Ateneum, czyli świątynia sztuki fińskiej. Muzeum w Helsinkach

W Helsinkach nie brakuje godnych polecenia miejsc związanych ze sztuką. Jest jednak jeden adres, którego nie wolno pominąć. Helsińskie Ateneum to obowiązkowa meta nie tylko dla miłośników sztuki, ale też dla zainteresowanych kulturą fińską.

Ateneum to nazwa wywodząca się z greki. Oznacza świątynię poświęconą bogini mądrości i wojny, Atenie. Była to też pierwsza wyższa uczelnia w starożytnym Rzymie, oraz szkoła średnia we Francji okresu Rewolucji Francuskiej. We współczesnym słowniku oznacza czytelnię. Nazwa helsińskiego muzeum sztuki, będącego częścią Fińskiej Galerii Narodowej, wiąże się jednak przede wszystkim z Ateną, gdyż jej wizerunek łatwo odnajdziemy na samym gmachu instytucji. Antykizująca budowla projektu Theodora Höijer zwieńczona jest bowiem tympanonem z podobizną tej greckiej bogini, greckie akcenty w architekturze to także kariatydy. Na fasadzie znajduje się także popiersie Fidiasza, greckiego rzeźbiarza, ale również portrety późniejszych, klasycyzujących artystów: Bramante i Rafaela (wszystkie trzy dłuta Carla Eneasa Sjöstranda).

Świątynia sztuki

Skąd w stolicy Finlandii tyle nawiązań do kultury klasycznej? Od XVIII wieku w Europie bardzo modne było stawianie stylizowanych na architekturę starożytną muzejonów. Świątynia muz, czyli muzeum to koncept wywodzący się z Grecji, dlatego wzorowanie instytucji mieszczącej kolekcję narodową, nawet w państwach pozbawionych bezpośredniej spuścizny cywilizacji śródziemnomorskiej, było sygnałem przyporządkowania kultury narodowej wspólnej kulturze europejskiej. Również dlatego na ścinach budynku znajdziemy również medaliony z podobiznami najważniejszych artystów na świecie, wykonanych przez Ville Vallgrena. 

Gmach Ateneum z 1890, zdj. Daniel Nyblin, źródło: https://ateneum.fi/

Helsińskie muzeum powstało jednak znacznie później niż jego europejskie odpowiedniki, nie ma też typowego dla podobnych instytucji rodowodu, czyli nie opiera się na kolekcji królewskiej. Zbiory są mocno związane z Fińskim Związkiem Artystów, który został założony w 1846 roku. To właśnie Związek rozpoczął budowanie kolekcji, wybierając dzieła własnych członków, a później także przyjmując różne donacje. Wielu kolekcjonerów przekazywało swoje zbiory w testamencie, inni wspierali instytucję finansowo. Dzięki temu pierwsza wystawa zebranych dzieł miała miejsce w roku 1863, choć jeszcze nie w dzisiejszym gmachu, który stanął na swoim miejscu dopiero w 1887 roku. Od następnego roku organizowano pierwsze wystawy, a kolekcja, oparta na kolejnych darach i zakupach, rozrasta się do dzisiaj.

Panteon artystów fińskich

Ateneum mieści w swojej kolekcji dzieła najważniejszych fińskich artystów, ale wiele z pokazywanych tu prac należy także do kanonu kultury tego kraju. Jednym z pierwszych kluczowych dla kolekcji zakupów był wczesny autoportret Helene Schjerfbeck, natomiast później dołączyły dzieła gigantów fińskiego malarstwa: Alberta Edelfelta, Eero Järnefelta, Pekki Halonena, Hugo Simberga czyli Akselego Gallen-Kalleli. Wchodząc do środka możemy zachłysnąć się liczbą znanych obrazów, a jeśli nie mamy czasu na całodzienną wizytę, polecam kilka dzieł, których nie wolno przegapić:

Akseli Gallen-Kallela, Mit Aino, tryptyk, 1891, źródło: Wikimedia Commons.

Kiedy piszę o twórczości Akselego Gallen-Kalleli, zazwyczaj skupiam się na chmurach. Ale ten fiński malarz znany jest przede wszystkim z ilustracji Kalevali, czyli fińskiego eposu narodowego. Jednym z najczęściej produkowanych jest Tryptyk Aino, ukazujący w trzech scenach mit o tej siostrze Joukahainena. Historia “fińskiej Wandy, co nie chciała męża” opowiada o młodej dziewczynie obiecanej czarownikowi, Väinämöinenowi, przez swojego brata. Aino nie chciała jednak starszego mężczyzny i utonęła w jeziorze. Obrazy ilustrujące Kalevalę malował Gallen-Kalela w różnych stylach: od realizmu po secesyjną kreskę. W zbiorach Ateneum znajdziemy także inne dzieła tego malarza, niezwiązane już z fińskim eposem, wśród nich portrety i sceny rodzajowe, pejzaże w duchu japonizmu oraz widoki z pobytu rodziny Kalelów w Afryce.

Eero Järnefelt, Pod jarzmem. Paląc chrust, 1893, źródło; Wikimedia Commons.

Ten obraz Eero Järnefelta należy do tego etapu twórczości, w którym malarza interesowały przede wszystkim realizm i naturalizm. Obraz powstał w wyniku pobytu artysty w Północnej Sawonii, w której popularne było palenie pól jako metody użyźniania ziemi. Praca fizyczna nie jest jednak głównym jarzmem bohaterów obrazu, ale także trudna sytuacja ekonomiczna: wówczas w Finlandii panował wielki głód i bieda. Do dzieła pozowały autentyczne postaci z miejsca pracy, między innymi 14-letnia dziewczynka o imieniu Johanna Kokkonen. To właśnie na jej przykładzie widać uchwycenie nędzy przez artystę: jej twarz umorusana brudem, z włosami  w tłustych strąkach, wykrzywiona jest w bólu i spuchnięta od głodu. Zważywszy na kolorystykę oraz ekspresję postaci, obraz ma też cechy ekspresjonizmu.

