Co ma Bask do Islandczyka?

Jestem właśnie na wakacjach w Kraju Basków. Pojechałam tam szukać… tropów islandzkich. Dlaczego? Jest wiele baskijsko-islandzkich związków, o których powinieneś wiedzieć!

Kraj Basków to region rozciągający się od północno-wschodniej Hiszpanii po kawałek Francji na południowym zachodzie, choć autonomicznym Krajem Basków można nazywać tylko część hiszpańską. Nazwa ta, podobnie jak dawna, nieużywana już “Baskonia”, pochodzi od języka baskijskiego. Sami Baskowie wolą jednak nazywać się Euskaldunami. Dziś ta wspólnota etniczna i językowa liczy mniej niż 3 miliony ludzi (do 10 mln rozproszonych na całym świecie), a kłopotliwy nacjonalizm sprawia, że trudno nam wyróżnić typowe cechy kultury Basków. Poza trudną, nieprzypominającą języki indoeuropejskie mową, kojarzeni są także z pięknymi plażami i świetną kuchnią. Kiedyś jednak Baskowie stanowili potęgę morską i wypływali na dalekie wody, aż po wybrzeża Nowej Fundlandii, Spitsbergen i Islandię.

Wszystko przez te wieloryby

Co sprawiało, że Baskom chciało się wypływać tak daleko, w dodatku w rejony chłodniejsze i mniej przyjemne od ich własnych? Wszystkiemu winne wieloryby.

Pierwsze dalekie wyprawy za smakowitym mięsem Baskowe odbyli w drugiej połowie XVI wieku. Kilkadziesiąt statków z łączną liczbą ok. 2000 wielorybników wracała do ojczyzny ze zbiorami aż do 400 wielorybów rocznie! Nic dziwnego, że popyt na mięso zmusił Basków do poszerzenia terenów swoich polowań.

Na początku XVII wieku dopłynęli na Islandię, a dokładniej do Fiordów Zachodnich. Niektóre źródła wskazują, że Baskowie pojawili się na Wyspie już w 1608, inne (tak jak poniższa mapa) twierdzą, że zawitali u brzegów Strandir dopiero w 1613. U dole mapy widać podpis: “Anno 1613 by de Biscayers beseylt.”, który ma sygnalizować obecność baskijskiej wioski rybackiej na Islandii w tym roku.

Pieter van der Aa, Mapa Islandii z ok. 1706 roku źródło: www.raremaps.com

Islandczycy przyjęli przybyszów całkiem ciepło, szczególnie, że Baskowie mogli być pierwszymi gośćmi z Europy Południowej, z jakimi Wyspiarze mieli wówczas do czynienia. Przybysze płacili Islandczykom podatki i przywozili mniej znane towary, więc gospodarze chętnie udzielili pozwolenia na korzystanie z dóbr wód opływających brzegi Islandii.

Presenta for mi locaria

Stosunki islandzko-baskijskie miały więc charakter czysto handlowy. Baskowie co jakiś czas schodzili na brzegi Fiordów Zachodnich i prezentowali towary, które chcieli sprzedać Islandczykom, a ci prezentowali, co dadzą w zamian. Trudno jednak wyobrazić sobie, jak mogły wyglądać te transakcje, szczególnie, że stykały się  grupy posługujące się dwoma bardzo archaicznymi i zupełnie niepodobnymi do siebie językami.

Dlatego Baskowie mówili po baskijsku, a Islandczycy po islandzku. Tak powstał pidżyn, czyli język pomocniczy tworzony i używany głównie w stosunkach handlowych, będący sztucznym amalgamatem dwóch lub więcej języków. Pidżyn baskijsko-islandzki jest ulubieńcem skandynawistów i językoznawców, doczekał się nawet własnych memów, ale niestety nie jest pidżynem według powyższej definicji. Kiedy zajrzymy do spisów przykładowych fraz pidżynu baskijsko-islandzkiego, zauważymy przewagę słów z języka baskijskiego:

