Życie pod wulkanami. Ogniste serce Islandii
Autorka: Paulina Tondos
Wydawca: Bezdroża
Data wydania: 2025
Liczba stron: 236
Nic tak nie identyfikuje wyspy pośrodku Atlantyku jak jej aktywność wulkaniczna. Piętnaście lat temu o Islandii zrobiło się głośno za sprawą wybuchu Eyjafjallajökull, a po pandemii regularnie słyszeliśmy o erupcjach na półwyspie Reykjanes. Ale na Islandii znajduje się około 130 aktywnych i uśpionych wulkanów, z czego około 30 systemów wulkanicznych uznaje się za aktywne.
Paulina Tondos, autorka naprawdę dobrej książki Islandia. Tam gdzie elfy mówią dobranoc, postanowiła kolejną publikację poświęcić jednemu tematowi związanemu z Wyspą i wzięła na warsztat właśnie islandzkie wulkany. Ta wieloletnia przewodniczka po Islandii, osobiście obserwująca ostatnie erupcje szczelinowe pod Reykjavíkiem, oddaje w nasze ręce swoiste kompedium wiedzy wulkanologicznej. Już na początku książki prezentuje nam „osoby dramatu”, czyli najważniejsze i najbardziej znane islandzkie wulkany: Heklę – historycznie nazywaną „bramą do piekieł”, wspomniany już Eyjafjallajökull – którego erupcja sparaliżowała ruch lotniczy w Europie, Grímsvötn – najaktywniejszy wulkan Islandii,, Katlę – ukrytą pod Mýrdalsjökull, której wybuchu od lat spodziewają się z przerażeniem Islandczycy, oraz wiele innych, w tym: Askję, Bárðarbungę, Kraflę i Fagradalsfjall (którego wybuchy od 2021 mogliśmy oglądać na żywo dzięki umieszczonym w jego okolicy kamerkom).
Ale opowieść o islandzkich wulkanach szczęśliwie tutaj się nie kończy. Szczęśliwie, bo choć interesuje mnie wszystko, co z Islandią związane, to nie lubię książek „wikipediowych”, gęstych od liczb i terminów naukowych. I choć autorka swobodnie porusza się w wulkanologicznej i geologicznej terminologii (na końcu znajdziecie nawet słowniczek), o wiele przyjemniej czyta się następne rozdziały, poświęcone miejscu wulkanów w islandzkiej kulturze. Ba, Paulina Tondos umieszcza ten motyw w szerokim, globalnym kontekście: wymienia wierzenia z całego świata, a przynajmniej z tych jego części, w których zauważalna jest podobna aktywność wulkaniczna. A dalej, zagłębia się w nordycką mitologię, współczesną kinematografię i literaturę, podając nam naprawdę ciekawe zestawienie wyobrażeń wulkanów w islandzkich tekstach kultury.

Jak wulkany wpływają na islandzką kulturę?
W książce znajdziecie też fragmenty wywiadu, który Paulina Tondos przeprowadziła ze mną jakiś czas temu. Rozmawiałyśmy o roli wulkanów w islandzkiej świadomości narodowej, a przede wszystkim o ich przedstawieniach w tamtejszej sztuce. Dlatego w książce przeczytacie o tym, że wulkany często powracały w malarstwie islandzkim, np. na obrazach Ásgrímura Jónssona (kilka lat temu była nawet wystawa poświęcona tej części jego twórczości) oraz Jóna Stefánssona, a także, że ich wyobrażenia zmieniały się w zależności od perspektywy (pisałam o tym artykuł do Biuletynu Historii Sztuki, na który powołuje się autorka). Ale o świetnym researchu Pauliny Tondos świadczy moc odniesień do innych dzieł, choćby nieznanego mi wcześniej obrazu Guðniego Hermansena Helgafell, namalowanego tuż przed erupcją na Vestmannaeyjar w 1973, a więc niezwykle proroczego.

Takich ciekawostek o wulkanach na Islandii dowiedziałam się z narracji Tondos naprawdę dużo, a do tego autorka proponuje też kilka ciekawych wniosków: czyżby mityczny koniec świata Ragnarok, po którym świat zawsze się odnawia, to tak naprawdę metafora cyklicznych erupcji siejących zniszczenie? Czy Surtr, bóg ognia, to po prostu uosobienie wulkanów w nordyckiej kosmogonii, skoro inne mitologie mają odzielnego boga wulkanów, a Skandynawia nie? Tondos opisuje też szeroko najistotniejsze dla islandzkiej kultury historyczne erupcje: np. wspomniany już wybuch na Vestmannaeyjar, który odcisnął się ogromnym piętnem na mieszkańcach archipelagu, zmuszonych do emigracji (tu polecam piękny film Wulkan, o którym nie wspomina autorka). W książce przeczytamy również o wysepce Surtsey, która wyłoniła się dziesięć lat wcześniej w wyniku erupcji podwodnej związanej z tym samym systemem wulkanicznym. Ale są też te mniej znane historie, bo autorka wspomina również o średniowiecznych erupcjach, w tym np. o islandzkich Pompejach, a także pisze o wulkanie, który przyczynił się do narodzin demokracji w Europie.

Życie pod wulkanami. Ogniste serce Islandii to rzetelnie napisana i naszpikowana wieloma informacjami pozycja, jednak razi brak konsekwentnego pomysłu na ich organizację. Dlatego po wielu rozdziałach o różnorodnej tematyce, czasem wręcz chaotycznie uporządkowanych, szczególnie dobrze czytało mi się te poświęcone najnowszym wybuchom na Reykjanes i związanej z nimi ewakuacji Grindavíku. Mam nawet wrażenie, że książka byłaby jeszcze lepsza, gdyby autorka (lub redakcja) skupiła się właśnie na tej reporterskiej części. Jako reportaż o najnowszych erupcjach na Reykjanesie stanowiłaby nie tylko unikatowe wypełnienie niszy na rynku czytelniczym, ale też zapadłaby mi bardziej w pamięci. Niestety, po jednorazowej lekturze mam poczucie, że większość zawartych w niej faktów już wypadło mi z głowy, a choć książka jest naprawdę pięknie wydana, nie czuję potrzeby, by do niej wracać. Bogato ilustrowana kolorowymi zdjęciami i pełna cytatów z literatury, w tym z powieści Sigríður Hagalín Björnsdóttir Ognie. Miłość i inne katastrofy, może stanowić oczywiście miły upominek dla bliskiej osoby, a może nawet lekką lekturę w podróż na Islandię. Szczególnie, że na okładce znajdziecie mapkę, która jasno wskazuje opisywane tutaj wulkany, a doświadczenie Pauliny Tondos jako przewodniczki po Wyspie zdecydowanie przekłada się na styl jej pisania, czy wręcz: opowiadania o Islandii.