Szepty kamieni. Historie z opuszczonej Islandii – spotkanie autorskie

Niezwykle słonecznego 18 maja w księgarnio-kawiarni Tarabuk (szczególnie klimatyczne wnętrze w Teatrze Lalka) odbyło się współorganizowane przez Klub spotkanie z Piotrem Mikołajczakiem, który wraz z Bereniką Lenard napisał książkę “Szepty kamieni. Historie z opuszczonej Islandii”. Rozmowę po przyjacielsku poprowadziła Emiliana Konopka, prezeska SKI.
unnamed (11)unnamed (9)
Książka “Szepty kamieni” opisuje 21 opuszczonych miejsc na Islandii. Początkowo miała opierać się na związanych z nimi zmyślonych historiach, ale ostatecznie autorzy bloga Icestory.pl stwierdzili, że zaczną opis od prawdy, bo okazała się nie mniej fascynująca. Historia autorskiego duetu zaczęła się od bloga, a właściwie osobnych blogów Piotra i Bereniki. Para nawiązała kontakt na Instagramie i już po dwóch i pół miesiąca znajomości zamieszkała razem na Islandii (Piotr wcześniej przebywał w Norwegii).
Podczas spotkania szybko pojawił się temat trudnego związku natury i turystyki na wyspie (jeden z rozdziałów książki jest poświęcony temu zagadnieniu). Branża turystyczna rządzi się swoimi prawami i, jak się okazało, Piotr ma dla nich wystarczająco dużo zrozumienia. Zauważył, że turystyka Islandii stała się ekskluzywna i droga, oferuje m.in. takie atrakcje jak zjazd do wnętrza wulkanu (co jest niezapomnianym doświadczeniem), podróż helikopterem nad wulkan, nurkowanie w rzece polodowcowej. Napływ zwabionych turystów spowodował, że obecnie przeprowadza się castingi na Couchsurfing, a miejsca są coraz bardziej zadeptane (współczynnik ilości dróg i ścieżek w stosunku do liczby ludzi sprawia, że Islandię łatwo zadeptać), trudno więc się dziwić pomysłom pobierania opłat od zwiedzających. – Obcując z naturą islandzką, mamy poczucie wolności, a to prowadzi też do nierozsądnych zachowań turystów – przyznał Piotr. Przykłady cisną się na usta same. Top 5 najgłupszych zachowań turystów to wyrywanie mchu, aby obłożyć namiot, wylewanie ekstrementów z camperów wprost na pola lawy, nadmierna prędkość na drodze, wjazd autem na kry lodowe. Nawet artyści potrafią łamać granice korzystania z dóbr natury. Ale nie brakuje także pięknych rzeczy, np. wspaniale brzmiał polski koncert jazzowy w iście nordyckim otoczeniu środka wulkanu.
unnamed (8)unnamed (6)
Pojawiło się pytanie co na to wszystko Islandczycy? Czy nie są zmęczeni turystycznym boomem? Piotr przyznał, że zmęczenie rzeczywiście jest wyczuwalne, zwłaszcza u zwykłych mieszkańców, którzy nie prowadzą hoteli. Takich, którzy niemal od urodzenia mieszkają w jednym miejscu i nadchodzi dzień, w którym muszą się przenieść, żeby ustąpić miejsca punktowi branży turystycznej. – Ale wszystko na szczęście ciągle ma smak, to jeszcze nie jest Disneyland – skwitował pokrzepiająco Piotr.
– Czy można się zawieść albo znudzić Islandią, zwłaszcza po okresie poznawania jej z odległości za pośrednictwem sztuki? – zapytała Emiliana. Odpowiedź Piotra była natychmiastowa: nie, bo Islandia to przede wszystkim natura. Sam Reykjavik jest najbrzydszą, a jednocześnie najpiękniej położoną stolicą jaką widział. Nastawiając się na oszczędność, można się jedynie zawieść cenami, np. ponad pięciuset złotowym rachunkiem za 40-kilometrową podróż taksówką.  A co z wyobrażeniem o Islandczykach jako mocno zakorzenionych w prastarej kulturze, czy ono nie zderza się brutalnie z rzeczywistością? Według Piotra młodzi mieszkańcy tracą tożsamość, bo zachłystują się kulturą Zachodu. Można ich przyłapać na brakach w elementarnej wiedzy o czołowych postaciach kultury i historii islandzkiej. Piotr przywołał też przypadki noszenia tatuaży z runami, o których znaczeniu noszący nie mają pojęcia.
 unnamed (4)unnamed (12)
Co jeszcze składa się na złożony obraz prawdziwej Islandii? W “Szeptach” możemy przeczytać o pewnych islandzkich tematach tabu. Sprawach, o których często nie wiedzą nawet przyjezdni żywo zainteresowani tym krajem. O czym Islandczycy nie chcą mówić? Na przykład o pewnych pięciu tajemniczych, niesamowicie bogatych i wpływowych rodzinach żyjących na wyspie…
W dalszej części spotkania zobaczyliśmy prezentację Piotra o kolejnych fascynujących  miejscach na Islandii, które odwiedził z Bereniką. Dowiedzieliśmy się o tym, co usłyszeli od mieszkańców tych wsi i miasteczek. Opowieść zaczęła się od Fiordów Zachodnich i Djúpavíku (zamieszkałego przez 8 osób), gdzie funkcjonowała przetwórnia śledzi. O ile w tej wsi działa teraz hotel o dobrym standardzie i przyjeżdża ekipa Hollywood,  to już sąsiednie Eyri, gdzie także działała przetwórnia, jest totalnie opuszczone i zapomniane. Historie Piotra z takich osad to prawdziwy przegląd islandzkich osobliwości i magii.  Na Islandii wręcz roi się od ruin, fascynujących pozostałości po dawnej, świetlanej rzeczywistości. Miejsc strasznych, tajemniczych, ale położonych w pięknych okolicznościach przyrody. Mieszkańcy powiadają, że wszystkie opuszczone budynki są opuszczone z jakiegoś powodu, więc uznaje się je za nawiedzone i niebezpieczne. Tym bardziej fascynujące jest odkrywanie ich tajemnicy! Ale aby móc to robić, jak podkreślił Piotr,  na Islandii trzeba się zachowywać się odpowiedzialnie i z szacunkiem, to m.in. pozwala te miejsca ocalić.
Gdziekolwiek nie pojedziemy, to jednak ludzie są najważniejsi. To oni bowiem noszą w sobie historie miejsc i przeżycia. Ta myśl jest zresztą końcowym przesłaniem “Szeptów”.  Zbieranie materiałów do książki Piotra i Bereniki opierało się na wywiadach z Islandczykami, w końcu najważniejsi na wyspie są właśnie oni. W tak małym kraju wciąż można spotkać barwne osobowości (jak pokazuje przypadek autorów “Szeptów” nawet wiedźmy, z którymi wiążą się islandzkie mroczne legendy). Pytania co prawda były spisane, ale wraz z rozwojem rozmowy pojawiały się nowe, te bardziej intymnie, trudne. Na przykład o największe traumy, duńskie rządy albo tożsamość. Piotr opowiedział też o tych szczególnie ważnych spotkanych postaciach, np. pięknej i mądrej aktorce Helenie z Reykjaviku, która mówiła o zdrowej patriotycznej więzi Islandczyków z własnym krajem, dalekiej od źle kojarzonego nacjonalizmu (“islandzką naturą jest właśnie natura”) lub wyjątkowym artyście malarzu Tollim. Wszyscy bohaterowie są zresztą niezwykle inspirujący, chociażby dlatego, że mają za sobą moc historii i rzeczy do opowiedzenia. Taką ciekawą (i znaczącą!) osobistością na wyspie jest np. Gudlaugur, który przetrwał katastrofę statku. Jak się potem okazało, jego tkanka tłuszczowa jest zbliżona do tej jaką mają foki i to pozwoliło mu wytrwać w zimnej wodzie. Więcej oczywiście możecie dowiedzieć się z książki – zachęcamy do lektury!
unnamed (2)
Na koniec nie mniejsze smaczki, czyli filmy z urokliwych miejsc wyspy: z wnętrza wulkanu (30 km od Reykjaviku) i opuszczonego basenu (który jednak bywa nawiedzany przez wielu turystów). No i oczywiście pytania od zgromadzonej tłumnie publiczności, które dały okazję do omówienia praktycznych aspektów wyjazdu i życia na Islandii . Niepodważalna zaleta: dba się o człowieka. – Mieszkając tam czujemy się zaopiekowani – przyznał Piotr. Być może wiąże się to z tym, że – jak wynika z obserwacji Piotra – Islandczycy  są z natury silni, twardzi i zdecydowanie przechodzą do działania. Zwłaszcza proszeni o pomoc czy wsparcie rodziny, z marszu zaczynają załatwiać sprawy. Ale to, co najważniejsze ma jednak wymiar indywidualny  – będąc na Islandii możemy poczuć siebie.
Ps. Następna książka Piotra – tym razem o Norwegii – ukaże się już w przyszłym roku. Oczywiście w planach są także dalsze wspólne dzieła islandzkie z Bereniką! 🙂
Ta ten post został napisany dla strony Studenckiego Klubu Islandzkiego.

2 odpowiedzi na “Szepty kamieni. Historie z opuszczonej Islandii – spotkanie autorskie”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *