W ubiegłą sobotę 15 grudnia miała miejsce oficjalna premiera kwartalnika ROK, polsko-islandzkiego magazynu. Niestety nie mogłam być tego dnia w reykjawickim Bíó Paradís, by wraz z innymi twórcami świętować nasze dzieło. Swoje egzemplarze dostałam jednak pocztą prosto z drukarni i mogłam napawać się efektem ciężkiej pracy wspaniałych osób z Polski i Islandii zanim jeszcze pozostałe numery dotarły do brzegów Islandii. Starałam się trzymać tajemnicę i nie spalić tej wielkiej niespodzianki, którą przygotowywaliśmy dla Was od dawna. Teraz kwartalnik może trafić już w Wasze ręce (a nawet wszystkie cztery numery za cały 2018 rok!), choć z zamówieniami na teren Polski trzeba jeszcze chwileczkę poczekać.
Narobię Wam więc apetytu. Czym dokładnie jest ROK? To inicjatywa dwóch Polek na Islandii, Marty Magdaleny Niebieszczańskiej oraz Justyny “sajji” Grossel. Obie mieszkają na Wyspie od lat, udzielając się wszechstronnie, pisząc, fotografując, działając na rzecz Polonii, w tym tworząc portal Iceland News Polska. Tak dziewczyny opisują charakter magazynu we wstępniaku do pierwszego numeru:
Jest to pismo o Polakach, o Islandczykach, kobietach i mężczyznach, o pasjach, marzeniach i ich realizacji. (…) Jest o kulturze, historii, o tym, co ważne i ciekawe, o krajach, w których żyjemy, mieszkamy, mamy swoje domy i rodziny. Historie o wygodnych i niewygodnych sprawach, które mają pobudzić do myślenia. Na stronach magazynu przeplatają się artykuły w języku polskim i islandzkim.
I faktycznie, przekrój tematów i treści pierwszych czterech numerów jest naprawdę zachwycający! Mamy tutaj zarówno wywiady, reportaże, recenzje, fragmenty prozy i poezji, artykuły naukowe czy refleksyjnie, bardziej osobiste zapiski emigrantów. Są teksty pisane przez Polaków, jak i przez Islandczyków, polskie tłumaczone na islandzki, ale też islandzkie tłumaczone na polski. Mamy tu mnóstwo świetnych zdjęć oraz grafik, a także prezentacje artystów czy muzyków kojarzonych z Wyspą. Mamy teksty z poradami o tym jak żyć lub podróżować na Islandię, ale również eseje o wspomnieniach czy tęsknocie za Wyspą. Mamy wreszcie dobrze znane nam nazwiska: Jacek Godek, Berenika Lenard, Piotr Mikołajczak, Olga Knasiak, Olga Szelc.
Wśród tej śmietanki polsko-islandzkiej znalazło się i miejsce dla mnie, z czego jestem dumna jak paw i bardzo szczęśliwa. Jak doszło do tego, że ja, mały żuczek, stałam się niejako częścią całego projektu? Wszystko dzięki zaufaniu, jakim obdarzyła mnie współredaktor pisma, Marta Niebieszczańska. Pamiętam ten styczniowy wieczór podczas mojego pobytu w Reykjaviku, kiedy siedziałyśmy w przytulnym domku nad herbatą, głaszcząc co i raz nieobliczalnego kota. Wówczas Marta wspomniała mi po raz pierwszy o projekcie, pytając czy nie napisałabym tekstu o kobietach-artystkach. Co prawda przez kolejne miesiące pomysł na teksty ewaluował, i z czterech jak na razie zaplanowanych artykułów ten o kobietach jeszcze nie zawitał na strony kwartalnika, ale w pierwszych czterech numerach ROKu możecie znaleźć aż dwa moje teksty.
Kto czyta tego bloga lub śledzi moje publikacje naukowe, wie, czego można było się po mnie spodziewać. Oba teksty traktują bowiem o sztuce islandzkiej i o tym właśnie będę dla ROKu pisywać. Jako że polskie znaczenie tytułu magazynu (islandzkie oznacza “sztorm”) sygnalizuje, że całe przedsięwzięcie wiąże się z ważną dla obu nacji datą 1918 i jej 100-letnią rocznicą, tematyka pierwszych numerów krąży wokół niepodległości, suwerenności, symboli narodowych i wszystkiego tego, czym jest Polska i czym jest Islandia. Stąd w trzecim numerze możecie znaleźć mój tekst Islandzkość pędzlem malowana, czyli artyści okresu niepodległości, w którym opisuję proces tworzenia się sztuki narodowej w XX-wiecznej Islandii. Oto fragment, na zachętę: (a poniżej tłumaczenie fragmentu tekstu na islandzki. To dlatego, że jestem przeszczęśliwa, że tekst z moim nazwiskiem można czytać również po islandzku!!!!!!!!!!!!!)
Każdy Polak zna Jana Matejkę, a przynajmniej kojarzy jego „Bitwę pod Grunwaldem”. W przypadku Islandczyków sprawa nie jest jednak taka prosta; ich tożsamość narodowa oparta jest na słowie – pisanym, mówionym, śpiewanym, dlatego tradycja sztuk wizualnych rozpoczyna się na Wyspie stosunkowo późno. Nie jest chyba jednak przypadkiem, że narodziny islandzkiego malarstwa przypadają na początek XX wieku, kiedy nastroje niepodległościowe osiągnęły swój szczyt. Wszystko zaczęło się jednak w Kopenhadze: tam powstały studenckie ruchy proklamujące uniezależnienie się od Danii, tam też wykształcili się pierwsi islandzcy artyści, tam stacjonowała islandzka elita, która sfinansowała powstanie Islandzkiej Galerii Narodowej (Listasafn Íslands). To więc właśnie w Danii, a nie na Islandii, narodziło się islandzkie malarstwo. Jednak właśnie na Wyspie przybrało swój narodowy charakter i stało się ważnym elementem rozwoju kultury islandzkiej w nowym państwie.
Natomiast w pierwszym numerze przeczytacie o tym, co zajmowało mnie w ostatnim czasie, czyli o koniach. Tym razem porównuję znaczenie konia w obu kulturach – polskiej i islandzkiej, zadając prowokacyjne pytanie w tytule Czego nie ma konik polski, co ma kuc islandzki? Zdradzę tylko, że piszę tu zarówno o Kossakach, jak i o Kjarvalu, a sposób przedstawiania konia w malarstwie obu krajów jest dla mnie punktem wyjścia do zastanowienia się, czego możemy dowiedzieć się o mentalności naszych narodów właśnie z przedstawień koni.
To jak, nabraliście już ochoty na zaopatrzenie się w świeżutkie egzemplarze magazynu ROK? W sprawie zamówień zgłaszajcie się bezpośrednio do Redakcji, mailowo lub za pośrednictwem strony na Facebooku. Śledźcie nasz kwartalnik w mediach społecznościowych (profil również na Instagramie) i koniecznie ostrzcie sobie zęby na nowe numery! Niech nowy rok przyniesie kolejne znakomite numery ROKu, w których będziecie mogli znaleźć inspirację i siłę na walkę z codziennymi sztormami. Jak piszą Marta i Justyna, Magazyn ma być bowiem zmianą w naszej codzienności. Nie tylko tej, której doświadczają Polacy mieszkający na Islandii, ale również i my tutaj, w Polsce nieco odcięci, odizolowani (o ironio!) od tego, co dzieje się na Wyspie. Łączymy siły, by działać wspólnie i tworzyć wspaniałe rzeczy.
Na koniec chciałabym podziękować Marcie za jej entuzjazm, energię, umiejętność angażowania tak wielu osób w ważne sprawy, elektryzowania swoim optymizmem i siłą, a przede wszystkim każdorazowym udowadnianiem mi, że “jak się nie da jak się da?!”. To dzięki Tobie rzucam wszystkie codziennie, na pozór ważniejsze sprawy, by usiąść i napisać o sztuce islandzkiej. TAKK!
Jedna odpowiedź do “ROK tímarit / magazyn”