Ilustracja
Hugo Simberg, Ranny anioł, 1903, źródło: Wikimedia Commons.

Ten symboliczny obraz to najbardziej popularne dzieło Hugo Simberga. Wielokrotnie reinterpretowany, przedstawia dwóch chłopców w strojach wiejskich niosących rannego anioła. Ubrana na biało dziewczynka z krwawiącym skrzydłem i opatrunkiem na głowie trzyma w dłoni bukiecik przebiśniegów, kojarzony z wiosną, a więc nowym początkiem. Anioł jest ranny, a krew broczy biel symbolizującą niewinność i czystość. Postać blondwłosej dziewczynki kontrastuje z chłopcami w ciemnych ubraniach oraz ciemnym, dopiero budzącym się do życia krajobrazem. Czy obraz miał faktycznie symbolizować nadzieję na lepszy start, bowiem malowany był przez chorującego wówczas artystkę? Hugo Simberg w swojej twórczości często sięgał po motyw aniołów i diabłów, które często związane są ze śmiercią i egzystencjalizmem, ale wiele z jego obrazów ma też cechy satyry.

Helene Schjerfbeck, Rekonwalescentka, 1888, źródło: Wikimedia Commons.

W 2006 roku zorganizowano w Finlandii plebiscyt na “obraz narodowy”, a powyższy zdobył drugie miejsce. Był także doceniony w Paryżu i choć krytykowano go za nadmierny realizm, został włączony do kolekcji Związku Artystów Fińskich niekrótko po wystawieniu na Salonie paryskim.  Helene Schjerfbeck, znana głównie z autoportretów złożonych z płaskich, niemal litograficznych, plam barwnych, wykorzystuje na tym płótnie francuską lekcję impresjonizmu. Refleksy na twarzy malowanej dziewczynki oraz cienie kładące się na jej siedzisko oraz ścianę, podkreślają szkicowość i delikatność przedstawienia. Chora dziewczynka siedzi na wiklinowym fotelu opatulona w prześcieradło, jakby przed chwilą wyszła z łóżka. Temat chorych dzieci był bardzo popularny w tamtym czasie, jednak modeli ukazywano głównie przykutych do łóżka. Tutaj widać nadzieję na rychłe ozdrowienie: choć mała ledwo ma siłę siedzieć, a na jej polikach widać jeszcze ślady gorączki, jej siły powoli wracają i wkrótce będzie już pełna życia.

Obcy bogowie

W kolekcji Ateneum znajdziemy przykłady twórczości fińskiej, ale również dzieła artystów o renomie międzynarodowej, m.in. Modiglianiego, van Gogha, Cezanne’a. Nawet jeśli władze muzeum będą próbowały przyciągnąć odwiedzających tymi nazwiskami, naprawdę warto odwiedzić Ateneum dla samej sztuki fińskiej. Inne muzea z reprezentacją twórczości Finów to chociażby Muzeum w Turku, do którego warto wstąpić chociażby z uwagi na obrazy Gallen-Kalleli. Polecam również domy-muzea artystów takich jak właśnie Kalela czy Pekka Halonen, oraz galerie ze sztuką współczesną: Kiasma czy HAM.

Czytaj więcej:

Domy-muzea artystów nordyckich cz. 2 🏠

Hełmy, Hirschsprung i hygge. Muzea Kopenhagi

Od wikingów po sztukę współczesną. Muzea w Oslo

Nordyckie ilustracje dla dzieci 📚

Muzeum Narodowe – czyli jakie? Muzea Islandii

Nie tylko Vasamuseet i Abba Museum. Muzea sztuki na Djurgården

Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci.

Hełmy, Hirschsprung i hygge. Muzea Kopenhagi

Kopenhaga to niezaprzeczalnie najważniejszy ośrodek rozwoju sztuki skandynawskiej. Przez wieki tutejsza Królewska Akademia wyznaczała kierunek wszystkim artystom Północy, a mieszczące się tutaj kolekcje to niezwykła reprezentacja sztuki nordyckiej.

Stolica Danii to również jedno z ulubionych miejsc turystów wybierających się do Skandynawii. Atmosfera miasta przyciąga tak młodych, jak i starszych gości, zapraszając tych pierwszych do fotografowania kolorowych domków w porcie oraz penetrowania sklepików z duńskim designem, zaś tych drugich zachwycająca długą historią i pysznymi kanapkami ze świeżą rybą. Jest to też jednak mekka dla miłośników sztuki nordyckiej, znajdziemy tu bowiem nie tylko znakomite kolekcje publiczne, ale też prywatne galerie z przykładami najlepszych współczesnych artystów z Północy.

Hełmy, czyli zabytki prehistorycznej i wikińskiej Danii

Jeśli szukać  największej kolekcji nordyckiej sztuki dawnej, z pewnością powinniśmy udać się do Muzeum Narodowego (Nationalmuseet). Znajdziemy tutaj przede wszystkim bogaty zbiór zabytków prehistorycznych, starożytnych i średniowiecznych, tak pochodzących z ziem duńskich, jak i dalszych. Kopenhaska kolekcja mieści w sobie na przykład pokaźną reprezentację sztuki grenlandzkiej oraz znaleziska archeologiczne z Nowego Świata. Jednak to, co interesuje miłośników Północy najbardziej, to pewnie artefakty związane z epoką wikingów i inne obiekty ważne dla dziedzictwa skandynawskiego.

Jeśli nie macie całego dnia na zwiedzenie tej imponującej kolekcji, proponuję skupić się na kilku obiektach, których nie znajdziecie w żadnym innym muzeum nordyckim: wózek słoneczny z Trundholm, hełmy z Veksø oraz topór z Mammen. Dwa pierwsze zabytki pochodzą z epoki brązu.  Wózek słoneczny być może kojarzycie z ilustracji w podręcznikach do historii, bowiem jest to znalezisko istotne dla całej Europy, dokumentujące nie tylko niezwykły warsztat rzemieślników epoki brązu, ale też ówczesne wierzenia. Wózek wiąże się bowiem z kultem słońca: krążek pokryty złotą folią przedstawia zapewne bóstwo słoneczne, a ciągnięty przez konie może być źródeł podobnych bóstw w późniejszych wierzeniach, chociażby mitologii greckiej.  Znaleziony w Trundholm, w północno-zachodniej części Zelandii, datowany jest na ok. 1700–1300 rok p.n.e. Hełmy z Veksø  są nieco młodszym (ok. 1100-900 p.n.e.), ale równie ciekawym eksponatem. Choć rogate hełmy kojarzą się z popularnym przedstawieniem wikingów, zabytek nie miał nic wspólnego z tą epoką, co innego topór z Mammen, będący świetnym przykładem zdobień charakterystycznych dla stylu w sztuce wikingów nazwanego właśnie po tym obiekcie. 

Do innych ciekawych obiektów kolekcji kopenhaskiej należą również kamienie runiczne, liczne zabytki kultury wikingów, a także tzw. dziewczyna z Egtved, znaleziona w 1921 roku w trumnie wykonanej z pnia drzewa. Choć historycznie daleko jej do ciał złożonych w ofierze miedzy IV a II wiekiem p.n.e., znalezionych w torfowiskach i przechowywanych obecnie w Muzeum w Silkeborg,  jest to także dobre źródło wiedzy na temat ubioru i wyglądu dawnych Duńczyków. 

W Muzeum Narodowym znajdziemy też kopie dzieł owianych legendą. Takimi przedmiotami są np. Złote rogi z Gallehus, skradzione i przetopione w 1802 roku, a potem zrekonstruowane na podstawie szczegółowych rysunków.  Na uwagę zasługuje również szkatuła w stylu Mammen, będąca rekonstrukcją relikwiarza niegdyś znajdującego się w Kamieniu Pomorskim. 

Hirschsprung, czyli kolekcje duńskiego malarstwa 

Ale materialne zabytki kultury duńskiej sprzed tysięcy i set lat to jedyny powód, dla którego warto zwiedzać muzea kopenhaskie. W wielu z nich znajdziemy bowiem również kolekcje malarstwa i rzeźby, należące niegdyś do zamożnych mieszkańców stolicy. Dzisiaj muzea te stanowią ciekawe punkty na mapie Kopenhagi, również jako interesujące budynki i przyjemne wnętrza, w których warto schronić się w deszczowy dzień. Poza duńską sztuką, zasmakujemy tu również pysznej kawy i lokalnych wypieków, a także nakarmimy się wiedzą z podręcznych bibliotek i sklepików muzealnych.

Oprócz znanego i omawianego już tutaj Muzeum Bertela Thorvaldsena, warto odwiedzić jeszcze co najmniej dwie inne instytucje będące niegdyś prywatnymi rezydencjami. W pierwszej kolejności polecam Ny Carlsberg Glyptotek, mieszczącą prywatną kolekcję Carla Jacobsena, syna założyciela słynnego duńskiego browaru. Początkowo zbiór rzeźb prezentowany był w prywatnej willi z pięknym ogrodem, później jednak rozbudowano gmach o nowe skrzydła i tak powstała Ny Glyptotek – Nowa Glyptoteka. W jej zbiorach znajdziemy przykłady starożytnej rzeźby greckiej i rzymskiej oraz egipskiej, kolekcję malarstwa duńskiego, a także rzeźby duńskie i francuskie, z dużą reprezentacją twórczości Edgara Degasa. Obiekty można oglądać zarówno w galeriach muzealnych, jak i ogrodzie przekrytym szklanym dachem, w którym wśród egzotycznych roślin znajdziemy wiele mniejszych i większych rzeźb dekorujących fontanny i zakątki ogrodu. 

Drugą instytucją, którą warto zwiedzić, jest Kolekcja Hirschsprunga (Den Hirschsprungske Samling), zbiory Heinricha Hirschsprung. Był  on producentem tabaki oraz hojnym mecenatem sztuki, zaprzyjaźnionym z czołowymi przedstawicielami duńskiej sztuki nowoczesnej, a także jednym z pierwszych kolekcjonerów obrazów artystów z kolonii w Skagen. Szczególną sympatią darzył jednak potentat Pedera Severina Krøyera, któremu finansował liczne międzynarodowe podróże oraz kupował od niego regularnie najnowsze płótna. Zebrane przez niego 45 obrazy, 13 pasteli, 205 rysunków, 14 akwareli, 12 rzeźby, 55 szkicowników, a także listy i dokumenty pozostawione po Krøyerze zostały upublicznione w 1911 roku za sprawą jego żony, Pauline. Od oficjalnego otwarcia Kolekcji Hirschsprunga zbiory te stale rosną i można oglądać tam wspaniałą reprezentację duńskiego malarstwa narodowego, twórczości duńskich artystek, a także mniej znanych i reprodukowanych prac ze Skagen.

źródło: Wikipedia.org

Jeśli jednak chodzi o duńskie malarstwo, tak z przełomu XIX i XX wieku oraz wcześniejsze, pochodzące z tzw. Złotego Wieku duńskiej sztuki, wisienką na torcie jest zdecydowanie Galeria Narodowa (Statens Museum for Kunst). To tutaj znajdziemy chmurobrazy C.W. Eckersberga i  Christena Købke oraz impresjonistyczne płótna Anny Ancher czy P.S. Krøyera, a także symboliczne malarstwo Vilhelma Hammershøi. Poza tym w zbiorach SMK znajdziemy też wiele przykładów sztuki nordyckiej oraz interesującą kolekcję międzynarodowej sztuki współczesnej, w tym prace Nama June Paika, oddającego hołd znanym Duńczykom: Karen Blixen, Nielsowi Bohrowi, Carlowi Th. Dreyerowi, Sørenowi Kierkegaardowi, Hamletowi czy Hansowi Christianowi Andersenowi. Co więcej, SKM organizuje znakomite wystawy czasowe, często przełamujące schematy i podważające istniejące w muzealnictwie i historii sztuki tradycje. 

Hygge, czyli design i wygoda

W muzeach kopenhaskich doświadczymy też tego, co z pewnością wielu z nas kojarzy się teraz najbardziej z Danią i duńską kulturą: hygge. Ten koncept łączący w sobie swojskość, komfort, tradycję i przytulność, znaleźć można już w sztuce XIX wieku, a także słynnym duńskim designie. 

Najlepszą okazją do zrozumienia fenomenu skandynawskiego wzornictwa jest wizyta w Muzeum Designu (Designmuseum). Tutaj znajdziemy odpowiedź na sukces nordyckich projektów: ciepło lamp PH, miękkość foteli Arne Jacobsena oraz różnorodność kształtów i form krzeseł czołowych projektantów lat 60. i 70. Tkaniny, obicia, naczynia, wazy, zabawki, ubrania to tylko niektóre z wielu obiektów, jakie znajdziemy w tym muzeum. Inne przykłady duńskiego designu możemy spotkać także w licznych sklepach i galeriach działających dziś projektantów.

Zwiedzając Kopenhagę warto więc wstąpić do sklepików z duńskim designem oraz prywatnych galerii, które kryją w sobie wiele perełek. Ze swojej strony polecam sklepy takie jak Carl Hansen & Son, Dansk Møbelkunst Gallery oraz KLASSIK, a także liczne przytulne kawiarnie i miejsca, w których poczujemy hygge.

Czytaj więcej:

Od wikingów po sztukę współczesną. Muzea w Oslo

Muzeum Narodowe – czyli jakie? Muzea Islandii

Nie tylko Vasamuseet i Abba Museum. Muzea sztuki na Djurgården

Feels like home. Feels like hyggeligt.

Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci.

Od wikingów po sztukę współczesną. Muzea w Oslo

Oslo to ważny punkt na mapie muzeów nordyckich. Dawna Kristiania mieści bowiem nie tylko Muzeum Muncha, ale też kolekcje innych artystów norweskich oraz bogate zbiory sztuki wikińskiej.

Stolica Oslo oferuje wiele wrażeń każdemu miłośnikowi sztuki. Sama architektura miasta przyciąga wzrok, od pięknych kamienic osiemnastowiecznych w historycznym centrum, po współczesne gmachy opery oraz tzw. Barcode, czyli wieżowce w porcie Bjørvika przypominające układem kod kreskowy. Ta wydawałoby się mniej doceniania pod względem zbiorów sztuki stolica skandynawska jest jednak idealna na weekendowy spacer po muzeach. O każdej porze roku docenimy uroki sztuki w plenerze oraz wygodne kąty stołecznych muzeów.

Powrót do przeszłości

Obowiązkowym punktem programu dla każdego miłośnika epoki wikingów jest bez wątpienia Muzeum Łodzi Wikingów (Vikingskipshuset på Bygdøy), w którym znajdziemy wyjątkowe znaleziska archeologiczne. Nazwa muzeum bierze się od najcenniejszego z nich, czyli łodzi z Oseberg, którą wydobyto z największego znanego pochówku z łodzią. Datuje się ją na IX wiek i uważa za jedną z najlepiej zachowanych łodzi wikingów. Ten niewielkich rozmiarów longskip w typie karvi, został wykonany w dębinie i pięknie rzeźbiony motywami “chwytających bestii”, charakterystycznych dla tego stylu sztuki wikińskiej, nazwanego własnie od stanowiska archeologicznego Oseberg. Okręt zwieńczony jest także ozdobnym galionem w kształcie smoczej głowy. Choć wskazano, że łódź była używana raczej do krótkich podróży na płytkich wodach, głównie w rzekach, znaleziono na niej podwójny pochówek żeński. Ciała należały najprawdopodobniej do królowej Åsy, babki Haralda Pięknowłosego, oraz jej służki.

Wraz z łodzią muzeum mieści również inne ważne zbiory, w tym łodzie z Gokstad oraz Tune oraz liczne przedmioty będące między innymi wyposażeniem tych okrętów. Ponadto w gablotach znajdziemy precyzyjnie rzeźbione ażurowe głowy smoków, które również służyły za dekorację większej całości. Motyw rzeźbiarski tych głów również składa się z tzw. chwytających bestii, czyli powyginanych ciał zwierzęcych w pokrętny sposób łapiących się za ogony czy inne części członki.

Na półwyspie Bygdøy, po drodze do Muzeum Łodzi Wikingów napotkamy też muzeum na otwartym powietrzu: Norweskie Muzeum Ludowe (Norsk Folkemuseum). W tym skansenie możemy oglądać zabytkowe chaty z Telemarku, ale też zabytek, który zainteresuje fanów wikingów: kościół klepkowy Gol stavkirke, który powstał około 1212 roku. Jeżeli marzy nam się zwiedzenie norweskiego kościoła słupowego (stavkirke), ale nie stać nas na podróż do Urnes, Lom, Heddal, Borgund czy Kaupanger, możemy wstąpić do Norweskiego Muzeum Ludowego po namiastkę tego przeżycia. Kościół Gol nie jest może tak zjawiskowy jak największe i najsłynniejsze kościoły słupowe, jednak już na tym przykładzie możemy zrozumieć bliżej wikińską technikę budowania tak kościołów, jak i łodzi – za pomocą szczelnie nakładanych naprzemiennie klepek, bez użycia gwoździ ani zaprawy!

Bilet wstępu do Muzeum Łodzi Wikingów pozwala nam także na wstęp do Muzeum Historycznego (Kulturhistorisk museum, KHM). Tutaj znajduje się jeszcze więcej zabytków epoki wikińskiej, tak jak na przykład kamienie runiczne czy zabytki metalowe: broszki, biżuteria reprezentujące już późniejsze style: Borre, Jelling, a także wiatrowskaz. Poza pokaźnych rozmiarów gabinetem zabytków wikińskich, w kolekcji KHM znajdziemy także pamiątki średniowieczne, a także dzieła starożytne i obiekty etnograficzne.

Munch i wiele, wiele więcej

Oczywiście znajdziemy w Oslo Muzeum Muncha (Munchmuseet). Jest to kolejny przykład muzeum opartego na kolekcji, którą artysta przekazał miastu przed swoją śmiercią. Edvard Munch zmarł w 1944 roku, ale muzeum jego imienia powstało dopiero w latach 60.,  a niedawno otwartą jego nową, ulepszoną wersję. W zbiorach znajdziemy więc najbardziej rozpoznawalne obrazy norweskiego malarza, od Krzyku po Madonnę, ale także rzadziej reprodukowane pejzaże i szkice. Muzeum jest też centrum badań i popularyzacji twórczości tego artysty, więc jest to idealne miejsce dla tych, którzy chcą poznać dogłębniej sztukę najbardziej rozpoznawalnego norweskiego malarza.

Jeśli natomiast chcecie zobaczyć tylko kilka przykładów jego malarstwa, wystarczy wybrać się z wizytą do Galerii Narodowej (Nasjonalgalleriet). Znajdziecie tu o wiele bogatszą reprezentację sztuki norweskiej XIX i XX wieku, a niewykluczone, że niektóre z nich zainteresują Was bardziej niż sala z obrazami Muncha. W kolekcji narodowej znaleźć można bowiem najlepsze przykłady malarstwa romantycznego pędzla Johana Dahla czy Pedera Balke, a także słynny obraz Hansa Gude, i Adolpha Tidemand, Procesja ślubna w Hardanger (norw. Brudeferd i Hardanger). Co więcej, w mrocznym pokoju możemy podziwiać niezwykłe ilustracje Teodora Kittelsena, a na piętrze pokaźny zbiór norweskiego symbolizmu i impresjonizmu, z obrazami Christiana i Ody Krogh, Eilif Peterssen, Kitty Kielland, Harald Sohlberg oraz wielu, wielu innych godnych poznania artystów norweskich. Nasjonalgalleriet organizuje też świetnie wystawy czasowe, chociażby wielką retrospektywę Gerharda Munthe w 2018 roku.

dav

Warto dodać, że Nasjonalgalleriet jest częścią Narodowego Muzeum Sztuki, Architektury i Projektowania (Nasjonalmuseet for kunst, arkitektur og design), powstałego w 2003 roku z połączenia czterech dotychczasowych muzeów: oprócz Galerii Narodowej również Muzeum Sztuki Współczesnej (Museet for samtidskunst), Muzeum Architektury (Nasjonalmuseet – Arkitektur) oraz Muzeum Sztuki Użytkowej (Kunstindustrimuseet).  Znajdziemy w nich więc norweskie przykłady każdej z reprezentowanych dziedzin: projekty architektoniczne, design, rzemiosło artystyczne, współczesne rzeźby, instalacje i wideo.

Sztukę współczesną możemy oglądać również w prywatnej kolekcji Astrupa Fearnley’a (Astrup Fearnley Museet). W pięknym gmachu na Tjuvholmen, zaprojektowanym przez Renzo Piano, znajdziemy prace najważniejszych artystów współczesnych: Jeffa Koonsa, Cindy Sherman, Olafura Eliassona, Damiena Hirsta, Andy’ego Warhola, Gerharda Richtera i wielu innych. Tutaj oglądać można chociażby porcelanowy portret Michael’a Jacksona z jego ulubionym szympansem Bubbles (Michael Jackson and Bubbles), pracę Jeffa Koonsa włączoną do kolekcji w 2002 roku za cenę ponad 5 milionów dolarów.

Sztuka na świeżo

O wiele mniej oczywistym i często pomijanym punktem na mapie muzeów Oslo jest Międzynarodowe Muzeum Sztuki Dziecięcej (Det Internasjonale Barnekunstmuseet). Warto pozwolić sobie na wizytę w tej ciepłej, przypominającej dom czy przedszkole instytucji. Oko zmęczone “wielką sztuką” można tu zawiesić na uroczo naiwnych, ale niezwykle przenikliwych i trafnych wizjach świata według najmniejszych. Prace dzieci z całego świata prezentowane są tak, jak zawiesza się arcydzieła naszych pociech w przestrzeni domowej: nad kominkiem, wysoko na ścianie, czasem bez ramek albo w prostych antyramach. Muzeum powstało w 1986 roku z ramienia Fundacji na rzecz Dziecięcej Historii, Sztuki i Kultury, założonej przez reżysera Rafaela Goldina i jego żonę, doktor medycyny, Allę Goldin. Celem muzeum jest zachowanie oraz prezentacja dzieł najmłodszych, ale też zachęcanie małych zwiedzających do pozostawienia swoich prac. W kolekcji znajdziemy nie tylko rysunki i obrazy, ale też zabawki i przestrzenne dzieła wykonane przez dzieci.

Warto też przypomnieć miejsce, w którym możemy mieć kontakt ze sztuką na świeżym powietrzu i całkowicie za darmo. Chodzi o park z rzeźbami Gustava Vigelanda w parku Frognera. Park Vigelanda (Vigelandsanlegget) składa się z 212 rzeźb i jest opus magnum artysty, którego projekt zrodził się już w 1907 roku. Wszystko zaczęło się od fontanny, którą miasto zamówiło u znanego już wówczas rzeźbiarza. Później artysta poszerzał swoją wizję o rzeźby wokół fontanny, płaskorzeźby, ozdobny most łączący brzegi stawu w parku, aż po Monolit (Monolitten),  wysoką kolumnę składającą się z postaci nagich ludzi w różnym wieku. Tworzy ją 121 postaci, z czego jedna jest autoportretem Vigelanda, a całość miała prezentować wizję walki o życie i nieubłagalność procesu starzenia się. Rzeźbiarz tworzył swoje prace w duchu witalizmu, czyli kierunku w sztuce ukazującego wszystkie aspekty, wady i zalety ludzkiego życia. Postaci ucharakteryzowane są więc nie tylko poprzez nagość i wygląd swoich ciał, ale także mimikę, która miała odzwierciedlać ich emocje i stan wewnętrzny. Jedną ze słynniejszych rzeźb Rozzłoszczony chłopiec (Sinnataggen), mały chłopiec krzyczący i tupiący nóżką z niezadowolenia.

W Oslo nie brakuje sztuki na ulicy. Również w przestrzeni publicznej, możemy oglądać piękne przedmioty: brązowe pomniki z dawnych czasów, kunsztownie rzeźbione detale architektoniczne, współczesne instalacje i rzeźby w parkach i na skwerach, a także graffiti. Przy dobrej pogodzie można więc wybrać się na spacer w poszukiwaniu wrażeń.

Czytaj więcej:

10 malarzy norweskich wartych poznania 🇳🇴

Domy-muzea artystów nordyckich cz. 2 🏠

Muzeum Narodowe – czyli jakie? Muzea Islandii

Nie tylko Vasamuseet i Abba Museum. Muzea sztuki na Djurgården

Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci.

Muzeum Narodowe – czyli jakie? Muzea Islandii

Jako Warszawianka na hasło „Muzeum Narodowe” myślę: Matejko, sztuka średniowieczna, Faras.  Jako wielokrotnie odwiedzająca muzea narodowe w innych polskich miastach – Krakowie, Gdańsku, Poznaniu, Wrocławiu, Szczecinie – kojarzę te kolekcje głównie z malarstwem, grafiką i rzeźbą.

Zbiorami z przekroju całej historii sztuki: od starożytnej, po współczesną. Dziełami tak polskich, jak i zagranicznych artystów. Muzeum Narodowe – czyli muzeum sztuki. Co jednak spotykam w islandzkim Muzeum Narodowym (Þjóðminjasafn Íslands)? Znaleziska archeologiczne, dokumenty, wypchane okazy lokalnej fauny, pamiątki przeszłości. Są też dzieła sztuki, ale stanowią tylko margines kolekcji; gmach przy Suðurgata w Reykjaviku jest bowiem bardziej muzeum historycznym, niż galerią sztuki.

Listasafn Íslands 135 ára – ókeypis aðgangur | Fréttir | Listasafn ...
źródło: www.listasafn.is

Bywalec reykiawickich muzeów powinien od razu mnie sprostować: jest przecież w stolicy Islandii także Narodowa Galeria Sztuki, Listasafn Íslands. Islandczycy mają więc zarówno Muzeum Narodowe, jak i Galerię Narodową, gdzie podział charakteru kolekcji wydaje się jasny: w pierwszym zabytki historyczne, w drugim dzieła sztuki. Polskie wyobrażenie o muzeum narodowym jest zgoła inne: we wszystkich sześciu przypadkach są to przede wszystkim kolekcje obrazów i rzeźb, a nie pamiątek historycznych. Są też narodowe galerie sztuki (takie jak Zachęta czy krakowskie Sukiennice), ale właściwie brakuje w Polsce solidnego odpowiednika Þjóðminjasafn Íslands. Wszystkie historyczne pamiątki polskie rozproszone są po całym kraju; w skarbcu na Wawelu, w miejskich muzeach historycznych (jednak z nazwy nie narodowych), w zamkach i pałacach udostępnionych dla zwiedzających.

Narodowe Muzeum Islandii- Þjóðminjasafn Íslands – ICELAND NEWS
źródło: https://icelandnews.is/

Cały ambaras tkwi nie w logistyce muzealnej czy rozmiarze i charakterze zbiorów obu krajów, ale z nazw instytucji, i ich różnych tłumaczeń. Nazwy obu wymienionych muzeów islandzkich tłumaczymy jako „Narodowe” poprzez ich oficjalne angielskie nazwy, jednak w oryginalne mamy po prostu „Íslands”, czyli: islandzkie, należące do Islandii. Natomiast ukryte w oryginalnej nazwie „safn” oznacza zbiór, kolekcję (Listasafn = Kolekcja Obrazów, Þjóðminjasafn = Zbiory Dziedzictwa Narodowego), nie ma więc większej dystynkcji między muzeum a galerią. Angielska, a za nią polska nazwa została więc dostosowana do światowych standardów, gdzie nadrzędną nazwą instytucji muzealnej pozostaje muzeum (z greckiego „świątynia, siedziba muz”). Dla tłumacza „Íslands” oznacza tyle, co „narodowe”, choć jak się zastanowić, nie jest to jednak to samo.

Narodowe – czyli jakie? Warszawskie muzeum powstało w roku 1862 jako Muzeum Sztuk Pięknych i zostało przemianowane na „Narodowe” dopiero w 1915 roku. Gdańskie było najpierw Muzeum Miejskim, wrocławskie – Państwowym, szczecińskie – Muzeum Pomorza Zachodniego, poznańskie również otrzymało miano Narodowego kilka dekad po otwarciu. Pierwszą instytucją „Narodową” było muzeum w Krakowie – założone w 1879, wówczas z siedzibą w Sukiennicach. Pozostałe instytucje otrzymały nazwę „Narodowe” dopiero w XX wieku (najpóźniej w przypadku Gdańska, bo dopiero w 1972 roku). W głównej mierze proces nadawania poszczególnym kolekcjom miana „narodowych” miało związek z ważnymi wydarzeniami w historii Polski, być może miało również charakter propagandowy. Narodowe, czyli polskie, nasze, wspólne. Na złość zaborcom czy komunistom.

Wnętrze Muzeum Narodowego w Reykjaviku.

Słowo „naród” ma specyficzną konotację. Większość słownikowych i encyklopedycznych definicji podaje, że to „ogół mieszkańców pewnego terytorium mówiących jednym językiem, związanych wspólną przeszłością oraz kulturą, mających wspólne interesy polityczne i gospodarcze”. Tym samym muzeum narodowe to takie, które reprezentuje przeszłość i wspólnotę narodową poprzez gromadzone zbiory. Wówczas bliżej tej definicji byłoby islandzkie Muzeum Narodowe, którego wizyta pozwala nam prześledzić dzieje Islandii i proces budowania się narodowej tożsamości. Polski charakter tych muzeów sugerowałby, że dziedzictwo narodowe równa się sztuce narodowej, a więc wizje artystów są bardziej reprezentatywne dla historii Polski niż dokumenty, mapy i pamiątki historyczne. Zważywszy na złożoność dziejów polskich, w tym dominację narracji (neo)romantycznych w historii Polski, nie dziwi mnie, że muzeum narodowe to takie, które prezentuje malarstwo historyczne i dzieła największych polskich malarzy. Jeśli popatrzymy na polskie podręczniki historii, często ilustrowane są obrazami Matejki czy Kossaków. Obowiązujący w wyobraźni zbiorowej wygląd twarzy polskich władców również opiera się na wizji artysty: słynnym poczcie królów polskich pędzla Marcello Bacciarellego z Zamku Królewskiego, czy serii portretów autorstwa Jana Matejki. Jak uczymy się w szkole: nie byłoby Polski i zachowanego języka, tradycji bez artystów, którzy poprzez sztukę zachowywali pamięć o przeszłości. Być może właśnie dlatego w naszych muzeach narodowych pokazuje się obrazy, a nie wypchane zwierzęta.

Islandczycy pojmują jednak naród inaczej. Ich historia różni się od polskiej, a jednak oba kraje łączy długa zależność od innych państw, w Islandii sytuacja ta trwała nawet znacznie dłużej, niż w Polsce. Islandzka Listasafn Íslands została założona w 1884 roku z pobudek patriotycznych przez Björna Bjarnarsona, Islandczyka mieszkającego w Kopenhadze. Celem Bjarnarsona było utworzenie w Reykjaviku kolekcji sztuki narodowej, islandzkiej, choć paradoksalnie początkowo zbiory składały się wyłącznie z obrazów Duńczyków, którzy podróżowali na Wyspę by malować przyrodnicze cuda Islandii dla duńskiego króla.  Również z Kopenhagą łączą się początki Þjóðminjasafn, Muzeum Narodowego, powołanego w 1863 roku. Pierwszy kurator, Jón Árnarson, objął pieczę nad zbiorami, które pierwotnie przechowywano w stolicy Danii. Były to przede wszystkim manuskrypty i antyki, dlatego do 1911 muzeum nosiło nazwę Kolekcji Antykwarycznej. Dominantą kolekcji do dzisiaj są sagi (saga to zresztą po islandzku „historia”) i inne muzealia związane ze słowem, np. średniowieczne drzwi z Valþjófsstaður, ilustrujące historię o rycerzu i lwie. Można tu też oglądać zabytki z czasów wikingów czy islandzkie stroje ludowe.

Fragment kolekcji Muzeum Narodowego w Reykjaviku.

Muzeum narodowe – czyli jakie? Zarówno dla Polaków, jak Islandczyków tego rodzaju instytucja jest miejscem budowania tożsamości narodowej, skarbnicą symboli i archetypów, pamięcią o bohaterach czy ważnych postaciach literackich. Choć polskie i islandzkie wyobrażenie „muzeum narodowego” nie jest styczne, punktem zbiegu jest tutaj przede wszystkim funkcja placówki. Zarówno dzięki obrazom, jak i przedmiotom codziennego użytku zwiedzającym opowiada się historię kraju, budując narrację w sposób chronologiczny, często subiektywny, pokazujący dany naród z własnej perspektywy. Jest więc jednak w tym sposobie myślenia jakieś podobieństwo.

Czytaj więcej:

Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci.

You need to add a widget, row, or prebuilt layout before you’ll see anything here. 🙂

Nie tylko Vasamuseet i Abba Museum. Muzea sztuki na Djurgården

Djurgården to, poza Gamla Stan, bodaj najpopularniejsza destynacja turystyczna stolicy Szwecji.

Często jednak zwiedzający ograniczają się do „hitów” proponowanych przez kolorowe przewodniki (Vasamuseet, Abba Museum, Skansen, Gröna Lund), kierując się trasą tramwaju ułatwiającą dostęp do tych najbardziej znanych atrakcji. Jeśli jednak lubisz miejsca mniej sztampowe, nie przepadasz za tłumami albo po prostu zwiedzasz Sztokholm po raz kolejny i szukasz inspiracji na nowe punkty w programie, proponuję Ci moje ulubione miejsca na Djurgården, mianowicie: muzea sztuki. Wizyta w nich będzie nie tylko świetnym doznaniem estetycznym, ale też sporą lekcją historii miasta na przełomie XIX i XX wieku.