Źródło: Jose Ignacio Hualde “Icelandic Basque pidgin”, on-line: www.ehu.eus/ojs/index.php/ASJU/article/download/8225/7387

Tak naprawdę pidżyn ten jest mieszanką baskijskiego i słów pożyczonych z różnych napotykanych przez Basków języków, ale nie ma w nim zbyt wiele z islandzkiego. Dlaczego więc baskijsko-islandzki? Najprawdopodobniej dlatego, że był używany na Islandii i tam spisany, czego dowodem dwa glosariusze spisane przez Jóna Ólafssona z Grunnavík w XVIII wieku. Pierwszy z nich, Vocabula Gallica (“Słowa Francuskie”) zawiera frazy nie tylko oparte na języku baskijskim, w przeciwieństwie do późniejszego Vocabula Biscaica (“Słowa Baskijskie”). Oba manuskrypty zostały przetłumaczone i opatrzone komentarzem w przez Nicolaasa Deena w Glossaria duo Vasco-lslandica opublikowanej w 1937 roku.

Islandzka masakra harpunem wielorybniczym

Vocabula Biscaica zawiera również obelgi, takie jak “Sickutta Samaria” albo “caca hiarinsat” (można łatwo wygooglować, co oznaczają ;)) Kto wie, czy nie stały się przyczyną do Spánverjavígin, czyli jedynej masakry jaką mogą poszczycić się Islandczycy w swojej historii. Chodzi o wydarzenia z roku 1615, które ostatecznie przekreśliły związki baskijsko-islandzkie, przynajmniej na następnych 400 lat.

A było tak: w 1614 roku z Gipuzkoa (okolice San Sebastian) wypłynęło 26 statków. Część z nich została przejęta przez Anglików, ale większość dopłynęła do Islandii w 1615 roku. Cztery z nich zatrzymały się na całe lato, by polować na wieloryby w wodach między Reykjafjörður a Strandirem.  Kiedy we wrześniu trzy z nich przygotowywały się do odpłynięcia, okazało się, że ugrzęzły z powodu kumulującego się już u brzegów lodu. Wielorybnicy postanowili zejść na ląd i przenocować w pobliskich domach oraz posilić się znalezionym w nich jedzeniem. Jednak nie spotkali się z przysłowiową islandzką gościnnością, przynajmniej nie taką, o której mowa w staroislandzkiej Hávamál.

1615 zapisał się na kartach historii jako Spánverjavígin, masakra na Hiszpanach (bo tak najczęściej określa się Basków w ówczesnych zapiskach). Trzynastu wielorybników baskijskich zostało zamordowanych w wiosce rybackiej, natomiast kolejnych dziewiętnastu z rozkazu lokalnego rządzącego, Ariego Magnússona, potwierdzonego prawem wprowadzonym w styczniu 1616 roku, według którego każdy Islandczyk mógł zabicia Baska przebywającego na jego ziemi. No więc działo się. Cięli, ile mogli. 32 z 80 wielorybników zostało zamordowanych na Wyspie. Reszcie udało się przedostać na tereny dzisiejszej Anglii.

Według relacji spisanej przez  Jóna Guðmundssona Uczonego, ciała okaleczano oraz topiono w wodzie. Tym Baskom, których zamordowano w Ísafjarðardjúp, wydłubano oczy, przekłuto uszy oraz nosy, a nawet raniono w genitalia. Wśród zamordowanych był również kapitan Captain Martín de Villafranca, którego zaatakowano w ramię i klatkę piersiową, a gdy uciekł do wód oceanu, rzucano w niego kamieniami aż i zatargano z powrotem na ląd, gdzie był jeszcze dodatkowo torturowany.

A wszystko to nawet nie za to, że Baskowie złowili Islandczykom kilkaset wielorybów, za to przecież płacili podatki i utrzymywali dotąd przyjazne stosunki handlowe. Coś pękło w Islandczykach dopiero wtedy, gdy kilku rozbitków wtargnęło do domów i ukradło kawałki suszonej ryby, żeby się posilić.

