Hekla, Eyjaflatlajokull, Huldufolk, Thingvellir, Troll, Katla.
Dla nas to są tylko słowa w dziwnym języku, ale dla Islandczyków nazwy geograficzne oraz imiona postaci z wierzeń ludowych. Co więcej, to właśnie wulkany, białe noce i elfy ukształtowały islandzką tożsamość narodową dzięki malarstwu. Ale zacznijmy od początku: dlaczego malarstwo islandzkie było takie ważne dla budowania tożsamości narodowej w pierwszej połowie XX wieku?
Kiedy większość państw europejskich XIX wieku, natchniona romantyzmem przeżywa potrzebę formowania tożsamości narodowej i budowania państw narodowych, Islandia jest daleką prowincją należącą do Danii. Mała wyspa na Atlantyku podległa była Kopenhadze przez prawie 500 lat! Jeśli myśleliście, że 123 lata zaborów w Polskiej historii to dużo, to wyobraźcie sobie, jak trudno było Islandczykom przez te wszystkie lata zachować islandzkość. Jak im się udało? Pomimo że, a może właśnie dlatego, że Islandczycy traktowani byli jako kolonia duńska obok Duńskich Indii Zachodnich, Grenlandii i Wysp Owczych, na początku XX wieku zaczęli marzyć o niepodległości. Na zdjęciu widzicie zdjęcie z wystawy w Tivoli w 1905 roku, tzw. wystawy duńskich kolonii. Obok pań w stroju farerskim i karaibskim, widać Islandkę w stroju ludowym. Studenci, na wieść, że kultura i dziedzictwo Islandii ma być wystawiane obok „prymitywnej” kultury innych kolonii duńskich, manifestowali przeciwko umniejszaniu ich wkładu w kulturę europejską, przypominając choćby znaczące miejsce sag islandzkich w literaturze. Dzięki takim bezkrwawym zrywom Islandczycy z nadzieją znosili duńską okupację do 1944 roku.

No dobrze, ale co ma do tego malarstwo? Duńczycy nie tylko sprawowali polityczną władzę nad Islandią, ale też tworzyli wizualne przedstawienia wyspy na długo przed Islandczykami. Chcieli w ten sposób podkreślić swoją władzę: albo za pośrednictwem marin, czyli przedstawień wzburzonego oceanu okalającego wyspę, ale ujarzmionego przez duńską flotę, albo malując sceny z historii Islandii, tak jakby podłączając się do zasług i odkryć wikingów zasiedlających wyspę w IX wieku. Byli to Norwegowie (a Norwegia przez wieki również należała do Danii), którzy uciekli z jednoczącego się wówczas pod chrześcijańskim berłem kraju i postanowili założyć własne państwo, o którego przyszłości nie będzie decydował jeden konung (król), ale wielu jarlów.

Białe noce w Thingvellir
Tak powstała demokracja, a przynajmniej Althing – wiec wszystkich wieców, który mieścił się w Thingvellir. W czasach duńskich rządów Thingvellir była ostoją islandzkości i pamiątką politycznej niezależności, ale też geograficznie interesującym miejscem, przez co znajduje swój wyraz w malarstwie islandzkim I poł. XX wieku. Skoro duńscy malarze zawładnęli sobie islandzkie morze, Islandczycy postanowili malować ziemię, którą ich potomkowie zamieszkiwali od lat.
Malarze powracający ze studiów na Duńskiej Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych malowali otaczającą ich przyrodę wedle zasad, których nauczyli się w Kopenhadze. Można więc powiedzieć, że pośrednio Duńczycy sami przyczynili się do powstania islandzkiej sztuki narodowej. Jej pionierem był Þórarinn Benedikt Þorláksson, który jako pierwszy udał się w plener do Thingvellir i namalował ten obraz, pierwsze islandzkie dzieło wykonane przez wykształconego islandzkiego artystę. Widzimy tu nie tylko Dolinę Zgromadzeń, ale inną dumę Islandczyków: konie islandzkie sprowadzone na Wyspę razem z osadnikami. Warto zwrócić też na kolorystkę i nastrój białych nocy na dalekiej Północy. Błękit i zieleń sprawiają, że ta scena jest bezczasowa, dzieje się od zawsze: tak jak Islandczycy od zawsze byli panami tej ziemi.

Do Thingvellir przyjeżdżali chętnie wszyscy artyści wykształceni w Kopenhadze: Ásgrímur Jónsson, który namalował aż 130 obrazów Doliny. Na jego obrazach znajdziemy Thingvellir z różnych perspektyw, malowaną wedle impresjonizmu o różnych porach roku, dnia oraz stanach pogody. To także oddaje ponadczasowość tego miejsca, i podkreśla jej znaczenie w zbiorowej świadomości Islandczyków. Do Thingvellir wielokrotnie powracał także Jóhannes Kjarval, który nadał szczelinom na granicy dwóch płyt tektonicznych wymiar niemal symboliczny. Ten obraz, zatytułowany „Mleczna góra”, jest jednym z ulubionych obrazów dzisiejszych Islandczyków, a na pewno szczególną sympatią darzy go prezydent Islandii, o czym sam powiedział mi podczas swojej ostatniej wizyty w Polsce.
Hekla, czyli wulkany islandzkie
Czy wizja Islandii jako kraju nomen omen mlekiem i miodem płynącego, to wizja zgodna z prawdą? Pejzaże islandzkie przedstawiają masywne góry, surowe lodowce, ale przede wszystkim też niebezpieczne wulkany, których na Islandii znajduje się ponad 200! Oto Hekla, jedna z najgroźniejszych wulkanów w historii Islandii. W samym tylko okresie duńskiej okupacji Islandii wybuchała 9 razy, tak jakby nie godząc się na taki stan rzeczy. Duńczycy bardzo się jej bali, co widać na obrazach duńskich, ale Islandczycy mieli do niej ogromny szacunek. Na islandzkich płótnach niemal w ogóle nie widzimy Hekli plującej lawą, ale spokojną, majestatyczną górę, panią nieba i ziemi (dosłownie), która w każdej chwili może zlikwidować otaczające ją gospodarstwa i zabić pasące się owce i konie.
Wiedział o tym Ásgrímur Jónsson, który malując wulkan w 1909 roku miał w pamięci wspomnienia z dzieciństwa, kiedy Hekla zniszczyła rodzinne gospodarstwo i okolicę. A jednak wraca pod masyw bez strachu i maluje go w ciepłych i radosnych kolorach, tak jakby znowu poddając się zasadzie þetta reddast – życie toczy się dalej, a człowiek i tak nie ma szans w pojedynku z przyrodą. W jego twórczości góry, wulkany i lodowce zajmują bardzo ważne miejsce, jako rodzaj hołdu złożonego naturze i kapryśnym żywiołom. Podróżował po Islandii i przedstawiał znane Islandczykom lokalizacje, często skupiając się na kolorystyce krajobrazu. Zgodnie z zasadą o perspektywie barwnej malował dalekie szczyty górskie w barwach niebieskich, a bliższe oku elementy – w cieplejszych brązach i zieleniach.
Z kolei prekubista Jón Stefánsson zwracał uwagę na formy i kształty islandzkiego krajobrazu. W jego twórczości widać więc dominację stożków, kraterów i innych formacji górskich, które poprzez uproszczenie geometryczne oddawały surowość i nieprzystępność islandzkiego krajobrazu, zdominowanego przez naturę. Lodowiec Eiríksjökull sprowadzony jest do prostopadłościanów, a jego ściany, podobnie jak porośnięte mchem kamienie na pierwszym planie, mają kanciaste kształty.
Byłoby jednak błędem powiedzieć, że obrazy Stefánssona pozbawione są nastroju. Popatrzcie na letnią, białą noc i dwie sylwetki ptaków na tle rzeki i odbijającego się w niej krateru. Jeśli nie konie, to w pejzaż islandzki wpisane są także inne zwierzęta, często ptaki. Zwróćcie uwagę, że na żadnym z przedstawionych przeze mnie obrazów nie ma ludzi.
Huldufólk, czyli islandzkie elfy
Są tam czasem huldufólk, ukryci ludzie. Mówi się, że Islandczycy do dzisiaj wierzą w elfy. Niewykształcony czy z kilkoma doktoratami, nikt nie waży się kategorycznie zaprzeczyć istnieniu ukrytych ludzi, bo przecież… dopóki same nie pokażą się jakiemuś szczęściarzowi, nie da się udowodnić, że nie istnieją!
Ale malarze, choć sami nie mogli malować elfów z natury, opierali się na legendach i historiach innych, wizualizując ukrytych ludzi zgodnie z własną wyobraźnią. Ásgrímur Jónsson przedstawia ich jako szlachetne, smukłe postaci, których życie codziennie przypominało życie dawnych Islandczyków – np. uczęszczają do własnego kościoła ukrytego gdzieś na polu lawowym, z dala od ludzi – a także jako bardzo muzykalnych i cieszących się życiem. Tym nie odbiegają od dzisiejszych Islandczyków, którzy udając się w piątkowe popołudnie na pijacki rúntur najdłuższą ulicą Reykjaviku, potrafią wrócić do domu dopiero w poniedziałek nad ranem. Jeszcze do niedawna można było bardzo sprytnie wyjaśniać pojawiające się znikąd ciąże nastoletnie interwencją przystojnych elfów, a postradanie zmysłów u młodych chłopców tłumaczono oczarowaniem ich przez piękne elfice.
Czy malarze wierzyli w elfy i trolle? Musieli chyba ufać, że obecni są w islandzkiej przyrodzie, bo w przeciwnym razie nie malowaliby jej tak wnikliwie i często, przesiadując wśród skał na polach magmowych godzinami. Jeśli damy się przekonać, że wiara w elfy i trolle wynika z potrzeby personifikacji natury tak, aby łatwiej było o nią dbać i ją szanować, wówczas być może sami zauważmy na tym obrazie Johannesa Kjarvala stuloną postać trolla. Widzicie go? W takim razie od teraz też nie zaprzeczycie, że islandzkie elfy i trolle nie istnieją!
Malarze islandzcy często przedstawiali tzw. miejsca znaczącego, według Tima Edensora podtrzymujące poczucie przynależności narodowej i budujące tożsamość narodową. Islandzka natura i najbardziej charakterystyczne miejsca, które każdy Islandczyk łatwo może zidentyfikować, podkreślały dumę z krajobrazu, który dawniej zasiedlili wikingowie. Stąd ponadczasowość i szczególny nastrój, zbudowany kolorystyką białych nocy i szczególnym światłem. Chociaż wielu badaczy uznaje to szczególne światło za charakterystyczne dla malarstwa całego obszaru nordyckiego, islandzki historyk sztuki Halldór Runólfsson podkreśla, że blady błękit jest tak jakby kolorem narodowym Islandii.
Symbolika niektórych lokalizacji wynika także z ich obecności w sagach. Przywiązanie do staroislandzkiej literatury, w tym sag, w których zapisane są również wierzenia nordyckie, ale też podań i legend ludowych przekazywanych z pokolenia na pokolenie, ugruntowało pozycję elfów i trolli w zbiorowej świadomości Islandczyków, tym samym ich obecność w malarstwie narodowym wynika z popularności i znajomości przedstawianych motywów.
W malarstwie islandzkim pierwszej połowy XX wieku widać dominację trzech tematów: wikińską przeszłość, wyjątkowy krajobraz oraz folklor. Według malarzy to właśnie te motywy stanowią Islandię Islandią, ale są to jednocześnie bardzo ważne aspekty budujące tożsamość narodową w I połowie XX wieku. Malarze uwiecznili motywy, dzięki którym Islandczykom łatwiej było odróżnić się od Duńczyków i pomogli w procesie umacniania dumy narodowej, która w tym okresie przekształciła się w realną chęć odzyskania niepodległości. Przyniosło to zamierzone efekty: najpierw Islandczycy weszli w unię personalną z Danią w 1918 roku, a w 1944 stali się republiką i bezsprzecznie niepodległym krajem.
Tekst był podstawą zwycięskiego wystąpienia podczas finału UG Talks 24 czerwca 2021.
No responses yet