autor: Gunnar Karlsson
tytuł: Historia Islandii w skrócie
tłumaczenie: Agnes Ársól Bikowska, Anna Karen Svövudóttir
rok: 2021
wydawnictwo: Forlagið Bókabúð
liczba stron: 80
Ile szczegółów z historii Islandii pamiętasz?
O historii Islandii wiem co nieco. Bliska jest mi historia przełomu XIX i XX wieku, szczególnie związana z dążeniem do niepodległości. Dzięki sagom i innym lekturom związanym ze średniowieczem, wiem też jak mniej więcej wyglądało zasiedlenie Islandii i dzieje pierwszych Islandczyków. Ale pomiędzy średniowieczem a współczesnością do tej pory miałam w głowie białą plamą. Poza jakimś ogólnym rozumieniem, że Islandia przez wieki należała do Danii, nie do końca kojarzyłam jak do tego doszło, kiedy i dlaczego.
Przez te braki w mojej wiedzy, kiedy zaczęłam cykl wpisów na Facebooku, który dotyczył przypominana najważniejszych dat historycznych (#kalendarzislandzki), skupiłam się głównie na czasach współczesnych, bo te wydarzenia były mi dobrze znane i najlepiej udokumentowane. Ale po niemal roku trwania tego małego projektu, dotarłam do wielu interesujących wydarzeń z XIV-XVIII wieku. Krok po kroku, fragment po fragmencie zaczęłam odkrywać przed samą sobą kolejne karty z islandzkiej historii, ale ta selekcja wydarzeń nie dawała mi jeszcze ogólnego pojęcia o tym, jak wyglądała nowożytna Islandia, a nawet Islandia w XIX wieku!
Ale być może inni miłośnicy Islandii mają tak samo? W Polsce niewiele się przecież o tym pisze i mówi, a większość pisanych przez polskich badaczy albo tłumaczonych na język islandzki książek dotyczy albo czasów od zasiedlenia, albo od odzyskania niepodległości i czasów współczesnych. Wiele wydarzeń traktuje się niemal jak ciekawostki: demokratyczne przyjęcie chrześcijaństwa, konflikt z baskijskimi wielorybnikami, bezkrwawa walka o niepodległość, wojny dorszowe, pierwsza prezydentka na świecie i pierwsza zadeklarowana lesbijka na urzędzie premiera kraju. Ale co łączy te wydarzenia? Warto byłoby się dowiedzieć.
Dlatego bardzo się cieszę, że w końcu pojawiła się “Historia Islandii w skrócie” Gunnara Karlssona, w przekładzie dwóch Polek mieszkających na Islandii: Agnes Ársól Bikowskiej i Anny Karen Svövudóttir. Jest to dokładnie to, czego potrzebowałam, żeby się doszkolić: krótka, ale bardzo treściwa książeczka, którą można przeczytać przed snem albo zabrać w podróż, bo łatwo zmieści się w torebce albo większej kieszeni. Z lektury której dowiecie się o najważniejszych wydarzeniach z przeszłości Islandii, opisanych w sposób przystępny, prostym językiem, do tego treść jest bogato ilustrowana zdjęciami i infografikami. Słowem, jest to bardzo przyjemna lektura dla każdego, kto chciałby mieć szerszy obraz historii Islandii, poznać ją w pigułce.
Polskie wydawnictwo książeczki uzupełnia serię jej wydań w pięciu językach. Jak dotąd, niewielką książeczkę dostępnej w językach: islandzkim, angielskim, duńskim, niemieckim i hiszpańskim, można było zakupić w wielu punktach turystycznych na Wyspie, jako pamiątkę lub przewodnik po Islandii. Widać, że spełnia swoją funkcję, bo jest jedną z najlepiej sprzedawanych książek tego typu w całej Islandii. Ale przypadek polskiej wersji językowej pokazuje, że nie jest to jedynie pozycja przeznaczona dla turystów. Najwyraźniej nasi rodacy na Wyspie postanowili doszkolić się z islandzkiej historii, bowiem według księgarni wydawnictwa jest to bestseller pierwszej połowy lipca:
Polskie wydanie cieszy, bo to również dzieło dwóch Polek mieszkających na Islandii. Agnes Ársól Bikowską znacie już dzięki naszej wspólnej serii tekstów o zapomnianych islandzkich artystach, z kolei Anna Karen Svövudóttir jest nie tylko tłumaczką, ale też doradczynią ds. komunikacji w islandzkim Ministerstwie Zdrowia. Obie zrobiły kawał roboty, choć – jak to bywa w polskich tłumaczeniach literatury islandzkiej – wkradają się w ich język formy jakby podstarzałe albo brzmiące dość obco polskiemu uchu. Ciekawe, czy wynika to z tego, że polscy tłumacze języka islandzkiego to często emigranci lub osoby mieszkające większość swojego życia na Islandii, a więc pracujące i być może również też myślące na co dzień w języku islandzkim. Te “islandzkie” naleciałości nie są bynajmniej wadą, niemniej jednak są dla mnie jako czytelniczki (i dyplomowanej, choć niepraktykującej językoznawczyni), bardzo intrygujące.
Ale warto podkreślić, że pomimo drobnych błędów i literówek, do których przyczepiam się wyłącznie dla porządku, “Historię Islandii w skrócie” czyta się naprawdę dobrze, o czym już zresztą wspomniałam. Jeśli wpadnie Wam z ręce, koniecznie kupcie ją dla siebie lub komuś w prezencie, bo taka kieszonkowa lekcja historii każdemu może się przydać! Książkę możecie dostać obecnie głównie na Islandii, ale kto wie – może jej rosnąca popularność na Wyspie sprawi, że pojawi się w sprzedaży również w Polsce?
Jedna odpowiedź do “Kieszonkowa historia Islandii”