Maria Hiszpańska-Neumann: Sagi jak malowane

Gdy po raz pierwszy sięgnęłam po wydanie Sag islandzkich z 1960 roku, ogromne wrażenie zrobiły na mnie nie trudne w odbiorze, pisane specyficznym językiem sagi, ale piękne drzeworyty.

Wtedy wymarzyłam sobie napisać o nich pracę licencjacką, ale sprawy potoczyły się inaczej. Temat wrócił jednak do mnie sam po latach, wraz z premierą książki Ewy Kiedio i Marii Czarneckiej: Zostały mi słowa miłości. Maria Hiszpańska-Neumann: życie i twórczość. Tym razem sprawy nabrały obrotów: udało mi się skontaktować z dziećmi artystki, przyjrzeć dokładniej jej pozostałym grafikom i zmotywować wielu miłośników Islandii do sięgnięcia po stare wydania sag islandzkich.

Na początku marca, gdy powietrze pachniało już wiosną, a na Mokotowie kwitły pierwsze krokusy, odwiedziłam panią Bognę Neumann w mieszkaniu, w którym przez lata żyła i pracowała jej mama, Maria Hiszpańska-Neumann. Pani Bogna już na wstępie zaprosiła mnie do widnej przestrzeni, obecnie pełniącej funkcję przedszkola. “To tutaj mama miała swoją pracownię”, sympatyczna gospodyni zachęca mnie, by wejść dalej. “Wszystkie jej prace od 1962 roku powstawały w tym miejscu”, dodaje. Potem przechodzimy do części mieszkalnej, a na stole czekają już sagi islandzkie drukowane nakładem Wydawnictwa Poznańskiego w latach 70. Otwieramy je, przeglądamy strona po stronie, znajdując charakterystyczne drzeworyty Hiszpańskiej-Neumann na obwolutach, okładkach, stronach tytułowych, oddzielnych stronach, a także winietach i inicjałach w tekście.

Hiszpańska-Neumann zilustrowała cztery wydania sag islandzkich: Sagi islandzkie (opr. Artur Górski, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1960), oraz trzech wydawnictw Poznańskiego w tłumaczeniu Apolonii Załuskiej-Strömberg: Sagę o Njalu (1968), Sagę rodu z Laxdalu (1973) oraz Sagę o Egilu (1974). 

W jej dorobku znajdziemy jeszcze kilkadziesiąt innych tytułów, które zilustrowała, łącznie ponad 90 publikacji! Piszą o nich autorki wspomnianej już monografii w rozdziale drugim, Całą głową lecę w romańszczyznę. Ilustracje książkowe. Z niego dowiedziałam się, że Hiszpańska-Neumann, której twórczość znam wyłącznie z ilustracji książkowych, zaczęła swoją przygodę z grafiką użytkową z przypadku, czy może nawet konieczności. Rozpoczęła studia w 1935 roku, ale rozwój kariery artystycznej przerwała wojna. W 1942 roku wywieziono ją do obozu Ravensbrück, gdzie wykonała wiele rysunków. Trzy lata później udało jej się uciec podczas ewakuacji i wróciła do Warszawy w 1945 roku. Wtedy właśnie zaczęła przyjmować zlecenia na ilustracje książkowe, bo w trudnej sytuacji finansowej była to najlepsza droga do zarobienia pieniędzy. Dla niej samej o wiele ważniejsze było malarstwo, którego uczyła się m.in. u Karola Tichego na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. W jej dorobku znajdziemy więc liczne przykłady malarstwa sakralnego, w tym – także niezrealizowane lub niezachowane – malowidła ścienne do kościołów projektowanych np. przez Władysława Pieńkowskiego (o czym dowiaduję się od swojego czytelnika, Emiliana Nagiela, za co mu bardzo dziękuję ;)).

A jednak wielu kojarzy ją jako świetną ilustratorkę książkową, mistrzyni drzeworytu. Używała najchętniej dwóch rodzajów tej wypukłej techniki graficznej: 

“Ponieważ nad ilustracjami do książek związanych ze średniowieczem pracowała od końca lat czterdziestych aż po lata siedemdziesiąte, ich przegląd pozwala zaobserwować zmian dokonujące się w jej stylu i technice – przejście od wycyzelowanego, bogatego w szczegóły i wysoce dekoracyjnego drzeworytu sztorcowego do prostoty czy wręcz surowości drzeworytu langowego.”[1]

Drzeworyty sztorcowe, czyli poprzeczne, odnajdziemy w ilustracjach do Sag islandzkich z 1960 roku. Tu grafika jest dokładniejsza, szczegółowa i jakby delikatniejsza, co widać chociażby na przykładzie ilustracji do Sagi o Gudrun (poniżej).  Linie są prowadzone gładko, twarze mają delikatniejsze rysy, a figury postaci subtelnie wydobyte są z czarnego tła. Do takiego typu drzeworytu używana jest deska cięta w poprzek pnia, składająca się z posklejanych małych klocków. Jak jednak dowiedziałam się od córki artystki, Maria Hiszpańska-Neumann szybko odeszła od małych klocków na rzecz drugiej techniki graficznej. 

Jeśli porównamy powyższe grafiki z drzeworytami wykonanymi do późniejszego wydania Sagi Rodu z Laxdalu, opowiadającej tę samą historię, zauważymy znaczne różnice. Tutaj formy wydają się bardziej kanciaste, proporcje (już znacznie wydłużonych postaci) jeszcze bardziej zachwiane, przejścia między bielą a czernią znacznie skrócone, spłaszczające plamę barwną. Rama całej kompozycji ulega pogrubieniu, a formy wydają się ciosane szybko i równo, jakby w twardszym materiale i z mniejszą dbałością. Nawet tło nie jest wydłubane do końca, a artystka pozostawiła jego chropowatą fakturę dla uzyskania efektu widocznego na ilustracji po prawej stronie.  Rezygnacja ze szczegółów i modelunku brył, a także wzmożenie ekspresji za pomocą silnego kontrastu między bielą a czernią zdaje się świetnie odpowiadać stylowi sag islandzkich. Jak piszą autorki monografii Hiszpańskiej-Neumann: 

“Mocno uproszczone, rzec można nawet: toporne, poddane deformacji i zgeometryzowaniu ryciny odpowiadają grubo ciosanej mentalności bohaterów owych historii”.[2]

W zleceniach dla Wydawnictwa Poznańskiego Hiszpańska-Neumann wykorzystała technikę drzeworytu langowego, czyli wzdłużnego. W tym przypadku używana jest deska cięta wzdłuż pnia, w efekcie czego słoje i włókna biegną równolegle do krawędzi deski, a sama powierzchnia drzeworytu jest większa. Poza całostronicowymi ilustracjami, w wydaniach tych znajdziemy też winiety oraz większe kompozycje na obwoluty książek, wszystkie wykonane techniką drzeworytu wzdłużnego. Szczególnie piękne są te niewielkie kompozycje winietowe, wykonywane w skali 1:1. W wielu z nich dopatrzymy się bezpośredniej inspiracji sztuką dawnej Skandynawii, tak rytami z kamieni runicznych, jak i ilustracjami ze średniowiecznych manuskryptów. Każdy rozdział rozpoczyna się także inicjałami malowanymi tuszem, a w kształcie liter znajdziemy ewidentną stylizację na runy

Skąd Maria Hiszpańska-Neumann czerpała inspirację? Od jej córki wiem, że nigdy nie była na Islandii, ale podróżowała do Szwecji, gdzie być może odwiedziła jakieś muzeum ze zbiorami sztuki skandynawskiej. Znała ją zresztą dobrze z albumów, które jeszcze do niedawna zdobiły regały mokotowskiego mieszkania. Wśród nich pani Bogna pamięta niemieckojęzyczny album z reprodukcjami sztuki islandzkiej, dowód na to, że ilustratorka przygotowywała się do każdego zlecenia rzetelnie, znajdując nie tylko idealną formę dla ilustrowanej treści, ale też zgodną z kulturą danego tekstu. Fascynowało ją średniowiecze, a dużą wiedzę na temat sztuki romańskiej i gotyckiej zaczerpnęła z wykładów na Uniwersytecie Warszawskim. Z niemieckich źródeł doczytywała to, czego nie dowiedziała się od polskich profesorów. Resztę dopowiedziała wyobraźnia albo znajomi, tak jak Dariusz Bogucki, podróżnik i żeglarz, autor reportażu Islandzki rejs. Jak wspomina pani Bogna, mama przyjaźniła się z Boguckimi i poznawała Islandię poprzez fotografie i opowieści z pierwszej ręki. A te z pewnością pobudzały wyobraźnię, bo nawet fragmenty książek Dariusza Bogackiego dowodzą jego umiejętności budowania plastycznych opisów:

“Krajobraz wokół nas zmienia się ciągle. Trawiaste, połogie wzgórza ustępują miejsca wielkim rumowiskom starej, zwietrzałej lawy. Gdzieniegdzie regularne kształty bruzd zastygłej lawy przypominają zaoraną ziemię lub fale skamieniałego morza. (…) Wjeżdżamy w górzystą okolicę czarnych bazaltowych skał o dziwnych, poszarpanych ostro kształtach. Tworzą one długie, strome grzędy, wyrastające pionowo wśród rudych, piarżystych usypisk i kęp ubogiej trawy.” [3]

Czy mając takie wyobrażenie Islandii można inaczej zilustrować najważniejsze teksty tutejszej literatury? To, że Maria Hiszpańska-Neumann potrafiła bezbłędnie oddać nastrój i charakterystykę tak opisywanych w sagach wydarzeń, jak i samej specyfiki islandzkiej kultury, dowodzi ogromnego talentu i wrażliwości ilustratorki. Choć interesowała się różnymi tekstami doby średniowiecza i ilustrowała wiele z nich, krótki epizod z sagami zaowocował pięknymi ilustracjami, pobudzającymi wyobraźnię czytelników. Wszystkich zaintrygowanych twórczością Myszki, bowiem tym małym gryzoniem sygnowała swoje prace, zapraszam do zgłębienia jej dorobku. A fanów literatury staroislandzkiej zachęcam do pochylenia się nad grafikami Hiszpańskiej-Neumann i odkrycia, z jaką celnością i prostotą potrafiła ubrać daną scenę w odpowiednie formy. 

 

Za pomoc w przygotowaniu tekstu oraz zgodę na wykorzystanie prac Marii Hiszpańskiej-Neumman dziękuję jej dzieciom: Bognie i Michałowi Neumann. Za inspirację i kontakt ze spadkobiercami dziękuję również Ewie Kiedio. 

Bibliografia:

[1] Całą głową lecę w romańszczyznę. Ilustracje książkowe [w:] Ewy Kiedio i Marii Czarneckiej: Zostały mi słowa miłości. Maria Hiszpańska-Neumann: życie i twórczość, Wydawnictwo Biblioteka “Więzi”, 2020, s. 218
[2] Ibidem, s. 224.
[3] Dariusz Bogucki, Islandzki rejs, wyd. Iskry, Warszawa 1970, s. 101-102.

Więcej o Marii Hiszpańskiej-Neumann:
https://maria-hiszpanska-neumann.pl/o_artystce.html
http://cdim.pl/maria-hiszpanska-neumann-droga,587
https://niezlasztuka.net/ksiazki/maria-czarnecka-ewa-kiedio-zostaly-mi-slowa-milosci-maria-hiszpanska-neumann-zycie-i-tworczosc/

WSZYSTKIE ILUSTRACJE SĄ AUTORSTWA MARII HISZPAŃSKIEJ-NEUMANN.
Copyright: spadkobiercy artystki. 

Średniowieczne telenowele, czyli sagi

Jeśli myślicie, że islandzkie sagi to trudna literatura dla specjalistów, to mylicie się!

Na moim Instagramie trwa właśnie marcowe wyzwanie #miesiączliteraturąstaroislandzką! O co chodzi? O to, żeby każdy miłośnik Islandii przeczytał w tym miesiącu chociaż jedną sagę islandzką. Zachęcam Was codzienną dawką pięknych drzeworytów autorstwa Marii Hiszpańskiej-Neumann, które ilustrowały wydania sag z lat 60. i 70. Poniżej tego posta przedstawię listę sag dostępnych w języku polskim, natomiast celem wpisu jest dalsze zachęcenie Was do zapoznania się z literaturą staroislandzką. Wbrew pozorom te stare opowieści wciąż bawią i wzruszają współczesnego czytelnika.

Na początek przypomnijmy sobie, czym dokładnie są sagi.  „Saga” nie jest gatunkiem literackim; to staronordyckie słowo oznacza mniej więcej tyle, co „zostało powiedziane”, zaś w języku islandzkim do dzisiaj funkcjonuje jako „historia, opowieść”. To szerokie pojęcie jest zatem stosowane do określenia bardzo licznych, a także bardzo zróżnicowanych utworów. Ich cechą wspólną jest zazwyczaj brak autora (przynajmniej dzisiaj nie wiemy, kto je napisał) oraz spisane ich w języku islandzkim.

Tematyka i konstrukcja sag

W opracowaniu sag przez polskich badaczy znajdziemy taką klasyfikację:

  • sagi królewskie (Konungasögur) traktują o królach Norwegii i mają charakter kronik historycznych;
  • sagi islandzkie (Íslendingasögur), których fabuła toczy się na Islandii, a jej bohaterami są głównie Islandczycy;
  • sagi legendarne (Fornaldarsögur);
  • sagi rycerskie (Riddarasögur), stylizowane na francuskich chansons de geste,  powstały pod wpływem literatury europejskiej;
  • sagi hagiograficzne (Heilagra manna sögur);
  • sagi poświęcone biskupom (Biskupa sögur).

Tematem tego wpisu są głównie sagi islandzkie, czyli powstałe w XIII wieku. Ich tematyka oscyluje wokół wydarzeń historycznych: opisuje dzieje pierwszych Islandczyków na wyspie, perypetie wikingów udających się na służbę na zagraniczne dwory, proces przyjmowania chrześcijaństwa na Wyspie oraz wiele innych, codziennych spraw. Dzięki temu przyjęło się, że choć sagi pisane są z perspektywy czasowej, można traktować je jako źródło wiedzy o średniowiecznej Skandynawii. 

Za szczególnie wiarygodne uznaje się sagi rodowe, czyli te opisujące zasiedlenie Islandii w końcu IX wieku i początku X wieku. Przypominają one telenowele typu “Moda na sukces”, bo wprowadzane na bieżąco postaci z nowych pokoleń dają wrażenie nieskończoności opowieści. Choć wnikliwy opis rodowodu każdego bohatera może wydawać się nużący, dla Islandczyków był bardzo ważny: dzięki temu mogli przekonać się czy bohater nie był z nimi spokrewniony. Szczegółowe rodowody podkreślały wiarygodność historii, a działania bohaterów – opisywane tak według standardów zachowań ówczesnych Islandczyków – sprawiały, że owego “realizmu społecznego” nie poddawano w wątpliwość.  

Sagi islandzkie z reguły otwierają się rodowodem bohatera, ale do innych motywów wiodących należą: honor, ambicja, lojalność rodowa, praworządność, sprawiedliwość i zemsta, przywiązanie do rodziny, czasem też wątki miłosne i rywalizacja kilku bohaterów o względy tej samej kobiety. Trzeba wiedzieć, że tak jak autorzy scenariuszy do seriali i telenoweli, tak autorzy sag doskonale wiedzieli, które tematy będą chętniej czytane. Dlatego w sagach nie brakuje scen walk, dążenia do zemsty (szczególnie takiej, która przechodzi z pokolenia na pokolenie) oraz romansu, a więc motywów, które do dziś gwarantują sukces każdego dzieła kultury.

Młodsze sagi, wśród których wymienia się sagi legendarne, mitologiczne i romantyczne, różnią się od sag klasycznych nie tylko tematyką, ale też stylem. Ich cechą charakterystyczną jest występowanie elementów fantastycznych, choć zdarzają się też sagi klasyczne o takich motywach, np. motyw walki z upiorem w sadze o Hawardzie z Fiordu Lodowego (isl. Hávarðar saga Ísfirðings). W sagach “nieklasycznych” znajdziemy często postaci z folkloru, np. czarownice, oraz bohaterów stylizowanych na literaturę europejską: rabusiów à la Robin Hood, rycerzy (których na Islandii przecież de facto nie było), kochanków w typie Tristana i Izoldy. Są tam także wymieniane dalekie, egzotyczne krainy, o których istnieniu autor musiał dowiedzieć się z innych dzieł. Wyodrębnia się nawet gatunek sag kłamliwych (lygisögur), których bohaterowie noszą nieislandzkie imiona, a tematyka dotyczy zaklęć i uroków, może mieć nawet charakter burleskowy. 

Maria Hiszpańska-Neumann, ilustracja do “Sag islandzkich”, Warszawa 1960, drzeworyt, copyright: spadkobiercy autorki

Styl sag

Sagi to literackie utwory narracyjne pisane prozą. Sagi klasyczne pisane są najczęściej stylem prostym, rzeczowym, ale czasem określanym nawet jako nieporadny. Charakteryzują się też zwięzłością i powściągliwością słowa. Brak w nich liryzmu, chyba że bohaterami sagi są skaldowie, wówczas znajdziemy tam fragmenty poezji, wplecione w wypowiedzi skaldów (jak w sadze o Gunnlaugu Wężowym Języku, isl. Gunnlaugs saga ormstungu). Sagi klasyczne cechuje reportażowy styl: dokładny, konkretny. Ich zadaniem jest obiektywne relacjonowanie faktów, a nawet historia miłosna jest suchą opowieścią bez ozdobników (warto prześledzić ją w Sadze o Gudrun, fragmencie Sagi Rodu z Laxdalu). 

Opisy są bardzo konkretne i  poważne, choć czasem brzmią groteskowo, np. „Olaf zamierzał właśnie ciąć Torbjoerna, a kiedy poczuł raz, obrócił się. Skarf puścił siekierę, zaś Olaf już był podniósł swoją i rąbnął nią Skarfa w głowę, że utkwiła w mózgu.” Prostota stylu nie wiąże się jednak z prymitywnością autorów; był to zabieg świadomy i zaplanowany, szczególnie że sagi pełne są jednocześnie wyszukanych litotes, czyli sformułowań osłabiających dobitność mowy poprzez eufemizację. Ta figura retoryczna – w przeciwieństwie do eufemizmu – jest stosowana  w przypadku sformułowań pozytywnych czy neutralnych. W sagach mnóstwo jest takich przykładów, jak choćby zamiast wprost powiedzieć, że bohater został zabity, użyto litoty: “Nie sądzę, aby rana jego wymagała bandażowania”. Często zabieg ten ma charakter dowcipny, przypomina czarny humor dzisiejszych komedii islandzkich. W jednej z sag w obliczu śmierci bohater rzuca na odchodne celnym żartem, dowodząc, że nie boi się śmierci: “Nigdy nie byłem przystojny, a tyś mi tym ciosem również urody nie dodał”.

W ogóle w sagach ważne jest to, aby dialogi były krótkie, ale cięte i pełne znaczenia. Charakter postaci budowany jest właśnie poprzez ich wypowiedzi, a jego stan emocjonalny również wynika z rozmów i zachowań, nie jest dodatkowo komentowany przez narratora. Postaci rzucają wzajemne oskarżenia i pomówienia, które mogą stanowić dla nas dobre źródło wiedzy o priorytetach i upodobaniach bohaterów: „Teraz widzę, że z ciebie raczej córka nie syn, kiedy nie masz odwagi przyjść swoim krewnym z pomocą”. Porównywanie wikinga do kobiety czy zarzucanie mu zniewieścienia było jednym z najgorszych inwektyw w średniowiecznym świecie sag.

Mimo powtarzalnych cech, np. męstwa czy odwagi postaci różnią się między sobą, są zindywidualizowane. Ich charakterystyka nie jest jednak wprowadzona przez narratora, ale wynika z dialogów, które także uwiarygodniają treść sag. Wielu chciało wierzyć, że słowa wkładane w usta postaci są bezpośrednimi ich cytatami. Sagi są również pełne plastycznych opisów i wartkości akcji.

Innym ciekawym środkiem jest powtarzanie pewnych motywów, najczęściej w liczbie trzy. Dla przykładu, wiking opuszczający ukochaną przed podróżą zawsze umawia się z nią, że wróci za trzy lata. Z kolei w sadze o Hawardzie tytułowy bohater w reakcji na śmierć swojego syna Olafa i związane z tym zniewagi trzy razy będzie kładł się do łóżka na rok i dopiero po namowie żony zacznie domagać się sprawiedliwości. Sam motyw kobiet i żon jest bardzo ważny, bo w sagach znajdziemy zarówno przykład wiernych żon idealnych, ale też średniowieczne femmes fatales.

W sagach nieklasycznych styl mocno różni się od wyżej opisanego. Nierzadko zdarza się, że autor jest subiektywny, staje po stronie czarnego charakteru, a więc prezentuje “antybohatera”. Sagi legendarne, mitologiczne i romantyczne często stanowią “odwrotność” sag klasycznych: luźno traktuje się w nich fakty, parodiują też heroizm bohaterów sag klasycznych. Nowością jest również rubaszne potraktowanie spraw płci, szczegółowe opisy fizjologiczne, w tym także sceny burleskowe i sceny seksu, których na próżno szukać w sagach klasycznych. Szczególnie w sagach romantycznych podkreśla się walory bohatera-amanta i opisuje jego sposoby na podryw. Miejscami sagi te są bardzo melodramatyczne, tak jak wenezuelskie telenowele. 

Sagi islandzkie po polsku

Na polskim rynku znajdziemy całkiem sporo tłumaczeń sag. Ogromny wybór można znaleźć na stronie Jacka Godka e-sagi.pl, do których dostęp można uzyskać za pomocą jednego kliknięcia. 

Kultowe wydania sag islandzkich tłumaczonych na język polski (ze staroislandzkiego tłumaczyła je Apolonia Załuska-Strömberg) wciąż dostępne są w stacjonarnych i internetowych antykwariatach. Wydawało je Wydawnictwo Poznańskie w latach 70., ale na poniższej liście znajdują się też publikacje innych wydawnictw:

  • Saga o Gislim wyjętym spod prawa i inne sagi islandzkie, Artur Górski, Dom Książki Polskiej, Warszawa 1931
  • Sagi islandzkie, Artur Górski, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1960
  • Saga o Gunnlaugu Wężowym Języku, Apolonia Załuska-Strömberg, Zakład Naukowy im. Ossolińskich, Wrocław 1968
  • Saga o Njalu, Apolonia Załuska-Strömberg, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1968
  • Saga rodu z Laxdalu, Apolonia Załuska-Strömberg, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1973
  • Saga o Egilu, Apolonia Załuska-Strömberg, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1974

Na rynku wydawniczym znajdziemy także współczesne wydania papierowe sag, dostępne chociażby w sklepie wydawnictwa Armoryka.

Sagi są więc na wyciągnięcie Waszych rąk i mam nadzieję, że sięgniecie teraz po nie z większą chęcią. Porównanie ich do telenoweli nie jest na wyrost: choć proste i przewidywalne, wciągają nas w opowieść o problemach i sukcesach obcych nam ludzi. Z tą różnicą, że opisywane wydarzenia działy się na wiele lat przed wynalezieniem telewizji.  Powodzenia i liczę na Wasze relacje z przeczytanych sag!