Prins Eugens Waldemarsudde

Tramwaj numer 7 zawiezie nas najdalej do Waldemarsudde, rezydencji Księcia Eugeniusza, najmłodszego syna króla Szwecji Oskara II. Prins Eugen był malarzem i kolekcjonerem sztuki, a jego imponującą kolekcję obrazów i rzeźb przełomu XIX i XX wieku można oglądać w przepięknie urządzonych i zaprojektowanych przez księcia wnętrzach wilii z tego okresu. Zanim wejdziemy do środka dzisiejszego muzeum, możemy zachwycić się ogrodem pełnym kwiatów (częścią kompleksu jest bowiem także ogród botaniczny) i rzeźb dłuta najważniejszych artystów końca wieku (Auguste Rodin, Antoine Bourdelle czy Carl Milles). Sama willa z oryginalnymi wnętrzami uzupełniona jest o dobudowany później pawilon mieszczący liczne zbiory muzeum, prezentowane na wystawach czasowych. Warto wizytę zacząć właśnie tam, bo we współczesnych wnętrzach świetnie prezentują się obrazy młodszego pokolenia (De Unga), których prace kupował książę pod koniec swojego życia. Można więc trafić na wystawy szwedzkiej awangardy lat 20. i 30. albo retrospektywy twórczości takich artystów jak  Sigrid Hjertén czy Isaac Grünewald. Dopiero później przechodzimy do właściwej części wilii, w której czuć jeszcze dawną obecność księcia. A to za sprawą pięknych mebli, tkanin, imponującej biblioteki oraz licznych kwiatów w zaprojektowanych przez artystę doniczkach – wszystko niemal tak, jakby właściciel nadal tu mieszkał. W kilku salach prezentowane są tak obrazy księcia (w tym słynne “Chmura” i “Stary Zamek” w jadalni), oraz płótna jego kolegów z Konstnärsförbundet, słowem: najwspanialszych artystów tego czasu. Nad kominkiem wisi “Wodnik” Ernsta Josephsona, a po drugiej stronie salonu portrety członków rodziny królewskiej pędzla Andersa Zorna. Poza obrazami olejnymi można w kolekcji księcia podziwiać również grafiki, rysunki i fotografie.

Wnętrze rezydencji Księcia Eugeniusza, Waldemarsudde.
Obraz Carl Larssona z kolekcji Księcia Eugeniusza.

Thielska Galleriet

Przez piękne lasy królewskie, idąc dalej w głąb wyspy, dojdziemy w końcu na jej drugi kraniec, gdzie znajduje się Thielska Galleriet. Można dostać się tutaj także autobusem, albo promem z przeciwnego brzegu zatoki. Kolekcja Ernesta Thiela to drugi znakomity zbiór prac artystów skandynawskich końca wieku. W eleganckim pałacyku inspirowanym wiedeńską secesją ten sztokholmski bankier zgromadził bowiem prace Edvarda Muncha, Brunona Liljeforsa, Augusta Strindberga, Karla Nordströma, Carla Larssona czy Eugène’a Janssona. Zapełniające całe ściany pejzaże i sceny symboliczne stanowią świetną panoramę stylu Paryskich Chłopców (artystów szwedzkich, którzy wyjechali na studia do Paryża), jak i nastrojów panujących w środowisku artystów skandynawskich końca wieku (w kolekcji można również oglądać twórczość pisarzy tego okresu, np. listy od Hjalmara Söderberga). Sztokholmski bankier był mecenasem i przyjacielem wielu artystów, a najbliższe związki odbijają się w proporcjach zbiorów; w Thielska znajduje się największa kolekcja obrazów Eugène’a Janssona, w tym jego słynnych błękitnych obrazów Sztokholmu. Wizytówką galerii jest natomiast „Rycerz i młoda dziewczyna”, płótno Richarda Bergh, jeden z najbardziej kontrowersyjnych i zagadkowych obrazów symbolicznych epoki.

Thielska Galleriet z zewnątrz.
Obraz Richarda Bergh.
Akwarele Carla Larssona
Obraz Eugène’a Janssona.

Liljevalchs Konsthall

Po spacerze królewskimi lasami możemy wrócić do pętli tramwajowej i udać się z powrotem do bardziej zabudowanej części wyspy. Warto zatrzymać się jeszcze na przystanku Liljevalchs/Gröna Lund i udać do Liljevalchs Konsthall. Galeria Sztuki ma swoją nazwę po Carlu Frederiku Liljevalch, przemysłowcu, który w sfinansował wniesienie tej instytucji. Powstała w 1916 roku, była to pierwsza publiczna i niezależna galeria sztuki nowoczesnej, prezentująca prace współczesnych artystów do dzisiaj, m.in. na corocznym Salonie Wiosennym. Liljevalchs Konsthall szybko stała się jednym z centralnych miejsc kulturalnych stolicy, wystawy przyciągały liczną publiczność, nie tylko stale interesującą się sztuką. Dzięki prasie i znanym stałym bywalcom, miejsce stało się też świetnym początkiem kariery dla wschodzących artystów. Ze względu na niezależny charakter instytucji, prezentowane tutaj dzieła były świeże i nowatorskie, tak jak pierwsza wystawa kubistyczna w Szwecji, która wzbudziła liczne kontrowersje. Obecnie można tu oglądać przede wszystkim sztukę współczesną, choć tak architektura budynku, jak i stojąca przed nim rzeźba Carla Millesa „Łucznik”, przypominają długą tradycję instytucji i jej rolę w rozwoju sztokholmskiego rynku sztuki.

Twórczość wielu wymienionych w tekście malarzy można podziwiać również w niedawno otwartym na nowo Nationalmuseet (Muzeum Narodowym), znajdującym się niedaleko Djurgården, natomiast sztukę współczesną znajdziemy w Moderna Museet, również w zasięgu kilkunastominutowego spaceru. Znacznie dalszą, ale zdecydowanie wartą wysiłku, wycieczką będzie ta do Millesgården, czyli muzeum rzeźb Carla Millesa.

Millesgården, ogród z rzeźbami Carla Millesa.

Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci.