autor: Einar Kárason
tytuł: Złota Wyspa
tłumaczenie: Jacek Godek
rok: 2020
wydawnictwo: Marpress
liczba stron: 255
Jeśli szukacie współczesnej sagi islandzkiej, to proponuję Wam Złotą Wyspę.
Już w komentarzu do pierwszej części trylogii Einara Kárasona zastanawiałam się, czy nawiązanie do stylu sag jest zamierzone. W recenzji Wyspy Diabła dywagowałam, czy język sag to oryginalny zabieg, a może kwestia tłumaczenia, którego autorem jest Jacek Godek. Podczas lektury drugiej części, również wydanej nakładem wydawnictwa Marpress, utwierdziłam się w przekonaniu, że język i styl sag mocno tkwią w twórczości jednego z najważniejszych pisarzy współczesnej Islandii.
Saga rodowa
Zacznijmy od najważniejszej cechy sag islandzkich, czyli obecność bohatera zbiorowego w postaci ważnego rodu osiedlającego się w danym miejscu Islandii. Złota Wyspa to kontynuacja sagi rodzinnej, której bohaterem jest wielopokoleniowa familia Tomassonów. Już od pierwszych stron przypomina nam się głównych bohaterów: mamę Gogo, która mieszka w Stanach, i jej dwóch zupełnie niepodobnych do siebie synów: niepokornego Baddiego oraz małomównego Danny’ego. Jest też córka, Dolli, która założyła własną rodzinę. Oraz seniorzy rodu: drobny kupiec Tommi, jedyne prawdziwe źródło dochodu rodziny, oraz Lina, wróżka, która cieszy się dużym szacunkiem w okolicy. Wszyscy tłoczą się w Starym Domu, wśród baraków w Thulekampie, niegdyś pozostawionych przez armię amerykańską.
Ród Tomassonów, podobnie jak rody opisywane w sagach islandzkich, jest wyjątkowy w swojej małej społeczności, o czym dowiedzieliśmy się w pierwszej części trylogii. Wysoka pozycja rodziny wynika z pozycji państwa starszych, ale oczywistą przyczyną estymy rodu jest obecność córki w Stanach. W Złotej wyspie sytuacja i rola rodziny zaczyna jednak ulegać dużej zmianie. Amerykański sen wydaje się być już tylko wspomnieniem. Owszem, Boże Narodzenie wciąż ma blask ozdób choinkowych przysyłanych przez Gogo z Ameryki, a prezenty od niej są najważniejszym elementem rodzinnego świętowania. Ale rodzina, niegdyś wiodąca prym w gadżetach o pochodzeniu amerykańskim, nagle zaczyna być w tyle. Złote czasy w Starym Domu się skończyły, ale Wyspa rozwija się własnym tempem. Mieszkańcy Reykjaviku, nawet sąsiedzi z baraków, zaopatrują się w najnowsze cudo technologii, którego nie ma rodzina Tomassonów: telewizory. Stary Tommi, który zawsze znajdował banknoty w wysłużonym portfelu, nagle musi rozczarować roszczeniową rodzinę. Te i inne perypetie rodzinne dowiodą upadku wysokiej pozycji drobnego kupca.
Bohaterowie i antybohaterowie
W drugiej części trylogii na pierwszy plan wychodzą postaci, które wcześniej pozostawały w cieniu. Akcja coraz częściej skupia się wokół rodziny Dolli, a nawet wydarzeń spoza Starego Domu. Dotąd wyjazdy bohaterów, chociażby Baddiego i Danniego do Stanów, były relacjonowane z pozycji Starego Domu. W drugiej części akcja przenosi się w inne lokalizacje, chociażby na Fiordy Wschodnie, dokąd udaje się na wycieczkę Dolli z mężem, Grettirem. Wyprawa do rodzinnego miasta Grettira planowana jest z dużym wyprzedzeniem, mamy opisane trudy i znoje bohatera gotowego zrobić wszystko, aby podróż się udała. Co równie ciekawe, bohaterowie pojadę nie samochodem, lecz statkiem, a więc na wzór wikingów udają się w podróż morską. Choć sama podróż będzie miała różne skutki dla bohaterów, a na miejscu ich przygody dalekie będą od udanych, mamy tu cechy pastiszu wyprawy wikińskiej. Grettir, choć anty-bohater i nie szanowany przez nikogo, często obrażany przez żeńską część familii i uznawany za niemęskiego kurdupla, okazuje swoje atuty wygrywając walkę. Co prawda jest to walka na poduszki, ale opisana nie gorzej, niż poważna bitwa z użyciem śmiertelnego oręża:
“Nasz zawodnik był w świetnej formie. Nareszcie mógł się wyżyć. Walił, bił, machał poduszką wokół siebie. Gospodarze jeden za drugim wpadali do wody. Zdawało się, że nikt nie jest w stanie zrzucić go z dechy. (…) Walczył mężnie i udało mu się strącić z dechy wszystkich zawodników drużyny gospodarzy, a jego samego zniesiono na złotym tronie wśród grzmiącego aplauzu.”
W powieści mamy też bohaterów, którymi kolejno stają się Baddi i Danni. Ten pierwszy, choć znany czytelnikowi pierwszej części raczej jako nierób i źródło kłopotów, zmieni się na dwie chwile z wyglancowanego Elvisa na tytana pracy. Raz – malując salon przed świętami, a drugi – pomagając przy budowie szkoły. Jego kilkunastogodzinna praca bez przerwy będzie powodem do dumy wszystkich domowników, a on sam przedstawiony zostanie jako niezdarty, posiadający nieludzkie siły bohater, który nie umie się zmęczyć (choć przez większość czasu przesiaduje na kanapie i śpi do południa). Jego młodszy brat również zostanie bohaterem domu, kiedy okaże się, że potajemnie zrobił kurs lotnika. Małomówny troll zamieni się w asa przestworzy i przyćmi nawet swojego przebojowego brata. Dwaj bracia ukazani są więc jak herosi, bohaterowie, dzielni młodzieńcy udowadniający swoje atuty w niezwykle męskich zajęciach. Ich sławę opiewać będą jednak już nie skaldowie, ale dziennikarze rozpisujący się na ten temat w lokalnych gazetach.
Prawo zemsty
Często w Złotej Wyspie jednostkami przejmującymi inicjatywę są kobiety. To one trzęsą domem i okazują się też wprawnymi organizatorkami, gospodyniami, a nawet przedsiębiorczyniami. Dolli, Lina, a potem również przybyła na Wyspę Gogo i najmłodsza w rodzie Gislina będą miały sporo do powiedzenia. Najważniejsza jest oczywiście Lina – domownicy muszą liczyć się z jej zdaniem i starać o jej względy. Lina jest świetnym przykładem bohaterki-wikinki, silnej i niezależnej kobiety z sag. I tak jak w sagach matki nierzadko musiały namawiać tchórzliwych synów do działania, tak Lina też nie raz musi brać sprawy w swoje ręce.
We współczesnej sadze, jaką jest Złota wyspa Einara Kárasona nie brakuje też wątku zemsty i wymierzania sprawiedliwości. Oczywiście proporcjonalnie do czasów. Rodzina musi trzymać się razem i wspólnie stawiać różnym przeciwnościom, choćby utracie źródła dofinansowania. Jeśli kogoś z rodziny upokorzono albo obrażono, zadaniem pozostałych członków jest odpowiednia reakcja na to poniżenie. W sagach ów wyrok wykonywali panowie, ale w Złotej Wyspie zadanie to przypadnie właśnie Linie. Gdy Tommi straci władzę w swoim sklepie, pani starsza od razu uruchamia swoje kontakty. Musi pomścić utraconą pozycję Tommiego i opisane to jest nie gorzej niż w przypadku zbrojnej zemsty:
“(…) i dopiero w porze kolacji przypuściła szturm na Blok Energetyków, żeby wykończyć Fię i Totiego. Tam skrzyżowały się miecze: Fia darła japę, lecz odpowiadała sensownie; po trwającej kwadrans awanturze, która skończyła się skowytem i trzaskaniem drzwiami, nastąpiło pełne zerwanie więzów przyjaźni między rodzinami.”
W Złotej Wyspie nie brakuje też konfliktów rodzinnych, choćby rywalizacji między braćmi. Baddi obrazi się na brata i wyjedzie do matki po tym, kiedy Daniel okazuje się przydatnym pilotem. Z kolei ich szwagier, Grettir, nie raz będzie trzecim do porównania, podobnie jak liczni przyjaciele Baddiego. Męska rywalizacja wykroczy również poza ramy rodziny, bo w powieści znajdziemy również wątek starania się o względy tej samej dziewczyny i sukces silniejszego w “stadzie”.
Rzeczowość a wątki fantastyczne
Klasyczne sagi islandzkie z reguły pozbawione są wątków fantastycznych. Ich rzeczowy, niemal reporterski styl wykorzystany jest przez Kárasona również w Złotej Wyspie. Historia rodziny Tomassonów opisana jest bez komentarza narratora, z zachowaniem zasady, że psychologia postaci zbudowana jest na ich zachowaniu i wypowiedziach. Odstępem mogą być tylko wtręty z pamiętników Daniela, pisanymi w pierwszej osobie, dającymi subiektywne spojrzenie na wydarzenia. Fragmenty te traktować można jednak jako oddanie głosu bohaterowi, który w kontaktach z innymi zazwyczaj milczy. Te ustępy pozwalają lepiej poznać Danniego, który dotąd stał w cieniu innych postaci i nagle staje się niemalże najważniejszą osobą w rodzinie.
Kárason nie szczędzi opisów naturalistycznych, choć w drugiej części trylogii mniej uwagi poświęca fizjologii, a więcej śmierci i rozkładowi. Nie ma w nich jednak miejsca na zadumę czy żałobę, po prostu sprawy opisane są wprost, niemalże zaskakują czytelnika. Tragiczna śmierć opisana jest krótko, rzeczowo, podobnie pogrzeb i zachowanie bohaterów, którzy – jeśli będą wspominać zmarłego – to niezbyt wylewnie albo w ciszy. Śmierć jest zatem potraktowana jest normalna kolej rzeczy, jak naturalny element życia w Thulecampie, choć bohaterowie muszą zmierzyć się z nim po raz pierwszy. Dotąd przywykli do nowych członków rodziny, wprowadzania się kolejnych lokatorów albo narodzin dzieci. Śmierć jest czymś nowym, a jednak przemilczanym.
W tej trzeźwej, niemal chłodnej relacji wydarzeń jest jednak miejsce na motywy nadnaturalne. Wróżka Lina czyta z kart przyszłość, a jej przepowiednie przez niektórych mieszkańców Domu brane są bardzo poważnie. Kobiety w rodzinie miewają też wizje senne, w których nawiedza je zmarły. Z kolei kotu-przybłędzie często przypisuje się cechy diabelskie, a demony i złe duchy to jedno z głównych zmartwień bogobojnej Karoliny. Wróżka, jedną ręką kładąca tarota, a drugą otwierająca Pismo Święte, jest jakby łącznikiem między światem ziemskim a wszelkimi upiorami i pukami, które kryją się w ścianach domu i powodują złą energię w danym miejscu. W tej współczesnej sadze wydaje się jednak, że wątki fantastyczne potraktowane są z przymrużeniem oka, a dwulicowa duchowość Liny przedstawiona jest karykaturalnie. Kárason, niczym chrześcijański skryba, opisuje więc wiarę bohaterów z pewnym dystansem, dla zachowania szczegółowości relacji, a jednak ze szczyptą sceptycyzmu.
Jeśli więc szukacie współczesnej sagi islandzkiej, z całego serca mogę polecić Złotą Wyspę Einara Kárasona. Dwie pierwsze części czyta się jak dłuższą sagę, a wydawnictwo Marpress planuje uzupełnić trylogię trzecią częścią już niedługo. Powieść świetną opowieścią z dziejów rodziny z Reykjaviku, napisaną w sposób nieprzewidywalny i z różnymi zwrotami akcji. Samą historię czyta się szybko i przyjemnie, choć razi jedna rzecz: brak islandzkich liter w imionach bohaterów.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Marpress.
Czytaj więcej:
2 odpowiedzi na “Saga rodu z Thulekampu”