Już za niecały miesiąc rusza festiwal Iceland to Poland. W jego ramach polscy fani muzyki islandzkiej będą mogli posłuchać na żywo kilku naprawdę niezwykłych artystów z Islandii.
Po trzyletniej przerwie ten jedyny na świecie podróżujący festiwal znowu dociera do Polski. Projekt Iceland to Poland powstał w 2016 roku i wówczas w największych polskich miastach: Wrocławiu, Gdańsku, Poznaniu i Warszawie, koncertowały cztery zespoły z Islandii i amerykański headliner. Na dodatek towarzyszyły im polskie grupy, które miały potem zagrać na Islandii.
Czy doszło do polskich występów na Islandii? Niestety nie znalazłam takich informacji. W sieci docieram tylko do galerii zdjęć z koncertów w Polsce oraz fotorelacji Bartka Wilka z wrocławskiej odsłony festiwalu. Do polskiej trasy po Islandii pewnie jednak nie doszło. A w tegorocznej edycji festiwalu brakuje informacji o polskich zespołach wspierających islandzkich kolegów na scenie.
Ważne, że po dłuższej przerwie i wielu perypetiach udało się wrócić do organizacji festiwalu. Pomysłodawczynią i główną organizatorką Iceland to Poland jest Wiktoria Joanna Ginter, która już od ponad dekady mieszka na Islandii i współpracuje tam z wieloma lokalnymi artystami, nie tylko muzykami. W wywiadzie udzielonym portalowi Stacja Islandia przyznała, że pomysł stworzenia festiwalu narodził się spontanicznie, a całości projektu przyświecał cel zjednoczenia polskiej i islandzkiej sceny muzycznej. Choć Polacy znają muzykę z Islandii całkiem dobrze, to wciąż brakuje odpowiedniej współpracy w drugą stronę.
Tegoroczny Iceland to Poland odbędzie się z Poznaniu, Krakowie, Warszawie i Gdańsku, a na aktualny line-up składają się wyłącznie islandzcy artyści:
Zdaniem organizatorki, tegoroczne zespoły można zaliczyć do muzyki elektronicznej, przy której można potańczyć i poszaleć. Taką na pewno gra zespół FM Belfast, na których występ cieszę się najbardziej. *Niestety występ zespołu został odwołany, ale grupę zastąpi Mr. Silla, czyli solowy projekt Sigurlaug Gísladóttir, również związanej z zespołem Múm*. aYia oraz President Bongo to dla mnie zupełne nowości, ale jeśli ktoś dobrze bawi się przy utworach Björk czy Retro Stefson, na pewno polubi twórczość tych artystów. Headlinerem festiwalu jest z kolei dobrze znany w Polsce Högni, choćby za sprawą zespołu GusGus, a od niedawna prowadzący solową karierę. Choć jego muzyka to nie tylko electro, do utworów takich jak Zebra, nagranego z udziałem duetu Kiasmos, na pewno można potańczyć!
Zabraknie niestety gwiazdy tegorocznej Eurowizji, czyli szokującego zespołu Hatari. Decyzja o wycofaniu się trio z Reykjaviku wstrząsnęła polskimi fanami, sama śledziłam falę zniesmaczenia i złości na organizatorów oraz masowe zwracanie biletów. Zespół napisał w oficjalnym oświadczeniu, że współpraca z Iceland to Poland nie ułożyła się pomyślnie dla nich, natomiast organizatorzy festiwalu napisali mniej więcej to samo. Prawa jest pewnie po środku, choć czytając o perypetiach związanych z pierwszą edycją festiwalu myślę, że sytuacja z 2016 roku mogła się powtórzyć:
Organizacja tej trasy zweryfikowała wiele rzeczy i ludzi w moim życiu: pokazała mi, kto jest prawdziwym artystą, a kto tylko rozpieszczonym dzieciakiem albo kolesiem z parciem na kasę. Zweryfikowało to także wielu moich „przyjaciół”, dla których magicznie przestałam istnieć, gdy zabrałam się za organizację festiwalu.
Wiktoria Joanna Ginter dla stacjaislandia.pl
Bardzo cieszę się na warszawski koncert, bo cała idea festiwalu Iceland to Poland bardzo mi się podoba. Nie jest to okazja do obejrzenia gwiazd islandzkiej sceny muzycznej ani artystów, którzy wielokrotnie koncertowali już w polskich miastach, choć zdecydowanie Högni i FM Belfast to artyści dobrze znani nad Wisłą. Stanowią jednak świetny wabik dla tych, którzy chcą poznawać więcej dobrej muzyki islandzkiej bez konieczności ryzykowania, że koncert może być nieudany, a bilety zmarnowane. Sama cieszę się na możliwość poznania nowych zespołów z Islandii, tym bardziej, że moje gusta muzyczne oscylują zawsze wokół tych samych gatunków.
Więc jeśli nie jesteście jeszcze zdecydowani, to koniecznie przemyślcie wypad na Iceland to Poland jeszcze raz! Dlaczego? Kiedyś jeździłam na wszystko, co islandzkie i dostępne w Polsce. Kupowałam niemal każdą książkę, oglądałam każdy film, chodziłam na koncerty. Teraz wybór jest znacznie szerszy i można wybierać to, co się naprawdę lubi. Ale czy nie fajnie jest spróbować też czegoś nowego?
Więcej informacji o koncertach znajdziecie na Facebooku:
Poznań (Tama, 20 sierpnia)
Kraków (Klub Studio, 21 sierpnia)
Warszawa (Progresja, 23 sierpnia)
Gdańsk (B90, 24 sierpnia)
Bilety wciąż są dostępne! Linki do sprzedaży na konkretne koncerty znajdziecie tutaj.
Jedna odpowiedź do “Uczta dla polskich fanów muzyki islandzkiej już niedługo”