badacze podkreślają jednak, że magiczna funkcja run była tylko marginalnym użyciem tych znaków. Alfabet runiczny był podstawą zapisu informacji każdego rodzaju, również tych najbardziej trywialnych, a nawet romantycznych (jak słynne “smsy” z wyznaniem miłości oraz “telegrafy” od żony oczekującej rychłego powrotu męża z tawerny). Te znajduje się na terenie Skandynawii i stanowią one przedmiot zainteresowań badaczy, podobnie jak wspomniane już kamienie runiczne, których treść skupiała się najczęściej na upamiętnieniu jakiegoś wikinga lub ważnego wydarzenia. Zaklęcia i klątwy zapisane runami stanowią więc tylko niewielką część kilkuset znanych nam obecnie inskrypcji runicznych.

Czy można więc zakazać run? Korzystał z nich Tolkien, a przede wszystkim są bardzo ważnym elementem jednoczącym Skandynawów i identyfikującym kulturę wikingów. Choć wyparty przez alfabet łaciński, stanowi ważną część rozwoju języków skandynawskich i kolebkę nordyckiej literatury. Jeśli potraktujemy runy jako litery, a więc znaki służące do zapisu i pozwalające na pisanie długich tekstów, nie będziemy kojarzyć ich wyłącznie z symboliką nazistowską. Tak jak nie kojarzymy w ten sposób alfabetu łacińskiego, którym spisana była przecież Mein Kampf…

 

 

* Paulina Horbowicz, Gert Kreutzer, Witold Maciejewski, Dominika Skrzypek: Runy. Warszawa: Wydawnictwo TRIO, 2011
** Współcześnie inskrypcje na kamieniach runicznych zostały pociągnięte czerwoną farbą, głównie dla łatwiejszego ich odczytania.

 

19 odpowiedzi na “Nie takie runy straszne…”

          1. hm, wiele osób tak robi. jeśli traktujesz runy jako rodzaj pisma, to czemu nie? w końcu to zapis jak każdy inny. jeśli jednak widzisz w nich funkcję magiczną, to polecałabym uważać 🙂

          2. Emiliana pomożesz mi zatem zapisać KATARZYNA – mam obiekcję co do ilości liter . które powinnam użyć…
            Masz rację co do tatuażu, poprestanę na imieniu skrypty tylko chwilowe 😉

  1. Być może się mylę ale czy w napisie na murze nie są pomylone runy? W ‘toten’ jest zapisane ‘totmn’ – e i m są podobne w starym futharku ale jednak różne. Chyba że to jakiś przyjęty sposób zapisywania… Ktoś wie?

  2. Emiliana pomożesz mi zatem zapisać KATARZYNA – mam obiekcję co do ilości liter . które powinnam użyć…
    Masz rację co do tatuażu, poprestanę na imieniu skrypty tylko chwilowe 😉

  3. Takich zespołów, jak Wolfnacht nie słucha się bez wiedzy o ich powiązaniach i autor tego napisu doskonale wiedział, co ono pochwala – zwróć uwagę na sąsiadujący z nim krzyż celtycki i swastykę. Tylko, no właśnie… Hasło „Töten für Wotan” jest wykorzystywane przez nacjonalistyczne odłamy rodzimowierców germańskich, z tym, że oni po prostu interpretują germańskie wierzenia i kulturę przez pryzmat swojej chorej ideologii, używając ich elementów (takich jak symbole) w maksymalnie uproszczony, wyrwany z kontekstu i fetyszyzujący je sposób, łącząc je ze zbrodniczymi zapędami. Żaden normalny rodzimowierca germański nie chce „zabijać dla Wotana”. Poprzez zakazanie run nie ukaże się nacjonalistów, oni dalej będą je używać we właściwy sobie sposób. Wręcz przeciwnie, wybierając takie rozwiązanie pozostawi się tą ważną część dziedzictwa kulturowego w rękach fanatyków, a straci na tym mniejszość wyznaniowa oraz nordycka kultura. Powinno się karać z całą surowością za wykorzystywanie tych symboli w niewłaściwy sposób, jednocześnie chroniąc tych, którzy używają ich zgodnie z przeznaczeniem.

    1. dziękuję za ten głos, jest bardzo ważny. szczerze mówiąc nigdy nie interesowałam się skalą zjawiska w krajach skandynawskich: czy tam mówi się otwarcie o karach za złe wykorzystanie run czy symboli ważnych dla rodzimowierców? niestety wątpię. ale fakt, ten tekst przyniósł wiele interesujących komentarzy, a ja sama dowiedziałam się, że nawet “Thule” można kojarzyć z nazistami :O

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *