Ingaló
reżyseria: Ásdís Thoroddsen
rok produkcji: 1992
kraj: Islandia, Findlandia, Niemcy
Tytułowa Ingaló (Sólveig Arnarsdóttir) pochodzi z małej miejscowości w północnej Islandii zajmującej się rybołówstwem. Ingaló ma kochanego brata, Sveinna; oboje marzą o wyrwaniu się z codzienności polegającej na pomocy ojcu na małej łodzi. Sveinn opuszcza ojca i zaciąga się do pracy na większym statku, wkrótce dołączy do niego siostra. Ingaló jest dziewczyną o trudnym charakterze, potrafi nieźle skopać faceta albo ugryźć policjanta, wysłano ją nawet na badania do Reykjaviku, ale stwierdzono jedynie jej ponadprzeciętną inteligencję. Tłem do historii rodzeństwa są realia zmieniającego się w latach 90. przemysłu rybnego; pracownicy strajkują ze względu na trudne warunki pracy, a właściciele zrzeszeni w Unii robią wszystko dla obniżenia kosztów.
Właściwie to nie wiadomo, o czym jest ten film. Zdecydowanie plątaninę zmieniających się scen i wątków oraz pojawiających się co raz nowych postaci spina sama tytułowa bohaterka, a wcielająca się w nią młoda aktorka jest zdecydowaną zaletą obrazu. Mamy także na drugim planie Ingvara Sigurðssona, ale do końca nie wiadomo, jaka jest jego funkcja. Niby Ingaló się w nim podkochuje, niby kieruje strajkiem robotników, a jednak pozostaje dość nudny i płaski. Film jako całość jest jednak mocno ciężkostrawny, choć do jego zalet należy wieloaspektowe przedstawienie Islandii lat 90. Fakt, że poza główną bohaterką i pozostającą w tle postacią chorego umysłowo mężczyzny udającego, że jeździ po mieście samochodem nikt inny nie zasługuje na naszą uwagę, potwierdza tezę, że jest to film przeciętny.
Ta recenzja została napisana dla strony Studenckiego Klubu Islandzkiego.
Jedna odpowiedź do “Romans wśród swądu ryb”