Praca na Islandii? Niełatwa

Każdy z nas chyba był w tym miejscu. Zwiedzić kawałek Północy, a przy tym zarobić trochę grosza. Kto nie chciałby popracować przez kilka miesięcy na Islandii?

Dla mnie to trzeci z pomysłów na tymczasowy pobyt na Islandii. Jeśli nie mogę tam studiować, a wyjazd na wolontariat okazuje się ryzykowny, w końcu pada pytanie : czemu nie połączyć przyjemnego z pożytecznym? Od lat wyrzucałam sobie, że zamiast spędzać lato na Wyspie jak niektórzy z moich znajomych, wolałam szukać sobie innych zajęć. A rozwiązanie wydaje się idealne: spędzić na Islandii najlepsze miesiące, dostać niezbyt skomplikowaną pracę, zarobić ładną sumkę w koronach i odłożyć na resztę roku. Niektórzy wyjeżdżają na chwilę, a zostają na całe lata. Jedni szukają pracy z wyprzedzeniem, inni przyjeżdżają bez planu i z miejsca dostają płatne zajęcie. Znam oba przypadki z opowieści znajomych, ale sama chciałam poszukać czegoś dla siebie.

Kiedy zacząć szukać pracy?

Najbardziej interesują mnie oferty pracy na farmie lub w sektorze turystycznym, najchętniej agroturystyka lub hostel oddalony od większych miast. Jeszcze do niedawna opcje kwaterunkowe poza Złotym Kręgiem i południem Wyspy były trudne do znalezienia, ale dzisiaj hotele są wszędzie i wszędzie szuka się rąk do pracy. Dlatego szukam ofert właśnie na sezon wakacyjny, który zaczyna się już mniej więcej w kwietniu/maju, ale szczyt przypada na czerwiec-sierpień lub nawet wrzesień. Poza sezonem pracę można znaleźć raczej w innych sektorach, np. przetwórstwie rybnym, albo w Reykjaviku, gdzie sezon turystyczny trwa przez cały rok. Natomiast jeśli szukamy pracy stricte w rolnictwie, dobrze rozeznać się w terminarzu prac na islandzkich gospodarstwach. Większość z nich posiada owce, a więc dodatkowi pracownicy przydadzą się wczesną wiosną oraz jesienią.

Jeśli szukamy pracy na wakacje, najlepiej zacząć rozglądać się za ofertami już w styczniu, bo w połowie lutego/marcu potencjalni pracodawcy mają już skompletowany zespół pracowników na sezon. Prawda jest taka, że bezpieczniej jest zacząć wysyłać maile z CV jeszcze wcześniej, bo nie jest powiedziane, że na maila wysłanego raz od razu otrzyma się odpowiedź. Oczywiście zdarza się czasem, że można przyjechać na Islandię bez konkretnego planu i dostać pracę “z miejsca”, ale trzeba mieć dużo szczęścia, dobre CV i najlepiej referencje, bo Islandczycy lubią zatrudniać osoby zaufane. Kto nie lubi?

Jak szukać pracy na Islandii?

Jest wiele sposobów. Zacznijmy od tych najmniej inwazyjnych, czyli dodania się do różnych grup tematycznych na Facebooku. Koleżanka poleciła mi trzy: Away from Home – working in Iceland (strona dedykowana dla osób mieszkających już na Islandii), Work in Iceland – jobs availible or looking for job oraz Störf í ferðaþjónustu / Jobs in Tourism – Iceland. Pojawiają się tam różne oferty pracy, ale grupy są też bardzo liczne (około kilkanaście tysięcy członków), więc prawdopodobieństwo “upolowania” pracy jest raczej niewielkie.

Można więc próbować na około, a więc wyszukać w internecie interesujące nas miejsca pracy i pisać do nich bezpośrednio maile z CV i propozycją pracy. Jeśli wyślemy jakieś 100 takich maili, jest szansa, że otrzymamy ze dwie odpowiedzi. Zazwyczaj jednak dowiemy się, że dane miejsce nie szuka osób do pracy. Dlatego możemy znaleźć kolejnych 100 miejsc i szukać dalej. Albo wysłać ponownie maile do poprzednich adresatów, licząc, że zagubiły się w ich skrzynkach i tym razem zostaną odczytane.

Jest też trzecia droga, czyli poczta pantoflowa. Działa świetnie, jeśli mamy znajomych z doświadczeniem pracy na Islandii. Mogą podesłać konkretne adresy albo nawet nas polecić swoim dawnym pracodawcom. Jeśli mamy szczęście, to może akurat szukają gdzieś pracowników i pracę mamy niemal jak w banku. A jeśli nie mamy znajomych mieszkających na Islandii, możemy ich poszukać na grupie Polacy na Islandii, wierząc, że Polak Polakowi pomoże na obczyźnie. Cóż, wielu było śmiałków, którzy kierowali się wiarą we wzajemną miłość rodaków. Lecz wystarczyło kilka nieśmiałych postów w polonijnych grupach, aby przekonać się, że rzeczywistość nie zawsze jest taka, jaka nam się wydaje.

I na koniec: można szukać przez pośredników, np. różne strony internetowe. Dotarłam do nich szukając ofert dla au pair. Ogólnie rzecz biorąc bycie au pair na Islandii to wymarzona praca dla kogoś, kto chce poznać lepiej kulturę Islandii i ma do dyspozycji więcej czasu niż kilka miesięcy wakacji. Islandzkie rodziny szukają dziewczyn w wieku 18-25 lat, najlepiej na okres minimum 6 miesięcy, z dobrą znajomością języka angielskiego i prawem jazdy. Au pair zajmuje się ich dzieckiem lub dziećmi oraz domem, ale ma też czas wolny i kieszonkowe, które może wydawać na życie nocne w mieście. Więcej o warunkach pracy jako au pair na Islandii znajdziecie tutaj.

Zdjęcie zrobione przez Gosię Borkowską (Borkowska Trippin’), którą odwiedziłam na Fiordach Zachodnich dzięki temu, że tam pracowała.

Czy musisz znać islandzki? I inne wymagania

Jeśli mowa o pracy sezonowej, szczególnie w sektorze turystycznym, to język islandzki nie jest wymagany, podobnie jak w ofertach pracy jako au pair. W wielu sytuacjach angielski wystarczy, a w przypadku pracy jako przewodnik grup turystycznych czy pracownik hostelu znajomość dodatkowych języków jest mile widziana. W przeglądanych przeze mnie ofertach wśród preferowanych wymagań figurowała znajomość języków takich jak niemiecki, francuski, rosyjski czy chiński.

Nawet jeśli Islandczycy nie wymagają znajomości języka islandzkiego w pracy sezonowej, często wymagają posiadania kennitali, czyli czegoś w rodzaju naszego peselu połączonego z numerem ubezpieczenia. Niektórzy pracodawcy sami załatwiają kennitalę w urzędzie, inni chcą mieć to już za sobą. Z opowieści Polaków pracujących na Islandii od wielu lat, numer można dostać albo w kilka godzin, albo w kilka miesięcy. Z innych wymaganych dokumentów warto wymienić pozwolenie na podjęcie pracy (tutaj jednak z reguły sprawę załatwia obywatelstwo UE) oraz oświadczenie o niekaralności.

W wielu miejscach wymaga się doświadczenia pracy o podobnym charakterze. Pracodawcy lubią wiedzieć, że nie jesteśmy żółtodziobami i nie będą nam musieli tłumaczyć jak się zmienia pościel albo wkłada naczynia do zmywarki. To jest wymaganie, przy którym zazwyczaj odpadam, bo głupia od pierwszych dni studiów pracowałam niejako w swoim zawodzie i nie mam doświadczenia pracy w restauracji, hostelu, hotelu. A na au pair jestem za stara.

Historie kuchenne, czyli przestroga 

Jeśli wciąż zastanawiacie się nad wakacyjną pracą na Islandii, musicie pamiętać o tym, że to nie tylko okazja do szybkiego wzbogacenia się, ale też spora lekcja życia. Niełatwo jest nie tylko znaleźć pracę, ale też nie zwariować. To pierwsze wynika między innymi ze śliskiej sytuacji prawnej wolontariatu na Wyspie, ale też wykorzystywania obcokrajowców przez islandzkich pracodawców.

To drugie wynika z opowieści moich znajomych, którzy poznali pracę dla Islandczyków od kuchni. Jednym z powtarzających się w ich opowieściach problemów było nieotrzymywanie zapłaty o czasie lub otrzymywanie wypłaty niższej niż w umowie:

W hotelu, w którym pracowałam oprócz menadżera hotelu i menadżera restauracji byłam jedyną mówiącą po islandzku osobą i jedną z chyba 5, które miały płacone zgodnie z umowami 🙄 (a też parę miesięcy walczyłam z pomocą związków o wypłatę zgodnie z prawem).

Ewelina Gąciarska, Töltem przez Islandię

Wspomniana walka o swoje z pomocą związków to również częsty motyw. Jak się okazuje, islandzcy pracodawcy pozwalają sobie na płacenie pracownikom sezonowym 80% średniej krajowej albo zatrudniać ich na czarno, czasem bez wiedzy i zgody pracownika. Jak mówi mi Ewelina, w wielu przypadkach nie podpisuje się umowy o pracę, ale przyjezdni nie mają pojęcia o lokalnym prawie pracy, więc łatwiej dają się nabrać.

Sprawa jest jednak coraz częściej omawiania w publicznym dyskursie, głównie za sprawą programu telewizyjnego Kveikur, który – niczym nasza Sprawa dla reportera – ujawnił regularne wykorzystywanie zagranicznych pracowników na Islandii oraz ich trudności w walce o sprawiedliwe traktowanie. O programie dowiedziałam się od Eweliny Leśniewskiej (@halotuewelina), która ma też własne doświadczenia z obecnym w programie ASÍ, jednym z organów inspekcji pracy.  W programie mowa m.in. o tym, że obcokrajowcy otrzymują mniejszą pensję za taką samą pracę, którą wykonałby Islandczyk, oraz że problem dotyka głównie osób, które potrzebują pracy, aby przetrwać, są słabi i dlatego rzadko stawiają się pracodawcy niesprawiedliwie ich traktującemu.

Po obejrzeniu tego odcinka zastanowiłam się po raz drugi, czy warto wysyłać nowe maile z propozycją pracy. Chciałabym wierzyć, że są pewnie różnice między pracą sezonową a tą na stałe, między pracą w turystyce a w budowlance. O problemach Polaków pracujących na Islandii wiedziałam też m. in. z naukowych opracowań tematu. Jednak nie spodziewałam się, że tak wielu Islandczyków wykorzystuje zagranicznych pracowników i że decydując się na pracę wakacyjną na Wyspie, mogłabym być jedną z ich ofiar. Cóż, jeszcze się zastanowię. A wszystkim przekonanym o “islandzkim eldorado” proponuję zapoznać się z poniższym cytatem:

Mnóstwo ludzi na całym świecie ma wyidealizowany obraz Islandii. I choć żeby być na Islandii myją kible, nie narzekają.

Hjalti Tómasson, Islandzka Inspekcja Pracy

  • Szukając pracy na Islandii, skup się na ofertach z zaufanych źródeł. Znajdź opinie obecnych lub dawnych pracowników.
  • Nie daj się oszukać! Do legalnej pracy na Islandii potrzebujesz odpowiednich dokumentów i członkostwa w związkach zawodowych. Będą pomocne, kiedy będziesz musieć dociekać swoich praw.
  • Ten prost miał być opisem moich własnych poszukiwań pracy na Islandii, sama nie mam doświadczenia. Dlatego polecam bardziej merytoryczne strony polonijne, np. Polka na Islandii.