Kolejny raz statek pod hiszpańską banderą widziano u brzegów Islandii dopiero w 1712 roku, zatem 100 lat później. Przypłynął w celach handlowych i miał zamiar zatrzymać się w Grundarfjörður,  ale został zatrzymany z uwagi na panujące prawo. Co ciekawe, zapis ten nie zostało oficjalnie zniesiony aż do 2015 roku, kiedy nastąpił symboliczny akt pogodzenia obu narodów. Choć mało kto pamiętał, a tym bardziej miałby ochotę egzekwować XVII-wieczne prawo,  jeszcze cztery lata temu zamordowanie Baska na Fiordach Zachodnich było całkowicie legalne!

Iceland
Płyta pamiątkowa ustawiona w Hólmavíku, źródło: https://www.euskalkultura.eus

Islandia-Baskonia w kulturze

Z okazji 400-lecia masakry postanowiono zacieśnić współpracę baskijsko-islandzką, aby zabliźnić dawne rany. W 2015 roku na Fiordach Zachodnich spotkali się przedstawiciele Islandii oraz Kraju Basków, aby oficjalnie zakończyć dawne waśni i uczcić pamięć zamordowanych Hiszpanów. Postawiona z tej okazji tablica, której zdjęcie wstawiłam powyżej, zawiera tekst informujący o Spánverjavígin, sygnowany przez zebranych, w tym organizacje działające na rzecz zbliżenia obu narodów, np. przez Stowarzyszenie Islandzko-Baskijskie na Islandii.

Pamięć o masakrze pojawia się również w tekstach kultury, a szczególnie na Fiordach Zachodnich często wspomina się dawne wydarzenia. Motyw baskijskich wielorybników pojawia się w powieści islandzkiego pisarza Sjóna, Rökkurbýsnir (From the Mouth of the Whale), a sam Baltasar Kormákur planuje podobno zrobić film o masakrze. Można też domyślić się, że temat jest opisywany przez sympatyków Islandii w Hiszpanii, blogach baskijskich oraz na różnych mediach społecznościowych.

Temat jest również eksplorowany przez badaczy języka oraz historyków. Na podstawie bilateralnej współpracy między uniwersytetami w Islandii, Kraju Basków, ale również w Stanach Zjednoczonych (vide: The Center for Basque Studies at the University of Nevada, Reno) robi się badania i wydaje publikacje pogłębiające krótką, ale skomplikowaną historię islandzko-baskijską. Kulminacją badań była konferencja naukowa zorganizowana z okazji 400-lecia masakry, ale oficjalnie obchody jubileuszu wznieciły również zainteresowanie wśród nowych badaczy.

Daleko mi do językoznawczyni, dlatego prace nad pidżynem zostawiam specjalistom, szukam jednak wszelkich pamiątek dawnych kontaktów z Islandczykami na ziemi Basków. Kto wie, może jednak i tutaj wspomina się “dobrych, złych i brzydkich” kolegów zza mórz, a może nie mówi się o przykrych wydarzeniach wcale? Mam nadzieję, że uda mi się coś wytropić! Trzymajcie kciuki!

Do poczytania:

  • http://1615.info/ (po islandzku)
  • https://www.opendemocracy.net/en/can-europe-make-it/connecting-basque-and-icelandic-cases-ethnographic-chronicle-about-d/
  • http://www.galdrasyning.is/baskarnir.pdf
  • http://www.snjafjallasetur.is/basque2.html

5 odpowiedzi na “Co ma Bask do Islandczyka?”

  1. Ciekawa historia. Rozśmieszył mnie passus “jeszcze cztery lata temu zamordowanie Baska na Fiordach Zachodnich było całkowicie legalne”. Gdyby to się stało sądy miałyby niezłą zagwozdkę!

    1. Dokładnie! Piotr i Berenika z Icestory pisali chyba o baskijskim aktorze z “Gry o tron”, który mógł teoretycznie być zamordowany podczas kręcenia serialu na Fiordach Zachodnich 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *